MAJ 2020
-
WIADOMOŚĆ
-
Szatanka tak kiedyś Oli też sobie sam „czytał” a ja spałam ale to już dawno i nieprawda 🙈 A co do żłobka to u nas już wagary, Oli zawalony nos tak, że całą noc się męczył i się ewidentnie źle czuje. Ale chyba załatwiłam go wczoraj spacerem i zabawą w mokrej piaskownicy…
Ajka udanego wypoczynku, super macie! -
U nas dzisiaj drugi dzień adaptacji.
Przez godzinę był happy za to jak tatuś wyszedł już był dramat 🙈 płakał 40 minut. Nie zjadł obiadku.
Wrócił do domu taki biedny zapłakany. Od razu mi na rękach zasnął 😭😭😭😭
Ale mam doła 😓20.10.2012 👰🤵💍
21.10.2013 👶 Alan 👪 4210 g 💪
20.05.2020 👶 Leon 🤱👨👩👦👦 4230 g 💪
25.04.2022 👶 Bruno 🤱 3970 g 💪 -
Maciek zawsze był bardziej za tata a od wczoraj to tylko mama... Dziś w żłobku trochę popłakał a później się bawił nic nie zjadl tylko rzucał jedzenie na podłogę 🙈 i faktycznie dziś bez wysypki wyszedł mam nadzieję że szybko się przyzwyczai bo zaraz do pracy wracam 😱
-
U nas dobrze, wyszłam dzisiaj na pol godziny i Kuba spokojny, nie płakał. Potem przyszłam na obiad, ale jesc za bardzo nie chciał. Później chwila wspólnej zabawy i do domu. Jutro tak samo będzie, a od poniedziałku Kuba już sam na salę będzie wchodził, a ja będę czekać pod w razie płaczu. I w poniedziałek jeśli się uda to już na około 2 godziny.Kuba jest już z nami 🙂 16.05.2020
-
Współczuję Wam tych historii żłobkowych i trzymam kciuki za Was i za maluchy. Ja zostawiam z babcią a i tak bardzo to przeżyłam na początku. Ciągle miałam w głowie jedną myśl, że moje dziecko najlepiej się czuje jak jestem blisko a ja jej to zabieram. Minęły 2 miesiące i mimo początkowych rozterek uważam że powrót do pracy to była najlepsza decyzja. Potrzebowałam tego, a do Małej mam dużo więcej cierpliwości i chęci do zabawy po pracy. Druga sprawa że i tak nie mogłabym sobie pozwolić na dłuższą przerwę. Ale moje emocje w związku z pójściem do pracy wynikały też z tego że pamiętam jakim dzieckiem ja byłam. Moja mama nigdy nie pracowała, byłam z nią bardzo związana i nawet jej wyjazd na zakupy sprawiał mi przykrość. Mimo że miałam już tyle lat że rozumiałam że mama za kilka godzin wróci. Kiedy wiedziałam że zbliża się godzina powrotu to siadałam w takim miejscu na polu, z którego było widać drogę oddaloną o kilometr którą mama miała wracać i potrafiłam tam z godzinę siedzieć. Generalnie byłam bardzo wrażliwym dzieckiem . Mając takie wspomnienia możecie się domyślać jak przekładałam to co wtedy czułam do tego co czuje moje dziecko które jest za małe żeby wiedzieć że wrócę. Ale... z perspektywy czasu to nie jest tak , dlatego że my zostawiamy dzieci codziennie i Wiktoria z czasem załapała tą rutynę. Rano wyciąga rączki do babci a popołudniu biegnie do mnie w ramiona i nie pozwoli się już wtedy babci dotknąć bo to jest czas dla mamy. Podsumowując, dzieci naprawdę szybko łapią rutynę i wierzę że uda się jak najszybciej zaadaptować Waszym maluchom.
