Listopadowe Szczęściary 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
eee tu jest talka produkcja, że wiele informacji gubi się na forum...
Wiesz, dla takiego malucha to nie są ubranka co to muszą 2 sezony wytrzymać, ale wolałabym wydać kasę na coś co jednak nie rozleci się po 1 praniu
Ciuchy kupuję przez internet jeśli wiem, że jest możliwy darmowy zwrot, najchętniej lubię pomacać i sprawdzić jakość materiału bo to najważniejsze w sumie. Zdecydowanie nie lubię przepłacać za metkę.
wichrowe_wzgórza lubi tę wiadomość
-
wichrowe_wzgórza wrote:Udało mi się ogarnąć aneks kuchenny, co za szczęście
szafki umyte, umyta szyba, ahhhhh
))))
-
Katarzynaa wrote:U nas progres - kupiliśmy łóżeczko dla synka! Mieliśmy zostawić w pudle ale chyba się nie opre i poprosze meza o zlozenie :p będę miała gdzie przechowywać dzieciowe zakupy
żyrandol piękny niebieski
-
a u mnie w mieszkaniu ostatni pokój remontowany- sypialnia, robimy półki z gipsu
i jeśli chodzi o mieszkanko to już wszystko
zostaje nam dokończenie remontu dachu w domu, ale to akurat robią fachowcy
a sprzątanie podwórka zostanie mojemu mężowi
córa 12 lat i synek.. wszystkie dzieci już są
ponad 3 lata starań, 7tc (*), IUI- nieudane, 2017 naturalny cud -
Mamatobe♥ wrote:Zazdroszczę ja dopiero lodówkę umyłam, a łazienka jeszcze bo wszystko w kurzu i wszędzie jakieś kartony. Ciekawe kiedy się z tym ogarnę
daję czadu póki nie boli
9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/dcf1b23786a9.jpg
W końcu udało mi się wkleić zdjęcie
To my w 24 tygodniuWiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca 2017, 19:39
pako_mrrr, wichrowe_wzgórza, czarnulka24, antonna, Pani Moł, Majblanca, Jooozefka lubią tę wiadomość
-
a u mnie progres - kuśtykam już o kulach sama. Wczoraj się zbuntowałam i nikomu nie mówiąc, wstałam o 5:00, umyłam się, ładnie ubrałam i pokuśtykałam na 7:15 na pociąg do wawy (niestety nie mogę prowadzić, bo ta lewa stopa jeszcze się nie nadaje do wciskania sprzęgła). Doczłapałam się do mariotu i miałam morfologię i test obciążenia glukozą i wizytę u zastępczego gina (bo mój na urlopie) i godzinną wizytę u mojej położnej (pomiędzy pobraniami).
Tę glukozę wspominam miło, nawet mi to smakowało - szczególnie że wstałam o 5:00 i do 8:00 to była już trzecia godzina naczczo od obudzenia, więc ten ciepły słodki płyn całkiem mi smakował. A te godzinne przerwy między pobraniami spędziłam tak że nawet nie zauważyłam kiedy to minęło. Pierwsza przeszła mi na wizycie u gina, a potem na transakcji ubrankowej ;P (jakas dziewczyna ogłosiła na fejsie że wyprzedaje ubranka, ze swojego sklepu, który likwiduje, (ubranka nowe, z metkami zapakowane, ceny super - bo za body 7 PLN a za śpiochy 12 PLN). A jak powiedziałam jej jak wygląda moja sytuacja z nogą, to powiedziała że podskoczy do mariotu, i będę sobie mogła coś powybierać. No i w ten sposób za całe 80 pln, stałam się posiadaczką torby bodziaków i śpioszków - udało mi się wybrać prawie wszystkie ciuszki z marynistycznymi akcentami, zero różowości, dla mnie bomba). A drugą godzinną przerwę spędziłam u położnej - opowiadała mi o porodzie, wszystko co wiedzieć powinnam. Potem, pokuśtykałam na talerz sushi (oczywiście bez surowizny) i wróciłam już autobusem do mnie do grajdoła - byłam z siebie bardzo dumna i bardzo się cieszyłam że mogłam opuścić moje tymczasowe więzienie. A jak wróciłam to praktycznie od razu zasnęłam i spałam do wieczora - jednak to kuśtykanie musiało mnie trochę zmęczyć.
