Kwietniówki 2015 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Eweliśka wrote:Sylvia a dlaczego on nie sprząta? ma żone czy służącą?
-
Cześć Laski!!
mam do nadrobienia 110 stron... omg...
a nie bylo mnie zaledwie 3 dni... hehe ależ drukujecie...
jutro postaram się nadgonić- chociaż nie wiem czy dam radę za jednym zamachem - dnia mi zabraknie
co do mojej podróży to muszę Wam powiedzieć że minęła koszmarnie - straszne opóźnienie samolotu przez mgłę... źle zniosłam całą podróż... miała trwać 6 godzin - licząc dojazd od domu na lotnisko i samolotem do Londynu i dojazd tu do domu a trwała 12 godzin - ta moja wyprawa... szok normalnie; myślałam że ten koszmar w życiu się nie skończy
ale może jutro bardziej się rozwinę
to był najdłuższy dzień mojego życia
no a na razie uciekam bo jeszcze kąpiel i chyba spać bo dziś się narobiłam trochę - takie tam sprzątanie itp... i plecki mi wysiadają
buziaki :* dobrej nocki życzę Wam...
-
Ida wrote:Ej, no nie wszyscy tacy są! Ja na pewno nie wychodziłabym za kogoś takiego. Mój mąż jest dokładnie taki, jaki chciałam by był. I zupełnie nie wyobrażam sobie takich dziwnych sytuacji, w ogóle one u nas nie mają miejsca, więc tymi Waszymi jestem wprost zszokowana.
A mi się zdarza nic nie robić całe dnie jak mam wakacje i mąż nigdy nic mi nie powiedział. Nie śmiałby. W ogóle on nie myśli takimi kategoriami. Nie ma u nas czegoś takiego jak obowiązki pani domu - że ja muszę sprzątać, gotować itd. Przez ostatni czas częściej wychodzimy gdzieś coś zjeść bo zwyczajnie nie mam pomysłu na obiad, albo mówię mu wprost, że nie chce mi się gotować. Ha - jak jestem zmęczona to mówię, żeby sam coś ugotował. I on się na to godzi, bo oboje nie uważamy, by to była jakaś ujma. Nigdy nie musiałam mu niczego udowadniać, przeprowadzać podstępem czegoś, by zrozumiał. Myślę, że wiele zależy od wychowania, a mąż został dobrze wychowany, ma w sobie wiele szacunku do kobiet. -
sylvia007 wrote:On uważa, że robi inne rzeczy, a dom to mój obowiązek. Chore to wszystko jest no ale cóż sama sobie taki los zgotowałam. Serio to myślę, że już do końca życia będę przez to nieszczęśliwa.
Gdzieś na początku popełniłaś błąd że na to pozwoliłaś, aa teraz to rzeczywiście ciężko taką sytuację odkręcićjeśli mąż sam nie zrozumie że źle robi
-
nick nieaktualnyMoj tez nigdy się nic nie odzywa z pretensjami , cieszy się ze odpoczywam leze do gory jak Orka
sprzątam w domu gotuje piorę prasuje jakos czas sobie rozkładam , nie narzekam mimo ze czasem się czuje do dupy ,Moj to taki spokojny facet jest ja tez taka jestem. Nie ma dnia byśmy zensobą czasu nie spędzali
nawet jak zmęczony potrafi siedziec informować zemną żebym nie czuła się sama to brzuszek pocałuje mnie przytuli .Obiad czasem ugotuje bo on Dania mamswoje co on tylko je robi .
Hela85 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDajana28 wrote:Cześć Laski!!
mam do nadrobienia 110 stron... omg...
a nie bylo mnie zaledwie 3 dni... hehe ależ drukujecie...
jutro postaram się nadgonić- chociaż nie wiem czy dam radę za jednym zamachem - dnia mi zabraknie
co do mojej podróży to muszę Wam powiedzieć że minęła koszmarnie - straszne opóźnienie samolotu przez mgłę... źle zniosłam całą podróż... miała trwać 6 godzin - licząc dojazd od domu na lotnisko i samolotem do Londynu i dojazd tu do domu a trwała 12 godzin - ta moja wyprawa... szok normalnie; myślałam że ten koszmar w życiu się nie skończy
ale może jutro bardziej się rozwinę
to był najdłuższy dzień mojego życia
no a na razie uciekam bo jeszcze kąpiel i chyba spać bo dziś się narobiłam trochę - takie tam sprzątanie itp... i plecki mi wysiadają
buziaki :* dobrej nocki życzę Wam... -
Hela ale są faceci na których ta metoda (uważam, że świetna) nie działa, bo są despotyczni, nieustępliwi i uważają, że mają zawsze rację a najgorzej gdy szanują tylko kobiety pracujące a nie pracę, którą wykonuje się w domu a u Sylwi problem stanowi niezrozumienie dla jej stanu, tego że powinna bezkarnie się położyć i regenerować aby bezpiecznie donosić ciążę.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyEweliśka wyjęłaś mi to z ust...
