Listopadowe mamuśki 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Red Rose, corcia otrzymala piekne imie
Bedzie Wasza radoscia i duma i na pewno wynagrodzi Wam caly smutek i zal....postepowanie lekarzy w szpitlach pozostawia wiele do zyczenia
Wiem ze bardzo przezywasz sytuacje z chorowitkiem, daj sobie czas i nie mysl o pozegnaniu, miej przed oczami obraz pieknego aniolka, ktorego zawsze bedziesz kochac i nigdy nie zapomnisz
Zycze Wam oby sytuacja z papierologia szpitalna szybko sie zakonczyla, sciskam cala rodzinke
Red Head zycze abyscie juz wszyscy byli w koncu razem w domku i podziwiam ze taka "obrotna" jestes karmic 3 dzieci własnym mlekiem szacun.....ja w domu mialam 12lat temu jednego wczesniaka a nie wiedzialam czy najpierw pokarm odciagac czy przewijac czy karmic butelka :)teraz chlop jak dab juz wyzszy ode mnie
Dziewczyny tak Wam zazdrosze ze niektore juz maja dzieciaczki po drugiej stronie brzucha a drugie finiszuja
u mnie dopiero 17 tydzien gdzie tam do koncaw 12 tyg. bylam na usg genetycznym wszystko bylo ok. lekarz mowil ze dziecie zdrowe
bardzo sie balam tego badania w nocy nie spalam (chyba jak kazda z nas) cieszylam sie ze wszystko dobrze przez miesiac, teraz wielkimi krokami zbliza sie usg polowkowe i znow paralizuje mnie strach i to ze dziecie chore...a jeszcze jak sie naczytalam ze bada sie dokladniej NT, mierzy kosci i szuka wszystkich mozliwych wad to znow nie spie po nocach:( walcze z tym ale ciezko jest przetlumaczyc sobie samej
Mia21 lubi tę wiadomość
-
Stresant dziękuję:*
Pytalyscie jak otoczenie.. nikt nie wiedział o dacie porodu i nie otrzymuje wiadomości. Nie wychodzę z domu tez jeszcze wiadomo.. czasem ktoś napisze jak się czuje nie wiedząc że urodziłam i nie odpisuje. Napisałam do kilku osób co się stało. Natomiast rodzice czyli teście i moja mama.. mama napisala jak jeszcze byłam w szpitalu że jej przykro że nie wysyłam zdjec małej a teściowa wczoraj wzięła bez pytania na ręce (aż się we mnie zagotowalo) i mam wrażenie że oni tak myślą o Anieli że zapomnieli o tym że my przeżywamy stratę i jestem wrażliwa bardzo. Nie wiem czy to przez stratę nie chce żeby ktoś inny ja jeszcze brał na ręce oprócz mnie i męża czy to są właśnie jedne z uczuć świeżo upieczony mamy.
W każdym razie czuje się jakby to było pomijane. Wiem że mogą bać się zaczynać temat ale trochę wyczucia by się przydało.
Do tego pytania o której jadła a może boli ja brzuszek a może to a może sramto.. Ja z nią przeżyłam pierwsze dni I całe noce w szpitalu nie przespane a tu ktoś przychodzi i mi mówi.. denerwujące to bardzo. Dużo mi pomogli np z obiadami ale serio mam nie raz ochotę powiedzieć żeby przestali komentować. Już wczoraj na pytanie o której jadła odpowiedzialam że to pytanie jest najczęściej zadawane przez teściów.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 listopada 2018, 18:06
Jezu ufam Tobie -
Red Rose nie jestes przeczulona, kazda matka tak reaguje, ja przez pól roku kazdemu kto wchodzil do naszego mieszkania kazalam myc i dezynfekowac rece.....
