Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Kala wrote:Edwarda wyczytałam, w internatach kiedyś, że dzieci które czują się bezpieczne łatwiej w pewnym momencie oddalają się od matki, co jest oczywiście naturalnym procesem
Dokładnie to od początku tu pisałam, żeby tak chować dziecko, żeby nie czuło się bezpiecznie tylko jak jest z mamą, bo potem może być problem. -
Mała od początku była u siebie tylko ja u niej spałam. Wyszłam z założenia, ze łatwiej mi będzie wynieść się od niej niż jej z sypialni 😉 teraz to w ogóle jest roszada młody z mężem w sypialni (mają obok siebie pokoje i spać mu nie dawała), a ja u mlodego. I każdy jest zadowolony 😀 ja bo lubię spać sama, młody bo nie lubi spać sam, a stary bo go niańka nie budzi w nocy
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 kwietnia 2019, 20:07
-
Edwarda, moj w ogole nie robi histerii jak zostaje z tata albo moja mama, nawet z ciocia czasami w kryzysowych sytuacjach jak naprawde musze wyjsc bo jest pilna sprawa, a nie ma z nim kto zostac. Bawi sie dalej, robi mi papa i tyle
Jak wracam laduje sie na rece, cieszy sie, jak mam zakupu to obdaruje mnie usmiechem i pedzi co mam dobrego w siatkach
Dla mnie to wszystko jest normalne i akurat ciesze sie, ze nie robi zadnej histerii
Tez uwazam tak jak Jupik, ze to dobrze, ze potrafi zostac tez z innymi, z wlasnym tata czy tez z np babcia i nie ma dramatu, placzu, szukania histerycznie mamyedwarda20 lubi tę wiadomość
-
Kala co do tej teorii o której piszesz, że wyczytałas w necie... to pewnie badanie Mary Answorth, tam są różne rodzaje więzi, jedna "zdrowa" oparta na zaufaniu i trzy chyba więzi lękowe (już nie pamiętam dokladnie) z czego jedna lekowo-unikowa wygląda właśnie na pierwszy rzut oka "fajnie" - dziecko się niby nie przejmuje, bawi, ma w nosie, ale to tylko pozory bo dostosowalo się do sytuacji i do tego, że takie właśnie zachowanie było wcześniej nagradzane przez rodziców. Trochę jak w robocie-skręca Cię w środku bo wiesz, że szef to palant, ale robisz co mówi bo takie zachowanie jest nagradzane i oczekiwane. O konsekwencjach tego na dziecko pisać nie będę, ale o tych badaniach można poczytać w necie:)
Sweetmalenka ja się z Tobą tak na 100000% zgadzam - z hajnidem jest się chyba w ogóle lepsza mama jak zadba się o siebie i swoje potrzeby, inaczej można poplynac:)
Edwarda - Kajtek gryzie już dość rzadko, jak ewidentnie mu czegoś nie wolno albo chce zrobić inaczej (np trzymam go i chce ubrać, a on chce iść to potrafi dziabnac), u nas super sprawdziło sie masowanie żuchwy, zapobieganie zanim dziabnie i zabranianie ale bez takiej teatralnej gry i wielkiego AUA! Rozmawiałam też z dziewczyną która zajmuje się SI i ona podpowiedziała żeby jak ma fazę na gryzienie doatymulowac mu czucie głębokie- poturlac się na łóżku, wrzucić w chuste i potańczyć czy iść na spacer, poszaleć-u nas się to sprawdza nie tylko na gryzienie ale w ogóle poprawia jakość funkcjonowania.
Ah no i mamy miejsce w żłobku zaklepane od 2 połowy sierpnia - mega się cieszę -
Kaszelkowa, z całym szacunkiem do tych wielkich teorii wielkich uczonych - nigdy nie nagradzałam dziecko za to że nie wrzeszczy jak wychodzę, albo za siedzenie i bawienie się z tatą przy którym ma mnie w nosie.
