Maj-Czerwiec 2017 3city
-
WIADOMOŚĆ
-
Co do listy co zabrać do porodu to dopisałabym wkładki laktacyjne, herbatę z szałwii (pomaga na nawał pokarmu) i więcej ubranek dla dziecka. No i gaziki jałowe do oczu i pępuszka no i swój octenisept też się przyda, bo pępek trzeba często przemywać.
-
Ja właśnie też się rozglądam za jakąś szkoła rodzenia. Jest ich sporo z tego, co widać w necie. Większość ma chyba tylko jakaś opłatę wpisowa. Zależy mi na jakiejs, która by zrobiła wycieczkę na Kliniczną, bo tam mam rodzić, a to już trochę ogranicza wybór
-
Tina az mnie wszystko zabolalo jak czytalam o wbijaniu igly. ja ostatnio tez mialam dwa razy wbijane bo za pierwszym razem zle sie wbil. ale wydaje mi sie ze tym razem najgorzej zadzialalo na mnie to znieczulenie (byl to moj trzeci raz z takim znieczuleniem). dlugo czulam nogi, czulam jak cos mi na brzuchu robili ogolnie okropne to bylo i tak jak po pierwszej cesarce sie wlasciwie nie balam kolejnej to teraz sie boje. tego ze w ogole na mnie nie zadziala znieczulenie tez sie balam bo sie naczytalam przypdkow ze babka spala ale wszystko czula i swirowalam ze tez tak bede miala... rety straszne by to bylo...
ja do szkoly rodzenia nie ide. bylam tylko w pierwszej ciazy. Dzoana wydaje mi sie ze mozesz pojac do szpitala i powiedziec ze chciala bys zobaczyc porodowke itp i powinni cie oprowadzic. -
Trochę mnie tu nie było i miałam tyyyyle zaległości do poczytania. Sporo tu doświadczonych mam:) fajnie, można się podpytać. Ja się panicznie boję porodu. Jeszcze przed zajściem w ciążę byłam nastawiona na opłacenie cc, załatwienie papierów u psychiatry. Za dużo nasłuchałam się od znajomych o komplikacjach i błędach lekarzy, bądź ciśnięciu na siłę drogami natury. Ale jakoś przekonałam się i jednak chcę spróbować naturalnie. Wyszłam z założenia, że ruszymy niebo i ziemię, by zapewnić jak najlepszą opiekę przy porodzie. Zastanawiałam się nawet nad doulą, ale znajoma położna chyba jednak będzie lepsza
-
Tak Was czytam i chyba wszystkie jesteście z Gdańska:) ja sobie teraz daruję szkołę rodzenia. Porodu się boję, chyba bardziej niż poprzedniego. Ale mowiae że drugi idzie szybciej:) mi ostatnio wywolywali skurcze, bo odeslzlye mi wody, a skurcze były tak minimalne że ze dwa dni bym rodziła z takim postępem. Przy oksytocynie też nie poszło jakoś szybko, bo rozwarcir chociaż zaczęłam z 4cm słabo szło. Dopiero pod wieczór dali mi dużo większą dawkę i poleciało jakoś. Sam moment parcia i wychodzenia malucha to był Pikuś przy skurczach przy 8 cm:) ale cóż trzeba dac jakoś radę.. po porodzie szybko się nie pamięta bólu, mi dopiero teraz się przypomina jak to wyglądało:)
-
Ja tam bol po porodzie pamiętam do tej pory
Kocham mojego syna nad życie i wart był każdego cierpienia, ale uważam, że poród to jakaś masakra
Ja to przez bity rok popłakiwałam jak sobie to przypominałam i czułam się jak wyrodna matka, bo wcześniej wszyscy na około mówili, że zobaczysz - urodzisz i zapominasz o bolu... hmm no ja nie zapomniałam
z tym, ze ja psychicznie do porodu SN nie byłam przygotowana w ogole, bo od kiedy zdiagnozowali mi lozysko przodujace to lekarz mowil tylko o CC i o tym jak ogromne ryzyko niesie w tym przypadku SN, a idioci mi wywolali 3 tygodnie przed terminem i urodzilam zanim zdazyli mi zrobic CC, o ile mozna tak nazwac to co sie dzialo, oksy, przebijanie pecherza, ladowanie zastrzykow na rozwarcie, rzucanie sie 2 osob na brzuch i niemozliwosc poruszenia sie, bo dziecku zanikalo tetno.. brrr jak sobie to przypomne to slabo mi sie robi