-
nick nieaktualnyJa tez bardzo Wam współczuje, ale chyba najważniejsze jak się powiedziało A to powiedzieć i B i nie rezygnować, maluch wyczuje wszystko. Ja postanowiłam brać dodatkowe zlecenia i do 3 roku zostać z dzieckiem. Bycie mama na pełen etat tez nie jest dla mnie wystarczające , ale ja otwarcie mówię, ze jestem przeciwniczka żłobka, wiec chce żeby mały rozwijał się przy mnie. Ale jak najbardziej rozumiem, ze niektóre z Was musza i mocno kibicuje, na pewno po powrocie do domu dzieciaki czuja ten ogrom miłości mamy
-
nick nieaktualnyJa uważam, ze bycie mamą to rola, jedna z wielu, nie jedyna. Robiąc z dzidcka jedyny na świecie skarb, obarczamy go ogromnym ciężarem. Dziecko od początku powinno widzieć mame, która czasami ma syf w domu, która maluje się i wychodzi do pracy, która zostawia dzieci z opiekunka i idzie na randkę z tata. Mysle, ze to jest zdrowe.
martynkaa87, Drzemka, Frufru lubią tę wiadomość
-
Mwm Ty rzadko się udzielasz ale jak już to zawsze coś dowalisz 🤣 z jednej strony jesteś przeciwniczka żłobka i mały ma się rozwijać tylko przy Tobie a z drugiej rola matki nie jest jedyna i trzeba dziecko tez z kimś zostawić itd… w sensie ja się zgadzam ale jedno z drugim się troche gryzie jak dla mnie.
mwm lubi tę wiadomość
22.12.21 Synek 💙
03.06.20 Córcia ❤️
10.07.19 Aniolek 9 tc -
Ja się wypowiem mając okazję spędzić chwile czasu kilka razy z dziećmi w grupie Oliwiera, które już tam chodzą, a nie się adaptują bo akurat Oliwier dołączał do grupy już uczęszczającej, a nie tak jak Wy, że ileś tam naraz nowych. Dzieci są uśmiechnięte i wyluzowane widać że są podekscytowane różnymi nowościami jak na przykład do tego busika je wsadzaliśmy, normalnie uśmiechy na twarzach, tylko Oli płakał, a one ubaw, w piaskownicy zabawa i interakcja z innymi dziećmi. Nie widać krzywdy na twarzach, a fajnie spędzany czas i rozwój z rówieśnikami. Wiadomo, że są aferki między nimi mniejsze lub większe ale tak to raczej naprawdę fajnie spędzone kilka godzin w ciągu dnia. Mówię tu z perspektywy tego konkretnego żłobka bo wiadomo, że bywa różnie. Ale ja odbieram uśmiechnięte dziecko, które w domu potem jest w mega humorze. Najgorsze te kilka pierwszych dni, żeby dziecko widziało, że mama zawsze wraca.
Mimi1987 lubi tę wiadomość
-
Ja z perpektywy tego, że Leon to moje drugie dziecko inaczej podchodzę do tematu.Też z Alanem twierdziłam,że żłobek to zło no bo jak to tak takie małe zaprowadzić ? Bez mamy ? No jak 🙈
I szczerze Ja mu krzywdę tym zrobiłam. Bo dając z siebie w domu na maksa oraz zaprowadzając na gordonki itp nie dałam mu tyle ile dzieci się uczą w żłobku.
Alan doszedł do grupy w przedszkolu jak miał 2 lata i 3 miesiące . I bardzo odstawał od grupy. Fizycznie był super rozwinięty ale widać było że mamusia wszystko za niego robiła. I w przedszkolu dzieci potrafiły np. już.sobie posmarować masłem kanapkę a mój Alan nie wiedział o co chodzi. No bo ja mamusia nie dawałam dziecku noża itp.
Dużo wymieniać. Ale naszczescie miał super przedszkole wspaniałe panie i On raz dwa ogarnął temat ze wszystkim.
Ja po 3 dniu adaptacji widzę, że dzieci u Leona w grupie są mega uśmiechnięte. Chętnie uczestniczą w zajęciach. A Panie non stop przytulają i starają się zaradzać małym konfliktom.
Więc nie kategoryzujmy, że żłobek to zło.
