Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Totoro ja też miałam jazdy z jedzeniem w liceum i pewnie, też dlatego tak głupio jem. Środki przeczyszczające, wymioty, głodowki, koszmar jakiś .... za to na studiach się najadłam na całe życie chyba😉 nie wiem co jak i od czego, ale nagle mogłam jeść wszystko i w mega ilościach (np 10 kanapek na kolacje i do tego batoniki jeszcze), a waga spadła. Tylko przez rok tak fajnie miałam...
-
Kala wrote:Totoro hahaha ja dzisiaj wieczorem pół wiaderka małosolnych wciągnęłam 😉 ja w ogóle posiłków mogłabym nie jeść tylko cały czas coś mielić. A wzroku tez nie kontrolowałam, ale tez nie czuje żeby było gorzej i nie idę. Ale do gina na przegląd podwozia i do dentysty na czyszczenie zębów, to już czas najwyższy, żeby się umówić.
Ja też mam wadę wzroku w ciąży-7 o -7,25 aż się boje iść sprawdzić jak jest teraz .Moja mama miała cos kolo -12,-15 po operacji ma -1,5 więcej nie dało rady zbić ale to i tak dużo udało się skorygować
Moze i ja się zdecyduje...
Szkła kontaktowe noszę ale nie cały czas. -
Kinga nam też trochę wyszczuplala, ale chyba dlatego, że poszła w górę, a je cały czas tyle samo, o ile nie mniej. Powoli zaczyna wybrzydzać (np.wczoraj pogardziła fasolką, szok), ale chyba za bardzo ją na wyjeździe rozpuścilismy- wcinala tam niemal codziennie gofry z owocami,a na śniadanka Pani z miejsca w którym mieszkaliśmy robiła a to placuszki, a to nalesniczki z serem, no i dużo takich rzeczy kosztem samych warzyw. Przynajmniej zeszły jej krostki z buzi i na tyłku po kupie też się już nie robią. Odstawiłam całkowicie banana, no i pewne warzywa na których jej gotowałam zupki/papki- np.pietruszke, selera.
Zobaczymy co będzie dalej.
Edwarda, szczepiłas w końcu Henia? My musimy się zapisać, choć teraz przez te upały (a w przyszłym tyg.maja być mega duże) mi się nie spieszy..
Ja z kolei z tych prozwierzecych do bólu, i bynajmniej nie dla przyjemności swojej, tylko z poczucia empatii i jakiejś więzi ze zwierzętami. Od małego byłam z tych co ratowali ptaszki, kotki itd. Dlatego zawsze bierzemy kocią bidę (tylko najstarszy kot trafił do nas jako mały kotek), przygarniamy to czego nikt inny nie chce i ma małe szanse na adopcję. W życiu bym nie kupiła kota (Kala, nie krytykuję, tylko mówię jak jest u nas) wiedząc, że jest tyle sierciuchow potrzebujących domów, które ludzie wywalają.
Co do psa- nasz ma lat 13. Jak nam kiedyś odejdzie na jakiś czas zrobimy przerwę- pies jest jednak bardziej wymagający od kota, poza tym ja mam poczucie jakiejś higieny też, i od dawna pies na szczęście został odzwyczajony od łóżek, a po spacerach, szczególnie zimą, jesienią, choć i teraz często, myjemy mu łapy, co w ciąży i z dzieckiem obok nie należy do prostych. Przy kotach to jednak tylko kuweta, jedzenie i jak się któremuś zachce kolankatak więc przy całej mojej miłości do psów- kolejny jak już dzieci będą na tyle duże i ogarnięte, żeby mogły same z nim wyjść na dwór i poświęcić mu czas na zabawy itd.
-
Ja mam wadę -2.25. Wzrok mi się sypnął w klasie maturalnej, potem stopniowo leciał, dopóki na stałe nie zaczęłam nosić soczewek. Jak zaczęłam stanął i od wielu lat mam cały czas tą samą wadę. Mam nadzieję, że się już nie pogłębi. I chwała temu, kto wymyślił soczewki, u mnie okulary nie wchodziły w grę.
