Lublin / Lubelskie
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Hewa gratuluje!!!! Duzo sił dla Ciebie i zdrówka dla Majeczki
a ja sie dzis wkurzylam, do gina chodze pryw wiec wszystkie badania oplacam sama, a ze w tym mc mamy kiepsko z kasa to poszlam do rodzinnej po skierowanie na morf i mocz, mowie jej ze jestem w ciazy i chce skierowanie bo do tej pory robilam badania pryw a na nfz to raz w roku w ramach profilaktyki to mi sie zlecnenie na morf nalezy a ta mi na to ze w kolorowej prasie to chyba wyczytalam, no zesz k** a zalecenia who to ona zna, najlepiej sie nie badac a jak czlowiek zachoruje to i tak niech czeka miesiacami do lekarza, powiedzialam jej co mysle na ten temat i dała z wielka łaska tylko dlatego ze dawno nie robilam badan na ofz, wypisuje sie z tej przychodni bo tam wieczne problemy i babki ciagle naburmuszone
a szkole rodzenia ja mialam od 28tyg, ale prywatnie, byla u nas jedna para pod koniec ciazy to musieli po kilku grupach skakac zeby zdazyc a i nie mogla wszystkich cw robic zeby porodu nie przyspieszyc takze lepiej wczesniej zaczachewa81 lubi tę wiadomość
"Być może dla świata jesteś jedynie człowiekiem, lecz dla nas Twoich rodziców jesteś całym światem"
Dwa wymarzone Cuda(czki) - Laura 13.02.2015 i Adaś 23.02.2017 -
Hej . My dopiero od 4.10 w domu, aklimatyzjemy się powoli. Niestety nie dam rady was nadrobić, samego posta pisałam na kilka razy. Mała w ciągu dnia prawie nie śpi, ciągle płacze, albo wisi na cycku, ale i tak jest kochana i słodziutka . Uczymy się ciągle siebie .Wypis nam opóźniła kolejna afera, tym razem pochrzanili coś z wynikiem na toxoplazmoze małej, ja jej wcale nie przechodziłam, u niej wyszedł jakiś dodatni wynik i mi wmawiali że ma wrodzoną toxoplazmoze nabytą w ciąży.. z 3 dzieci taka akcje odwalili straszne awantury o to były i rozmowy z ordynatorem.. szkoda gadać. Jeszcze pediatra sobie wymyśliła, że nasze dziecko ma główkę na 5 centylu (a gdzie nie sprawdzić to na 40 którymś) i milion razy robiła małej usg główki... co do mnie to na wypisie ze szpitala dopiero dostałam wyniki moich badań i mam tam odnotowane stężenie białka w moczu 1000, gdzie przy ponad 60 jest stan przedrzucawkowy a przy 2000 jest silny stan przedrzucawkowy zagrażający życiu...plus mega obrzęki i nadciśnienie, cesarka powinna odbyć się wcześniej. Na wypisie moim mam poród w 37 tygodniu ciąży, a na wypisie małej jest poród w 40 tygodniu ciąży.. a CC było w 39 tyg.
Co do porodu to 28.09 na obchodzie Kwaśniewska kazała przyjść na badanie na fotelu, podczas badania stwierdziła, że "szyjka gotowa do porodu , rozwarcie na 2 palce, kwalifikujemy pacjentkę do cięcia ze względu na astmę " (dzień wcześniej katowałam ich że leki mi się skończyły i się duszę, a w ten sam dzień mnie przyduszało przy lekkich skurczach). I tak na szybko wszystko, za godzinę byłam na sali przygotowywana do cięcia, cewnik mi zakładali bez znieczulenia (lidokainą miejscowo chyba posmarowali, studentka położnictwa mi zakładała) w tym samym czasie miałam wywiad z anestezjologiem ,zrobiła mi wkłucie, nakryli kurtyna i zaczęli ciąć, w tym momencie zaczęłam im odpływać podali mi na szybko epinefryne, pomogło za to zaczęło mnie masakrycznie dusić, podali jakieś kolejne leki i usłyszałam pierwszy krzyk małej i już nic się nie liczyło od tego momentu , słuchałam tylko jak ją badają . Przystawili mi ja do twarzy na minutę i zawieźli tacie. I od tego momentu znowu było gorzej, zaczęli mnie czyścić i zszywać, dostałam jakiegoś krwotoku -słyszałam jak pielęgniarka mówi "o Boże " i poczułam jak krew się leje po mojej ręce która była przy ciele. Szyli mnie 40 minut mi się już lepiej oddychało. No i przyszedł moment przełożenia na szpitalne łóżko i jak mnie przechylili na bok tak dostałam ataku astmy, podali tlen i zaraz wywieźli na korytarz, na 5 min mała przystawili do piersi, a potem mnie zabrali na patologie ciąży bo na położnictwie miejsce było tylko na korytarzu a mnie trzeba było podłączyć do tlenu. Na patologii po jakiś 3 H puściło znieczulenie i męczyłam sie do nocy ze skurczami macicy po oxytocynie i epinefrynie. Po 12 H pionizacja i znowu atak astmy, wstałam na drugi dzień dopiero, łatwo nie było bo i dusiło i bolało jak cholera, ale mała była na górze na noworodkach więc trzeba było się zmobilizować, po 2 dniach dopiero mnie wzięli na położnictwo i już byłam cały czas z małą. A w dzień wypisu przyszedł do mnie Swatowski i miał taki tupet że gadał jak to "popchnął" moją sprawę i gadał z szefową... a wiem że to inny lekarz o mnie walczył... przez 3 tygodnie przygód na Staszica miałam całe mnóstwo, a i u innych widziałam wiele także miłe położne, ale pobytu i porodu tam stanowczo nie polecam... i odradzam dr Swatowskiego..
VIOWIECZKA HEWCIA gratulacje
Witam też nowe oczekujące
hewa81 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Tak mnie naszła myśl, wybierajcie sobie jakieś fajne położne ze szkół rodzenia na patronaż po porodzie, ja mam położną z przychodni osiedlowej i jakaś dziwna jest, 2h u mnie ostatnio siedziała i gadała pierdoły i się nasłuchałam o jej synu bo mieszkają na tym samym osiedlu i jest w moim wieku .. żadnych rzeczowych informacji .