Lipcowe mamy 2021
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Gf95 Współczuję przeżyć z tym sprzedawcą. Niektórzy nie powinni zajmować się czymś na czym się nie znają 🤦♀️
Oby udało się pokojowo rozwiązać sytuację.
Mam pytanie, któraś z Was zamawiala może bodziaki z Dolce Sono? Bardzo mi się spodobały i chciałam kupić hurtowo ale nie wiem jak wypadają jakościowo, a nie chcę się naciąć -
nick nieaktualny
-
To u mnie wszystko ok. Mamy 720g kobiety z nogami dłuższymi o 2tygodnie 😱 reszta parametrów w sam raz na 24+5... kość udowa 26+3 😅
Niezapominajka5, Maniuś, StarającaSię, sandrina22, Kosmo, anjaa25, Mimi2, Kama_86, Alunis, LENi, Tabolek, lysinka, akilegna♥ lubią tę wiadomość
-
Przepraszam Was, że się tyle czasu nie udzielałam. Miałam ponawiane wyniki na toksoplazmozę po 2 tygodniach i wynik jest taki sam, znowu igg niereaktywne, a igm reaktywne, wcześniej miałam reaktywny: 2,3 a teraz reaktywny: 2,5 więc sama nie wiem co o tym myśleć, powtarzam wynik w innym labie, prawdopodobnie nie jestem zakażona i to pomyłka laboratorium, albo reakcja autoimmunologiczna organizmu, ale odetchnę, gdy dostanę drugi wynik.
Pojawił się wątek KPI, ja wytrzymałam 4 miesiące. Generalnie najgorzej
wspominam nie zgagi w ciąży, bóle krzyżowe, czy sam poród, ale właśnie okres laktacji. U mnie "problem" był taki, że byłam mocno mleczna. Moje dziecko jadło około 500 ml mleczka na dobę, a ja miałam go 3 litry. Miałam 2 zamrażalniki mleka. Mała nie dawała przystawić się do piersi, ja też mam spory biust, 75I - więc karmienie z takimi nabrzmiałymi od mleka donicami było mega trudne + musiałabym odciągać nadmiar i tak. 5 razy miałam zapalenie piersi, 40 stopni gorączki, dreszcze, brak czucia w piersi... Dla mnie to jakiś koszmar, mam taką traumę, że drugiego dziecka karmić niestety nie będę.
Kosz Mojżesza bardzo polecam, łóżeczko miałam w innym pokoju, więc taki kosz był wybawieniem, mogłam mieć dziecko koło siebie, przenieść koszyk itd - dla mnie hit.
Jak się czujecie? Macie zgagi, bóle brzucha, wstajecie w nocy więcej niż raz na jedynkę?Mały często zmienia pozycję, co wizytę leży inaczej, raz główkowo, raz miednicowo i raz kopie mnie po żołądku, a raz po pęcherzu..
Ciekawe kiedy się zdecyduje na jedną pozycję i przestanie robić takie fikołki w brzuchu
Córeczka 13.03.2020
Jest i on 💕 24.06.2021r.
Mutacja czynnika V Leiden hetero. -
Ja jestem sama ciekawa jak U mnie bedzie wyglądać karmienie piersią. Pierwszego syna urodziłam (nagle cc) w 36tc, miał niewydolność oddechową, leżał w inkubatorze 3tyg. Ogólnie był intubowany więc w śpiączce, później karmienie dojelitowe dopiero jak zaczął mieć tlenoterapie.
Na koniec drugiej doby zaczęła mi się laktacja, choć kilka godzin wcześniej jakaś mądra położna złapała mnie za cycka i stwierdziła, że ja to mleka mieć nie będę🙄
Codziennie przy tym inkubatorze odciaglalam mleko, później w domu tak samo. Z początku były ładne ilości, ale z czasem mniej. Małego przystawiłam do piersi około 3tygodnia życia. Od razu załapał, jednak jakoś już nie czułam tej magii KP. Kazalam go dokarmiac mm w szpitalu, w domu tak samo miałam mleko. Do 3 miesiąca życia karmiłam już piersią tylko przed snem i w nocy. Rano pokarmu do wieczora praktycznie nie miałam.
