Listopadowe mamuśki 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny mi też chyba powoli kawałkami malutkimi odchodzi i uświadamia mi jak niewiele czasu mi zostało
Czop to chyba taki glutek, więc raczej to to, ale zobaczymy w czwartek na wizycie co tam dokładniej się w środku dzieje
Resztę zakupów dzieciowych już zrobiłam więc chyba mogę rodzić hahaKlaudiaRbn, magdzi, Jastin76, .kropka. lubią tę wiadomość
-
Dziś przyszedł nadgorliwy lekarz...ze względu na źle zapisy ktg o 18.15 cc
Mamy śliczna córeczkę
3150 gr ,51 cm i 10 punktów w skali apgar
.kropka., Kijuki, natalka0887, karmelowaaa, karnataka, KlaudiaRbn, ann1109, Kodora, magdzi, oyeykova, Szczęśliwa Mamusia, Mia21, Angel1982, Ylya lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyGratulacje Jastin
Ja mam dziś termin i siedzę jak na szpilkachpo nocach nie śpię, bo mnie budzą skurcze, w dzień zasnąć też nie mogę. Coś czuję że jak już na te porodówkę pojadę to powiem "róbcie co chcecie a ja idę spać"
podobno wywołują dopiero 8 dni po terminie, więc czeka mnie jeszcze dłuuuuugi tydzień
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 listopada 2018, 09:59
Jastin76 lubi tę wiadomość
-
Jastin, Yaminka serdeczne gratulacje
U nas tez problem z karmieniem piersią, musze karmić przez kapturki, bo mała nie może chwycić brodawki. To co ściągnę laktatorem to podaję jej z butli i dokarmiam mm, bo mojego pokarmu nie starcza dla naszego głodomora
Nie mogę się doczekać wieści o narodzinach kolejnych listopadowych dzieciątekJastin76 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Kropka ja mam powoli takie samo podejście... Jak bałam się że urodze wcześniej tak jak Jaśka to teraz sądzę że nie urodze w ogóle
codziennie budze się i czuję się tylko coraz lepiej. Codziennie łapie jakiś mocniejszy skurcz. Codziennie myślę że kurcze. Może to ten dzień. Łapie mnie już frustracja powoli bo... Codziennie to nie jest ten dzień. :p już męczy mnie ta ciąża przy Jaśku po prostu. Chciałabym obu mieć obok i cieszyć się możliwością korzystania z życia w pełni :]
.kropka. lubi tę wiadomość
-
Kropka odejście wód w Biedronce to nie takie głupie haha Na bank by cię w kolejce przepuścili, a i może byś jakiś bon albo wyprawkę dostała od nich haha
Zimowa stokrotka nie zostaje nic jak tylko czekać.. Ja nawet nie wiem czy jakiekolwiek skurcze mam, bo nie czuje nic, nic mnie nie boli i nie mam bladego pojęcia jak one mają wyglądać haha -
nick nieaktualny
-
Hej dziewczyny w końcu się zebralam żeby napisać.. może zacznę od początku.
Planowo 31.10 ogłosiliśmy się do szpitala. Lekarz w końcu po kilku godzinach powiedział że jednak przełożymy cc bo on woli żeby było więcej lekarzy neonatologow a tego dnia był tylko jeden i że tak może będzie lepiej. Do tego czasu chcieli mnie zatrzymać na oddziale. Niestety zrobili mi usg i okazało się że chorowitkowi przestało bic serce. Musiało to nastąpić w nocy lub w dzień porodu dlatego że na wizycie wieczorem 30.10 jeszcze było.
Tego dnia więc wykonano cc.
Sam zabieg zniosła źle bo po znieczuleniu prawie zwymiotowalam. Byłam tak rozdygotana że ja myślałem że ucieknie z tej sali. I najgorsze że zapytali mnie podczas szycia czy chce zobaczyć drugie dziecko anestezjolog mówi żebym nie płakała bo mnie nie będę mogli zszyc. Ja na to że chciałabym porozmawiać z mężem ale on nie mógł wejść na salę w tym momencie i w końcu z tego strachu z tego boli i żalu powiedziałam że nie. Jak mnie przywieźli na salę pooperacyjne to mąż poszedł się pożegnać a ja już nie mogłam. To jest dla mnie straszne że tak wyszło. Teraz bardzo to przeżywam ale mąż tłumaczy że już się z nim pożegnaliśmy wcześniej że dusza jest najważniejsza i że nic się nie stało. Ja mam myśli że jestem zła matka teraz.. Ale próbuje jakoś to wszystko poukładać. Będzie oczywiście pogrzeb który też nie wiem jak przeżyje ale to też będzie pożegnanie dla nas..
