Listopad 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja mialam kilka dni temu bóle i kłucia w pochwie, ale bylo to jakos 2 dni przed wizyta, wiec stwierdzilam, ze wytrzymam. Okazalo sie, ze wszystko ok. A brzuch z kolei bolal mnie wczoraj na wieczór, tez sie strachu najadlam. Położyłam sie i po 20 min przeszlo. Wczoraj sie duzo nachodzilam po sklepach i moze stad ten bol brzucha wieczorem. Dzisiaj jest ok. A brzuch tez mi zaczyna troche przeszkadzać przy schylaniu, albo wlasnie jak jem to nie moge sie przechylic za bardzo do przodu. Najwygodniej mi w pozycji takiej pollezacej
Wczoraj nakupowalam ciuszkow na wyprzedażach wydałam ponad 400zl (na córkę chyba wiecej pieniedzy idzie ), ale mamy juz praktycznie wszystko. Zostalo do kupienia kilka bodziakow 62 i ze 2 pajacyki jakies dziewczece i garderobę mamy z glowy -
Czytam Wasze przygody z lekarzami i nie dowierzam ☹️ ja ciążę prowadzę na NFZ w poradni szpitalnej, oprócz tego na ważne USG chodzę prywatnie (narazie bez kompliacji więc tylko połowkowe)- 200-250zl. W tej poradni na NFZ wszystko mi sprawdzili, lepsze zdjęcia niż prywatnie (a prywatnie byłam u najlepszego specjalisty w moim mieście), żadnego dyskomfortu poza tym, że lekarze nie sa zbyt wylewni tylko po prostu rzeczowi i nie zagadują. Chyba mam szczęście 😉
silent, Kijanka, Esti lubią tę wiadomość
1) Wituś- 23.03.2015 😍
2) Kajtuś- 25.10.2019 😍
-
coma wrote:Ja dziś po wizycie mimo kłucia szyjki jest ciagle długa 42mm, dzidzia wazy 650 gram, leży ciagle miednicowo, udało mi się zdobyć pomiary na zaufana położna (bo chce mieć prywatna), wszystko super, kolejna wizyta za 5 tygodni
Ciebie też kłuje? Bo mnie od wczoraj coś kłuje, nie wiem czy szyjka czy drogi moczowe. Po sikaniu było gorzej, więc myślę że to może pęcherz. Wypiję dziś ze 3l wody i zobaczę... -
nick nieaktualnycoma wrote:Ja dziś po wizycie mimo kłucia szyjki jest ciagle długa 42mm, dzidzia wazy 650 gram, leży ciagle miednicowo, udało mi się zdobyć pomiary na zaufana położna (bo chce mieć prywatna), wszystko super, kolejna wizyta za 5 tygodni
coma lubi tę wiadomość
-
izabel_ka wrote:Czy w tym ułożeniu odczuwasz słabiej ruchy czy cały czas tak samo?
-
Ja jakies 2 tygodnie temu odczuwalam takie nieprzyjemne smyranie w szyjce, moze wtedy wlasnie dzidzia sie obracala. Teraz leży główka w dol, wiec moze bedzie lepiej. Chyba, ze bedzie tam raczkami grzebac Ja za to zaczelam częściej do toalety biegac. Czasem jest dluzszy czas ok, a nagle jak mnie zlapie, to tak chodze i chodze i wlasnie taki ucisk na pecherz czuje, az boli. Moze wtedy w pobliżu główka gdzies jest
-
Paula_30 wrote:Czy krew z nosa rano powinna niepokoić czy zdaza się w ciąży?
