Lutówki 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Mój jest miękkiKasia02 wrote:a teraz znów z trochę innej beczki;), ja chyba jeszcze nie mam widocznego brzuszka ciążowego, ale mam pytanie, czy brzuszek ciążowy ten pierwszy malutki jest twardy czy miękki :>?
Chyba nie powinien twardnieć.
-
Iriss wrote:U nas wiatrzysko, brzozę za oknem mi tak wygina, ale dobrze że nie w stronę balkonu
. Zamówiłam u męża kiszoną kapustę i czereśnie
oczywiście nie będę jadła łącznie bo mnie chyba rozerwie
i zagrzmi nad miastem... wcale nie burza hehehe
hahahahahahahahahahahahahahahahahaha, oj mogłby byc ciekawie


-
nick nieaktualnyWczoraj się cieszyłyśmy. Był spokój.
Dziś z rana bardzo bolał mnie brzuch. Później pospałam się i obudziło mnie krwawienie żywą krwią
Tak więc szpital znów ... Mój mąż nie chciał jechać - bo twierdził, że jest tak samo jak było i jest wszystko dobrze. Ale ja stosuję się, że jeśli plamienia to nie jadę, a jeśli krwawienie żywą krwią to jadę.
Rzeczywiście w szpitalu już nie krwawiłam - w środku były jeszcze odpadki.
Bąbelek trzyma się natomiast mocno. Dziś lekarz wyliczył mnie na 7t6d - więc znów jeden dzień do przodu. Serduszko też przyśpieszyło do normy.
A moje samopoczucie? Lepiej nie mówić. Jestem wykończona tymi akcjami, przygodami. Najzwyczajniej jest mi smutno !
Brzuch boli
Teraz pewnie będą jeszcze ze mnie wylatywać resztki, którymi będę się przejmować i analizować ... a co dalej - nie wiem. Kolejna wizyta 21 lipca. Chciałabym dotrwać w zdrowiu do tej wizyty.
-
nick nieaktualny
-
justikf wrote:Wczoraj się cieszyłyśmy. Był spokój.
Dziś z rana bardzo bolał mnie brzuch. Później pospałam się i obudziło mnie krwawienie żywą krwią
Tak więc szpital znów ... Mój mąż nie chciał jechać - bo twierdził, że jest tak samo jak było i jest wszystko dobrze. Ale ja stosuję się, że jeśli plamienia to nie jadę, a jeśli krwawienie żywą krwią to jadę.
Rzeczywiście w szpitalu już nie krwawiłam - w środku były jeszcze odpadki.
Bąbelek trzyma się natomiast mocno. Dziś lekarz wyliczył mnie na 7t6d - więc znów jeden dzień do przodu. Serduszko też przyśpieszyło do normy.
A moje samopoczucie? Lepiej nie mówić. Jestem wykończona tymi akcjami, przygodami. Najzwyczajniej jest mi smutno !
Brzuch boli
Teraz pewnie będą jeszcze ze mnie wylatywać resztki, którymi będę się przejmować i analizować ... a co dalej - nie wiem. Kolejna wizyta 21 lipca. Chciałabym dotrwać w zdrowiu do tej wizyty.
kochana, ja tez dziś zapeszylam ze już nic nie leci. Znowu plamienie, ale "na szczęście" brazowe. Nie jade do szpitala ale poleguje, mam nadzieje ze wszystko jest w porządku, eh tez jestem tym zmeczona, ale musimy się trzymać :* -
justikf wrote:Wczoraj się cieszyłyśmy. Był spokój.
Dziś z rana bardzo bolał mnie brzuch. Później pospałam się i obudziło mnie krwawienie żywą krwią
Tak więc szpital znów ... Mój mąż nie chciał jechać - bo twierdził, że jest tak samo jak było i jest wszystko dobrze. Ale ja stosuję się, że jeśli plamienia to nie jadę, a jeśli krwawienie żywą krwią to jadę.
Rzeczywiście w szpitalu już nie krwawiłam - w środku były jeszcze odpadki.
Bąbelek trzyma się natomiast mocno. Dziś lekarz wyliczył mnie na 7t6d - więc znów jeden dzień do przodu. Serduszko też przyśpieszyło do normy.
A moje samopoczucie? Lepiej nie mówić. Jestem wykończona tymi akcjami, przygodami. Najzwyczajniej jest mi smutno !
Brzuch boli
Teraz pewnie będą jeszcze ze mnie wylatywać resztki, którymi będę się przejmować i analizować ... a co dalej - nie wiem. Kolejna wizyta 21 lipca. Chciałabym dotrwać w zdrowiu do tej wizyty.
Eh.. ten codzienny strach o jutro.. Postaraj się to jakos ułożyc w głowie, bo to się można wykończyc.. współczuje Ci bardzo i trzymam kciuki, żebyś się jak najmniej stresowała. Może w II trymestrze się uspokoi? oby!

