Łódź
-
WIADOMOŚĆ
-
Agata, ja tez nie jestem zwolenniczką chemii ani leków itp. Ale popieram jednak zdanie Józefki. Czasy się zmieniają. Dużo chemii mamy w żywności, w powietrzu. Nasze organizmy funkcjonują już trochę inaczej niż naszych dziadków. Poza tym wirusy mutują. I co chwila odkrywają nowe... Temat szczepionek jest bardzo kontrowersyjny. Ile ludzi, tyle opinii. I nikomu nie można narzucić swojego zdania. Ja chyba będę chciała zaszczepić. Pomimo wszystko chyba lepiej zapobiegać niż później nie daj Boże leczyć.
A co do sugestii lekarza to tez zaczynam wątpić. Kompletnie nic się u mnie nie dzieje. Juz początek grudnia, a ja nie widzę żadnych oznak zbliżającego się porodu. No... Może poza tymi huśtawkami nastrojów. Bez kitu, już sama ze sobą sobie nie radzę tez zaczynam wierzyć w to że doczekam jednak terminu. Ale... Co ma być to będzie. Czy teraz czy za dwa tygodnie, tak i tak będzie dobrze
-
Martusia myślę, ze przyjdzie czas i to szybciej niż myślisz i pewnie w najmniej spodziewanym momencie pod tym względem cieszyłam się że było cc i znalam konkretną datę i bezmała godzinę
Martusiazabka lubi tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-72827.png -
Martusia, Twoja ciąża już donoszona więc dzieciątko już w pełni rozwinięte do porodu tylko trochę mu się nie śpieszy i przez to denerwuje mamę, ale spokojnie, jeszcze troszkę i będzie nareszcie z Tobą. Teraz w każdej chwili poród może się zacząć, nawet jutro, trzymam kciuki żeby synek nie kazał za długo na siebie czekać
Martusiazabka lubi tę wiadomość
-
dziewczyny pisze dopiero do Was teraz. sobotnie wyjście bajka, ale okazało się że ja je odchorowałam w niedziele. Straszna migrena się przypałętała najpierw rano jeden apap potem po południu drugi a ja wyje z bólu. Jak się kładłam czy siadałam ból się wzmagał. po południu mąż zabrał mnie do lekarza na świąteczną pomoc. a ten zastrzyk z ketonalu i pyralginy chce mi podać, ja mu mówię że karmię piersią (wogóle mu to nie przeszkadzało). uciekłam z tamtąd za ryczana, nie wziełam tego zastrzyku. Położna p. Ania (martusiazabka zna) pozwoliła mi jak ból by rósł dalej na solpadine (zawsze mi pomaga) pojechalismyh do apteki dokupiłam paracetamol i solpadine. Na szczęście skończyło się na jednym paracetamolu po karmieniu. Dziś czuje się już dobrze. Oby długofalowo się to utrzymywało.
Maertusiazabka a jak sytuacja u Was?https://www.maluchy.pl/li-72827.png -
Kuźwa, napisałam taki długi post i mi się telefon zresetował nie odtworzę juz chyba tego
Tak w skrócie:
Józefka, współczuję. Znam ten ból. Naprawdę można się umęczyć... Najważniejsze że już przeszło!
A u nas... Żadne regularne skurcze. Raczej zdarza się jeden który trwa z 10 minut i mega boli. To są te przepowiadające? Jak takie skurcze będę mieć co 3 minuty to się zesram chyba wybaczcie dosadność zalewa mnie dosłownie fala śluzu. Za każdym razem kiedy robi mi się mokro to latam do łazienki sprawdzić czy to nie wody. Ale niestety... Cała masa śluzu szczerze mówiąc zastanawiam się czy nie podjechać do tego szpitala żeby mnie zbadali i sprawdzili czy wszystko jest w porządku. Mój lekarz mówił ze nie doczekam końca listopada. A ja z 4cm rozwarcia chodzę juz półtora tygodnia zaczyna mnie to martwić ta szyjka mnie boli. Pachwiny ciągną. Brzuch ma ochotę eksplodować... A do lekarza dopiero 16 grudnia mam iść na kontrolę. Żadnego ktg ani nic... Tylko siedzę i czekam. Myślicie że warto by było podjechać do tego szpitala i sprawdzić?
Poza tym huśtawek nastroju ciąg dalszy. Jestem juz w psychicznej rozsypce. Ostatnie dwa dni prawie cały czas płakałam. Z byle powodu. Z moim się tak ostatnio pokłóciłam że aż się niecenzuralne słowa posypały. Naprawdę już dawno nam się nie zdażyło na siebie krzyczeć...
Naprawdę bym chciała żeby to się juz skończyło. Mam nadzieje ze to kwestia hormonów i wszystko niedługo wróci do normy. Juz za długo to dla mnie trwa
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 grudnia 2016, 13:54
-
Józefka, chyba bardziej od tego śluzu, niepokoi mnie to rozwarcie. Ze niby juz jest prawie w połowie. A tu tyle czasu się nic nie dzieje. O śluz pytałam mojego gin na ostatniej wizycie, półtora tygodnia temu to powiedział ze to normalne, bo organizm przygotowuje się do porodu. Ale ja nie wiem co się dzieje tam w środku... I zaczyna mnie to martwić. Ciągle czytam o dziewczynach ze wody im odeszły jak miały 2cm, a niektóre wogole nie miały rozwarcia, a wody odeszły, dopiero rozwarcie później się robiło i skurcze. Lekarz tez mówił ze to lada moment. A tu tyle czasu i nic... myślisz ze wariuje? Powinnam czekać aż zacznie się coś dziać? Albo do tego 16 na wizytę? Czy lepiej zadzwonić do szpitala i pojechać to sprawdzić?