Mała się rusza, coraz częściej ją czuję, a nawet kilka razy zauważyłam jak rusza mi się brzuch. Szyjka ok, a na USG się zapisałam na 28 tydzień (pani w recepcji wybrała mi jakiegoś całkiem innego lekarza - mam nadzieję że ten się sprawdzi, bo coś w tym lux medzie nie miałam do tej pory szczęścia), także jeszcze miesiąc. Oczywiście na to USG w tyg. 32 idę już do tego magika z multimedu, bo tam mi się najbardziej podobało, ale to jeszcze kupa czasu, z przewagą kupy- no i to taki update z mojej strony
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca 2017, 19:42
Mamatobe♥, wichrowe_wzgórza, Pani Moł lubią tę wiadomość
-
Ach - co do wyników glukozy, to wyglądają spoko (76; po 1h: 107; po 2h: 109).
Tokso - też ok, czyli nadal jej nie mam.
Za to coś z morfologią widzę, że się dzieje - ale to chyba normalne w ciąży, dodatkowo przy pękniętej kości? Mam za mało limfocytów i granulocytów kwasochłonnych, a za dużo neutrofili. Pytam tu was, bo może się na tym znacie, a ja mam następną wizytę u gina dopiero 23.08 ;/ -
a co do imienia.
To my też totalnie nic nie mieliśmy, aż tu dziś mojego m. naszło na rozmowę na ten temat i teraz sama nie wiem. Ale od początku:
Mój m. od początku chciał żeby to była Matylda (to imię głównej bohaterki, jednego z jego ulubionych filmów - "Leon zawodowiec" i zanim jeszcze wiedzieliśmy że to dziewczynka to on już mówił, że to będzie Matylda) a mi się to imię strasznie niepoważne wydaje - bo jakoś pasuje mi tylko do dziecka, a do poważnej dorosłej kobiety już wcale. Ja akurat nie lubię zdrobnień, się nazywam jak się nazywam i tak się do mnie trzeba zwracać. Imię jest na całe życie, a jakoś mi się nie wydaje że "Pani Dyrektor Matylda" brzmi poważnie (oczywiście, że nie wiem co ona będzie robić w przyszłości, ale chciałabym, żeby cokolwiek robić będzie, to żeby sprawiało jej to radość i tyle, ale może będzie chciała być jakimś dyrektorem (wszak ja od dziecka chciałam być prezydentem ;P) i może wtedy jakoś tak, przez to imię właśnie ludzie nie będą jej traktować poważnie (ja np zawsze miałam z tym problem, bo jakoś tak dziecięco wyglądam - i często się ludzie do mnie pieszczą, dlatego nie znoszę, jak ktoś o mnie mówi per "kochanie" czy "co tam laska" czy inne takie - a już w pracy to od razu piorunami strzelam). Tak więc jakoś się uparłam żeby się na tę Matyldę nie godzić, za to nie miałam żadnego swojego typu, który mogłam zaproponować zamiast. Mi się podobają imiona, które były nadawane dzieciom, wtedy kiedy ja się urodziłam - czyli w latach 80-tych. Wtedy były popularne Anie, Asie, Magdy, Ole, Karoliny, Kasie itp. Teraz rodzice raczej rzadko dają tak na imię dzieciom, więc jakiś czas temu zaproponowałam memu partnerowi takie rozwiązanie, ale on powiedział, że każde z tych imion kojarzy mu się z jakąś dziewczyną, z którą się spotykał, całował (bądź jeszcze co innego robił ;P) i że w związku z tym nie ma mowy. No i na tym temat się zakończył, a młoda nadal pozostawała bezimienna.
