Lutówki 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Czarnuszka wrote:Czy kwas foliowy brałyście tylko do 12 tygodnia ?
Mnie na pytanie czy brać po 12 tyg ginekolog odpowiedziała że tak i kazała brać MAMA DHA czyli kwas foliowy + witamina D + jod. Zreszta do samego poczatku tak brałam bo podobno jest to zalecane nawet jak sie nie ma problemow z tarczyca.
Dziewczyny a bierze któraś żelazo?
Poleciała mi morfologia i bede teraz brać 2x dziennie...i sie troche boje skutków ubocznychWiadomość wyedytowana przez autora: 12 sierpnia 2016, 16:05
-
Agis wrote:Mnie na pytanie czy brać po 12 tyg ginekolog odpowiedziała że tak i kazała brać MAMA DHA czyli kwas foliowy + witamina D + jod. Zreszta do samego poczatku tak brałam bo podobno jest to zalecane nawet jak sie nie ma problemow z tarczyca.
Dziewczyny a bierze któraś żelazo?
Poleciała mi morfologia i bede teraz brać 2x dziennie...i sie troche boje skutków ubocznych
Ja biorę żelazo, jedną kapsułkę co drugi dzień. To dlatego, że jem niewiele mięsa lub wcale i profilaktycznie gin zaleciła. Przed zajściem miałam niedobór i brałam codziennie ale też jedną kapsułkę... konkretnie to "Żelazek"Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 sierpnia 2016, 16:09
-
nick nieaktualny
-
Agis wrote:O mnie też kazała Żelazek...i troche zmartwiona jestem bo miesa jem dużo bo lubie..a morfologia spada.
Za dużo mięsa to też źleBo jest w nim też sporo substancji które szkodzą. Będąc w ciąży wszystkiego potrzebujemy więcej. Bierz żelazek i się nie przejmuj efektami ubocznymi, raczej nie wystąpią. Żelazo w suplemencie kiepsko się wchłania dlatego masz brać dwie dawki. Popijaj żelazo np świeżym sokiem z pomarańczy bo witamina C pomaga wchłonąć się żelazu. Z kolei ogranicz herbatę i kawę bo one utrudniają wchłanianie żelaza.
-
Ja się porodu nie boję, tzn boję ale nie tak panicznie
Tyle kobiet rodziło i przeżyło, a jeszcze decydują się na kolejne dzieci, że to nie może być AŻ tak straszne. Pewnie przed porodem będę inaczej gadać, ale jakąś mam taką naturę że nie panikuję na tyle do przodu
Badań genetycznych też się nie bałam, bardziej byłam ciekawa co tam zobaczę, bo pierwszy raz widzieliśmy tak wyraźny kształt dziecka. A to jak fikało mi w brzuchu to obraz, którego chyba nigdy nie zapomnę, coś pięknego
Co do porodu z narzeczonym... od dawna, kiedy jeszce nie myślałam o ciąży, mocno zapierałam się, że żadnych narzeczonych, żadnych znajomych osób podczas porodu. Chciałam tylko z personelem. Ale teraz nie wiem, chyba pozwolę być narzeczonemu do czasu "akcji" a na samo wyjście dziecka wyproszę gochociaż on mówi, że jak już będzie to mnie nie zostawi i pewnie skończy się na wspólnym porodzie. No zobaczymy, jeszcze trochę czasu mi zostało
A powiedzcie mi prosze jak u was wygląda z pracą? Bo ja się czuję świetnie, chodzę normalnie do pracy, ale znajomi a nawet jedna lekarka to mnie uważają za jakąś głupią, że pracuję zamiast korzystać z tego ze mogę siedzieć w domu i dostawać kasę. Tylko że ja boję się, że jak będę siedzieć jeszcze pół roku w domu to "zdziadzieję" i moim zajęciem będzie spanie i jedzenie. Nie potrafię się zmobilizować do jakichkolwiek czynności jak siedzę sama w domu -
Właśnie ja nie wiem czemu większość facetów ma jakiś problem z tym porodem, przecież nikt im nie każe tego porodu odbierać i patrzeć się tam
Mojego męża koledzy tak nastraszyli swoimi opowieściami że on był przygotowany na jakąś totalną rzeźnię. Później sam stwierdził że wcale nie było źle. Siedział cały czas przy mojej głowie, przytrzymywał mi głowę jak parłam i nawet przeciął pępowinę. A jak po wszystkim zostaliśmy sami z malutką to oboje się popłakaliśmy i to właśnie była najpiękniejsza chwila
Dla mnie jego wsparcie było nieocenione mimo że nic takiego nie robił, po prostu sama jego obecność sprawiała że byłam spokojniejsza i czułam się bezpiecznie. Nie wyobrażam sobie kolejnego porodu bez niego
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 sierpnia 2016, 18:54
Papcia, Fiolk@, Ediii lubią tę wiadomość
-
Czarnaa94, też nie wyobrażam sobie porodu bez męża
wspierał mnie cały czas, kontrolował to co się działo, trzymał za rękę jak było trzeba i masował, kiedy było trzeba, a na koniec przeciął pępowinę na 3 razy, bo chciałby trójeczkę
normalnie ciężko znosi wizyty u lekarza, pobieranie krwi (raz nawet jak byliśmy z Małym na badaniach i trzymał go na kolanach, pielęgniarka nie mogła się wbić dziecku porządnie w żyłkę na rączce, męczyła się, a my razem z niąostatecznie M zrobił się bladozielony, przekazał mi synka, a inna pielęgniarka już go musiała cucić
)
Poród to całkiem inna para kaloszy, mężczyźni zwykle stają na wysokości zadaniabałam się tylko, że po porodzie nie będę dla męża już atrakcyjna, ale sam mi później powiedział, że podobam się mu nawet bardziej niż wcześniej
Czarnaa94 lubi tę wiadomość
-
Ile porodow, tyle oowieści i doświadczeń
Kazda z nas przezyje to na swój własny sposób, ale ja nauczyłam się jednego:
Nie mozna niczego zaplanować do końca i przewidzieć..
Chciałam bardzo rodzić sn, niestety byłam juz po terminie, a ktg wychodziło nieciekawie. Lekarz bał się wywoływać u mnie poród, bo byłam juz po 3 poronieniach i niemalże "prosił" mnie zeby zrobic mi cesarkę. Mimo ze zalezało mi na sn, nie zastanawiałam się ani sekundy, jesli w grę wchodziło bezpieczeństwo mojej córki.
Mam do dziś swoisty niedosyt, poczucie niespełnienia, ale tez wiem ze nie moge niczego załować i nie żałuję, bo wszystko skończyło się szczęśliwie.
Teraz byc moze spróbuje sn, ale boje się komplikacji przez bliznę. Jesli cokolwiek mnie zaniepokoi lub lekarza, nie mam zamiaru ryzykować.Zbyt wiele mam do straceniaWiadomość wyedytowana przez autora: 12 sierpnia 2016, 19:12