Kwietniowe Szczęścia 2016 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja tez mam wizytę dopiero za trzy tygodnie i nie ma pewności czy poznam wtedy płeć dzidziusia, nic jeszcze nie kupiłam tylko czekam i czekam z niecierpliwoscią od wizyty od następnej wizyty. Mam nadzieje ze tym razem dzidziuś będzie chciał współpracowac a lekarz nie będzie odrazu zakładał Ze za wcześnie
-
fabdorota wrote:Cześć Wam. Dzisiaj ja mam jakąś chandre. Po południu jedziemy do moich rodziców, żebyśmy od rana już mogli iść tam na cmentarz odwiedzić moich dziadków. Odkąd dziadek nie żyje, to to święto ma dla mnie ogromne znaczenie. Bardzo z nim byłam związana i strasznie go kochałam
W ogóle mam dziwne poczucie dziejowosci, bo mój termin porodu jest bardzo bliski dacie śmierci dziadka. Mam wrażenie, że życie chce mi coś przez to powiedzieć... Może gadam od rzeczy, ale tak czuję... Sorry za smety.
A co do przeziebien po raz kolejny polecam syrop z aronii i z czarnego bzu do herbaty albo z wodą na ciepło. Oba działają jak antybiotyk. Do tego czosnek na kanapki;) i miód of kors;)
Przepraszam, że się tak rozpisałam...dokladnie wiem co czujesz... -
Ojejku widze ze duzo z Was przeziebionych a mi jakos w tej ciazy wyjatkowo podwyzszyla sie odpornosc. Normalnie o tej porze zawsze chorowalam a teraz nic. Mi bardzo pomagal czosnek na rozwijajaca sie chorobe tylko sporo - 2-3 dni takiej smierdzacej kuracji i zdrowko wracalo;)
-
Mania, u mnie było podobnie. Jak byłam malutka to właściwie mieszkałam z dziadkami, bo rodzice pracowali i do domu chodzilam tylko na weekendy. Tak na codzień po prostu przychodzili do dziadków po pracy. Dziadek się mną zajmował, no babcia nie dawała rady z powodu fizycznej niepełnosprawności. Dziadek zawsze był moim najbliższym, najbardziej niezawodnym przyjacielem. Też chorował przed śmiercią, mieszalo mu się w głowie, ale na mnie zawsze czekał i poznawal. Mama mówiła, że nocą kiedy umierał, zawołał mnie. Wtedy mama mu powiedziała, że już się pożegnaliśmy. Chwilę później odszedł... Nie ma go z nami już od 2,5 roku, a ja nadal okropnie tęsknię. I żałuję, bo nigdy nie miał szansy poznać mojego męża i nie doczekał mojej obrony. A bardzo mu na tym zależało...
Musiałam się wygadać. Przepraszam
-
Wygaduj się ja tez tego potrzebuje bo mój mąż np nie ma dziadków wcześnie odeszli i on nie rozumiał tej mojej więzi z dziadkiem a ja co weekend musiałam do dziadków podjechac choć na chwilę się z dziadziusiem zobaczyć w tyg głównie na telefonie byliśmy, później mąż sam juz się do tego przyzwyczaił i to stało się takie naturalne. Ja też żałuję, że dziadek nie doczekał mojego dziecka...
Mój dziadziuś jak odchodził to przyszedł do mnie się pożegnać pamiętam, że wróciłam do domu po 22 z pracy( przed pracą siedziałam u dziadka jeszcze mu pidżamę kupiłam nową) i jak nigdy nie mogłam spać choć zmęczona byłam okropnie wierciłam się na łóżku i ostatni raz na zegarek spojrzałam 40minut po północy później zasnęłam...rano przed 7 dostałam Tel, ze dziadziuś nie żyje i okazało się, że właśnie o tej godzinie odszedł...
