Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Aga78 dopiero teraz Twój post przeczytałam, nie wiem czemu wcześniej go nie widziałam. W każdym razie nie wyrzucaj sobie spaceru. Teraz taki czas, że wszyscy dookoła chorują. Ja też byłam z moją na spacerze po szczepieniu a pogoda była strasznie do bani, bo zimno i padało.
Aga78 lubi tę wiadomość
-
a ja mimo że mają cukier i oleje roślinne to podaję małemu jedną porcję dziennie. nie je tego w ilości całego opakowania na dzień żeby szkodziło.
Malyprosiaczek lubi tę wiadomość
-
Veruka wrote:Teraz ogólnie jakiś okres infekcji, nie miej do siebie wyrzutów:) moja się tak załatwiła prawdopodobnie na szczepieniu:/ na katar przyklejałam jej na no te plasterki aromactiv i dużo lepiej jej się oddychało! Mogą być stosowane już od 1 dnia życia, w składzie też nic niepokojącego nie zauważyłam. Nie wiem tylko czy lubisz takie zapachy bo faktycznie w całym pokoju czuć.
-
White, dobry pomysł z tymi kostkami. Ja będę kupować mięso w osiedlowej masarni. Podobno indyki mają delikatne żołądki i nie przyjmują za dużo chemii. Zresztą dam mojemu M. na przetestowanie. On ma taki delikatny żołądek, że jak wyczuje sztuczność w jedzeniu to odrazu wymiotuje. Nawet jak zje loda- ostatnio nawet grycan mu nie podpasował.
-
Aga78 wrote:White, dobry pomysł z tymi kostkami. Ja będę kupować mięso w osiedlowej masarni. Podobno indyki mają delikatne żołądki i nie przyjmują za dużo chemii. Zresztą dam mojemu M. na przetestowanie. On ma taki delikatny żołądek, że jak wyczuje sztuczność w jedzeniu to odrazu wymiotuje. Nawet jak zje loda- ostatnio nawet grycan mu nie podpasował.
-
Aga78 wrote:Zapachy nieważne- byleby dziecku pomóc. A jak u Was długo trwała infekcja? Mały zasnął właśnie. Temperatura 37,9.
Katar miała przez półtorej tygodnia, później 2-3 dni już było lepiej i nagle gorączka:/ dopiero dzisiaj udało się opanować sytuacje (po 2,5 dnia gorączkowania). Mam nadzieje że to już koniec bo kolejnego takiego tygodnia już nie zniosęna gorączkę dawałam Panadol (wysłałam męża po paracetamol w czopkach a wrócił z panadolem w syropie bo „przecież też na P”!!!) Lili dalej jakaś taka nieswoja i bardziej marudna ale przynajmniej bez gorączki:)
-
Veruka wrote:Katar miała przez półtorej tygodnia, później 2-3 dni już było lepiej i nagle gorączka:/ dopiero dzisiaj udało się opanować sytuacje (po 2,5 dnia gorączkowania). Mam nadzieje że to już koniec bo kolejnego takiego tygodnia już nie zniosę
na gorączkę dawałam Panadol (wysłałam męża po paracetamol w czopkach a wrócił z panadolem w syropie bo „przecież też na P”!!!) Lili dalej jakaś taka nieswoja i bardziej marudna ale przynajmniej bez gorączki:)
-
Agusia_pia wrote:a ja mimo że mają cukier i oleje roślinne to podaję małemu jedną porcję dziennie. nie je tego w ilości całego opakowania na dzień żeby szkodziło.
-
Ja dałam kaszke mleczno ryżowa waniliowa młodemu to dostał wysypki na twarzy i dopiero jak przeczytałam w poradniku że tu liczy się jakaś kolejność w podawaniu kaszke to zaczęłam od kleiku potem kaszka ryżowa bezmleczna i teraz manna bezmleczna. Daje mu te 3 kaszki na zmianę. Ja najpierw chyba z 3 tygodnie dawałam same warzywa, a potem wprowadziła owoce i nie ma problemu właśnie z tymi warzywami co bardzo się cieszę. Zje wszystko co mu dam
przynajmniej tak mi się wydaje xd ale ja daje że sloiczkow. Tylko proszę nie oceniacie mnie ze nie robię sama tylko kupne, ale.. Nie mam sprawdzonego źródła co do warzyw i owoców. Zazwyczaj w warzywniaku były piękne warzywa, a po powrocie do domu okazywało się że tam jest jedną wielką pleśń. Wiadomo, że nie wszystkie są takie, ale ja wolę nie ryzykować. Ja zjem stara marchewkę to zwymiotuje i generalnie się pochoruje, ale dam sobie radę, a dziecko nie chce tego fundowac. Gdybym miała swój ogródek to byłoby zupełnie inaczej. W słoiczkach muszą być świeże warzywa i owoce bo przecież przechodzą jakąś kontrolę itd więc bezpieczniej się czuję mając taki słoik. Z drugiej strony zastanawiam się czy jakbym kupiła mrożone warzywa i zrobiła na parze i potem blenderem to byłoby źle? Mrożone to chyba tez ze świeżych warzyw. Robicie tak? Wogole ktoś prócz mnie podaję że sloiczkow?