Bo może w naszych czasach to było zło 😏 ale teraz naprawdę są to przyjazne i bezpieczne miejsca
20.10.2012 👰🤵💍
21.10.2013 👶 Alan 👪 4210 g 💪
20.05.2020 👶 Leon 🤱👨👩👦👦 4230 g 💪
25.04.2022 👶 Bruno 🤱 3970 g 💪 -
nick nieaktualnyHaha być może złe zrozumiałaś bo co tu się kłóci? ;P Nie chce pracować na etat kosztem dziecka, ja chce go wychować i tyle, ale czuje tez potrzebę rozwoju wiec kiedy mogę to biore zlecenia i pracuje. Staram się tez czasami wyjść tylko z mężem, sam mi zwrócił uwagę ze trochę nas, jako małżeństwa jest mało. Ja wyraziłam pewnie dość mocno swoje zdanie, ale nikogo chyba nie uraziłam, jak ktoś pisze ze jest super to ja to rozumiem, i fajnie ze dzidcko się odnalazo, ja pisze ze jestem na nie, przecież to tylko moja opinia nie musi się nikt z nią zgadzać Bardzo kibicuje dzieciakom żeby szybko im się spodobało.
lipcowka86 lubi tę wiadomość
-
Ja też wyraziłam tylko swoje zdanie bo tak będąc już w tym żłobku stwierdzam, że rozwojowo da mu więcej niż ja aczkolwiek tak wiem, że według badań do 3 roku życia dziecko nie potrzebuje rówieśników i tak dalej ale zmieniłam zdanie widząc jak tam fajnie spędzają czas
szatanka, lipcowka86 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Karolllla wrote:Ja też wyraziłam tylko swoje zdanie bo tak będąc już w tym żłobku stwierdzam, że rozwojowo da mu więcej niż ja aczkolwiek tak wiem, że według badań do 3 roku życia dziecko nie potrzebuje rówieśników i tak dalej ale zmieniłam zdanie widząc jak tam fajnie spędzają czas
No właśnie, ja też mam problem z tym zdaniem naukowców. Siedziałam z Lilą w domu do marca i stawałam na rzęsach, żeby było dobrze, a dopiero jak wyszłyśmy do ludzi, to Lila dosłownie wystrzeliła jak z procy z rozwojem wszelakim. Być może nie ma faktycznie jeszcze kontaktu z rówieśnikami, w sensie relacji społecznych, ale ciekawość i pierwsze interakcje są i na bank są mega rozwojowe.
My dziś po pierwszym dniu, gdy Lila została sama na dwie godziny. O ile przedwczoraj i wczoraj miałam luzik, bo wiedziałam, że będzie dobrze, gdyż Lila uzna, że oto przyszłyśmy na jakieś nowe zajęcia, tak dzisiaj nieco się obawiałam, ale że jestem typem zadaniowca, to zostawiłam wszystkie emocje w domu, zawiozłam ją tam, po drodze wytłumaczyłam, co się będzie działo, wrzuciłam na grupę, zrobiłam papa, zapewniłam, że niedługo wracam i pojechałam na zakupy na jutrzejszą imprezę urodzinową. Wróciłam po bitych 2 godzinach i dowiedziałam się, że Lila nie płakała, może leciutko na początku, gdy wystraszyła się ryku innych dzieci. Widziałam, że ją to przestraszyło i w sumie się wkurzyłam, że nawet nie pozwoliły mi tego jej wytłumaczyć tylko szybko, rach ciach,, no ale chyba sama szybko ogarnęła. Mam nadzieję, że po weekendzie będzie jeszcze pamiętać to miejsce i też będzie git. Zresztą coś tam wspominali, że będzie można z dzieckiem na chwilę wejść. No i mam lekką nadzieję, że nie okaże się płaczkiem z opóźnionym zapłonem, tylko tak już sobie dziarsko w tę przygodę żłobkową wejdzie, jak to ona.
Co do samego żłobka, ja uważam, że jeśli 3 pierwsze lata są najważniejsze, a my rodzice możemy stworzyć dziecku optymalne warunki do rozwoju, to nie warto posyłać do żłobka. To, czy dziecko nauczy się smarować chleb masłem w wieku 3 lat czy 1,5 ma chyba mniejsze znaczenie niż bliskość i więź emocjonalna, jaką się wytwarza w tak bliskim kontakcie z rodzicem. W żłobku są tylko ciocie, jedna na kilkoro dzieci, dlatego wszystkie maluchy są traktowane niemal od linijki (oczywiście generalizując) i ciężko wyłuskać ich indywidualny potencjał i go rozwijać. Rodzić może się skupić maksymalnie na swoim dziecku. No ale warunek jest taki, że rodzic jest w stanie się tak na dziecku skupiać aż przez 3 lata. Ja nie jestem i uważam, że efekt byłby dokładnie odwrotny, dlatego połączenie kilku godzin żłobka i kilku godzin ze mną uważam na ten moment za odpowiednie, a co będzie, to czas pokaże.
