Listopad 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Trochę szkoda, że ten zbiorczy post na pierwszej stronie nie może być edytowany przez kilka osób, żeby był na bieżąco, zwłaszcza teraz, jak zaczniemy się lada moment prześcigać, która następna na porodówkę
-
nick nieaktualny
-
Ja się dziś melduje po wizycie w szpitalu. Tutaj trzeba się zameldować wcześniej, pani przeprowadziła ze mną wywiad o choroby w rodzinie itp, nie wiem w sumie po co, dała papiery dla anestezjologa do wypełnienia w sprawie znieczulenia. Dowiedzialam się tez ze nie muszę nic przynosić dla dziecka oprócz ubranka na wyjscie i dla siebie tez nic z rzeczy około-/poporodowych bo szpital wszystko zapewnia. Jeśli mąż chce zostać z nami w szpitalu na cały pobyt to możemy zapłacić sobie za prywatny pokój (40€ za dzień) wiec pewnie się zdecydujemy i w sumie tyle. A no i jeśli akcja porodowa się sama nie zacznie to mam się zglosic 8dni po przewidywanym terminie porodu. Tak ze plan na ten piątek to ogarnąć jakaś torbę i wrzucić tam kilka podkoszulek czy koszule nocna i jakieś klapki pod prysznic i pewnie tyle 🙂
Esti lubi tę wiadomość
Synek 1.11.2019 ❤️
53 cm i 3210g -
Ja ostatni raz luteine biore w niedziele 🙊 Ciekawa jestem kiedy zacznie sie akcja. Mąż już ma pełne gacie, a ja sie boję, ze udzieli mi się jego nastrój i też zaczne panikowac. Narazie jestem nastawiona w sumie na nic, ale pozytywnie. Co ma byc to będzie. Jakoś to dziecko musi wyjść i nie ma juz odwrotu 😆
EDIT: Mam tylko nadzieje, a nawet marzenie 😃, ze jeśli córcia jest już główka nisko w kanale to bedzie szybka akcja. Wjezdzamy na porodowke, kilka parc i gotowe. Tak sobie staram sie to wyobrazac 😁😁Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 października 2019, 13:36
-
Domcias pewnie tak będzie tzn będzie nie za długi poród zmieścisz się może w jednej dobie.
Domcias lubi tę wiadomość
-
Domcias, słyszałam, że ci którzy mają najbardziej pełne majty potem stają na wysokości zadania i są najbardziej wspierający Mój nie bierze wolnego dopóki nie zacznę rodzić, zwariowałabym z nim tutaj w domu czekając
Domcias lubi tę wiadomość
💙 -
Potwierdzam, mój mąż mdleje przy zwykłym pobieraniu krwi a przy porodzie stanął na wysokości zadania a nawet więcej I nie wyszedł ani na moment, ba, pomagał aż do momentu kiedy ja juz leżałam na sali, kupił mi wszystko, zadbał i dópiero pojechał na chwile się przespać
Domcias lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
U mnie po wizycie wszystko ok. Na razie nie rodzę. Szyjka ma na macajewa i pi razy drzwi 1,5 cm. Moja ginekolog nie widzi w tym nic dziwnego. Więc nadal zamierzam ćwiczyć jogę i żyć jak dotychczas. Kolejna kontrola za 2,5 tygodnia. GBS pobrany.
Tyle z dobrych informacji. Złych w sumie nie było, ale po wizycie mam nastrój do bani, gdyż moja ginekolog twierdzi, że z tym w sumie nieznacznym powiększeniem miedniczek nerkowych dziecka mam rodzić tylko w szpitalu z III stopniem referencyjności, czyli w Matce Polce.
W ogóle nie brałam tego pod uwagę. Lekarz wykonujący USG III trymestru mówił, że miedniczki nerkowe owszem są powiększone, ale to jest tylko podstawą do diagnostyki po porodzie. Nie wszczynał z tego powodu żadnego alarmu. Sama dla siebie stwierdziłam, że w 37 tc zrobię dodatkowe USG. Jeżeli się okaże, że jest jakiś dramat z tymi miedniczkami, to jasne, że nie jestem idiotką i nie zdecyduję się na szpital z I stopniem referencyjności oddziału neonatologicznego. Jeżeli one wyglądają jak wyglądały lub powiększą się jeszcze odrobinę, raczej nie wybiorę się do Matki Polki rodzić. Za dużo złych rzeczy słyszałam o tym szpitalu i to od lekarzy i osób z personelu medycznego. Neonatologia może i jest na dobrym poziomie, ale ginekologia i położnictwo to jedno wielkie niedbalstwo.
