Listopad 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyDzieki Kijanka za opinie na temat jogi i porodu. Bo bym sobie zarzucala pozniej ze nic nie robilam. A swoja drogą już dawno mialam Cię o to zapytać- ty jestes jakas trenerka jogi, chodzilas na jakues zajęcia czy amatorka, sama z siebie. Ciekawska jestem.
-
Dawno tu nic nie pisałam ale jakoś nie było czasu. Gratuluję wszystkim mamusiom które już mają swoje maluszki a tym co jeszcze czekają to życzę cierpliwości .
Nasza mała urodziła się 15 listopada chwilę przed 7 rano, także kilka dni przed terminem. Miałam nadzieję że dopiero kilka dni po terminie będzie ale widać nie chciała poczekać.
U nas poród super, tak jak zaplanowałam domowy, bez niepotrzebynch interwencji i nadmiaru ludzi, w półmroku przy świecach. Całość trwała raptem 6 godzin (pierwszy poród dobre 30 godzin...) także jak na mnie to szybko i pewnie też przez to bardzo intensywnie. Rodziłam w basenie i bardzo polecam poród w wodzie (myślę że to też się przyczyniło do tego że bez większych obrażeń z mojej strony się obyło, tylko jakieś powierzchowne pęknięcia skóry, także tym razem bez szycia). Nasz synek przespał praktycznie cały poród dopiero ostatnie pół godzinki był z nami więc nie było zaskoczenia, że się budzi a tu siostrzyczka jest.Janka78, Kijanka, Kropka89 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Iza34 wrote:Dzieki Kijanka za opinie na temat jogi i porodu. Bo bym sobie zarzucala pozniej ze nic nie robilam. A swoja drogą już dawno mialam Cię o to zapytać- ty jestes jakas trenerka jogi, chodzilas na jakues zajęcia czy amatorka, sama z siebie. Ciekawska jestem.
Iza, masz złe podejście. Życie na porodzie się nie kończy. W innych obszarach życia joga pomaga. Zresztą kto wie, jakby się to skończyło, gdyby nie joga. Może CC?
-
nick nieaktualnyKijanka wrote:Jestem ambitnym amatorem. Chodzę na zajęcia i ćwiczę też sama w domu.
Iza, masz złe podejście. Życie na porodzie się nie kończy. W innych obszarach życia joga pomaga. Zresztą kto wie, jakby się to skończyło, gdyby nie joga. Może CC?
I tu sie mylisz bo to co napisalam bylo tylko odnosnie porodu. Bo kto wie czy czekalabym teraz na porod gdyby nie joga? Tez cwiczylam zanim zaszlam, zaczelam jakues 2 mies. przed pozytywnym testem, u mnie super-amatorszczyzna z filmikami na yt (mąż mi pokazal tą joge), nie wiem czy dobrze wykonywalam pozycje, bez instruktora ciężko stwierdzić ale to bylo cos co mi dawalo satysfakcje a nie jakieś wymuszone ćwiczenia na brzuch z apka. Mi to naprawde sie spodobalo. Nawet wyczytalam o jodze hormonalnej i mialam zamuar ja cwiczyc z nadzieja ze pomoze zajsc w ciaze. A przestałam ćwiczyć bo najpierw plemienia, potem bole podbrzusza, odpuscilam cwiczenia bo due balam ze sobie zaszkodze. Ale wrócę do nich. -
nick nieaktualnyNie wiem dlaczego ale ludzie się dziwia ze nie chce cc. Wczoraj lekarz tylko spytal jak rodzimy. Nie rozmawialam z nim wczoraj o cc ale wyczulismy ze jakbym powiedziala ze chce cc to moze i wczoraj by juz byla a jak nie to by wyznaczyl termin. Nie chce udawac hojraczki, boje sie sn ale chce spróbować.
-
Dajecie coś na nocne płacze ala kolka? Powinnam iść z tym do pediatry najpierw? Jakieś wspomagacze trawienia dla maluszka? Wybaczcie jeśli było już to pytanie, trochę nie ogarniam.
-
Ig004 u nas kolek nie ma (tfu tfu!) ale moja fizjoterapeutka w razie coś podrzuciła mi sprawdzony polecony przez profesora leczacego jej dzieci sposób na kolko. Jeśli karmi się piersią to przed przystawieniem dziecka trzeba odciągnąć pierwsze 10 ml i wtedy przystawic malucha. No i podawać delicol albo sab simplex jeśli masz dostęp. Tym sposobem wyciagasz tą najbardziej kolkotworczą laktoze i dziecko o wiele lżej to znosi
Ig004 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Natki, dzięki że pytasz! Synek jest bardzo chory, dostaliśmy wczoraj antybiotyk itp. wiec nie za bardzo umiem odróżnić jak mógłby się zachowywać jeśli byłby zdrowy ale pokazuje tylko na dzidziusia i go nie dotyka itp. raczej mocno płacze jak np. zmieniam maluchowi pieluszkę to przychodzi i się trzyma mojej spódnicy i mega płacz No ale może jak wyzdrowieje to jakoś będzie lepiej. Teraz mi mega ciężko. Na szczęście lekarz powiedział że raczej się noworodek nie zarazi ale mamy z mężem ciężkie chwile stresu i niestety też nerwów.