No i ta klamra, jaką spięłam swoje przemyślenia, doprowadziła mnie do wniosku, że dobry jest zarówno żłobek, jak i brak żłobka, wszystko zależy od możliwości i potrzeb dzieci i rodziców. Ważne, żeby dziecko miało bodźce do rozwoju oraz żeby uwzględniać osobiste uwarunkowania dziecka, bo pewnie są takie maluchy, które się do żłobka po prostu nie nadają, jak i takie, które umierają z nudów w domu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 września 2021, 14:33
lipcowka86 lubi tę wiadomość
-
Szatanka, zgadzam się z Tobą w 100%. O ile nigdy nie byłam zwolenniczką Żłobków i specjalnie wzięłam wychowawczy, żeby choć trochę opóźnić pójścia Kuby do żłobka, to zaczynam sie utwierdzać w przekonaniu że to to dobra decyzja. Przede wszystkim dlatego, że czuję że mu się po prostu mega nudzi w domu i nawet jak z nim wychodzę dwa razy dziennie na plac lub spacer, to jednak nie zapewnie mu tyle możliwości rozwoju i ile bym chciała. A często już nie mam siły wymyślać co chwile nowych zabaw czy atrakcji🤷♀️ z tym że myślę że Kuba ewidentnie się nadaje do żłobka, mimo że dzisiaj było trochę płaczu, to jednak był zdecydowanie dobodzcowany po dzisiejszej wizycie.Kuba jest już z nami 🙂 16.05.2020
-
szatanka wrote:No właśnie, ja też mam problem z tym zdaniem naukowców. Siedziałam z Lilą w domu do marca i stawałam na rzęsach, żeby było dobrze, a dopiero jak wyszłyśmy do ludzi, to Lila dosłownie wystrzeliła jak z procy z rozwojem wszelakim. Być może nie ma faktycznie jeszcze kontaktu z rówieśnikami, w sensie relacji społecznych, ale ciekawość i pierwsze interakcje są i na bank są mega rozwojowe.
My dziś po pierwszym dniu, gdy Lila została sama na dwie godziny. O ile przedwczoraj i wczoraj miałam luzik, bo wiedziałam, że będzie dobrze, gdyż Lila uzna, że oto przyszłyśmy na jakieś nowe zajęcia, tak dzisiaj nieco się obawiałam, ale że jestem typem zadaniowca, to zostawiłam wszystkie emocje w domu, zawiozłam ją tam, po drodze wytłumaczyłam, co się będzie działo, wrzuciłam na grupę, zrobiłam papa, zapewniłam, że niedługo wracam i pojechałam na zakupy na jutrzejszą imprezę urodzinową. Wróciłam po bitych 2 godzinach i dowiedziałam się, że Lila nie płakała, może leciutko na początku, gdy wystraszyła się ryku innych dzieci. Widziałam, że ją to przestraszyło i w sumie się wkurzyłam, że nawet nie pozwoliły mi tego jej wytłumaczyć tylko szybko, rach ciach,, no ale chyba sama szybko ogarnęła. Mam nadzieję, że po weekendzie będzie jeszcze pamiętać to miejsce i też będzie git. Zresztą coś tam wspominali, że będzie można z dzieckiem na chwilę wejść. No i mam lekką nadzieję, że nie okaże się płaczkiem z opóźnionym zapłonem, tylko tak już sobie dziarsko w tę przygodę żłobkową wejdzie, jak to ona.
