MAMUSIE CZERWIEC 2014 !
-
WIADOMOŚĆ
-
No to czekamy dziewczynki
A u mnie jak zwykle wieczorne skurcze się pojawiłyczasem mam ich już dosyć. W poprzednich ciążach nie było żadnych objawów, po prostu się zaczęło i już. A tu od ponad 3 tygodni ciało wysyła sygnały, ale nic się nie dzieje.
Galanea, Limerikowo, monaaa lubią tę wiadomość
-
evas wrote:No to czekamy dziewczynki
A u mnie jak zwykle wieczorne skurcze się pojawiłyczasem mam ich już dosyć. W poprzednich ciążach nie było żadnych objawów, po prostu się zaczęło i już. A tu od ponad 3 tygodni ciało wysyła sygnały, ale nic się nie dzieje.
wlasne cialo Cie zwodzi Evunia
edit:
moje cialo nawet nie probuje...nic...po prostu ciszaWiadomość wyedytowana przez autora: 15 czerwca 2014, 20:32
evas, weronikabp lubią tę wiadomość
-
Czekajajaca, Azi i Tusia - super wielkie GRATULACJE!!! To wspaniałe uczucie mieć już maluszka przy sobie. Dzielne mamusie.
Ja dzisiaj miałam ściągane szwy, bo musieli mnie trochę naciać, bardzo niewiele ale jednak. Trochę szczypało, za przyjemne to nie było, ale do zniesienia. Rana goi się pięknie i praktycznie nie widzę tego nacięcia.
Hmm.. mi spowolnił lekko metabolizm, grubszą sprawę załatawiam raz na dwa dni, nie boli nic i zastanawiam się czy kupić czopki..
Anna śpi od 2,5 - 3 godzin po zjedzeniu od 50ml - 60 ml mojego mleka. Trochę się martwię czy to nie za mało, jednak kupy robi porządne papkowate, odbija jej się i je regularnie. Mam nadzieję, że to oznacza najedzony brzuszek. Jutro idę wybrać położną, bo nie ogarnęłam się z tym i do przychodni zapisać do pediatry, potem na usg brzuszka i bioderek i do poradni okulistycznej. Kurde dużo tego. Mąż jeszcze jedzie do urzędu zapytać jak z tym meldunkiem..
Trzymam kciuki za Was brzuchatki! Oby wasze dzieciątka zechciały lada moment wyjść.
PS. od początku mam butelki tommee tippee i nie narzekam. Mała co prawda ledwo mieści ten smok w buzi ale dajemy radę. Laktator mam ręczny aventa i muszę przyznać, że u nas zdaje egzamin.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 czerwca 2014, 20:28
evas, Limerikowo, Galanea, vikus001, Tusia84, Agusia2312 lubią tę wiadomość
-
W szpitalu mówili, że najbezpieczniejsza pozycja dla dziecka jest na plecach.Artur jak ulewa, a jest na plecach, to odkręca głowę w bok i wszystko swobodnie sobie wylatuje, ale w tych pierwszych dniach też kładłam go na bokach.
Jednak jak już ktoś napisał, kładzenie na boczkach może źle robić na stawy biodrowe, najlepiej dla bioderek w pozycji na żabkę, jednak wtedy trzeba mieć oko na dziecko.evas, Limerikowo, Galanea, monaaa lubią tę wiadomość
-
Duchess wrote:wlasne cialo Cie zwodzi Evunia
A mi jej już brakuje. Żebym jeszcze była na chodzie jak w poprzednich ciążach, ale ja nawet nie mam siły chodzić, tak mnie wszystko boli.
We wtorek wizyta, może pani doktor coś poradzi, choć 2 tygodnie temu mówiła, że wszystko do porodu gotowe. Tylko skurczy porządnych brak
Modelko, zdrówka życzęweronikabp, Duchess lubią tę wiadomość
-
Martynika wrote:W szpitalu mówili, że najbezpieczniejsza pozycja dla dziecka jest na plecach.Artur jak ulewa, a jest na plecach, to odkręca głowę w bok i wszystko swobodnie sobie wylatuje, ale w tych pierwszych dniach też kładłam go na bokach.