-
nick nieaktualny
-
Malyprosiaczek wrote:Ja dałam kaszke mleczno ryżowa waniliowa młodemu to dostał wysypki na twarzy i dopiero jak przeczytałam w poradniku że tu liczy się jakaś kolejność w podawaniu kaszke to zaczęłam od kleiku potem kaszka ryżowa bezmleczna i teraz manna bezmleczna. Daje mu te 3 kaszki na zmianę. Ja najpierw chyba z 3 tygodnie dawałam same warzywa, a potem wprowadziła owoce i nie ma problemu właśnie z tymi warzywami co bardzo się cieszę. Zje wszystko co mu dam
przynajmniej tak mi się wydaje xd ale ja daje że sloiczkow. Tylko proszę nie oceniacie mnie ze nie robię sama tylko kupne, ale.. Nie mam sprawdzonego źródła co do warzyw i owoców. Zazwyczaj w warzywniaku były piękne warzywa, a po powrocie do domu okazywało się że tam jest jedną wielką pleśń. Wiadomo, że nie wszystkie są takie, ale ja wolę nie ryzykować. Ja zjem stara marchewkę to zwymiotuje i generalnie się pochoruje, ale dam sobie radę, a dziecko nie chce tego fundowac. Gdybym miała swój ogródek to byłoby zupełnie inaczej. W słoiczkach muszą być świeże warzywa i owoce bo przecież przechodzą jakąś kontrolę itd więc bezpieczniej się czuję mając taki słoik. Z drugiej strony zastanawiam się czy jakbym kupiła mrożone warzywa i zrobiła na parze i potem blenderem to byłoby źle? Mrożone to chyba tez ze świeżych warzyw. Robicie tak? Wogole ktoś prócz mnie podaję że sloiczkow?
Jeśli chodzi o mrożonki, to też będę dawać (mało mam warzyw/owoców ze sprawdzonego źródła). Zwyczajnie staram się uważnie robić zakupy, a jeśli mi warzywa zbyt wcześnie pleśnieją, to przestaje tam kupować, bo są źle przechowywane. Niestety i w mrożonkach (szczególnie owocowych) tez zdarza się pleśń (ja jestem bardzo wyczulona nawet na małe ilości pleśni w produkcie i od razu po włożeniu do buzi wyczuwam i mam odruch wymiotny), ale zwykle wystarcza znaleźć solidna firmę (takie wpadki zwykle zdarzają się w tych tańszych, gdzie pakują owoce 2 gatunku) i jest ok.
White Innocent lubi tę wiadomość
-
Agusia_pia wrote:Kinga masz prawo. Moj je ladnie warzywa owoce i kaszki i mleko
To co napisałam jest bardziej pod kątem dziewczyn, które zaczynają i jeszcze muszą podjąć decyzję co i jak będą dawać (dlaczegoitp). Teraz po starszej widzę, że kształtowanie nawyków proste nie jest. Przez pierwszy rok jadła wszystko pięknie, a poźniej nie chciała tknąć wszystkiego co zielone (nawet ukochanego brokuła) itp, doszłam nawet do momentu ze nie chciała jeść nic poza mlekiem i słodyczami (także bardziej martwi mnie nie ilość spożywanego jedzenia, a jakość). Dopiero od niedawna znów zaczęła jeść normalnie (od razu widać bo była już 3 razy przeziębiona+raz miała jelitówkę, a rok się jeszcze nie skończył)
-
A ja jestem zdania ze gdzie by nie kupic jedzenia warzy owocow miesa to i tak nigdy nie wiemy co jemy i co w nich jest ile chemii. Jedynie co sam czlowiek wychoduje w ogrodku to wie ze nie pryskal itp. A prawda jest taka ze nasze dzieci nie uniknal chemii pestycydow czy jakis chemicznych dodatkow. Oczywiscie im pozniej beda mieli z tym syfem stycznosc tym lepiej. Ja poki co mam swoja marchewke selera pora pietruszke ale na cala zime nie starczy i bede kupowac na pewno niedlugo warzywa swieze albo mrozone i bedzie ok. A co do sloiczkow sama mam kilka w szafce na wypadek gdybym nie ugotowala malemu zupki z powodu braku czasu czy jakiegos wyjazdu czy wyjscia i uwazam ze nie sa takie złe.
Kinga., White Innocent, Sylwiaa95 lubią tę wiadomość
-
Kinga spokojnie ja nikogo nie dziele nie oceniam. Nie mam zamiaru nikogo przekonywac do kaszek czy czegos innego. Najwazniejsze ze nie glodzimy swoich dzieci i sa one szczesliwe a czy dostaja gotowe sloiczki i kaszki czy robione od zera to nie ma znaczenia
zreszta kada jest inna ma inne rodziny i inne dzieci i spoko
Ja mam pytanie do mam synkow. Czy jakod szczegolnie ukladacie klejnoty u synkow? Bo ja np zauwazylam ze siurek sie na lewo uklada u malego a tesciowa mi powiedziala ze powinnam do gory ukladac. Szukalam w necie info ale nic nie ma a w szpitalu polozne nic nie mowily