Listopad 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Kropka akurat owczarek to mądry pies i może ogarną jednocześnie i synka i psa? A druga opcja to np teściowa by posiedziała w waszym mieszkaniu z Małym a teść z owczarkiem u nich? Albo odwrotnie jak to teściowa jest zakręcona na punkcie psa.
Kropka89 lubi tę wiadomość
-
Alu_87 wrote:Dziewczyny melduję że zostałam mamą w skończonym 36 tygodniu. Rano dostałam obfitego krwotoku.wszystko na sygnale, cięcie w znieczuleniu ogólnym.zgody podpisywałam nie wiem nawetjakie podczas zakładania wenflonu i cewnika jednocześnie. Emilka jest z nami, ma 2840 gram. Niestety dopiero jutro chyba ją dostanę...ja dochodzę do siebie w lekkim szoku. Jeszcze dzisiaj mają mnie pionizować.
Na dodatek w moje imieniny;)
Piękna waga, moja była mniejsza Kruszyna prawie o 200.
Wszystkiego co najlepsze dla Was!Alu_87 lubi tę wiadomość
W życiu bywają noce i dnie ale bywają też niedziele...
Ja swoją już dostałam od losu:)
"https://www.suwaczki.com/tickers/iv09gu1r4bn550rd.png" -
nick nieaktualnyKropka- moze trzeba pogadac z tesciami. Skoro się zobowiazali zostac ze starszakiem,to moze sa przygotowani,ze jedno zostaje z psem,a drugie z dzieckiem. Twoj maz tez moze jakos zareagowac,w koncu to jego rodzice. Mam nadzieje,ze jakos dojdziecie do porozumienia w sprawie opieki,bo stres na porod,to ostatnie co Ci potrzebne
Kropka89 lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję! Tak, oni się zobowiązali ale miało to tak wyglądać że będą u nas w mieszkaniu. Ja sobie nie wyobrażam żeby tu przyszli z psem (mamy kawalerkę, wszystko na tip top a pies młody wiec różnie może być). Boję się też że ten pies może być agresywny do dzieci (ich poprzedni owczarek taki był i było bardzo dużo stresu przez to). To jest tak że tata męża mówi że "jakoś to będzie" ale mama męża się np. boi sama zostać z wnukiem bo mówi że nie da rady, nie jeździ komunikacja (nie bo nie) ani autem wiec trzeba ją wszędzie wozić, twierfzi że nie umie (a raczej nie chce miała dwóch synów!) zmienic pieluszki a karmił zawsze tata i ona też nie spróbuję żadnej potrawy już nie mówiąc o tym żeby dziecko położyć spać itp. bo to zaraz panika że ona nie umie. Ja wiem że są różne psy, sama miałam psa wiele lat, ale po prostu się boję że ten pies będzie nowy, nowy dla nich, dla niego wszystko nowe, może też im sprawiać problemy na początku przecież po takiej adopcji jak był cały czas w schronisku a teraz będzie zamknięty w mieszkaniu w kamienicy. Najbardziej się boję takiego scenariusza że np. zaczynam rodzić w nocy, oni mieli przyjechać wtedy autem do nas i pilnować synka (tata w razie czego uśpić jak mama twierdzi że nie umie) a teraz się na pewno nie podziela no bo jak pieska zostawia? Mama sama mówi że ona się boi jak to będzie, że chce żeby ciągle ktoś z tym psem był na początku ale przecież nie wiadomo też kiedy ją urodzę itp. Muszę chyba wytrzymać jak najdłużej żeby ten pies się zaaklimatyzował. Ale po prostu nam jest super hiper mega przykro. Tak dziadkowie mówili że możemy na nich liczyć a teraz nagle takie coś. Przy poprzednim psie to oni np. kogoś nie odwiedzali w ogóle jeśli ktoś sobie nie życzył ich psa (a wiele osób sobie nie życzyło bo był to bardzo agresywny owczarek). Dlatego chyba mamy takiego stresa. Już nie mówiąc o tym że jak ktoś twierdzi że nie umie nawet zmienić pieluszki ani dojechać autobusem to jak ogarnie 17 miesięcznego szalejącego chłopczyka tak żeby nie zrobił krzywdy psu? (Bo wierzę że pies sam nie zrobi krzywdy ale dziecko może pociągnąć za ucho itp.) Pominę fakt że rodzice są ultra mało zamożni, ledwo co mają na jedzenie, ubrania a teraz dojdzie karma, badania itp a kto się kiedyś do tego dokładał? no zgadnijcie....tylko że teraz będziemy mieć dwóch synków i raczej już nie będziemy nawet w stanie im pomóc
-
ja to bym chyba w takiej sytuacji wybuchła znając swój charakter i powiedziała im żeby szukali teraz rozwiązania bo obiecali i niech dotrzymają słowa. Niech zrezygnują z psa, po prostu. Ale bez obrazy, są nieodpowiedzialni i egoistyczni skoro na chwile przed porodem wymyslili sobie sytuacje bez wyjscia, co innego gdyby jedno zostało sobie z tym nieszczesnym psem w domu a drugie było u was.