Moja ginekolog może i była fajna do prowadzenia pacjentek przed ciążą, ale nie powiem, żebym w ciąży czuła się zaopiekowana. Raz, że ona nie robi USG ciąży powyżej 12 tc i nawet nie ma możliwości sprawdzenia u niej, jak się ma sytuacja z miedniczkami nerkowymi. Dwa, że sama pewnie nie do końca ogarnia te normy. A trzecia rzecz, która mnie dobiła pod koniec wizyty, to zapytałam o szczepionkę przeciwko krztuścowi. I co...? Zaskoczyłam lekarkę informacją, że są nowe zalecenia z 2018 roku i że jest to szczepienie zalecane w III trymestrze ciąży. Jak powiedziała, ją uczono, że ciąża i szczepienia się wykluczają. No ale przynajmniej zapisała sobie na karteczce, że ma doczytać
Pod koniec ciąży lekarza zmieniać nie będę, ale jakbym w kolejnej ciąży znowu chciała do niej chodzić, to niech mi ktoś przypomni, że to kiepski pomysł
EDIT: A tak w ogóle to znalazłam taki artykuł o tych cholernych miedniczkach nerkowych: https://podyplomie.pl/publish/system/articles/pdfarticles/000/012/940/original/32-35.pdf?1472037528
I według tych danych mój Skrzacik miał i ma miedniczki nerkowe w normie!
Zresztą mama ginekolog też pisała, że akurat na to normy każdy ma swoje...
EDIT2:
No i denerwuje mnie, że moja ginekolog nawet mi tej szyjki nie mierzy, tylko bada na fotelu. Szczęśliwie nie miałam z nią większych problemów, ale jakoś mało ufam w to jej dzisiejsze "około 1,5 cm". Bo to równie dobrze może być 1 cm albo 2,5 cm.
Sorry, że marudzę, ale mam zły dzień. Wstałam lewą nogą. Byłam zła, jeszcze zanim poszłam na wizytę. Teraz koleżanka chce iść na kawę, więc jej będę marudzić.Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 października 2019, 14:57
-
ListopadowaMama wrote:Wraz z początkiem października zaczął się sezon na pytania i wtracenia typu 'o, jeszcze nie urodziłaś?' albo jak się ma moje samopoczucie na tej końcówce. Was też to denerwuje?
Mnie jeszcze nikt o to nie zapytał.
Ale dzisiaj chodzę podminowana, więc jest szansa na ciętą ripostę. -
Iza - mi też się wydaje, że u mnie jeszcze tyyyyle czasu do porodu. I jak widzę, że dziewczyny mają 1-1.5 tygodnia do ciąży donoszonej, to jakoś mi tak dziwnie :p
Bo niby człowiek czeka i się nastawia na poród a później i tak jest zaskoczony, że to JUŻ
Listopadowa - mnie tam nikt o nic nie pyta :p
A jeszcze w niedzielę teście przyjeżdżają w odwiedziny
Kijanka - to jak Ty chcesz mieć zrobione USG to musisz iść do kogoś innego na dodatkową wizytę?
Z tą szyjką to tragedii nie ma, ale może też nie szalej za bardzo z ćwiczeniami
A z tym szpitalem - może faktycznie lepiej się jeszcze gdzieś skonsultować. -
ListopadowaMama wrote:Wraz z początkiem października zaczął się sezon na pytania i wtracenia typu 'o, jeszcze nie urodziłaś?' albo jak się ma moje samopoczucie na tej końcówce. Was też to denerwuje?
U mnie nikt się nie odważy A jak spróbuje to mam dużo ripost💙 -
A u mnie wczoraj mąż widząc, że coś nie za bardzo przejmuje się wyprawką, zaczął poruszać temat torby do szpitala. Ze to już może przydałaby się spakować bo nigdy nic nie wiadomo 🙂 Uśmiałam się, ze u nas to on bardziej przejęty. Ale chyba faktycznie muszę się zmusić i coś tam wrzucić do tej torby.
Strasznie żałuję, że wycinałam metki z ubranek synka. Mam tonę ubranek i nie mam pojęcia które są które. Wyprałam co mniejsze i starałam się posegregować wielkością, ale koszmarnie mnie to wykończyło. Ból głowy za każdym razem jak się do tego zabierałam. A jeszcze nie zaczęłam prasować 🥵 -
Natalia05 wrote:Akurat podczytalam wiec wybaczcie ze sie wtrace. Jestem po 3 cc wszystkie na zimno, wszystkie 38+1. Dzieci absolutnie zdrowe, zadnych problemow ani z pokarmem (dwie na kp, jedna mm) ani z napieciem miesniowym, kolkami trawieniem, dalszym rozwojem siadaniem chodzeniem( chodzily przed rokiem). Takze tez nie ma co tak demonizowac. Czwarte cc tez bedzie w 38 tc bo nikt nie bedzie czekał narazal mnie i dziecko. Z tym ze mieszkam za granica, pierwszy porod byl w pl. Z tego co slyszlam to faktycznie w pl czekaja dluzej, tez maja podobno zmuszac kobiety do porodow sn po cc.