Mój młodszy też nie chwyta Czekam na to durne wędzidełko, chyba od poniedziałku wywaze wszystkie drzwi byleby ktos to podciął...Paranoja że w szpitalu znów nie chcieli mi tego zrobić. A ja jestem pewna że to to. Sutki już wyleczone na szczęście i na szczęście mleko jest, odciągam laktatorem. Ale każdy dzień więcej będzie trudniej... wczoraj mały chwycił może z dwa razy dobrze a tak to mega boli albo w ogóle nie chwyta. Wykorzystałam już chyba wszystkie sposoby za które zapłaciłam tyle złotych monet w tamtym połogu i nic nie działa. No nie mam szczęścia do tego karmienia no...
-
natki,
no jasne, ze blizej niz dalej jak do srody nie urodze, to mam isc na ktg do szpitala. W ogole troche nie rozumiem, czemu w szpitalu maja tak totalnie wywalone na date z USG, ktora byla wyliczona na 6dni po OM -ale nie u nich tylko w innej placowce. No ale coz, skoro wg nich juz w srode bede "po terminie" to pojde.. -
nick nieaktualny
-
Ja mam wrażenie, ze chłopcy gorzej znoszą pojawienie się młodszego rodzeństwa. Przynajmniej u mnie tak jest. Starszy synek skończył 5 lat pod koniec sierpnia, bardzo czekał na brata, do samego końca dopytywał się kiedy w końcu się pojawi. A jak wróciłam ze szpitala to emocjonalnie kiepsko sobie radzi. Jest ciekawy brata, głaszcze go po główce, sam z siebie śpiewa mu kołysanki, ale widzę ze nie radzi sobie z tym, ze ja nie mam dla niego tyle czasu co wcześniej. Tym bardziej, ze mój młodszy ciagle wisi na cycku 🥵. Najgorsze, ze starszy zaczął tikować, bardzo mu współczuje. Widzę ile emocji w nim siedzi. Starałam się z nim o tym rozmawiać, ale niewiele to dało. On mówi to co chcielibyśmy usłyszeć, ale myśli swoje. Jak tylko mam chwile to się z kim bawię, ale tych chwil mało, a do tego po ciężkiej nocy jestem jak zombi. Mąż prawie codziennie chodzi z nim na basen, bawią się super, ale w domu smutny, bo czuje ze jie ma tyle mamy co kiedyś 😢. Sytuacje pogorszyła sprawa podejrzenia tej wady wrodzonej. Starszy bardzo przeżył ze mama smutna. Starałam się jak mogłam, ale jak ty udawać ze wszystko jest ok. jak jest takie podejrzenie. Ustaliłam z mężem, ze jak będą dobre wyniki, to pojedzie razem ze starszym synkiem do swojej mamy. On ja uwielbia, razem bawią się najlepiej na świecie. I tak pojechali w czwartek a ja zostałam sama z tym młodszym. CiesE się, ze starszak zazna trochę radości i pobędzie w środowisku, które się nie zmieniło. Jak wróci do domu, to już w miarę wie czego się spodziewać. Mam nadzieje, ze z czasem będzie lepiej, bo na razie jest trochę dołująco. No to się wyżaliłam 🥺
A młody idzie na rekord z wagą. Przy wypisie 2 tyg. temu ważył 3850. Wczoraj wieczorem 4690 😭 -
Agawa, myślę że choć mój ma niecałe 1.5 roku to masz rację że emocjonalnie chłopcy chyba gorzej to znoszą. Ja widzę po tych oczach ten smutek, nie przychodzi też do mnie jakby się bał trochę. Ja to sama też ryczalam pierwszy dzień że to nie moje dziecko. No ale liczę że się unormuje. Dziś pokazywałam mu dzidziusia, dużo tłumacze. Staram się też dużo tulić, bawić się z nim ale wlasnie, to KP mnie dobija przy tym. Próbuję małego przystawić, dziś rano równo godzinę. I nic, nie chwyta w ogóle. Trylion pozycji, wszystkie Ray najlepszych specjalistów z tamtego roku. No lipa straszna. Ja spocona, on też. A starszak grzecznie czekał na mamę z puzzlami.... Kochany jest i bardzo mi go szkoda.
-
Kropka, dokładnie, te oczy! Uśmiecha się a w oczach smutek 😢 u mnie te same sceny, ja karmie w sypialni godzinami a starszy na podłodze bawi się lego, byle być bliżej mamy. Był moment, ze żałowałam, ze zdecydowałam się na 2 dziecko, ale zanim zaszłam w ciąże starszak tez nieraz mówił, ze jest smutny bo nie ma brata. Rozmawiałam o tym z położną i ona tez twierdzi, ze mali chłopcy są wyjątkowo związani z mamą, ale że przyzwyczai się do nowej sytuacji i będzie lepiej.
Co do karmienia to u mnie od początku nie miał problemu z łapaniem piersi tylko ze strasznie miażdżył. Po podcięciu jest trochę lepiej, sutki zaleczyłam, ale i tak przy rozpoczęciu każdego karmienia łzy stają mi w oczach, taki ból. Na szczęście trwa chwile i potem jest ok. My podcinaliśmy wędzidełko prywatnie, na szczęście termin szybko się znalazł. Dzwoniliśmy w środę a w piątek była wizyta. Lekarza polecali zarówno w szpitalu jak i nasz pediatra. My to robiliśmy w Krakowie. Ale fakt, w szpitalu tego robić nie chcą a szkoda. Powodzenia w walce z KP. Mam nadzieje, ze nasze starszaki szybko odnajdą się w nowej sytuacji.Kropka89 lubi tę wiadomość
-
Z tym smutkiem w oczach to chyba nie tylko chłopcy tak mają.. moja starsza córka nagle zrobiła się strasznym cycusiem. Dopomina się częściej niż młodsza. I za każdym razem, jak muszę jej odmówić, to widzę właśnie to spojrzenie.. i łzy w oczach.