Majowe mamy 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
J.S nie martw się, może ma lenia
Trzebaby zamknąć dziecko w piwnicy, donosic jedzenie i picie i nie wypuszczać. Wtedy nie będzie ulegalo wpływom
Pizza, mniam. Ja mam 2 butelki piwa bezalko w lodówce. Jakoś mnie naszło na bąbelki
Pamiętajcie o przedstawieniu zegarków dzisiaj w nocy o godzine do przoduSummer Time!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 marca 2018, 19:08
Mama32 lubi tę wiadomość
-
Patk
Ale matka musi być egoistka i ma do tego pełne prawo. Kolezanka? Wątpię że znasz prawdziwe oblicze jej macierzyństwa. Ja nigdy nie przemilczalam swoich smutków i rozczarowan macierzynstwiem. Wiem że nie muszę być idealna. Mogę być zmeczona, znudzona i nikt nie ma nawet prawa tego komentować. Moj mąż robi co ja robię. Sam kiedyś powiedział-łatwiej mu w pracy niż cały dzien w domu. Trzeba o sobie myśleć by nie zwariować. Bo tak naprawdę więcej jest radości niż smutków!stąd warto czekać na to słońce!!psycholog?brawo. Najważniejsze że sama wiesz czego chcesz stąd się uda! -
nick nieaktualnyPowiem Wam, że przerazacie z tymi nastolatkami...
Ja się bardzo boje wychowania,ogólnie uważam, że moi rodzice odwalili kawał dobrej roboty (skromna co nie), ale w dużej mierze to było wynikiem strachu, bałam się ojcu sprzeciwić. I przez to też do tej pory nie umiem rozmawiać z nim tak bardzo szczerze, on do tej pory nie jest oswojony z moją samodzielnoscia.
Ja bym chciała taki złoty środek, żeby dzieciakowi przekazać wartości, których mnie nauczyli rodzice ale chciałabym też być przyjacielem, żeby wiedział, że choćby nie wiem co może do mnie z wszystkim przyjść (takim kimś właśnie była moja mama, prawie o wszystkim mogłam z nią pogadać) ojciec jakby mógł zamknął by mnie w złotej klatce do sześćdziesiątki co najmniej.
W ogóle przez to że tak mnie trzymał pod kloszem i wielu rzeczy zakazywal, teraz się czuję taka niewyżyta i czasami ogarnia mnie smuteczek, że już nie poszaleje bo sobie sprowadzam obowiązek na całe życie...i w ogóle boję się to głośno mówić, że ktoś mi pocisnie że wcale nie dorosłam do rodzicielstwa itp
Także Patk, każdy ma takie myśli, że chciałby cofnąć czas i zastanowić się pięć razy nad tą ciążą, nawet taka ja co matką chciała być chyba od wieku 3 lat -
Ja korzystałam w liceum
oj tak. Wagarowalam, popijalam, imprezowalam, najlepsza szkola w mieście
ale oceny dobre, wszystko usparwiedliwione, jak szaleć to z głową
Na studiach imprezy bywaly(dojezdzalam do szkoly), oj!na kacu się siedziało ma wykładach. Ale i licencjat i mgr ukończone z najwyzszym wynikiem na roku. Jak szaleć to z głowąwiecie. Taki fenomen-broi a sie uczy? Malo która rozumiała
baby są strasznie zawistne
A teraz pracuję z dzieciakami, z takimi 12+
Straszyć nie bede, łatwiej cudze się wychowuje
Jednak przykro mi samej że jestem już z góry takim zandarmem -
W każdej z nas jest jakiś lek z tym związany.
Ja o dziecko meczylam Męża, wtedy jeszcze narzeczonego, 2 lata. Teraz, w końcu, kiedy jestem na końcówce ciąży też się obawiam - że sobie nie poradzę. Zaczynam się powoli tego wszystkiego obawiać. Ale ani razu nie pomyślałam że jest to błąd. Mimo obaw cieszę się, że jest ta Mała istotka i niedługo ja zobaczę -
Hoope wrote:
Z tymi dwoma tygodniami to chyba nie do końca tak jest, powiedziałam teraz ginowi, że dwa tygodnie i mogę rodzić a on na to, że nie i mam dotrwać do 38 tygodnia.
Generalnie spotkałam się z dwoma stanowiskami - że ciąża donoszona jest po skończonych 37 tygodniach lub 38.
Moja siostra miała cięcie w 37+1 i młody nie jest oficjalnie wcześniakiem. A z kolei znajomej dziecko z 37+4 uznali w innym szpitalu za wcześniaka i twierdzili, że do donoszonego zabrakło mu 3 dni.Matylda
-
Feeva, to meczylas tak jak ja
U mnie tak samo to trwalo, bardzo chcialam, nie staralismy sie ale ja juz mialam jakas obsesje na tym punkcie, tak bardzo pragnelam byc w ciazy. Jak dochodzily mnie sluchy ze znajoma jakas tam jest w ciazy, urodzila to bylo mi przykro i marzylam kiedy ja tez bede, ale nie moglam bo nie mialam ustabilizowanej pozycji w pracy a nie chcialam byc wlasnie zalezna finansowo, bo odkad skonczylam szkole to poszlam do pracy i tak skakalam, bo szukalam dobrze platnej, wiadomo
Wiec jak juz dostalam naprawde super platna prace, to szkoda bylo mi zajsc w ciaze i zaraz to wszystko stracic, ale jak juz zaczelismy sie starac, to myslalam ze oszaleje ze szczescia
I tak jest do teraz, mam wzloty i upadki, ale to jest moj wymarzony synus i czekam na niego bardzo mocno.