Sylvia myślę, zresztą Ty pewnie też sobie zdajesz z tego sprawę, że coś nie tak od początku było. Zaszufladkował Cię mąż, na pewno stopniowo ale jakoś to tak poszło dalej. Po kilku latach ciężko zmienić taką sytuację, ale nie jest to niemożliwe.
I myślę Kochana, że skoro już to mówisz czy piszesz to zaczynasz dojrzewać do zmian. Chyba dobrze byłoby małymi krokami teraz się za to wziąć zanim będzie jeszcze ciężej, dwójka dzieci, jeszcze więcej pracy itd.
Postaraj się obrać kierunek, stopniowo ale zacząć wprowadzać zmiany i nowe zasady. Da się! Moja koleżanka z pracy miała podobną sytuację. Zaczęła powoli wywalczać dla siebie przestrzeń w związku, mąż też był oporny, ale w końcu postawiła na swoim. Ty też dasz radę!Hela85, Angela89, Eweliśka, Ida lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Eweliśka wrote:Gdzieś na początku popełniłaś błąd że na to pozwoliłaś, aa teraz to rzeczywiście ciężko taką sytuację odkręcić
jeśli mąż sam nie zrozumie że źle robi
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKasiaKwiatek masz rację,właśnie o to docieranie się chodzi i ustanawianie swojej przestrzeni, 90% par się z tym zmaga i nie jest to nic strasznego ale jak się machnie na to ręką i pozwala od początku na pewne zachowania to potem może być za późno i facet nas sobie zaszufladkuje i za chiny ludowe się tego nie zmieni
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 listopada 2014, 21:45
KasiaKwiatek lubi tę wiadomość
-
sylvia007 wrote:Na początku było inaczej, po ślubie jeszcze ja studiowałam mieszkaliśmy osobna, później przez pół roku mieszkaliśmy z jego rodzicami, wtedy też mąż nie sprzątal, ale zawsze powtarzał, że gdyby musiał to by to bez problemy robił, no ale nie musiał. Później przeprowadziliśmy się do siebie i ja zaszła w ciążę i się zaczęło z tym, że skoro ją jestem w domu to ją mam w nim wszystko robić. Jak zachorowała na zakrzepice w 5 miesiącu, to stwierdził, że skoro biorę leki to mogę wszystko robić. Nie będę wam tu opisywać dalszych moich losów, napisze tylko, że według mojego męża nigdy nie byłam i nie będę w takiej sytuacji, która by mi dawała prawo nic nierobienia, alubi chociaż oszczędzania się
-
Moja przyjaciółka miała podobną sytuację co Sylwia, bo facet czuł się zbyt pewny. Była zależna od niego finansowo i wiedział że nie ma za bardzo gdzie się podziać a do tego było dziecko. Trwało to długo ale jakoś jej się udało z nim dogadać i pokazać, że ma swoją wartość. Przez kilka lat gdy zdarzyło jej się np. zachorować nie podał jej nawet szklanki herbaty, miał pretensje że jest tydzień na zwolnieniu na zapalenie oskrzeli, przy dziecku potrafił ją nazwać "kotleciarą". Nie wiem dokładnie co zrobiła ale od jakiegoś roku nic złego nie powiedziała na niego chociaż nadal niewiele robi w domu. Myślę, że można wywalczyć swoje choćby dlatego żeby dzieci miały dobry wzór i szanującego matkę ojca.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyPewnie ze warto walczyć o to by było dobrze w związku ,nie mozna przekreślać zaraz wszystko spokojnie powoli a do celu w końcu kiedyś musi zaświecić słoneczko .Ja nie zapomnę jak ja kiedyś z 10 lat temu chłopaka miałam jaki pierdolony leser nic nie chciało mu się tylko imprezy dobre ciuchy ,jeblam to w pizdu po 3 latach .Dzięki mojej mamie ze mnie uświadomiła ze nie pasuje do niego .
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 listopada 2014, 21:50