-
Miałam dzisiaj jeden z najgorszych dni ostatnimi czasy... Tyle nerwów że teraz siedzę i myślę czy nie zaszkodzi to fasolce...
Łeb mi pęka... Tak w skrócie. Dzisiaj w pracy moja współpracownica wpadła na naszą kantyne i zaczęła się na mnie wydzierać, wyzywać mnie przy wszystkich i mieszać z błotem.. Ja siedziałam zszokowana a potem jej powiedziałam, żeby przestała się na mnie drzeć tylko powiedziała normalnie, na to moja szefowa że mam posłuchać co koleżanka ma do powiedzenia! A oskarżała mnie o coś czego nie zrobiłam... A wiecie, hormony, więc wybuchłam płaczem... wyszłam z kantyny a szefowa za mną, że jestem agresywna i kłótliwa, i też zaczęła się drzeć... ja w jeszcze gorszy płacz i zadzwoniłam do Dawida... ten tak się wkurwił, że zadzwonił do general manager i powiedział że on sobie nie wyobraża sytuacji, że jego żona płacze przez szefową, że szefowa biernie się przygląda przemocy psychicznej i że jeśli to się powtórzy albo przez ten stres coś się stanie ze mną lub z dzieckiem to ich zaskarży, że nigdy nie powinny się zdarzyć sytuacje że pracownik czuje się maltretowany psychicznie (trochę to podkoloryzował)... Szef mojej szefowej wsciekł się na nią ze nie zareagowała że ktoś się na mnie tak wydzierał... mi głupio teraz że wyszłam na beksę ale hormony... normalnie to tam bym niezłą burdę zrobiła... 
Nienawidzę mojej szefowej, ta praca mnie denerwuje i czuję że już dłużej nie wytrzymam...
W przyszłym tygodniu zaniosę jej zwolnienie lub wypowiedzenie... -
Do tej pory to ja wszystkimi rządziłam... Jeśli była awantura to w 99% ja byłam sprawcą NIGDY ofiarą... Nagle dzisiaj się rozbeczałam... Koleżanki patrzyły na to zjawisko z niedowierzaniem, że jak to, to "ona" w ogóle płacze???
Ale szefowa zachowała się nagannie, to jest fakt...
-
Współczujé wam dziewczyny:( Ale na pewno i Wam się uda!
Ja dzisiaj byłam na wizycie u lekarza na NFZ wizyta to za dużo powiedziane bo po próbie zmuszenia mnie do podpisu oświadczenia, że będę rodziła w tym szpitalu i paru innych uwagach oraz kilku zdaniach z mojej strony (do końca byłam opanowana ale stanowcza) powiedziałam, że bardzo dziękuję i rezygnuję z wizyty...to w skrócie i nie oddaje chamstwa tego lekarza, jak mamie opowiedziałam (jest pielęgniarką) to powiedziała, że o takim chamstwie nie słyszała jeszcze!! Przy okazji wizyty w NFZ W sprawie EKUZ złożę skargę na tego chama, bo jak to mama powiedziała takiezachowanie należy tempić!! Jedyna satysfakcja to zszokowana mina lekarza, jak powiedziałam, że rezygnuję z wizyty i wyszłam... -
nick nieaktualny
-
Widzę Pianistka, że obie miałyśmy świetny dzień dzięki innym...współczuję, ja popłakałam się po wyjściu ze szpitala, normalnie szlam spacerem przez miasto i łzy leciały (jak na złość dla odmiany spacer zamiast samochodu), też siebie takiej nie znałam
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 lipca 2015, 17:23
-
ilka85 i bardzo dobrze zrobiłaś!!!!! Ginekolog, powinien doskonale wiedziec jak się traktuje kobiety w ciąży.. inaczej!lepiej!delikatniej! pomijając, że kazdy pacjent powinien byc dobrze traktowany,ale coż jest jak jest.
Pianistka, nie przejmuj się. Powiem wam, że te hormony są straszne.. ja mam prawie cały czas zły humor:( chociaż niż złego się nie dzieje..
MamaNieMama też się właśnie dziś zastanawiałam, gdzie reszta dziewczyn, które się tu udzielały..może faktycznie sezon urlopowy..?

-
nick nieaktualny
Z GŁOWĄ O SUPLEMENTACH




, dzięki Tysia:)
Najlepsze owoce 