Bardzo mi było ciężko fizycznie dojść do siebie teraz psychicznie.
Całe szczęście mamy piękna, zdorwa córeczkę 10/10. Zakochalismy się w niej bez pamięci ale ból po stracie jest też ogromny. Wiem że wiedzieliśmy o tym że tak będzie i myślałam że będzie mi łatwiej..
Noc przed porodem modlilismy się z mężem potem powiedział do mnie "pytałaś się mnie jak to jest mieć uśpienia w duchu swietym" - jeździliśmy na takie mszę uzdraiwajace i mąż miał uśpienia jak ksiądz mu kładł ręce na głowie. Potem powiedział " to jest super uczucie spotkać się z Bogiem" i jak dotknął brzucha to zrobił się bardzo ciepły. Myślę że to wtedy się stało.
Myślę też że serducho drugiego bilo dla naszej córki żeby przetrwala i to wielki dar że ja mamy. Ona mnie trzyma Teraz przy życiu. Mąż też oczywiście.
Jeszcze jesteśmy w szpitalu ale mam nadzieję że już jutro nas wypisza.
Malutka ma 48 cm i wazyla 2500g po porodzie. Teraz 2400 ale to podobno normalne że troszkę spada masa. Wszystkie inne badania wychodzą dobrze
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 listopada 2018, 21:01
Jezu ufam Tobie -
RedRose poplakalam sie...
nie wiem co powiedziec, brak mi slow... łzy same plyna po policzkach...
Nie znam Cie, ale jestes chyba najsilniejsza osoba z ktora kiedykolwiek mialam do czynienia! Od dnia Twojej planowanej cesarki codziennie o Tobie myslalam i zagladalam tutaj patrzac czy zostawilas jakas wiadomosc! Potrzebujesz teraz duzo sily - dla tego co jeszcze przed Toba i dla Twojej najwspanialszej coreczki! Gratuluje Ci z calego serca!slowa sa tu zbedne, po prostu trzymaj sie!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 listopada 2018, 22:44
RedRose lubi tę wiadomość
Najpierw mieliśmy siebie, potem stworzyliśmy Ciebie ❤️
* mama dwóch Aniołków [*][*] 2015 6t, 2016 11t
* mutacja MTHFR i PAI1 -
RedRose jestes mega babka! To z pewnoscia bardzo trudne ale tak jak piszesz twoj maluszek zyl do konca dla siostry. To takie wzruszające. Nic na to poradzic nie mogliscie, to z pewnoscia bardzo boli ale moze lepiej ze tak to sie stalo ze nie cierpial po narodzinach... macie zdrową córeczke. Cieszcie tym sie. Wszystko sie pouklada.sciskam Cie mocno
RedRose lubi tę wiadomość
-
RedRose niewiadomo co właściwie można powiedzieć, bo żadne słowa pewnie nie są w stanie ukoić Twojego bólu. Ale trzeba przyznać że jesteś naprawdę silną kobietą. Tak jak inne dziewczyny codziennie od 31.10 czekałam na informacje od Ciebie, miałam cichą nadzieję że waleczny chorowitek da Wam się poznać jako żywe dziecko, bo jednak tyle czasu walczył.. Jak widać jednak sam zdecydował że jego czas nastał, pilnował siostrzyczko, żeby nie była w brzuszku sama, pewnie przeprowadzili miliony rozmów i jej wszystko wyjaśnił.. A teraz? Teraz ona ma Was, a on mógł spokojnie ją zostawić z Wami, bo wiedział że nigdzie nie będzie jej lepiej
RedRose trzymaj się dla siebie, dla męża i przede wszystkim dla córki :* Myślę że jak kiedyś jej z mężem o tym o powiecie to będzie z Was ogromnie dumna..KlaudiaRbn, plemniczka, RedRose lubią tę wiadomość
-
Red Rose śledze od poczatku Twoja ciąże, poniewaz kiedys bylam z Wami na forum, ale niestety serduszko mojego skarba przestalo bić, czesto do Was zagladam i podczytuje gratuluje juz wszystkim rozpakowanym i caluje mocno dzieciaczki.....
caly wikend czekalam na wiadomosci od Ciebie, jestes dla mnie wzorem wiary i sily, podziwiam Cie zycze Wam wszystkiego co najlepszeRedRose lubi tę wiadomość