Teraz mam nadzieję, że drugi synek urodzi się cały i zdrowy. Z kp mam w tej ciąży mieszane uczucia, ale chce spróbować😊 może akurat teraz to poczuje. Nie mam ciśnienia to wiem na pewno 😅
Alunis ja właśnie też pod tym kątem kupuje kosz. Oby się sprawdził jak u Ciebie 😀
Tabolek cieszę się, że u was wszystko stabilnie ❤ -
nick nieaktualny
-
Mnie z synem kp nie wyszło totalnie. Myślę że CC i cała sytuacja szpitalna była dla mnie dużym stresem, plus byliśmy w szpitalu 6 dni. Ja jestem osobą strasznie zadaniową, jak sobie uloze w głowie plan tak choćby się miało zesrać muszę zrealizować... No i tu była klęska totalna pierwszy raz w życiu. Ani nie rodziłam naturalnie, ani kp mi nie wyszło. Teraz mam w nosie. Jak się nie będzie dało naturalnie, to nie. Jak kp nie wyjdzie to sobie drinka po dwóch tygodniach zrobię i tyle. Albo martini... Albo malibu z mlekiem 🤤
StarającaSię lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyaliciaaa wrote:Pierwszego syna urodziłam (nagle cc) w 36tc, miał niewydolność oddechową, leżał w inkubatorze 3tyg. Ogólnie był intubowany więc w śpiączce, później karmienie dojelitowe dopiero jak zaczął mieć tlenoterapie.
Na koniec drugiej doby zaczęła mi się laktacja, choć kilka godzin wcześniej jakaś mądra położna złapała mnie za cycka i stwierdziła, że ja to mleka mieć nie będę🙄
Codziennie przy tym inkubatorze odciaglalam mleko, później w domu tak samo. Z początku były ładne ilości, ale z czasem mniej. Małego przystawiłam do piersi około 3tygodnia życia. Od razu załapał, jednak jakoś już nie czułam tej magii KP. Kazalam go dokarmiac mm w szpitalu, w domu tak samo miałam mleko. Do 3 miesiąca życia karmiłam już piersią tylko przed snem i w nocy. Rano pokarmu do wieczora praktycznie nie miałam. -
Ula30 wrote:Jeśli mogę zapytać- co się działo, że miałaś nagłe CC? Coś Cię zaniepokoiło w domu?
Długi temat do dyskusji ale w skrócie :
W 33+5 pojechałam ze skurczami co 15 minut do szpitala. One się wyciszyły więc zostałam na obserwacji. Tam lekarze stwierdzili, że synek jest za mały i ze chcą obserwować pod kątem hipotrofii. Lezalam do końca już w szpitalu. Niby zaczęły się pogarszac przepływy i zapadła decyzja o nagłym cięciu.
Ogólnie to teraz,bym uciekła z tego szpitala do innego. Mój obecny lekarz mówił, że nie jestem pierwsza z taką samą historią. Szkoda tylko, że nikt nie myślał o dziecku, bo synek był nawet reanimowany. Nikt nie podał mi sterydow na rozwój płuc jak przyjechałam, ze skurczami. Lekarze z oiomu neonatologii sami złapali się za głowę co Ci ginekolodzy narobili.
A i w efekcie syn urodził się w36tc z waga 2730g i 51cm. Więc o hipotrofii nie było mowy 🙄 -
nick nieaktualnyaliciaaa wrote:Długi temat do dyskusji ale w skrócie :
W 33+5 pojechałam ze skurczami co 15 minut do szpitala. One się wyciszyły więc zostałam na obserwacji. Tam lekarze stwierdzili, że synek jest za mały i ze chcą obserwować pod kątem hipotrofii. Lezalam do końca już w szpitalu. Niby zaczęły się pogarszac przepływy i zapadła decyzja o nagłym cięciu.