jesli chdozi o rzeczy do szpitala, to ja nawal mialam dopiero jak wyszlam wiec szalwie to zawsze mozna dowiezc bo raczej w wiekszosci przypadkow sie nie przydaje bo laktacja sie dopiero rozbudza, gaziki octenisept itp to na zaspie przynajmniej 3 lata temu wsyztsko bylo -
ja raczej z tych co o bólu zapomniały szybko
bałam się trochę ale zawsze przypominałam sobie, że miliardy razy kobiety robiły to przede mną, ludzie nie wyginęli, wiec da się
myśmy chodzili do szkoły rodzenia Super Mama. Mają zajęcia w wielu miejscach, my chodziliśmy do Mama i ja na Grunwaldzkiej. Płaciło się chyba 70zł za męża tylko, a do tego poza normalnymi zajęciami były co tydzień jeszcze ćwiczenia dla kobiet w ciąży. -
Hope- Twój poród to naprawde jakas masakra! Czemu zdecydowali sie wywoływać tak wczesnie? Dostałaś chociaż znieczulenie? Ja tez miałam podana maksymalna dawkę oksy i pamietam ze skurcze po tym były jeszcze gorsze! Na szczęście zaraz dali mi znieczulenie i wszystko odeszło. Naprawde nie sądziłam ze aż tak dobrze zadziała, bo nie czułam nic- do tego stopnia ze jak próbowaliśmy przeć to położne musiały mi mówić kiedy, sprawdzały czy brzuch twardnial bo skurcze były z krzyża i nie zapisywały sie nawet na ktg. Oczywiscie po godzinie parcia okazało sie ze i tak nic z tego nie bedzie bo szyjka nadal 9,5 cm. No i niestety pamietam każdy szczegół porodu łącznie z tym strasznym bólem, wiec u mnie ta cudowna poporodowa amnezja nie wystąpiła...
My tez raczej na szkole rodzenia sie nie wybierzemy, maz podobnie jak u Ciebie, Ju wraca koło 18, a nie ma z kim zostawić małego. Poza tym gdybym miała juz chodzić to chciałabym z mężem, wiec zostaje mi tylko skorystac z dotychczasowej wiedzy i doświadczeń
-
Hope, ale historia... rzeczywiście nie fajne przeżycia...
Ja bardzo szybko zapomniałam o porodzie i o bólu, bo tak naprawdę u mnie akcja była migusiem. Nie powiem, że nie bolało wcale ale to wszystko było do zniesienia.
Pamiętam, że bałam się porodu ale nastawiłam się na sn i doszłam do wniosku, że ludzie pracujący na porodówce czy położnictwie mają codziennie z tym styczność i oni najlepiej będą wiedzieli jak mi pomóc i mi tam przecież pomogą, bo od tego są.
Dużo czytałam o naszych trójmiejskich porodówkach na Rodzić Po Ludzku. No i te 2 lata temu Zaspa, Kliniczna i Wojewódzki były do siebie bardzo zbliżone (nie pamiętam dokładnie). Tam są też zdjęcia porodówek
Nie czytałam opinii jak kto przetrwał poród, bo to nie o to chodzi. Każda ma swoje wrażenia i doświadczenia. Mnie przede wszystkim interesowała opieka poporodowa i też te szpitale bardzo podobnie wszystko miały opisane.
Chciałam rodzić na Klinicznej ale nie zdążyłabym tam dojechać i kazałam się zawieźć do najbliższego szpitala (Wojewódzki).
Najwięcej żalu miałam do siebie odnośnie karmienia piersią, że się nie udało. No, a przecież też się nastawiałam, że będę karmiła... no ale niestety wyszło jak wyszło. -
Nie ma co panikować przed porodem. I tak nigdy nie wiadomo co się stanie. Ale lepiej nie martwić się na zapas, bo nasze nastawienie do porodu też dużo zmienia.
Hope ja miałam podobne przeżycia za pierwszym razem, wiem co to za ból. Maksymalna dawka oksytocyny i 9 godzin takiego bólu bez znieczulenia, że krzyczałam że umieram. Tak samo mi wyciskali dziecko z brzucha i całe szczeście, że nic się przy tym nie stało.
Tak samo pamiętam ten ból jakbym wczoraj rodziła. Ale mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. I tak pewnie pierwsza urodzę, więc dam znać