Co do samego żłobka, ja uważam, że jeśli 3 pierwsze lata są najważniejsze, a my rodzice możemy stworzyć dziecku optymalne warunki do rozwoju, to nie warto posyłać do żłobka. To, czy dziecko nauczy się smarować chleb masłem w wieku 3 lat czy 1,5 ma chyba mniejsze znaczenie niż bliskość i więź emocjonalna, jaką się wytwarza w tak bliskim kontakcie z rodzicem. W żłobku są tylko ciocie, jedna na kilkoro dzieci, dlatego wszystkie maluchy są traktowane niemal od linijki (oczywiście generalizując) i ciężko wyłuskać ich indywidualny potencjał i go rozwijać. Rodzić może się skupić maksymalnie na swoim dziecku. No ale warunek jest taki, że rodzic jest w stanie się tak na dziecku skupiać aż przez 3 lata. Ja nie jestem i uważam, że efekt byłby dokładnie odwrotny, dlatego połączenie kilku godzin żłobka i kilku godzin ze mną uważam na ten moment za odpowiednie, a co będzie, to czas pokaże.
No i ta klamra, jaką spięłam swoje przemyślenia, doprowadziła mnie do wniosku, że dobry jest zarówno żłobek, jak i brak żłobka, wszystko zależy od możliwości i potrzeb dzieci i rodziców. Ważne, żeby dziecko miało bodźce do rozwoju oraz żeby uwzględniać osobiste uwarunkowania dziecka, bo pewnie są takie maluchy, które się do żłobka po prostu nie nadają, jak i takie, które umierają z nudów w domu.
A ja uważam, że sporo jeszcze zależy od samego żłobka... bo do tego co Karolla wynalazła to może bym i Weronikę teraz puściła. Paradoksalnie myślę że by nie było źle z adaptacją. Tylko uważam, że wciąż jest na to za wcześnie.
No i co innego dać dziecko na krótko, a co innego na 10h dziennie... to spora część doby , która dziecko spędza z obcymi.
U mnie jest babcia i wolę babcie od każdego żłobka. No ale nie każdy ma godną zaufania babcie do dyspozycji...a siedzenie z dzieckiem 3 lata...bo ja wiem. Generalnie wybór żłobka jest zrozumiały dla mnie. I jak najbardziej uważam że to może być pozytywne.2020
2023 -
U nas też Maciuś myślę że nadaje się do żłobka. W domu się nudzi, cały dzień najlepiej by spędzał na podwórku. Chodzę z nim na spacery plus spędzamy czas w ogrodzie, w domu bawimy się razem. Mimo wszystko myślę że żłobek da mu nowe możliwości plus dla mnie będzie lżej gdy urodzi się drugi synek.
U mnie też państwowy żłobek i miało nie być adaptacji z rodzicem, jednak dzięki ogólnemu buntowi rodziców, udało się i codziennie jestem z Maćkiem godzinę w żłobku razem. W środę byliśmy więc tylko na godzinkę, w czwartek został dodatkowo sam godzinę a dzisiaj dwie sam. Jestem z niego dumna bo z tego co Panie mówią to trochę szlochał głównie gdy inni rodzice odbierali już dzieci a tak to bawili się wspólnie. Fakt że zwróciliśmy już uwagę wychowawczyni na temat opiekunek- nie było widać u nich zaangażowania. Wystarczy parę uwag i już dzisiaj inne podejście i uśmiech na twarzy.
Narazie jestem zadowolona.
Co mnie cieszy Maciek ładnie je sam i nie daje się mi karmić. Sam zjadł zupę mleczną (swoją drogą już nie ma alergii 👏👏👏).
Najgorsze że już dzisiaj dostał kataru. A więc zaczęłam mu dawać dicoflor, cebion i oczywiście jak zawsze d3.
Co mnie zdziwiło dziś rano buciki mi przyniósł że wychodzimy. Bo odkąd wstał mówiłam że idziemy do żłobka.
Będzie dobrze!Mimi1987 lubi tę wiadomość
-
Super dziewczyny że jest coraz lepiej. Wczoraj rozmawiałam z koleżanką która niedługo wraca do pracy, jej synek od jakiegoś czasu chodzi do żłobka i ona mówi że jest w szoku jak poszedł do przodu z rozwojem, głównie rozwojem ruchowym. W domu bał się cokolwiek próbować, tam prawie wszystkie dzieci chodzą więc też zaczął kombinować. I ja w to wierzę, widząc moją Wiktorię jak mnie zaczyna naśladować na co dzień. A dziecko od dziecka to jeszcze więcej chlonie.