Generalnie dużo teorii tych super pseudoznawcow i badaczy jest dla mnie o kant d...,sorry.
Kala lubi tę wiadomość
-
Jupik z całym szacunkiem się z Tobą zgadzam 😉 zresztą wydaje mi się ze nasze dzieci chyba są za małe żeby ogarnąć jakikolwiek system kar czy nagród, działają jeszcze intuicyjnie. Poza tym jak pisałam „w pewnym momencie” oddalają się od matki, u jednego będzie to rok albo wcześniej, jak u większości naszych, inne będzie potrzebowało więcej czasu i to nie dlatego, ze matka robi coś nie tak, tylko dzieci są różne.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2019, 08:11
-
Ja to w ogóle nie przepadam za poradnikami, które ukazują jedyną słuszną drogę😏 jak wiecie spędziłam dużo czasu z laktatorem i żeby się nie nudzić, coś tam sobie zawsze poczytałam, ale bardziej z ciekawości i siłą rzeczy zaczęłam porównywać dzisiejsze trendi metody z tymi sprzed 12 lat, jak syn był mały. Wtedy pamiętam bardziej się dążyło do samodzielności dziecka, żeby samo usypiało, na cycu nie wisiało, czas nieśpiący raczej spędzało na podłodze, niż na rękach rodziców, nie było na pewno takiej nagonki na kp, dziewczyny raczej rzadko karmiły dłużej niż rok, a jak przechodziły w pewnym momencie na mm albo nie karmiły wcale to bez zbędnych komentarzy o „zabieraniu dziecku tego co najlepsze” tylko raczej doradzały sobie jakie mleko podać, hitem była chyba teraz baaardzo niepopularna książka „Język niemowląt”. Dzisiaj jak czytam aktualne trendy to mam wrażenie, że jest większa presja na jedyną słuszną drogę: jak nie kp do 4 roku życia, nie nosisz w chuście i nie śpisz z dzieckiem, to napewno nie kochasz swojego dziecka, jak nie blw to napewno będzie miało zaburzenia żywieniowe w przyszłości, a jak podajesz słoiki to jesteś leniwa wyrodna i jakbyś conajmniej do maka zaprowadziła. Żeby nie było nie opowiadam się za żadna z opcji 😉 to tylko takie porównanie ..... owszem mam jakiś swój model, do którego chciałabym dążyć, ale jeżeli niekoniecznie odpowiada to mojemu dziecku i ono potrzebuje czegoś innego to jestem w stanie się nagiąć i sięgnąć po coś co nie do końca mi pasuje
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2019, 09:08
edwarda20, Jupik lubią tę wiadomość
-
hehe nie nagradzałaś na bank zabawką, nie wiem fantem jakimś, ekstra bananem czy 5zł, ale nie napiszesz chyba, że to Cię nie cieszy? No bo skoro realizuje jakiś Twój cel to cieszy Cię raczej - i tak jak Kala napisała zdanie niżej, dzieci właśnie intuicyjnie to wyczuwają, a szczęśliwa i zadowolona mama to jakaś nagroda
z badaczami i autorytetami zgadzać się nie trzeba, z psychologią też nie, z jakimiś systemami zachowań też nie, ale ...
nie ma sensu zaczynać znowu tej samej dyskusji, doprecyzowuję tylko, że z tym "łatwym oddalaniem się" to na dwoje babka wróżyła, podaję źródło trochę dokładniejsze niż "gdzieś w necie" i tyle - kto chce sprawdzi, kto nie przecież nie musiwiadomo, że każdy robi najlepiej jak chce, może i uważa i nikt nas z tego nie będzie rozliczał.