Ja sama mam problem bo mój ojciec(inwalida) tak sie opiekował suczką i zapomniał zaprowadzic na zastrzyk przeciw cieczce, że teraz mamy dwa szczeniaki do oddania i nikt ich nie chce, siedzą w budzie z matką a zaraz zima i trzeba bedzie koło nich chodzić. Jedyny plus ze to kundle podwórkowe.
-
Kropka okropna sytuacja jestem bardzo za adopcją zwierząt ale odpowiedzialną, a nie że starsze osoby biorą wielkiego psa na którego ich nie stać absolutnie bym nie pozwoliła bawić się synkowi z tym psem bez Twojego nadzoru, to tylko zwierzę i może zrobić krzywdę niechcący. Poważnie bym się zastanawiała nad nakablowaniem do schroniska, że te osoby nie stac na tego psa... jak bardzo chcą to moga adoptować jakiegoś małego który mniej kosztuje.
Aishha lubi tę wiadomość
-
Własnnie Oni te poprzednia suczkę (owczarka) tak utuczyli że nie była w stanie w ogóle chodzić po schodach (a to drugie piętro w kamienicy). Wymagała bardziej wielu zabiegów, leczenia, oni brali pożyczki, my i inni im pomagali ale to już było dlatego że ten pies był dawno i za bardzo nie było już wyjścia. Ale generalnie sobie nie radzili, jak tylko coś się działo to zaraz dzwonili do męża i on (z dyżuru z którego nie może ani wyjść ani nic) musiał im telefonicznie pomagać, w nocy jeździć na zabiegi itp. Teraz nie będzie takiej szansy po prostu. Oni tamtemu psu zrobili dodatkowo piękny nagrobek, jeżdżą tam co tydzień (a na grobach rodziców to nie powiem kiedy byli...) i generalnie chyba nazwałabym to jakimś schorzeniem. Własnnie podobno się chwalili że była u nich jakaś pani od adopcji na wizję i po obejrzeniu mieszkania i wywiadzie stwierdziła że oni się jak najbardziej nadają. Zapewne tylko nie opowiedzieli jak to było z tamtym psem...Też myślałam nad zawiadomieniem schroniska ale to okropne kablować na własnych teściów nie sądzicie?
-
Kropka89 wrote:Własnnie Oni te poprzednia suczkę (owczarka) tak utuczyli że nie była w stanie w ogóle chodzić po schodach (a to drugie piętro w kamienicy). Wymagała bardziej wielu zabiegów, leczenia, oni brali pożyczki, my i inni im pomagali ale to już było dlatego że ten pies był dawno i za bardzo nie było już wyjścia. Ale generalnie sobie nie radzili, jak tylko coś się działo to zaraz dzwonili do męża i on (z dyżuru z którego nie może ani wyjść ani nic) musiał im telefonicznie pomagać, w nocy jeździć na zabiegi itp. Teraz nie będzie takiej szansy po prostu. Oni tamtemu psu zrobili dodatkowo piękny nagrobek, jeżdżą tam co tydzień (a na grobach rodziców to nie powiem kiedy byli...) i generalnie chyba nazwałabym to jakimś schorzeniem. Własnnie podobno się chwalili że była u nich jakaś pani od adopcji na wizję i po obejrzeniu mieszkania i wywiadzie stwierdziła że oni się jak najbardziej nadają. Zapewne tylko nie opowiedzieli jak to było z tamtym psem...Też myślałam nad zawiadomieniem schroniska ale to okropne kablować na własnych teściów nie sądzicie?
-
Kropka sytuacja jest do kitu bo ten pies z nimi nie będzie miał wcale dobrze. Ale są ludzie zaślepieni mocno na punkcie zwierząt i trafiło na teściów. Teściowa z opisu to nie ogarnięta kobieta, może sam teść by z Małym pobył? Przecież mąż nie będzie z Tobą cały czas tylko głównie na poród.
-
Natki, ja właśnie wczoraj wieczorem dzwoniłam do chrzęstnej synka. Oni mają też dwójkę dzieci, 2.5 i 1 lat, nie bawią się jeszcze wszyscy tak super ale po prostu są chyba za mali jeszcze. Wygrzebałam zgody na odbiór synka ze żłobka i ich dopisze, dali mu swoje numery dowodów, zgodzili się. Z tym że oni mieszkają baardzo daleko, ale jest szansa że jeśli któreś będzie w mieście to będzie mogło podjechać. To tylko znajomi, nie rodzina, ale może po prostu czasem tak wychodzi, pomagaja bardziej Ci od których się nie spodziewasz. Porozmawiam też dziś z paniami że żłobka, opowiem jaka jest sytuacja. Może synek będzie mógł zostać dłużej (jeśli poród będzie w dzień) albo może jakaś się zgodzi na opiekę popołudniu/wieczorem za dodatkową opłatą już prywatnie (jeśli będzie później) A jak będzie w nocy to jeszcze nie wiem. Kurcze, jestem wykształcona, dorosła kobieta która radziła sobie nie raz w życiu a teraz się tak wkurzyłam. Lubię mieć plan i się go trzymać a teraz jakaś panika. Ale damy radę, macie rację. Dziękuję Wam za dobre słowa.
