MAMUSIE CZERWIEC 2014 !
-
WIADOMOŚĆ
-
madamama wrote:Dziewczyny, proszę o porady, sugestie i ratunek.
Babcia-nosicielka przyzwyczaiła mi Ignasia przez ostatnie dni do noszenia cały czas. I oczywiście wyjechała, a ja zostałam SAMA z dzieckiem, które nie daje się odłożyć.
HELP!
Pozostaje Ci nauczyć Ignasia zasypiać samemu, w końcu zrozumie, że mama nie sypialnia, a na przyszłość - wytresuj babcięChoć my do tej pory jednej z babć musimy dość często przypominać, że Weronika ma zdrowe nóżki...
Co do odchodów - ja po tygodniu miałam trzy krople na dobę i czułam, że coś jest nie tak (jakbym nie mogła wyprzeć) - okazało się tak jak u alexast - skrzepy zablokowały szyjkę i pani dr musiała ją "wyczyścić" takim długim prętem, dało się przeżyć, od razu krwawienie wróciło. Lepiej nie bagatelizować. Dodam, że tego samego dnia pojawił się ból w jelitach jakbym miała tam drut kolczasty (prawy bok, a później odbyt), ale dziś rano, po maślanko i jogurtoterapii, po załatwieniu się przez dwa dni chyba z 8 razy (ze łzami w oczach) - przeszło i krwawienie znowu wróciło. Masakra jakaśBól pani dr zignorowała, bo nie było żadnych siniaków w prawym boku... A myślałam, że zdechnę
madamama, Limerikowo lubią tę wiadomość
-
Nalka wrote:(...)
MonikaS to szybko kąpiesz. My się kąpiemy miedzy 19- 20.
Dzisiaj wyjątkowo wcześnie - jest tak gorąco, że chciałam mu trochę ulgi zapewnića po kąpieli jeszcze jeden spacerek
dłuuuuuuuuuugi spacerek
teraz już śpi tylko jakaś czkawa mu się przypałętała
Dziewczyny muszę się pochwalićmój starszy synek dzisiaj cały dzień w majteczkach a nie w pielusze
nawet do sklepu chodziliśmy i na długie spacery rowerkiem
nawet w dzień spał w majteczkach i nie zasikał
teraz tylko na noc położył się w majtkach a po chwili powiedział, że boi się, że zasika to mu pieluchę założyłam
nie obyło się bez wpadki
ale miałam zapas
już jest mega sukces
wcczoraj jeszcze w pieluszce biegał cały dzień pomimo, że na nocnik umie się załatwiać
jestem mega zadowolona
Kaja - niestety nie mamy jeszcze wieści od Monalisymam nadzieję, że cieszą się teraz w gronie rodziny z przebudzenia i tylko dlatego nas tu nie zdążyli poinormować
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 lipca 2014, 22:15
Galanea, Limerikowo lubią tę wiadomość
-
Ivv, to teraz po tym porodzie miałaś zablokowaną szyjkę czy w pierwszej ciąży?
Aż się zmartwiłam tym skąpym plamieniem u mnieChociaż absolutnie żadnych objawów nie mam, macica się obkurcza, bo widzę jak brzuch znika, nic nie boli, żadnych nieprzyjemnych zapachów. Tylko niewiele tego plamienia dzisiaj i raczej brązowawe. Dzisiaj pierwszy raz zrezygnowałam z siateczkowych majtek i użyłam podpaski zamiast wkładki poporodowej.
Ech, muszę podpytać położnej i jak coś do lekarza
Za nami pierwszy spacerek, Zosia przespała cały, później była kąpiel w domu i pierwszy raz jej się podobało, nie było płaczu
Odnośnie noszenia dziecka i spania w łóżeczku, to ja od początku odkładam małą. Po karmieniu odbijanie i łóżeczko. Śpi bez problemu w obu. W dzień w swoim pokoju, w nocy u nas w pokoju.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 lipca 2014, 22:30
Limerikowo, madamama lubią tę wiadomość
-
onka79 wrote:Cześć dziewczynki! RATUNKU!!! Pierwszy wspólny tydzień z moją kochana Martynką okazał się istnym koszmarem i na razie nie widać końca...
Kolki, wielogodzinny płacz, ciągłe domaganie się cycusia, moje poranione sutki, ogromny ból i w konsekwencji gorączka i zapalenie piersi. Od przedwczoraj jestem na antybiotyku i paracetamolu. Wiszę co 3 godz na laktatorze i wyje z bólu próbując ściągnąć cokolwiek z cycka wielkości arbuza, którego nawet boję się dotknąć. No i jeszcze te problemy małej z brzuszkiem - rzadko robi kupkę, wije się i nie może odgazować. Może Wy macie jakieś sprawdzone sposoby na nasze bolączki. Bo ja już może łez wylałam i zamartwiam się o moją malutką córeczkę i oczywiście obwiniam siebie...czyżby baby blues
Annie bardzo pomaga taki masaż: http://www.youtube.com/watch?v=ciQEuwhyaH0 jednak nie ma takich typowych kolek (tfu, tfu odpukac). Dziewczyny piszą jeszcze o sab siplex czy jakoś tak się nazywają te kropelki na kolkę..