Dziadziusie są najukochańsi na świecie i na zawsze zostaną w naszych sercach ja wierzę, że patrzą na nas z góry i pilnują nas i tak mi jest lepiej -
Przepraszamy dziewczyny za nasze wspomnienia nie na temat tutaj ale dobrze tak porozmawiać z kimś kto przechodzi i czuje to samo...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 31 października 2015, 13:08
-
nick nieaktualnyMój jedyny dziadek też zmarł i strasznie to przeżyłam. Dopiero wtedy zrozumiałam że śmierć w koncu nadejdzie:( moj dziadek mieszkal 300 km od nas ale jak skonczylam 2 lata to zawsze na cale wakacje co dziadka babci i cioci jezdzilam
uwielbialam go! zawsze tanczylam przed nim i spiewalam.. Starsznie mi go brakuje chociaz minelo juz 9 lat. Tak samo moja ciocia a corka mojego dziadka. Nie miala meza ani dzieci mieszkala z babcia i dziadkiem. Uczyla mnie wszystkiego; ) chodzilam z nia do pracy i jej pomagalam. odeszla 5 lat temu i za kazdym razem jak jezdza na grob to placze okropnie ;( tak strasznie mi ich brakuje. Nawet teraz piszac to placze ;( Zycze czasem jest niesprawiedliwe. Ciocia zmarla mlodo bo w wieku 51 lat ;( chorowala na nowotwór a ja z nia bylam do ostatniego oddechu i trzymalam ja za reke
A dziadek przed smiercia zapytal : gdzie jest moja Ola. I to byly jego ostatnie slowa
Przepraszam was za taki nastrojale w zyciu sobie nie wyobrazalam ze ktos tak mi bliski moze odehsc juz na zawsze
-
Ciekawe, czy nasze dzieci będą tak myśleć o swoich dziadkach i babciach... Mam nadzieję, że tak:) Mój tata już sfiksowal na punkcie wnusi. Nazywa ją "dudulu 2", bo na mnie mówił "dudulu"
Zapowiada się, że będzie fajnym dziadkiem
mania lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa jakoś nie przykładam zbyt uwagi do tego święta, ale jutro albo dziś wieczorem zapalę z mężem znicz pod krzyżem na cmentarzu. Przede wszystkim dla Maleństwa ale i też z myślą o innych z rodziny, których już nie ma z Nami. Strasznie żałuję, że zdecydowaliśmy(niby razem ale do mnie należała ostateczna decyzja) zostawić Maleństwo w szpitalu, że nie ma grobku ;( wtedy myślałam, że to dobre rozwiązanie teraz żałuję, rok temu jeszcze byłam trochę w szoku po tej tragedii i nie myślałam o tym tak.
-
Dziewczyny, zwyłam się przez Wasze opowieści o dziadkach
Moi dziadkowie żyją, wychowywałam się z nimi i nie wyobrażam sobie TEGO dnia...
Jutro pójdę na cmentarz z małą, z bliskich osób, które znałam zmarł tylko wujek wiele lat temu, ale światełko zapalam zawsze dla mojego Aniołka.Wiadomość wyedytowana przez autora: 31 października 2015, 15:37
Aniołek (*) 12.03.2013
Lilianna ur. 09.08.20143700 g, 56 cm
Pola ur. 24.04.20163650 g, 55 cm
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Ja straciłam dziadkow jeszcze przed moimi narodzinami a więc co do męskiego typu nie mam odniesienia ale z opowiadań mojej mamy wiem, że jej ojciec był bardzo fajnym facetem i kochającym swoje dzieci. A było ich troszkę bo aż 11 ale niestety czasy wojny i konflikt serologiczny sprawił, że 8 zmarło:(
Za to babcie znałam dwie i ta właśnie od tylu dzieci mieszkała z nami kilka lat. Klocilam się z nią niemiłosiernie. Wtedy myślałam, że jest uparta i robi mi na złość a teraz strasznie mi jej brakuje. Potrafiła gadać jak mało kto. Ale była najfajniejsza babcia pod słońcemhttps://www.maluchy.pl/li-72361.png -
Cześć dziewczyny
Troszkę mnie nie było - ale strasznie mam zaganiane dni ostatnio, w tym tygodniu moja siostra urodziła synka, do tego trochę musiałam pomóc mamie i pozałatwiać ze szkołą - jestem wymęczona
Popłakałam się czytając historię Pati - bardzo mi przykroA już punkt kulminacyjny osiągnęłam przy wspomnieniach Waszych dziadków
Mój też był najukochańszym człowiekiem na świecie i chociaż zmarł ponad 10 lat temu, to do dziś pamiętam nasze rozmowy, śmiech i wspólne "psotowanie", bardzo mi go brakuje
W ogóle uważam, że instytucja dziadków jest jedną z najlepszych i bardzo żałuję, że moje dziecko będzie miało tylko jednego dziadka, mojego teścia - który trochę zgubił kontakt ze światem, więc trudno mi oszacować czy będzie się sprawdzał w tej roli.
W ogóle to targają mną chyba hormony - od początku ciąży jestem często rozzłoszczona, wszyscy mnie irytują, zrobiłam się jakaś agresywnaAle w tym tygodniu doszła jazda w drugą stronę - wyobraźcie sobie, że popłakałam się (tak, popłakałam!) jedząc kanapkę, bo wyglądała strasznie SMUTNO
Kanapka. Smutno.