Jednak jak już ktoś napisał, kładzenie na boczkach może źle robić na stawy biodrowe, najlepiej dla bioderek w pozycji na żabkę, jednak wtedy trzeba mieć oko na dziecko. -
Jakieś smakowite zapachy dolatują z kuchni
S. robi kolację, od 3 tygodni przejął gotowanie i rozpieszcza nas smakołykami. Ciekawe co tam dzisiaj pichci?
Miłego wieczoruGalanea, Mucha, Modelka, vikus001, Duchess, Paulina1986, monaaa lubią tę wiadomość
-
Poród:
Jako tzw. pierwiastka nie miałam pojęcia co mnie czeka. Oczekiwałam z niecierpliwością porodu, byłam nim bardzo podekscytowana. Po ponad tygodniu pobytu na patologii ciąży pragnęłam urodzić jak najszybciej. Ania przybierała mało, gbs dodatni więc naprawdę zaczęłam się denerwować. chociaż serce miała jak dzwon i była ruchliwa, czasami zapisywały się skurcze ale akcja sama z siebie się nie rozpoczęła. W czwartek 5 czerwca podano mi tzw. próbę oksytocynową, na którą moja macica nie zareagowała. Ewentualnie po czasie ale próba została uzanana za ujemną. Ponowną próbę powtórzono 7 czerwca, w sobotę. Dalej nic. W niedzielę założono mi balonik. Pojawiły się skurcze, ból rozwierającej się szyjki i... spokój. Wszystko ustało. Balonik sobie wypadł a ja czekałam na poniedziałek. O godzinie 7:15 rano 9 czerwca podano mi oksytocynę. Skurcze pojawiły się szybko, regularne co 3 minuty, jednak zupełnie nie bolesne. Siedziałam więc i czekałam jak na zbawienie zaczynając się martwić, że nic z tego nie będzie. O 12 wzięto mnie na badanie - rozwarcie na 2,5 palca, głowa nisko dlatego owe badanie było bolesne. Od 13 zaczęła się akcja. Wzięto mnie na blok porodowy, skurcze bolesne, co 2 minuty. Rodziłam w największej sali z wanną. Byliśmy w niej praktycznie z mężem sami, położna co jakiś czas przychodziła sprawdzić sytuację i podać mi dawki ampicyliny. Otrzymałam 3 dawki oksytocyny i nospę, bo szyjka była dość gruba. Rozwarcie postępowało i dopadł mnie kryzys tzw. 7 cm. Przy rozwarciu na 3,5 palca pytałam ile jeszcze tych palców mnie czeka. Okazało się, że jeszcze półtora i będzie pełne rozwarcie, a powiedziałam, że chcę znieczulenie, cesarkę czy cokolwiek, bo czekanie na pełne rozwarcie wydawało mi się niemożliwe do osiągnięcia. I wtedy przyszło zbawienie. Wanna! Weszłam do wanny i poczułam, że nie potrzebuje żadnego znieczulenia. Było mi dobrze, skurcze znośne i już wiedziałam, że sobie poradzę. Pod koniec kąpieli nagle się "zsikałam". Tak.. odeszły mi wody w wodzie.I nagle co? Pełne rozwarcie! Raz dwa na fotel i do parcia. Pierwsze kompletnie nieudane ale pozostałe 5 sprowadziły Annę na świat! Lekko mnie nacięto ale nie czułam tego. Poczułam tylko ciepło w kanale rodnym i czułam, że to moja córeczka. Tak bardzo chciałam jej pomóc, połozna mówiła, że piękne prę, a ja myślałam tylko o tym, że zaraz zobaczę Annę. Położyli mi ją na brzuchu, czułam jej zapach i pogłaskałam po główce i ramionach. Powiedziałam jeszcze: "ale dlaczego ona nie płacze?" Kazali mi dać jej chwilę. W końcu się ruszała ale dla mnie to było za mało.
Wzięli ja na ważenie, a ona (nieświadomie) uśmiechnęła się do nas! Gdybym wtedy miała siły to bym się popłakała, mąż był taki szczęśliwy i te jego łzy w oczach. Niesamowite. jeszcze jak mnie szyli to zaczęłam myśleć o drugim dziecku. Ból był niesamowity a ja chcę go poczuć jeszcze raz, bo położenie maleństwa na moim brzuchu.. uczucie przechodzenia przez kanał rodny było wspaniałe. Znieczulenie bardziej chciałam ze strachu i zdawałam sobie z tego sprawę. Spanikowałam w pewnym momencie ale mąż jeszcze w trakcie porodu mówił, że mi ono niepotrzebne. Miał rację.
Jestem z niego bardzo, bardzo.. OGROMNIE dumna! Nikt mi nie pomógł przy porodzie jak mój mąż. czułam, że rodzimy razem. Jego spokój i opanowanie a jednocześnie przeżywanie każdego skurczu razem ze mną dało siły mi i Annie żeby urodzić. Następny poród, może być gdziekolwiek byle by z nim!