Po porodzie przez 2 tygodnie chcialam byc sama w domu i nikogo nie widziec...chcialam wszystko sama robic przy dziecku.....to bylo moje zyczenie..... i mama jak i tesciowie uszanowali je i nie przychodzili, po narodzinach drugiego dziecka wszyscy oferowali pomoc przy pilonawniu starszaka ale powiedzialam kategorycznie NIE....2 tygodnie nie chce nikogo widziec.....moze i sie obrazili ale mialam to gdzies..... najwazniejsze jest dobro i samopoczucie Waszej Rodziny .....do konca zycia nie beda sie gniewac.....odpoczywaj duzo i spij za kazdym razem kiedy mała spi....potrzebujesz teraz duzo siły....pozdrawiam -
Też byłam niezadowolona jak ktoś (głównie moi rodzice) mnie nachodził i się kręcił koło dzieci - ostatecznie chyba jednak dziadkowie zrozumieli,że jakoś sobie radzę - dzieci żyją,sama karmię obie naraz i przewijam jak są na mlecznym haju:) a że głównie śpią to nie ma kłopotu i teraz przychodzą 'na wezwanie'
w sensie kiedy faktycznie potrzebują pomocy - np. Żeby ktoś został z dziewczynkami jak ja muszę pojechać do urzędu czy na zakupy
Mąż normalnie chodzi do pracy - zostawiamy tacierzyński na święta albo 'orszy czas' kiedy moi rodzice nie będą mieli jak nam pomóc w opiece.
Na razie jest dobrze - choć są już pierwsze problemy brzuchowe i nieprzespane noce, ale mamy dyżury i każdy w ciągu doby przesypia cięgiem to 6h (jak dzieci płaczą bardzo to osoba z dyżurem przenosi do łóżeczka w drugim pokoju i tamx usypia,żeby choć jeden rodzic sobie pospał)
To bardziej jest taki menagment dziećmi niż typowe wyobrażenie o rodzicielstwie ale jestem z siebie mega dumna na razie, że to działaDziewczyny są z nami! 30.10.2018 -
Mnie to wkurza jak ktoś mi tu do szpitala przychodzi. Jak urodził się Szymek to zwalili się wszyscy. Mimo że na dosłownie chwilę ale wkurzało mnie to. Wczoraj wparowała sąsiadka z córką i jej kolega. Ta córka lat 8 to by najlepiej mała na ręce wzięła. Wynocha se myślę.
-
Red Rose, mi teściowa z rak wyrywala pod pretekstem pomocy. U mnie jeszcze było tyle źle że po tygodniowym pobycie z córka w szpitalu, potrafiła zabrać syna do siebie że niby mnie odciążyć. Pamiętam jak dziś wybuchłam że to moje dziecko i ona nie ma prawa mi go zabierać. Wiem że chciała pomóc ale zero myślenia że tydzień syna nie widziałam. Niestety potem życie układało się tak że więcej czasu spędzal z nią niż że mną. Aż dziwilam się że to jej nie nazywał mama.
Ja ludziom, rodzinie i innym, mówiłam że pediatra zabroniła odwiedzin. To wcześniaki sratatata i zero nawet na minutę. Teściowa zżerało bo mieszkała w tym samym bloku. Ale zdanie lekarki ważniejsze. A teraz? Zluzowałam. Chce brać na ręce? A niech bierze. Pytala się czy mi pomóc. Kazalam wykąpać to sie wycofala bo niby za małe i się boi. Ale poprzednio jej to nie przeszkadzalo.
Niestwty po porodzie hormony nam szaleją. Macierzyństwo uderza do głowy, pozytywniepróbujemy pokazać światu że dajemy sobie radę. Ja tak miałam. Każdy mi wmawial że sobie nie poradzę, teściowa nachalnie oferowała pomóc jakbym była ofermą. A ona to typ "Ja urodziłam troje ja wiem lepiej" więc radziłam sobie sama na zasadzie A ja wam wszystkim pokaże.
terazjuz mi przeszło. Chce ktoś pomóc? A zapraszam ale radzę brać duży kubek melisy. Jak ktoś chce nakarmić dziewczyny, a proszę bardzo. Ja mam serdecznie dość. Do starszakow? A proszę.. Ja mogłabym się w tym czasie wykąpać.
Dlatego dziewczyny trzeba trochę odpuścić. Oczywiście ustalić granice ale ciut odpuścić. Nie dla kogoś A dla siebie. Wy też potrzebujecie minuty dla siebie.