Wiadomo sa wady i zalety, kazde dziecko jest inne i inaczej sie rozwija. Ale z przenoszonych dzieci jest masa problemow, zielone wody infekcje wylewy antybiotyki. Wcale nie tak super. A czesto 40 tc to juz ostatni dzwonek. Tu indukują w dzien terminu.
Tak jak już ktoś napisał, sam fakt, że Ty nie miałaś komplikacji ani że koleżanki nie miały, nie świadczy jeszcze o niczym. Oczywiście każda z nas liczy na poród bez komplikacji (obojętnie, czy to będzie CC czy SN). Podejmując decyzję co do rodzaju porodu, należy jednak moim zdaniem uwzględnić RYZYKO komplikacji, licząc na to, że w naszym przypadku to ryzyko się nie zrealizuje. Wiadomo, że przy CC te ryzyka są inne niż przy SN, jedne większe, inne mniejsze. Jakie te ryzyka są, jest mniej więcej wiadome.
Uwzględnianie przy własnym wyborze doświadczeń koleżanek nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Fakt, że koleżanka komplikacje miała/ nie miała, świadczy wyłącznie o tym, że w jej przypadku ryzyko się zrealizowało/ nie zrealizowało. Wszak tak już jest, że ktoś ma szczęście, ktoś ma pecha.
PS. Nie odbierajcie proszę tego postu osobiście, bo nie chciałam nikogo urazić, tylko zwrócić uwagę na racjonalne i nieracjonalne podstawy podejmowania decyzji.karma, Audreyyy lubią tę wiadomość
-
Kaczorka wrote:Kijanka - to jak Ty chcesz mieć zrobione USG to musisz iść do kogoś innego na dodatkową wizytę?
Z tą szyjką to tragedii nie ma, ale może też nie szalej za bardzo z ćwiczeniami
A z tym szpitalem - może faktycznie lepiej się jeszcze gdzieś skonsultować.
Dokładnie tak. Na USG chodzę do placówki, która głównie zajmuje się ultrasonografią płodu. I spoko, naprawdę porządnie robią te USG i z czystym sumieniem polecam.
Co do szpitala - tak jak pisałam. Zamierzam pójść na dodatkowe USG i tam zapytam lekarza, czy widzi bezwzględne podstawy do rodzenia w szpitalu o III stopniu referencyjności. Ostatnio jak mówiłam, że rozważam szpital z I stopniem, lekarz nic mi nie odradzał, tylko mówił, żeby koniecznie zrobić dziecku po porodzie USG nerek.
A co do szyjki - joga mnie uspokaja. Szkurczy nie mam, a na podstawie informacji "około 1,5 cm" nie będę rezygnować z rzeczy, która działa na mnie kojąco .Kaczorka lubi tę wiadomość
-
Też bym ćwiczyła gdyby miało być SN tzn wydaje mi się że ma to więcej zalet niż wad jeszcze jeżeli przed ciążą było się aktywnym a że szyjka wraz z postępem ciąży zmienia się to też dobrze świadczy bo organizm się przygotowuje do porodu. Oczywiście mowa tu o nie powikłanej ciąży
-
Kropka89 wrote:A ja z kolei mam dwie koleżanki bardzo bliskie które rodziły w Oleśnicy, w końcówce 2018 roku i niestety nie były tak zadowolone jak myślały wcześniej. Położne które miały wykupione ( i jedna i druga! ) nie dojechały na czas i w efekcie jakaś inna położna im pomagała. A jednej to nagle w ostatniej chwili musieli zrobić cesarkę i o zgrozo nie znieeczulili jej do końca i okrutnie cierpiała. Krzyczała że jeszcze czuje itp. ale ja zignorowali...Opisała swoją historię właśnie na tej grupie FB o której piszesz. Nie wiem czy ostatecznie wysłała jakas oficjalna skargę na ten szpital. Ale to mi tylko uświadomiło że nie ma szpitali idealnych, lekarze są różni wszędzie. Położne zwykle nie dojeżdżają albo się wymieniają w ostatniej chwili, a przecież nie z nią się umawiałas...No i że trzeba być przygotowanym na wszystko. I nie nastawiać się absolutnie na nic. W Oleśnicy też nie ma znieczulenia jakby co. Ale podobno cisza i spokój za to2017 #1
2019 #2