Poród byłby dla mnie prostszy gdybym dostała jeść. Ze względu na stan Anny (mała waga) nie wiedzieli czy uda się urodzić naturalnie czy konieczne będzie cc. Więc cały dzień nie jadłam. Tak jak pisałam wcześniej Anna urodziła się w ciągu 6 godzin. II faza 5 minut. Rodziłam w szpitalu gdzie bardzo zwraca sie uwagę na maluszka. Moja córeczka miała wszystkie badania, na cytomegalię, toksoplazmozę włącznie. Miała usg mózgu, brzucha i serca. Mierzony dwa razy cukier. Powatarzane CRP i mnóstwo innych badań, które okazały się prawidlowe więc ze spokojnym sercem zabraliśmy nasza kruszynke do domu. W dzień porodu ważyła 2350g, w drugiej dobie 2200, a przy wypisie 2270g. Teraz pracujemy nad masą. I wiecie co? Robi jej się drugi podbródek!Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 czerwca 2014, 21:00
vikus001, weronikabp, Mucha, Duchess, Modelka, NataliaK, Martynika, Paulina1986, evas, Galanea, ivv, eta, sunset, monaaa, Agusia2312 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNalka cudownie to przeżywalas, jestem z Ciebie dumna
) wierze ze i ja znajdę chwile na opis. Tak jak i Ty jeszcze bardziej o ile to możliwe kocham mojego Męża, bez Niego nie przetrwalabym tego wszystkiego..
Nalka, Duchess, vikus001, Mucha, Galanea lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNalka super opis,zaluje ze ja nie potrafilam tak tego przezyc, w pewnym momencie totalnie zglupialam od tego bolu i spanikowalam bsz reszty
A ostatnia sprawa jaka byla mi w glowir to kolejne dziecko hahaha
Ale w jednym sie zgodze,mamy super mezow,moj tez okazal sie niezwykla pomocs,chociazby w tym ze trzymal mnie mocno za reke przy kazdym skurczu
Z reszta,po porodzie rowniez,calymi dniami razem, a po powrocie nie ma rzeczy ktorej nie zrobi przy Franku,widze jak sie cieszy z kazdej jego miny,usmiechu
Super sprawa taki porod rodzinny,meezczyzna ma zupelnie inny poglad na to wszystko jak jest przy tym...
A wlasnie!wylecialo mi z glowy,wiecie ze wymaz a gbs mialam pobierany w okolicach 36 tygodnia a przy porodzie okazalo sie ze sie pojawil skubaniec?dostalam dwie dawki amplicyliny,nieprzyjemny posmak w ustach po tym,jakbym pila zmywacz do paznokciWiadomość wyedytowana przez autora: 15 czerwca 2014, 21:36
evas, Galanea, Duchess, Nalka lubią tę wiadomość
-
Nalka wrote:Poród:
Jako tzw. pierwiastka nie miałam pojęcia co mnie czeka. Oczekiwałam z niecierpliwością porodu, byłam nim bardzo podekscytowana. Po ponad tygodniu pobytu na patologii ciąży pragnęłam urodzić jak najszybciej. Ania przybierała mało, gbs dodatni więc naprawdę zaczęłam się denerwować. chociaż serce miała jak dzwon i była ruchliwa, czasami zapisywały się skurcze ale akcja sama z siebie się nie rozpoczęła. W czwartek 5 czerwca podano mi tzw. próbę oksytocynową, na którą moja macica nie zareagowała. Ewentualnie po czasie ale próba została uzanana za ujemną. Ponowną próbę powtórzono 7 czerwca, w sobotę. Dalej nic. W niedzielę założono mi balonik. Pojawiły się skurcze, ból rozwierającej się szyjki i... spokój. Wszystko ustało. Balonik sobie wypadł a ja czekałam na poniedziałek. O godzinie 7:15 rano 9 czerwca podano mi oksytocynę. Skurcze pojawiły się szybko, regularne co 3 minuty, jednak zupełnie nie bolesne. Siedziałam więc i czekałam jak na zbawienie zaczynając się martwić, że nic z tego nie będzie. O 12 wzięto mnie na badanie - rozwarcie na 2,5 palca, głowa nisko dlatego owe badanie było bolesne. Od 13 zaczęła się akcja. Wzięto mnie na blok porodowy, skurcze bolesne, co 2 minuty. Rodziłam w największej sali z wanną. Byliśmy w niej praktycznie z mężem sami, położna co jakiś czas przychodziła sprawdzić sytuację i podać mi dawki ampicyliny. Otrzymałam 3 dawki oksytocyny i nospę, bo szyjka była dość gruba. Rozwarcie postępowało i dopadł mnie kryzys tzw. 7 cm. Przy rozwarciu na 3,5 palca pytałam ile jeszcze tych palców mnie czeka. Okazało się, że jeszcze półtora i będzie pełne rozwarcie, a powiedziałam, że chcę znieczulenie, cesarkę czy cokolwiek, bo czekanie na pełne rozwarcie wydawało mi się niemożliwe do osiągnięcia. I wtedy przyszło zbawienie. Wanna! Weszłam do wanny i poczułam, że nie potrzebuje żadnego znieczulenia. Było mi dobrze, skurcze znośne i już wiedziałam, że sobie poradzę. Pod koniec kąpieli nagle się "zsikałam". Tak.. odeszły mi wody w wodzie.I nagle co? Pełne rozwarcie! Raz dwa na fotel i do parcia. Pierwsze kompletnie nieudane ale pozostałe 5 sprowadziły Annę na świat! Lekko mnie nacięto ale nie czułam tego. Poczułam tylko ciepło w kanale rodnym i czułam, że to moja córeczka. Tak bardzo chciałam jej pomóc, połozna mówiła, że piękne prę, a ja myślałam tylko o tym, że zaraz zobaczę Annę. Położyli mi ją na brzuchu, czułam jej zapach i pogłaskałam po główce i ramionach. Powiedziałam jeszcze: "ale dlaczego ona nie płacze?" Kazali mi dać jej chwilę. W końcu się ruszała ale dla mnie to było za mało.