-
jak Cię nie pokoi to dzwoń do szpitala i powiedz o swoich obawach i objawach. Czy wariujesz? Nie to normalna reakcja, ja sobie kupiłam papierki lakmusowe i co chwilę sprawdzałam czy to już. Mi było łatwiej bo znałam dzień i godzinę. A Ty nie, więc masz prawo czuć się jakbyś siedziała na bombie z opóźnionym zapłonem.https://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
Też mam papierki i sprawdzam. Ale.dzisiaj ten śluz jest cały dzień. Jest go naprawdę dużo. Konsystencję ma takiego zagęszczonego/skondensowanego mleka do kawy. Pojechaliśmy na moment do mamy. Cała wkładka mokra. Jakbym się zsikała. Do tego brzuch co moment się boleśnie napina. Skurcze raptem ze 3 naliczylam. Młody bardzo mi na tą szyjkę uciska. Ledwo chodzę. Juz sama nie wiem co robić. Jeśli mi to nie przejdzie to chyba pojadę dzisiaj jak mój M wróci, ale będzie dopiero kolo 22-23. Albo poczekam do jutra. Zobaczę jak się sytuacja rozwinie...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 grudnia 2016, 19:39
-
Józefka, dwa tygodnie temu przy okazji usg lekarz mi mówił ze czop juz odszedł. Ze go nie ma. Do tego to rozwarcie... Właśnie dlatego tak mnie to martwi. Ze tam już nic nie ma. I postępów tez nie ma. A ja nie wiem czy to powinno trwać tak długo? Ile można chodzić w takim stanie? Ten śluz to nie kawa z mlekiem. Tylko zagęszczone mleko do kawy jak się podcieram to jest biały. Wodnisty. Wkładka mokra jakbym popuściła. Miejscami żółtawy ten śluz na niej. Brzuch cały czas napięty. Ale skurczy nie mam. Mały ruszał się w południe. Teraz nie. Wogole mniej się rusza. I takie słabiutkie te ruchy. Ale to chyba kwestia tego ze ma mało miejsca? Juz sama nie wiem... Chyba zadzwonię. Zbliża się 22, mój M powinien niedługo wrócić. To w razie czego będzie mógł ze mną pojechać
-
Ale mnie baba wkurwiła. Masakra. Zrobiła ze mnie głupią siksę. Dzwonię tam. Mówię że jestem pacjentką itd i ze chciałabym przyjechać żeby mnie ktoś zbadał. Pyta co się dzieje. To opisuje jej po kolei to wszystko. A ona mówi ze lekarz mi pierdół naopowiadał. Ze przed 39-40 tygodniem to ja NIE MAM PRAWA URODZIĆ. Jeśli lekarz powiedział wcześniej że czop odszedł i że jest rozwarcie i że urodzę wcześniej to napewno się pomylił. Ze tacy "osiedlowi lekarze są najgorsi". Ze naopowiadają zawsze bzdur a dziewczyny potem chodzą i się boją. Przyjeżdżają z byle twardnieniem brzucha, a na ktg OCZYWIŚCIE nic nie wychodzi! Śluz to NAPEWNO czop. Jeśli wkładka nie jest na tyle mokra żeby ją móc wykręcić to nie są to wody. A JEDYNYM wskazaniem do porodu są regularne skurcze, których nie mam. Twardnienie brzucha nic nie znaczy, ale ona "widzi że mnie nie przekona", więc z wielką łachą POZWOLIŁA MI przyjechać na ktg. A wogole to czemu ja dzwonię o takiej godzinie??? Bo kurna wcześniej nie mogłam! O dziecko nawet nie spytała. Ech... Czekam na mojego i tam jadę. Ale ciśnienie mi tak podniosła ze masakra aż się trzęsę cała
-
o żesz kurwa szkoda słów. Ja pierdole pewnie chciały się położyć a tu trzeba po pracować. Martuś daj znać co wyszło. Ciekawa jestem która to taka mądra franca. ehhhhhhhhhh szkoda słów, te położne jak pisałam Ci wcześniej nie są nadopiekuńcze i pomogą ale kurna musisz je o to poprosić, zero empatii. Mam nadzieje, ze trafisz na Ewe Bąk bo Ona naprawde u mnie pomocna byłahttps://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
A wogole to skoro termin mam na 19 grudnia, to powinnam do nich przyjechać 20. A właściwie to najlepiej po świętach... Po co mam tam siedzieć skoro święta mogę sobie sędzić z rodziną?! Bo ja sobie kuźwa termin wybieram!
Nie wiem co to za położna, bo się łajza nawet nie przedstawiła!
Ależ mnie zdenerwowała. Czekam na mojego i tam jadę. To już wogole będą niezadowolone bo dotrę tam pewnie kolo 24!
-
W życiu mnie na oczy nie widziała. Ale ona WIE ze ja nie rodzę. Nic się nie dzieje. Że to nie wody. Odchodzi czop. Lekarze bzdury gadali, bo przecież ona wie lepiej skoro nigdy mnie nie badała! A urodzę po świętach! Nie wiem co to za położna, ale może powinna zawód zmienić i zostać wróżką?!
Łooo, no teraz to mam nerwy dopiero!
-
Martusia, aż się nie chce wierzyć co Ci naopowiadała ta baba, ona jest jakaś niekompetentna, w ogóle Cię nie widziała, nie zbadała a przez telefon takie rzeczy gada jakby wiedziała lepiej. Współczuję bo tylko Cię niepotrzebnie zdenerwowała. Jak z mężem pojedziecie to będziecie wiedzieć więcej i co dalej więc trzymam kciuki, napisz później.