A co do tych głupich pytań o jedzenie itp. Sama się na tym lapalam w szpitalu.obok mnie leżała z pierwszym dzieckiem i taka ciut zielona. Aha ciągle pytania, o której jadła A ile. A kupa już była?
A ona taka biedna zdezorientowana i wydaje mi się że ciut przesadzalam ale robiłam to odruchowo bo z córką wszystko miałam na godziny i zapisywalam każdy ml.
Wikisen, plemniczka lubią tę wiadomość
-
A ja wczoraj miałam dzień relaksu. Dzień wcześniej uzbierałam 1500ml nadwyżek mleka i wczoraj mąż pojechał po red staga. Wypilam dwa drinki. I wiecie co? Żałuję. Ale nie wysłanego mleka bo cala noc ściągalam i do zlewu. Czułam się fatalnie, głową mnie bolała. Niby wrzuciłam na luz z karmieniem ale dopadło mnie zmęczenie. Tego się bałam. Do tej pory kawa mnie trzymała A te dwa drinki sprawiły że zmęczenie wzięło górę. Ledwo wstawalam na dźwięk budzika. A dziewczyny jak na złość w ogóle nie chciały jeść. Tak więc wiem że już więcej nie sięgnę po alko. Chyba że nie będę już ściągać mleka j będę mogła przespać cala noc.
-
nick nieaktualnyU nas też, nauczona doświadczeniem przy córce gdzie na drugi dzień po powrocie ze szpitala wszyscy się zwalili do nas na kawę i zobaczyć dziecko, powiedziałam że nie chce nikogo widzieć min tydzień. I nie dotarło, co chwilę smsy i telefony kiedy mogą przyjść, swoich rodziców skutecznie zbywałam i prawie się odczepili ale teściowa... Przez przypadek napisała do męża zamiast do swojej córki że pewnie "tamci" już byli a my jej nie chcemy i jej pomocy też nie, ogólnie jakieś fochy. Więc wczoraj przy kolejnym marudzeniu kiedy zobaczą wnuka uległam i dziś do nas o 16 przyjdą
wnerwia mnie takie coś i czasami żałuję, że mieszkamy tak blisko rodziców, na inny kontynent by się tak szybko nie pchali
ale przynajmniej tym razem teściową do pomocy i na noc się nie wzaliła, tu mąż pięknie i stanowczo powiedział jej że ma spadać
-
O kurczę dziewczyny aż takie zainteresowanie to już się boję co będzie u mnie..
Ja mieszkam że swoimi rodzicami i dziadkami (dziadkowie po 70 lat, a babcia nadal w wyzszych ode mnie szpilkach chodzi i ogólnie emeryci, a śmigają jak nie wiem
).. Boję się że też mnie spotka to że będę chciała małym zajmować się sama, chociaż jak narazie to się tym mega stresuje, a oni mi będą przychodzić, doradzać i w ogóle.. Już teraz czasem słyszałam że to czy tamto jest mi zbędne, bo kiedyś tego nie było, oni tego nie używali i było okej. I nie powiem jest to mega drażniące..
Mój narzeczony też trochę ostatnio mnie denerwuje, bo mi powtarza że mogłabym już urodzić. Ja wiem że on się boi i chciałby mieć za sobą poród i cieszyć się malutkim w stu procentach, ale co ja poradzę że nic na naszego małego uparciucha nie działa.? Zawsze mu odpowiadam że ma sam z synem przeprowadzić męską rozmowę i powiedzieć mu że ma wychodzić i koniec kropka xd Staram się z tego żartować ale presja mi nie pomaga..