Wzięli ja na ważenie, a ona (nieświadomie) uśmiechnęła się do nas! Gdybym wtedy miała siły to bym się popłakała, mąż był taki szczęśliwy i te jego łzy w oczach. Niesamowite. jeszcze jak mnie szyli to zaczęłam myśleć o drugim dziecku. Ból był niesamowity a ja chcę go poczuć jeszcze raz, bo położenie maleństwa na moim brzuchu.. uczucie przechodzenia przez kanał rodny było wspaniałe. Znieczulenie bardziej chciałam ze strachu i zdawałam sobie z tego sprawę. Spanikowałam w pewnym momencie ale mąż jeszcze w trakcie porodu mówił, że mi ono niepotrzebne. Miał rację.
Jestem z niego bardzo, bardzo.. OGROMNIE dumna! Nikt mi nie pomógł przy porodzie jak mój mąż. czułam, że rodzimy razem. Jego spokój i opanowanie a jednocześnie przeżywanie każdego skurczu razem ze mną dało siły mi i Annie żeby urodzić. Następny poród, może być gdziekolwiek byle by z nim!
Poród byłby dla mnie prostszy gdybym dostała jeść. Ze względu na stan Anny (mała waga) nie wiedzieli czy uda się urodzić naturalnie czy konieczne będzie cc. Więc cały dzień nie jadłam. Tak jak pisałam wcześniej Anna urodziła się w ciągu 6 godzin. II faza 5 minut. Rodziłam w szpitalu gdzie bardzo zwraca sie uwagę na maluszka. Moja córeczka miała wszystkie badania, na cytomegalię, toksoplazmozę włącznie. Miała usg mózgu, brzucha i serca. Mierzony dwa razy cukier. Powatarzane CRP i mnóstwo innych badań, które okazały się prawidlowe więc ze spokojnym sercem zabraliśmy nasza kruszynke do domu. W dzień porodu ważyła 2350g, w drugiej dobie 2200, a przy wypisie 2270g. Teraz pracujemy nad masą. I wiecie co? Robi jej się drugi podbródek!
hej jestem z wrzesniowych mam ale sledze was na biezaco
tak sie poplakalam gratuluje wam wszystkim jestescie takie dzielne i silne i trzymam kciuki za kolejne dziewczyny pozdrawiamevas, Modelka, Duchess, monaaa, Nalka, serek_84 lubią tę wiadomość
-
Nalka, piękny opis porodu.Co do głodu w trakcie-doskonale Cię rozumiem, też bardzo mi dokuczał.Ostatni posiłek mogłam zjeść o 24, oksytocynę podali o 10, a urodziłam o 23, potem mogłam zjeść cokolwiek dopiero na oddziale położniczym.Po kryjomu wpieprzałam dropsy ziołowe, bo było mi niedobrze z głodu.Mogę śmiało powiedzieć, że uratowały mój poród, bez tego serio nie miałabym siły rodzic.Mąż mi je wkładał do ust jak nikt nie patrzył
.Bo byli bardzo restrykcyjni, nie pozwalali absolutnie na nic, długo nawet wody nie mogłam.
evas, Judi2014, Paulina1986, Nalka lubią tę wiadomość
-
vikus001 wrote:tak jak Natalia napisala kosiary w ruch!!!!
) ile mam was do tego zachecac? mowie wam ta metoda zdaje egzamin:)
Duchess, weronikabp, vikus001, Paulina1986 lubią tę wiadomość
-
Nalka, świetny opis porodu, znowu siedzę ze łzami w oczach. Pięknie to opisałaś
Dzisiaj rozmawiałam ze swoim ojcem, powiedział, że daje mi czas do terminu porodu, a później ma dla mnie takie zajęcia na działce, że od razu urodzę
Odnośnie GBS-a, to ostatnio dowiedziałam się, że przy porodzie jeszcze raz sprawdzają.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 czerwca 2014, 21:55
ivv, evas, Duchess, weronikabp, Paulina1986, Nalka lubią tę wiadomość