P.S. Czy Wy również miewacie migreny? Mnie od półtora tygodnia często boli głowa i wyraźnie "kłuje" w jednym miejscu, jakby jakaś żyłka. Do tego boli mnie i drętwieje łydka. A mam problemy z kiepskim krążeniem, więc trochę się martwię. Do tego ciągle boli mnie brzuch, dzień w dzień
Aaa z wesołych informacji jest taka, że od ok. tygodnia wyraźnie czuję, jak Pluskwa tańcuje w brzuchuNie są to kopniaki, ale takie łaskotanie, przelewanie... Strasznie wcześnie, ale jestem pewna, że to to
Buziaki i udanej soboty :*Lanusia93 lubi tę wiadomość
-
Ach, jeszcze muszę dopisać, że macie piękne brzuszki już!
Naprawdę cudne mamusie już z Was
))
U mnie brzuch póki co zaokrąglony, ale niewielki - z jednej strony już wypatruję większego brzuchola, z drugiej poniekąd się cieszę, bo mieszczę się jeszcze w kurtkę i wszystkie swetry/bluzki. -
Hej Dziewczyny!
Ja byłam dzisiaj na cmentarzu, pospacerowałam, zjadłam obiad i właśnie wstałam po drzemce. Idę zaraz herbatkę sobie zrobię.
Staram się nie myśleć i bardzo poważnie zastanawiam się nad zrobieniem prywatnie usg tak za tydzień czasu zobaczyć czy mam jeszcze wody płodowe.
W takim długotrwałym stresie jeszcze nigdy nie byłam.
Nadrobiłam was, fajne opisy porodów.. ciekawe jak to będzie u nas..
jakiś też mam humor do d.. chyba tak działa na nas jutrzejsze święto.. :*
-
nick nieaktualny
-
Hmmm... mój poród ... w czwartek miałam brunatne plamienia to był 18.10 a termin na 27.10 więc pojechałam na IP ale odeslali mnie do domu... w niedzielę 21.10 wybory więc pojechaliśmy głosować ale nie wtsiadlam z auta bo brzuch mnie bolał więc ówczesny m poszedł sam a później do domu... cały dzień delikatnie bolał brzuch ale tak ogólnie wiecZorem poszłam spać a m oglądał wieczór wyborcZy o 1 w nocy obudził mnie ból brzucha... m zaczął sprawdzać i okazało się że mam regularne skurcE co 6 min więc wstałam poszłam pod prysznic myśląc ze to tzw skurcZe przepowiadajace i biorąc ciepły prysznic złapał mnie mega skurcz więc wiedziałam że to już... ogolilam się wybalsamowalam ubralam i czekałam w pokoju aż auto się ogrzeje i ok 2 pojechaliśmy do szpitala... poszłam na kontrolne i okazało się że dyżur pełni moja lekarz prowadząca byłam mega szczęśliwa... pani dr powiedziała ze to już ze ładne rozwarcie ale wody nie odeszły więc prosiła aby wyjść z gabinetu powiedzieć m o przyniesieniu torby i opłaty za poród rodzinny ... nagle wpada kobieta cała mokra pełny makijaż i szybko poszła na porodowke a my na salę przedporodowa... kazali mi ćwiczyć na piłce Ale bóle tak się nasilaly że siedziałam podłączona pod ktg i słuchałam innych które właśnie rodziły... miałam powiedziane ze jak poczuje potrzebę skorzystania z toalety to mam dac znać... Jak dałam znać to wzięli mnie na fotel to była ok 4:30 mój m ciągle mówił jak mocne mam skurcze co mnie denerwowalo...zaczęły się parte i bóle krzyżowe i zaczęłam odlatywac więc tlenu kroplowki itp i pięknie wspolpracowalan ... zostałam nacieta... o 6:15 moja córeczka przyszła na swiat... najcudowniejszy moment w moim życiu... szycie na znieczuleniu ... moja prowadząca i położna były cały czas przy mnie trzymały za rękę i mega wspierały... z tym ze mała coś miała z oddechem źle ja odsluzowali i niestety żyłam w strachy do 15 bo dopiero mama jak przyjechała na odwiedziny przyniosła mi mała... ciagle mi ja zabierali... dlugo dochodzilam do siebie ale uwierzcie ze nie mówiłam "nigdy więcej" ... dla wszystkich to był zwykły poniedziałek a dla mnie najwspanialszy dzień w życiu... po 3 dobach wyszłam bo mała nie miała zoltaczki na szczęście...
Cudowny dzień... ból jest niczym w porównaniu ze szczęściem...
Wogole się nie boję i chce rodzić naturalnie...MagSz lubi tę wiadomość
-
Najlepiej do kliniki gdzie mają super usg np do takich co mają akredytację z anglii do robienia testu pappa u usg genetycznego (w Warszawie np jest tylko kilka takich miejsc). I w takich miejscach mają wymóg co do sprzętu i doświadczenia ultrasonografistow