-
Jupik super podziwiam Cię z całego serca 😀 to samo słyszę od mamy (odnośnie kupowania kotów) i się z tym zgadzam. Tylko u mnie trochę inna sytuacja, bo mój mąż wychowany totalnie bez zwierząt i do tego silna alergia na koty, a ja mu się z kotem na głowę zwaliłam z puchatym kotem (takim właśnie odratowanym). Kot po czasie i tak wrócił do mamy do domku, bo w bloku popadał w jakąś depresje. A mąż w sumie się przyzwyczaił do kotów i tylko trochę marudził jak miał atak alergiiW międzyczasie uratowaliśmy takiego małego rudzielca, który pozarażał grzybicą całą rodzinę (na szczęście to było jeszcze zanim dzieci mieliśmy) i koty. Od tego czasu dostałam zakaz sprowadzania takich biedaków do domu i wchodziły w grę tylko takie ze sprawdzonych hodowli. Różnica jest taka, ze te koty z hodowli są dużo łagodniejsze i nie mają w sobie żadnej agresji, co przy dzieciach jest ważne. Jakby zadrapał to już dawno chyba by przez balon leciał (żartuje ), ale pewnie bym się nasłuchała. Wiec u nas to taki kompromis. No i przyznaje trochę egoistycznie też 😉 bo mogę wybrać kota takiego jak chce
Jupik lubi tę wiadomość
-
Kala, no przy dzieciach to trzeba wziąć poprawkę, bo z całą miłością do zwierza dziecko jest jednak najważniejsze. I też już teraz kota z jakimś syfem bym nie wzięła, bo tak jak nie chcę, żeby pies jej coś sprzedał (a ryzyko jest skoro lata po dworzu i różne g.. może na łapach wnieść) tak i z nowym kotem trzeba uważać. Wszystko fajnie, ale z rozsądkiem. My też jak bierzemy kota-bide to nie pierwszą lepszą-calego olxa przeszukujemy, i to z całej Polski, i bierzemy takiego co nas jakoś ujmie. Zdarza się, że jedziemy i na miejscu stwierdzamy, że to jednak nie ten, bo nie ma tego czegoś w sobie. Więc nawet bardziej wybieramy niż Ty bo Ty wybierasz rasę itd, i jaki się urodzi taki będzie. My mamy wpływ na wszystko, kolor, wiek, charakter (o ile koty porzucone ze schronisk i fundacji pokazują tam swój charakter). Agresja nie wiem od czego zależy, ale nasze na szczęście nie z hodowli a też nie wykazują.
Kala lubi tę wiadomość
-
Jupik to nie jest tak, ze wybieramy tylko rasę (teraz mamy akurat syberyjskie, bo podobno mniej uczulają) i bierzemy pierwszego z brzegu. Tylko najpierw jedziemy do hodowli, sprawdzamy warunki, podstawą jest to żeby była to hodowla domowa i dopiero na miejscu wybieramy konkretnego kota na podstawie jego zachowania i wtedy czekamy aż będzie do wydania. Dlatego może trafiliśmy na takie łagodne egzemplarze. A mam porównanie, bo u mamy mieszkają takie znajdy i to jest loteria jeden do rany przyłóż a inny już nie np. nie lubi dzieci albo drapania po brzuchu czy coś i wtedy potrafi zareagować. Tego kota co będziemy mieć to zarezerwowałam już teraz bo są takie długie terminy oczekiwania w tej hodowli, a ja chcę konkretnie od tej babki (swoją drogą to trenowała mojego syna w plywaniu😉 nauczycielka a hodowla to takie hobby, ale już będzie kończyć i dlatego tez zapisałam się na listę), ale kota z miotu, który się urodzi wybierzemy dopiero jak będzie miał ok 6 tyg i będzie można zaobserwować jaki ma charakter, a odbierzemy jak będzie miał ok 12-13 tyg
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 czerwca 2019, 11:46
Jupik lubi tę wiadomość
-
A swoją drogą bardzo podoba mi się Wasze podejście 😀 mój mąż w życiu nie pojechałby po kota poza Trójmiasto ... no ale doceniam, że pomimo jego podejścia do zwierząt, zamiłowania do porządku na granicy pedantyzmu i alergii, rozumie to ze ja bez kota domu sobie nie wyobrażam i się nie sprzeciwia. Bardzo lubi nasze koty, ale jakbyśmy nie mieli żadnego byłby szczęśliwszy 😉 a teraz mam szczęście, że to on wybrał tego bardziej problematycznego (żarłok, gryzie kable, małej smoczki i gryzaki, w nocy liże nas po twarzy i jeszcze pare innych rzeczy by się znalazło. Jak coś nabroi to zawsze podkreślam, ze to jego kot 🙂
Jupik lubi tę wiadomość
-
Kala to u mnie odwrotnie - w liceum zarlam tyle, że koleżanki nie mogły się nadziwić gdzie ja to mieszczę i tak było do początku studiów. Potem musiałam przez kilka miesięcy brać hormony i przytyłam, no i skończyło się też bezkarne pozeranie wszystkiego a zaczęło ograniczanie, diety bez krzty rozumu, potem wymioty i ćwiczenia.