Zimowa stokrotka- jak tam u Was? W weekend coś się zadziało?.kropka. lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyzimowa stokrotka ja też straciłam już nadzieję i miałam iść w poniedziałek na wywołanie i patrz jak mnie środa/czwartek zaskoczył poród
nie znasz dnia ani godziny. życzę żeby było tak samo, tylko może trochę szybciej niż po 40tc
karmelowaaa tobie też życzę szybkiego rozpakowania, chociaż według paska masz jeszcze czas, ale wiem jakie upierdliwe jest to czekanie
-
zimowa stokrotka wrote:Eeee tam. My nadal zamknięci w dwupaku... Nic się nie rusza i samo się pewnie nie ruszy. jak urodzę to w szoku będę
-
Kropka, ja tam mogę czekać.. 18-ego mam termin z USG, problem w tym że inni nie chcą czekać haha Właśnie mój tata wrócił do domu z miasta i pierwsze co to zapytał co u małego i czy już się zbiera do wyjścia xd No nic tylko mnie popędzają.. Zresztą ja się boję strasznie przenoszenia i ewentualnego wywołania porodu. Jejku. Właśnie sobie uświadomiłam ilu rzeczy się boję xd
-
Moi chłopcy byli 5tyg. W szpitalu i też mówiłam że jak wyjdą to nie będą mieli odporności więc po 2tyg. Żeby dopiero powoli ktoś zaczął przychodzić. Oczywiście dziadkowie nie mogli się doczekać. Na początku przyłazili mi codziennie i to bez zapowiedzi. Już mówiłam do męża, że nie mogę nawet odpocząć kiedy Chłopcy śpią. Już się unormowało i przychodzą sporadycznie ale i tak za często. Antoś już jest na ostatniej prostej. Jutro mamy pytać lekarza prowadzącego o wyjście bo wszyscy inni mówią, że jest już gotowy;) dopiero zacznie się hardkor. Dzisiaj Polo nie dał nam spać bo coś go brzuszek bolał. Z kolei Olek jak laleczka spał a jak go rano przewijałam to skubany leżał z zamkniętymi oczami. Ja go przewijam a nagle wyprostował nogi do góry tak się zesrał, że krzyknęłam. Mój mąż się przestraszył, myślał że dziecko mi spadło. A ja miałam osraną dłoń, udo i wszystko dookoła
karmelowaaa, ann1109, .kropka., Mia21 lubią tę wiadomość
-
U mnie chyba tez sie nie zapowiada, a tu juz 39t5d... uparciuch mały
ide na 15 do lekarza, ale co z tego siła go nie eksmituje
takze ten czas pokaze, a cierpliwosci mi juz zaczyna brakowac ehh ten synuś
Najpierw mieliśmy siebie, potem stworzyliśmy Ciebie ❤️
* mama dwóch Aniołków [*][*] 2015 6t, 2016 11t
* mutacja MTHFR i PAI1 -
Klaudia u Ciebie też nic, a nic się nie dzieje? Oj te nasze uparte dzieciaczki.. Może jak mu Pan doktor powie że jak się nie urodzi na dniach to go i tak wyciągną na świat, i wtedy się przestraszy i urodzi?
Daj znać co tam ci gin powiedział
U mnie wizyta w czwartek rano dopiero.. Nie chce mi się tyle czekać xd -
Witajcie
Daaawno mnie tu mnie nie było, ale to dlatego że mieszka z nami dziadek meża, który jest mocno schorowany i zajmujemy się nim 24/7 z pomocą mojej teściowej. Jest na granicy życia i śmierci. Co chwila trafia do szpitala, troche poprawia jego parametry i potem w domu jakis czas i znowu szpital.
Ehh jedno życie się kończy a drugie zaraz się zacznie...
Mojej córeczce nie śpieszy się na ten świat. Na 14.11. wg usg mam termin porodu , skurcze przepowiadające są ale tych prawdziwych żeby miało się już coś dziać to ani widu ani słychu....
Chciałabym już urodzić, bo ciężko się poruszać, w nocy przewracanie z boku na bok to niezłe wyzwanie a i spać już często w nocy nie mogę.... No nie powiem, to moja 3 ciąża ale na tym etapie jestem bardziej poddenerwowana niż w dwóch poprzednich -
Angel u Ciebie chociaż jakieś skurcze są, więc może lada chwila maluch stwierdzi że się ewakuuje?
Oby nie kazał na siebie czekać jakoś strasznie długo.. Mi w nocy też ciężko się przywracać, boki bolą, ciągle mi coś strzyka w kościach i ogólnie w nocy jest nieciekawie, ale mimo wszystko udaje się spać
W ogóle dziewczyny jak to jest z tymi skurczami? Jak one wyglądają? Jak je rozpoznać? Kompletnie nie wiem czego wypatrywac..