Ogólnie to teraz,bym uciekła z tego szpitala do innego. Mój obecny lekarz mówił, że nie jestem pierwsza z taką samą historią. Szkoda tylko, że nikt nie myślał o dziecku, bo synek był nawet reanimowany. Nikt nie podał mi sterydow na rozwój płuc jak przyjechałam, ze skurczami. Lekarze z oiomu neonatologii sami złapali się za głowę co Ci ginekolodzy narobili.
A i w efekcie syn urodził się w36tc z waga 2730g i 51cm. Więc o hipotrofii nie było mowy 🙄 -
Anszelika wrote:Aliciaaa no to masakra że nie podali sterydu. Ja w 37tc miałam podane bo już myśleli o CC... Chodziło o cholestaze, bo miałam podwyższone wyniki.
Olimama ale już lepiej? Tak słyszałam że po 26tc cukier lubi poszaleć...
Gdybym mogła cofnąć czas to nawet nie pojechałabym do tego szpitala. Wybrała bym inny. To też była moja pierwsza ciążą, ufałam lekarzom.
Teraz na szczęście mam wybrany inny szpital i lekarz prowadzący tam pracuje 😊
Widzisz u Ciebie tak jak powinno być postąpili lekarze i dobrze 😊 -
Ula30 wrote:Rozumiem, dziękuję Ci za odpowiedź. Ja po prostu ciągle się boję. Najpierw czekałam do 12 t.c., myślałam że wtedy odetchnę, ale gdzie tam. Później czekałam do połówkowych. Teraz się boję, bo w razie nagłego porodu szanse dziecka na przeżycie są znikome, więc czekam do 28t.c., jako taki bezpieczniejszy czas dla niego w razie porodu. Dlatego zapytałam o Twoją historię, bo zawsze ciekawi czy coś się dzialo wczeesniej, czy można było coś przewidzieć. Rozumiem, że finalnie z Twoim synkiem wszystko dobrze?
Nie ma sprawy, u mnie lekarze sa winni tego wszystkiego co się działo. Złe decyzję i efekt był jaki był.
Ja początek też miałam bardzo nerwowy, druga ciążę poroniłam i póki nie poczułam regularnych ruchów to ciągle gdzieś w głowie stracha miałam.
Teraz już myślę, ze będzie z górki. I tak obawiam się bo jednak w tym 33+5 dostałam skurczy, ale chce na wizycie teraz poruszyć ten temat. Zobaczymy co powie doktor 😊
Finalnie po tym wszystkim jest wszystko dobrze. Synek rozwija się prawidłowo. Nie ma żadnych zastrzeżeń. Pierwszy rok tylko mieliśmy ciągle wizyty u lekarzy - kardiolog, audiolog, ocena rozwoju no i co tydzień rehabilitację u fizjo (wzmożone napięcie mięśniowe). Ale na ta chwilę jest super ❤
A i dodam, ze na wszystkich wcześniejszych wizytach i usg w ciąży było wszystko dobrze 😊 -
Aliciaaa współczuję przeżyć związanych z reanimacją synka nie chciałabym nigdy się przekonywać jak się musiałaś wtedy bać. Całe szczęście że wszystko dobrze się skończyło.
Ja po pierwszym porodzie przeżyłam tylko jedna krótką chwilę grozy (mały nie zapłakał, zabrali go od razu do innego pokoju, usłyszałam tylko że węzeł na pepowinie ale nic więcej nie chcieli mi powiedzieć). Zaraz mąż poszedl i dowiedział się że wszystko jest dobrze, ale i tak nigdy tej chwili nie zapomnę.
Widzę też, że wiele z Was miała przeboje z KP, żeby rzucić promyczek optymizmu to powiem że u mnie nie było z tym większych trudności. Może być różnie, jasne, ale uważam, że nie ma sensu zadręczać się na zapas co może pójść nie tak, pozytywne nastawienie to połowa sukcesu 🙂
Olimama a jak teraz ciśnienie, już ok? Pij dużo, odpoczywaj i nie wstawaj gwałtownie, żeby Ci się znowu nie zakręciło. Kciuki za wizytę