-
Kaszelkowa czytalam juz kiedys o tym eksperymencie i badaniach. To raczej u nas jest inna sytuacja, tak mi sie wydaje. Bo jako ze maly jest na mm, to razem z mezem karmilismy go na zmianę od urodzenia, od poczatku tez maz wszystko przy nim robil, przewijal, przebieral, kąpał, bawil sie itp. Byl z nami pierwszy miesiąc, wiec wtedy Henio miał takie 2 mamy
Potem wiadomo, zostalam z nim sama ale jak maz wtacal to od razu go przejmowal, ja odpoczywalam lub robilam cos w domu czy dla siebie. Do 5 mca wychodziłam raz wcu na godzinę do fryzjera, dopiero potem na ciut dluzej. Nigdy maly nie został bez nas na noc. Moja mama rzadko z nim zostaje bo rzadko jest u mnie. Jak gdzieś jedziemy to maly jest odwazny (oprocz sesji zdjęciowej :p), nie boi sie, rozglada sie, zwiedza pomieszczenia, ludzi obserwuje, nie boi sie ale tez nie podchodzi od razu, dopiero po jakims czasie. W chwilach zagrozenia wczepia sie we mnie jak mala malpeczka - kilka razy mu sie zdarzylo bo ogolnie niczego sie nie boi. Naprawdę otwarte dziecko. Jesli chodzi o nagradzanie za brak histerii przy wychodzeniu z domu... nawet nie pomyslalabym ze ktoś tak moze robic, jak? czym nagradzać? I po co? Nie umiem sobie tego wyobrazic.
-
Na razie tylko 37,5, wiec bardziej stan podgorączkowy. Tak w nóżkę, ospę dostała w ramię. Ale czytałam, ze gorączka (oczywiscie nie jakaś mega wysoka) po szczepieniu to w sumie nie jest taki zły objaw, tylko znak, ze została podana prawidłowo i organizm wytwarza przeciwciała. No ale nie wiem ile w tym prawdy
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2019, 11:50
-
Edwarda cytując Bareję: „Ojciec tez jest ważny, a nawet ważniejszy jak matka wyjedzie”😂😂😂 tak mi się jakoś skojarzył Twój post z „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”. Mój do pracy poszedł jak mała miała ponad 6 miesięcy, więc miał meeeega długi tacierzyński, ale nie żałuje ani chwili
-
Edwarda, moja Kinia identycznie, choć była na cycu i mąż usypia ją od niedawna, to cała reszta wypisz wymaluj, łącznie z tą sesją foto, haha. I tym, że pierwszy mc mój mąż był cały z nami, i od zawsze on przejmuje ją jak wraca z pracy. Więc moim skromnym zdaniem nasze dzieci mimo wszystko nie dra się jak wychodzimy i nie piszcza jak wracamy, bo obecność taty jest dla nich równie naturalna i czują się bezpiecznie. Ot cała filozofia.
I będę się upierać, że na tym etapie nie ma to nic wspólnego z tym, że dziecko robi coś jak robot, żeby mnie zadowolić.
Notabene takiemu wychowaniu jestem przeciwna, i z pewnością realizacja mojego celu (samodzielne, szczęśliwe dziecko z poczuciem własnej wartości) nie ma nic wspólnego z tym, że dziecko ma robić to co ja chcę i nara. Moj mąż był tak chowany i do tej pory ma czasem problem, żeby przeciwstawić się rodzicom (tak jakby miał w głowie zakodowane, żeby robić co rodzice oczekują bez względu czy on chce czy nie-dramat). A jak przeanalizowalam to jako dziecko faktycznie był małym robocikiem.. teściowa opowiada, jakie to było spokojne dziecko co siedziało z książeczkami w kąciku.. mój mąż ma inne wspomnienia. Siedział w kąciku z książkami, bo wtedy rodzice byli zadowoleni, a na nic innego mu nie pozwalali, bo sobie coś zrobi.. uraz ma taki, że tylko mi powtarza, że jego syn nie będzie siedział w kąciku z książkami, bo on na to nie pozwoliWiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2019, 13:29
Kala, edwarda20 lubią tę wiadomość