Ciesze sie, ze nie tylko ja bede grubasem
W domu mamy meksyk, moj taki chory, ze ledwo na oczy patrzy, jakies przeziebienie go rozklada. Zyczenie - piwo zagrzane z miodem, no niech bedzie, ale czy to pomoze? Chyba jak umarlemu kadzidlo
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 marca 2018, 19:37
Feeva lubi tę wiadomość
-
Kwiatkowa24 wrote:Moj facet mial wczoraj urodziny i na ostatnia chwile na szybko szykowalam mala impreze. Poszlo calkiem sprawnie. Impreza poczatkowo udana. Potem alkohol uderzyl do glowy. Jestem wykonczona psychicznie i fizycznie. Dzis siedze sama w domu, bo moj partner jak zaczyna impreze to trwa ona dwa dni. Nie zna umiaru w piciu. Jak jest ok to jest ok, ale wystarczy weekendowe spotkanie ze znajomymi i jestem bezsilna. On nie rozumie nic co sie do niego mowi, a ja jestem mu calkowicie obojetna. Za kazdym razem rozwazam zostawienie go. Takie sytuacje zdarzaja sie sporadycznie, ale się zdarzaja. Nie chce cale zycie sie meczyc i wylewac lez. Najchetniej rzucilabym wszystko i wrocila do mojego prawdziwego domu. Tutaj mam tylko jego, siedze sama w domu, bo on wybral alkohol. Ja i dziecko jestesmy bez znaczenia, gdy troche % sie poleje. Nie wiem co mam zrobic. Jestem calkowicie zalezna finansowo
Współczuję, bo mogę podejrzewać co przechodzisz.
Przeszliśmy kiedyś przez etap problemów z alkoholem, mój ma niestety słabą głowę a pod wpływem nieodpowiedniego towarzystwa ciągoty do głupot... Tyle razy, ile mnie zawiódł to szkoda gadać. Dużo rozmów za nami, dużo awantur, gorzkich słów.
Ale udało się, jeszcze nie jest całkiem idealnie, ale pracujemy nad tym oboje, postawił sobie sam mocne postanowienia i się ich trzyma.
Nie chcę pisać co przyczyniło się do przełomu, bo to bardzo osobista sprawa, ale powiem tylko, że musiał sięgnąć dna by zrozumieć, że to jest zła droga i tak nie można.
Może ktoś to uzna za głupie albo dziecinne, ale dużo pomogło nagrywanie go jak wygląda i się zachowuje po alkoholu. Potem na trzeźwo, ale nie następnego dnia jak miał kaca, tak 2-3 dni później pokazywałam mu to. Okazało się, że z wielu rzeczy nie zdawał sobie sprawy. Dopiero wtedy zaczęło mu być wstyd za swoje ekscesy, dopóki mu tylko opowiadałam a nie miałam na to dowodów to obracał to w żart i pewnie w połowę nie wierzył.
Cokolwiek postanowisz - życzę dużo siły i przede wszystkim powodzenia!
Matylda
-
J.S. herbaty z prądem, po góralsku, mu zrób! Co się będzie piwem męczył.
Hoope, toż to Bieszczady!!
Ciekawa jestem, jak będzie z dorastaniem u mojego dziecka.. Jak pisałam byłam trudna, mój brat trudniejszy, o siostrze nie wspomnę, jedna tylko była grzeczna i bezproblemowa. Dziś mamy wszyscy świetne wykształcenie, pracę, ogarniamy życie. Wierzę, że okres nastolęctwa, nawet jeżeli się wydaje, że ktoś się stoczy, nie musi determinować przyszłości. Na pewno trzeba trzymać rękę na pulsie. Ja akurat nigdy nie miałam problemów z nauką, jak Kamcia, niezależnie od ilości przewagarowanych godzin, byłam uznawana za bardzo zdolną, nie wiem co by było, gdybym miała słabe oceny. Pewnie i studia nie takie, i przyszłość inna. Kolejny raz piszę - życie zweryfikuje. Mam nadzieję, że moje dziecko, niezależnie od tego, co razem przejdziemy, będzie w stanie kiedyś (może dopiero po latach, jak ja), podejść do mnie, podziękować że się starałam, nawet jeżeli nieudolnie i powiedzieć, że mnie kocha.