Co do kotów to ja mam 2 z hodowli, a z perspektywy czasu w przyszłości też chyba szukałabym w schronisku. Oczywiście absolutnie nie żałuję, że 2 kupiłam (tzn jednego, a drugiego dostaliśmy od moich rodziców), bo są świetne i mimo, że z pewnego miejsca, zadbane itd to swoje z nimi przeszliśmy, zwłaszcza z kotką. I też mam za sobą całe tabuny przygarnietych, ratowanych zwierząt, ale jeszcze za czasów mieszkania z rodzicamiMoi rodzice się zawsze wkurzali, że znowu coś za mną przylazlo, ale ostatecznie zawsze kradło serce wszystkich i zostawalo u nas
potem pałeczkę przejęła moja siostra 😁
Rene, Jupik lubią tę wiadomość
-
Co do kotów. To nie lubię a wręcz nienawidzę kotów. Miałam taką koleżanke co miała swoje dwa sierściuchy które kochała nad życie a wiecznie chodziła podrapana. I te ich zdradliwe fuczenie brrrr albo ta ruja. Ja pikole jakby dziecko płakało. A sasiedzi mają dwa i wiecznie je słychać, a to parskają na siebie a to miauczą, a to grzebią komuś w śmieciach. No właśnie z tymi śmieciami to też przegięcie. Wiecznie je wywalają. Kiedyś na prośbę sąsiadki dokarmiałam je zimą to zaczęły mi znosić martwe myszy pod drzwi.
Agusia_pia lubi tę wiadomość
Starania od stycznia 2015r, niedoczynność tarczycy, macica jednorożna -
Kala wrote:Rene jak tam Patryk dzisiaj?
Dziś 5 doba pobytu w szpitaluKala lubi tę wiadomość
-
Kala ważę 58 kg, więc jest ok, ale ja najlepiej się czuję jak jestem chudsza
za to w ciążę zaszłam jak ważyłam prawie 60 i nie wiem czy przed drugą też nie będę musiała przytyć. A moje koty to kotka brytolka i kocur ragdoll
Rene lubi tę wiadomość
-
Kala tak:D Przy czym nasz to jest jak pies, w ogóle nie ma kociej natury. I jest wiecznie niedopieszczony. Wszystkich kocha, na wszystkich wlazi, przytula się... Jak nie było jeszcze Lili to spał z nami, zazwyczaj na mojej głowie xD
Kala, Rene lubią tę wiadomość
-
Totoro wrote:Kala tak:D Przy czym nasz to jest jak pies, w ogóle nie ma kociej natury. I jest wiecznie niedopieszczony. Wszystkich kocha, na wszystkich wlazi, przytula się... Jak nie było jeszcze Lili to spał z nami, zazwyczaj na mojej głowie xD
Kala lubi tę wiadomość
-
Noo, mój to by nas najchętniej na krok nie opuszczał. Jest pierwszy gdy coś się dzieje. Teraz już mniej, ale przed Lilą jak sprzatalam to kładł się na każdej półce, którą mylam, wlazil na stołek, na którym stałam, gonił ścierkę, mopa.. Po urodzeniu Lili bardzo go odtracilam, ale na szczęście po jakimś czasie mi przeszło. Chociaż, teraz też nie poświęcam mu tyle uwagi ile potrzebuje.. Ale jest cierpliwy i wyrozumiały i tylko czeka aż siądę na kanapę
Brytolka za to to typowa królowa, wszystko na jej zasadach, czułości tylko, gdy sama da znać, że potrzebuje, nie cierpi gości i ciągle żre xD