Ponoć to się zdarza, ponieważ naczynia krwionośne się poszerzają, w krwiobiegu jest więcej krwi itp. Ja mam wiecznie uszkodzone jakieś naczynka krwionośne w nosie, więc rano miewam tam skrzepy. Już się przyzwyczaiłam -
agndra wrote:Czytam Wasze przygody z lekarzami i nie dowierzam ☹️ ja ciążę prowadzę na NFZ w poradni szpitalnej, oprócz tego na ważne USG chodzę prywatnie (narazie bez kompliacji więc tylko połowkowe)- 200-250zl. W tej poradni na NFZ wszystko mi sprawdzili, lepsze zdjęcia niż prywatnie (a prywatnie byłam u najlepszego specjalisty w moim mieście), żadnego dyskomfortu poza tym, że lekarze nie sa zbyt wylewni tylko po prostu rzeczowi i nie zagadują. Chyba mam szczęście 😉
Nic tylko się cieszyć
EDIT: Rok temu po poronieniu postanowiłam dać szanse przyszpitalnej przychodni sponsorowanej przez NFZ, która ponoć cieszy się niezłą opinią. Jako że były wątpliwości, czy aby na pewno jama macicy była dobrze wyłyżeczkowana a macica obkurczała się tak sobie, miałam koniecznie zgłosić się za 10 dni od wypisu na wizytę kontrolną z USG. Było to wyraźnie napisane na wypisie. Poszłam z wypisem do poradni (nota bene szefową poradni jest ordynator oddziału, która podpisała się na wypisie) i mówię w rejestracji, jaka jest sytuacja. Pani z miną, jakbym jej właśnie zjadła drugie śniadanie, stwierdziła, że powinnam z tym pójść do swojego lekarza prowadzącego, a jak chodziłam prywatnie, to nadal mam tak chodzić. Powiedziałam jej co o tym myślę, na co ona łaskawie otworzyła zeszyt i stwierdziła, że najbliższy termin to za 12 dni. Uznałam, że te dwa dni nie robią aż takiej różnicy i już miałam się zapisywać. Na co ona poinformowała, że na USG nie może mnie zapisać, bo to mnie musi skierować ten lekarz, do którego trafię za 12 dni. I z karteczką od niego mam się zapisać dopiero na USG. I wrócić do lekarza.
Jak to usłyszałam, to stwierdziłam, że to jednak gra niewarta świeczki i wróciłam do swojej dawnej ginekolog, która przyjmuje prywatnie. Mam to szczęście, że wizyty prywatne nie są istotną pozycją w domowym budżecie, ale kurde no... a jakby się okazało, że coś jest jednak nie tak? Przecież to naprawdę mogą być poważne konsekwencje, włączając długie leczenie i być może w skrajnych przypadkach nawet bezpłodność.Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 lipca 2019, 12:19
-
Co do NFZ to do 16 tyg ciąży chodziłam do super lekarki była bardzo wnikliwa, co wizytę badała i robiła usg. Niestety końcem czerwca zaczęła przyjmować tylko prywatnie, więc nie zdecydowałam się do niej dalej chodzić, bo od początku chodziłam też prywatnie do innego lekarza i przy nim zostałam.
Na NFZ trzeba mieć szczęście, żeby dobrze trafićSynek ❤️
11.03.19: hcg 59.5
13.03.19: hcg 147,1
27.03 jest serduszko ❤️ -
To chyba zależy od przychodni i lekarza. W pierwszej ciąży chodziłam do przychodni, gdzie nie było numerków i kto pierwszy ten lepszy. Ginekolog często przyjeżdżała spóźniona i później te wizyty leciały szybko, jak na taśmie w supermarkecie. Nie wiem czy któraś trwała dłużej niż 10 minut.
Obecnie chodzę gdzie indziej i różnica jest ogromna. Każdy przychodzi na swoją godzinę. Jest czas na zadanie pytań, omówienie wątpliwości, badanie na fotelu i USG za każdym razem. Ostatnio siedziałam w środku pół godziny.
Dodam, że w pierwszej ciąży dodatkowo chodziłam też prywatnie. Teraz nie czuję takiej potrzeby -
nick nieaktualnyJa tego szczescia nie mialam i zrezygnowalam. Lekarz nie badal, co wizyta inna gratka, na piękne oczy wszystko ok i jeszcze pretensje ze w szpitalu nie zrobili tych i tych badan a akurat tych badań szpital nie musi robic tylko psim obowiązkiem bylo wypisanie skierowania przez lekarza prowadzącego czyli przez niego.
-
U mnie w mieście nie ma szans na ginekologa na NFZ, gabinet wygląda jak z lat 60. Fotel ginekologiczny to zwykła kozetka i dwa metalowe łukowate stojaki na nogi. Relikt przeszłości aż ciężko to sobie wyobrazić. USG w gabinecie brak. Lekarka obrażona na cały świat. Więc póki co jeżdżę do gina 180 km bo tam chcę rodzić.
-
mrt87 wrote:U mnie w mieście nie ma szans na ginekologa na NFZ, gabinet wygląda jak z lat 60. Fotel ginekologiczny to zwykła kozetka i dwa metalowe łukowate stojaki na nogi. Relikt przeszłości aż ciężko to sobie wyobrazić. USG w gabinecie brak. Lekarka obrażona na cały świat. Więc póki co jeżdżę do gina 180 km bo tam chcę rodzić.
Masakra. Skąd jesteś?
Kiepsko trochę, że na poród będziesz musiała dojechać aż 180 km.
Nie ma naprawdę nic sensownego w pobliskich miasteczkach powiatowych? -
nick nieaktualny