Swoją drogą - ostatnio Mąż mnie spytał, co zrobię, jak dzieciak, na jakieś moje pytanie/polecenie, odpowie mi po prostu: "Spier***", bo w dzisiejszych czasach wszystko możliwe. Szczerze mówiąc, tu moje wszystkie teorie biorą w łeb, bo poza zdzieleniem ścierką po twarzy i odebraniem wszelkich przywilejów, ewentualnie właśnie zamknięciem w piwnicy, nic mi nie przychodzi do głowy..
Nie skusicie mnie pizzą, nie mam apetytu, goście odwołani a ja leżę na kanapie w dalszym ciągu. Nadal nie mam siły. Takie osłabienie jest normalne w ciąży? Dosłownie, wyjście do łazienki, to Mount Everest. Poza tym boli mnie brzuch, bardzo nieprzyjemnie. -
Feeva wrote:Wieloryby, łączmy się.
A propo wielorybow, bylam wczesniej w sklepie i przechodzac kolo lustra zobaczylam wlasnie wieloryba xd A bylam przekonana, ze w kurtce po mnie nie widac, az dostalam chwilowej glupawki stojac przed tym lustremI zrobilam juz w domu zdjecie:
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/309f9d2817df.jpgFeeva, Wowka, kamciaelcia, Mycha666, Nynka, Fermina, Mała Matylda, D_basiula, kattalinna lubią tę wiadomość
-
J.S weź Ty kłamczucho nie pisz mi tu o jakiś zgrubieniach bo ich nie masz. A chłopu to faktycznie już ostatnia droga została
Tanda no widzisz, mi się trafił taki gin co woła, żebym już urodziła a za chwilę, że mam jeszcze nogi zaciskać do 38 tygodnia.
W sumie nie muszę, młody zaraz sam wyjdzie przez brzuch
Wychowanie dziecka to najtrudniejsza rzecz z jaką przyszło mi się zmierzyć. Są jeszcze geny i na nie nie mamy wpływu. Moja najstarsza to moja była teściowa, pod każdym względem. Choć odcięłam je od siebie gdy miała 3,5 roku, nic to nie dało. Swoje zrobiłam. Co mogłam, zrobiłam. Teraz po doopie dostanie od innych.
Katy faktycznie, nie widać
Fermina takie osłabienie będzie częściej. Opcja z piwnicą podoba mi się bardzo.
Tanda nie każda kobieta trwałaby przy takim człowieku. Jak mówiłam, facet musi być wart tego, by razem z nim przechodzić kryzysy i walczyć o związek. Bez heroizmu ze strony kobiety.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 marca 2018, 20:20
❤ Bartuś już z nami15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
Patk, w pierwszej ciąży też miałam na końcówce taki kryzys.
W tej mam dużo mniej czasu na skupianie się na samej ciąży i dużo lepiej ją znoszę psychicznie - coś w tym chyba jest, że trzeba się odciąć od ciągłego myślenia tylko o dziecku, porodzie, wyprawce itd. Nie zmuszaj się do niczego.
Psycholog to dobry pomysł, trzymam kciuki!Matylda
-
Dzisiaj Mała Matylda pytała o stopień łożyska. A ja głupia sprawdziłam. W 29 tygodniu miałam wpisane II stopień. Przepływy ok, AFI 16. Przejmować się tym II stopniem?
Bo chyba szukam na siłę powodu do zarwania dzisiejszej nocyWiadomość wyedytowana przez autora: 24 marca 2018, 20:31
-
Katy, nic nie widać. Serio. Po prostu najadlas się za dużo
Fermina, Maz zadał dobre pytanie. Teraz jak słyszę, jak dzieci odzywają się do rodziców, a ci nic sobie z tego nie robią, to mnie krew zalewa. Palnąć w pysk i tyle. Rodziców w sensie, bo skoro rodzic nie reaguje, to dziecko uważa, że to co mówi i robi jest w porządku.
Jak ja coś zle zrobiłam, dostałam w doope tak porządnie i wiedziałam przynajmniej, że tak nie wolno. Moje dziecko jak przegnie, też klapsa dostanie. Nie to, że będę wyrodna matka, bo nie będę tlukla na kwaśne jabłko, ale sam fakt da dziecku do zrozumienia, że robi źle.
Okres przeklinania każde dziecko chyba przechodzi. Mama opowiadała, że z siostrą tak bluzgalysmy jak byłyśmy malutkie, że bała się księdza po koledzie przyjąć pewnego roku. Jak przyszedł to był spokój, ale jak wychodzil, to takie wiązki leciały aż uszy puchly. Mama czerwona jak burak, nie wiedziała co ma zrobić, a ksiądz "Pani się nie przejmuje. Wszystkie dzieci muszą przez to przejść"
Mam nadzieję, że moje dziecko nie odziedziczy złych genów po jakiś praprapra przodkach. Moi rodzice spokojni, teściowie spokojni. Jest jakaś nadzieja
Pizza zjedzona, jedno piwko bezalko 330ml wypite, drugie w konsumpcji. Dziecku smakuje bo czka.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 marca 2018, 20:38
Katy lubi tę wiadomość