No i dziś mój m. całkiem mnie zaskoczył - poszliśmy (znaczy ja pokuśtykałam), na dół do knajpy, coś zjeść i on mówi mi, że kurcze, najwyższy czas zrobić porządek z tym imieniem i że on proponuje Lucyna - po mojej mamie. Takiego rozwiązania sprawy się nie spodziewałam. Lucyna mi nawet przez myśl nie przeszła, bo nigdy to imię mi się nie podobało, ale mój m. mówi że jest tak jak chciałam - poważne, a jak jeszcze do tego dodamy Maria, po mojej babci i jego mamie, to już w ogóle będzie sztos, a on nie zna i nie bzykał żadnej Lucyny więc dla niego to super pomysł.
No więc co wy myślicie o takim rozwiązaniu - Lucyna Maria? Matko, jakoś ciągle nie mogę uwierzyć że to dzieje się naprawdę, jak powiem to na głos, to jakoś mam wrażenie że spersonifikuję tę moją małą ludzka istotę z brzucha...Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca 2017, 21:32
agagaga, Blondik, Pani Moł lubią tę wiadomość
-
Uff kobietki rwie mnie coś w plecach. Dokładnie to po prawej stronie nad tyłkiem, jakby korzonki? Hmmm .... jak stoję to jakby ktoś mi igłe od czasu do czasu wbijał, o schylaniu nie mówię. Kurczę a tyle roboty mam. Co robić
-
Mamatobe♥ wrote:Uff kobietki rwie mnie coś w plecach. Dokładnie to po prawej stronie nad tyłkiem, jakby korzonki? Hmmm .... jak stoję to jakby ktoś mi igłe od czasu do czasu wbijał, o schylaniu nie mówię. Kurczę a tyle roboty mam. Co robić
Położyć się i odpocząć
frustrujące, ale organizm jak się domaga to nie ma zmiłuj i trzeba dać luzu. Ja pakuję teraz książkiw kartony...osz chryste panie, po co mi tyle książekjuż chyba z 10 razy padło stwierdzenie, że czas na ebooki i koniec z tym papierem.
Generalnie moja chata prezentuje się teraz jak kartonowe pole, tv stoi na krześle, masakra....ale muszę zacząć teraz wszystko pakować żeby na spokojnie do soboty się wyrobić i wszystko na raty, żeby się nie forsować zbytnio.
Zatem, rozpakowuj się powoli, nikt cię nie goniWiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca 2017, 20:34
-
Pako, imię spoko, przynajmniej nie będziesz miała 25 Julki czy Helenki na podwórku. Opowiadałam ci, że moja znajoma ma córkę Krystynę, też imię z pokolenia raczej naszych mam i fajnie brzmi, taka mała Krystynka
Oczywiście sami wiecie jak z nazwiskiem będzie się komponować.
I pamiętaj, masz pół roku na zmianę imienia, także to nie jest tak, że się zdecydujecie a potem już koniec, amen, nie ma odwrotuwichrowe_wzgórza, pako_mrrr lubią tę wiadomość
-
Pako, uśmiałam się
))
Wg mnie fajne są te mniej typowe imiona. Ja mam jedno z najpopularniejszych, a w 83 roku to już chyba rekordy biło ;[ nigdy nie bylam jedyna w klasie czy pracy i chciałabym tego dziecku oszczędzićpako_mrrr lubi tę wiadomość
9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
Wichrowe ja też 83'
Ale ja właśnie miałam takie trochę inne imię, niby nic nadzwyczajnego, a wtedy nietypowe i byłam jedyna w klasie i w szkole. W podstawówce, to nawet zazdrościłam innym Aniom i Magdom, Kasiom, Agnieszkom i Martom że nie są jakieś inne. Teraz już wiem, że fajnie być oryginalnym, ale też bez przesady - bez żadnych udziwnień, a ta Lucyna to taka trochę archaiczna jednak... ale za to, sam ten mój m. stwierdził, że on daje nazwisko, więc imię powinno być z mojej strony. Jakby był chłopak to wiadomo, byłby Paweł (po mamie i dziadku), a córka po babci..., ech, jeszcze przekonana nie jestem.
Mietata - dzięki za tego newsa, że w razie co jest pół roku na zmianę, trochę mnie to uspokaja, że to nie jest jeszcze ostateczna ostateczność.Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca 2017, 21:16