Aisha, tak, ten pies nie będzie miał pewnie zbyt dobrze. Ale rodzice uważają oczywiście zupełnie inaczej. Chyba jednak nie zadzwonię, ale kontakt się zapewne urwie. Nie będziemy tam przyjeżdżać, ani ich tutaj gościć. Szczególnie po porodzie jak będę leżeć z małym, synek biegać dookola, mąż pomagać a to wszystko na 20m2. Pies w tym wypadku byłby najmniej pomocnym gościem...
-
mrt87 wrote:Kropka sytuacja jest do kitu bo ten pies z nimi nie będzie miał wcale dobrze. Ale są ludzie zaślepieni mocno na punkcie zwierząt i trafiło na teściów. Teściowa z opisu to nie ogarnięta kobieta, może sam teść by z Małym pobył? Przecież mąż nie będzie z Tobą cały czas tylko głównie na poród.
Tak, pewnie teść to byłaby lepsza opcja. Ale sytuacja np. taka że piesek coś tam zapiszczy, teściowa wpada w panikę, to jak myślisz co by teść zrobił? Bez problemu wsadził synka do auta (nawet bez fotelika) i przyjechał "na pomoc". Kwestii że nie chcemy żeby synek miał kontakt póki pies jest nowy i nieznany zapewne by w ogóle nie dotrzymali.
-
Natki, jeszcze raz trzymam kciuki za Ciebie, mam nadzieję że pójdzie nagle i szybko może się nie spodziewasz. Dziś dostaniemy z kościoła taki specjalny obraz do domu, dodamy Ciebie do naszej modlitwy wieczornej. Ostatni raz po tym jak ten obraz był u nas, na dzień jego oddania urodziłam
natki89 lubi tę wiadomość
-
Kropka lepsi tacy znajomi niż by teść zrobił tak jak piszesz że zabrał go do teściowej i psa. I też bym chyba kontakt urwała, przykre ale bezpieczeństwo jest na 1 miejscu.
Kropka89, Audreyyy lubią tę wiadomość
-
Natki, wiem co przeżywasz (ja dziś chodzę z myślą, że mam najbardziej 'przeterminowaną' ciążę na tym forum).
Też myślę o każdym gramie, który dzieciak przybiera i że jakoś trzeba będzie urodzić, ale najważniejsze, żeby był bezpieczny. Trudno, najwyżej mocniej poboli, trudno, najwyżej pęknę albo mnie natną trochę bardziej. Od wsłuchiwania się w swój organizm już dostaję szału (nawet nocą wydaje mi się, że czuję skurcze), powinnam sobie znaleźć jakieś produktywne zajęcie ale teraz to już w ogóle mam schizę nawet z wyjściem do sklepu (tylko jak jestem sama, z mężem na luzie). Dżoana Krupa urodziła, więc nawet pudelek mnie wkurza. No i to rozmyślanie jak to będzie, co się zmieni itp.
Plus jest jeden: przestałam się bać porodu, chcę mieć już dzieciaka na rękach!
Kropka, co do psa to nie dziwię się, że się martwisz. Zwłaszcza, że wygląda na to, że teściowie mogą mieć problem z wyznaczeniem granic, a dla psiaka po nie wiadomo jakich przejściach to ważne. Trudna sytuacja. Trzymam kciuki, żeby udało się znaleźć jakieś dobre wyjście.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 listopada 2019, 10:26
Kropka89 lubi tę wiadomość
-
kropka,
współczuję sytuacji i jednocześnie czytając to aż mi gula z nerwów skacze, bo wiem dokładnie co to za typ człowieka. Nic zapewne z tym nie zrobisz, bo próba wytłumaczenia czegokolwiek i odwiedzenia pomysłu o psie zostanie potraktowana jako atak i śmiertelna uraza. Fatalny pomysł, co za idioci pozwalają na adopcję nie dość że ON to jeszcze młodego takim ludziom.
Sama miałam dość mojej mamy, która miała absolutnego pierdolca na punkcie psa. Ona nie ma swojego życia i wszystko podporządkowywała psu (który był cudowny i najlepszy na świecie, bardzo kochałam tą sunię i też kilka dni przepłakałam po tym, jak trzeba było ją uśpić). Nie mogła nas odwiedzić w Warszawie "bo gdzie ona tam bedzie na spacery chodzić po centrum", na wesele do kogoś z rodziny nie pojedzie, "Bo co ona zrobi z pieskiem". A jak pojechaliśmy z mężem w maju oświadczyć im, że po raz pierwszy zostaną dziadkami i chciałam, żeby to był miły wieczór, upiekłam tort, zrobiliśmy grilla to i tak zwaliła atmosferę w pewnym momencie swoją histerią, jak ktoś wspomniał o psie, który od kilku miesięcy już nie żył. I nie pojmuję tak chorego podejścia, mimo, że sama mam zajoba na punkcie zwierząt, zawsze miałam i mam nadal kilka i życia sobie bez nich nie wyobrażam.Kropka89 lubi tę wiadomość