piersi: przed ściągnięciem koniecznie rozgrzej piersi kąpiel a lub termoforem. Polecam kąpiel na początek. Wtedy przystawić dziecko lub laktator. Potem zimny okład na piersi (mrożonki mogą być) i gdy masz naprawdę ogrom mleka to do dwóch herbatek z szałwii dziennie przez max. 2 dni. Szałwia hamuje trochę laktację.
na sutki: stosuję maltan. Na mnie działa. -
Onka, ja w 5 dobie wylądowałam na IP z nawałem pokarmu, zastojem w piersiach takim, że miałam pełno guzów. Cycki sztywne, ból, gorąco. Przystawiałam jak najczęściej dziecko + laktator (z ciepłym okładem na piersiach), na noc zmrożone w zamrażalniku liście kapusty. Po dwóch dniach już jest super. Ta kapusta czyni cuda. Po nocy jak ją wyciągałam ze stanika, to czułam się jakbym miała bigos na cyckach, ugotowana dosłownie
Ale wyciągała obrzęk super.
weronikabp, Martynika, monaaa, ao12., Limerikowo lubią tę wiadomość
-
W końcu znalazłam chwilę na opisanie swojego porodu, jakby ktoś chciał poczytać
Jak może część z Was pamięta rano byłam na KTG, na którym nie było żadnych skurczy i nic poza moją skróconą szyjką i lekkim rozwarciem nie wskazywało na poród. Wieczorem jednak zaczęło mnie coś ćmić w krzyżu. Zaczęłam sobie zapisywać minuty i wyszło na to, że te delikatne bóle w krzyżu pokrywają się z twardnieniami brzucha - SKURCZE! Stawały się coraz mocniejsze i częstsze. Czekałam chyba ze 4-5h zanim uznałam, że to może być to
Zebraliśmy się z K. do szpitala i już tylko weszłam do środka, zobaczyłam roześmianą położną, która jeszcze rano robiła mi KTG. Powitała nas słowami "Oooo, właśnie na Was czekałam"
Zbadała mnie i stwierdziła, że od rana nie ma żadnej zmiany w szyjce, więc być może jeszcze nic konkretnego się nie dzieje. Podpięła KTG i zapytała czy chcę wrócić do domu, czy wolę zostać w szpitalu na noc. Wolałam zostać, szpital jest daleko od domu, nie chciałam wracać, gdyby coś się rozkręciło. Na ktg okazało się, że skurcze są regularne i coraz silniejsze. Z każdą chwilą łamało mnie coraz bardziej w krzyżu.
Zabrali mnie na oddział położniczy, dostałam swój pokój (kameralna, pojedyncza sala) i wysłali mnie pod prysznic. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że wszystko postępowało bardzo szybko i trwało krótko. Po jakiejś godzinie zawołali mnie na ktg, gdzie skurcze naprawdę już były porządne. Nie płakałam, nie krzyczałam, ale dostałam już jakiegoś telepania całego ciała i nóg z bólu. Nie potrafiłam się opanować. Zaproponowali mi znieczulenie w kręgosłup, zgodziłam się. Czekając na anestezjologa wzięłam kolejny prysznic (niestety te prysznice niewiele dawały). I w końcu przyszło moje zbawienie - anestezjologDziwił się, że się uśmiecham, bo bóle już miałam nieprzeciętne
Biedak z 15 minut jeździł mi igłą po kościach, bo nie mógł znaleźć tej "dziurki". Musiałam się zginać w koci grzebiet, ale z tym gigantycznym brzuchem i bólami krzyża było to ciężkie. W końcu się udało i po 20 min. posadzili mnie na piłce, na której sobie kręciłam biodrami. Znieczulenie było BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM. Nie czułam już nic
Bałam się, że przez to nie nastąpi rozwarcie, ale po 30 minutach było już pełne 10 cm
I co najlepsze - wciąż byłam znieczulona do parcia. Dostałam dodatkowo kroplówkę z oksytocyną, bo niestety zanikły bóle parte.
No i tu zaczęły się schody - nie potrafiłam przeć. Położna już walczyła jak mogła, krzyczała, motywowała mnie, a mi tak ciężko szło, że już myślałam, że zęby sobie połamię. Bardzo, bardzo ciężko. Do ostatniej chwili położna chroniła krocze, już jak główka była przy wyjściu, dotknęłam jej - kudłatej czuprynkiOstatecznie musiałam zostać delikatnie nacięta (maleńkie cięcie). Bałam się, że już nie dam rady, nie miałam siły, druga położna rzucała mi się na brzuch próbując wycisnąć "małą". W końcu wyszła głowa, ale ramiona były tak szerokie, że położna nieźle się namęczyła, żeby ją wyjąć. Usłyszałam: "Waga 4200g, 59cm, dziewczyno, dokonałaś mistrzostwa świata, możesz być z siebie dumna!". Już nikt się nie dziwił, że tak ciężko mi szło parcie. Nie mogłam uwierzyć
Moje obawy co do wagi kluski się sprawdziły. Ale dałam radę, nawet nie popękałam. A szczęście po przytuleniu Zosi było nie do opisania. Zosia urodziła się o 5 rano, więc poród wydawał mi się szybki.
Na koniec położna powiedziała "Zobacz, nie masz brzucha"I faktycznie został jakiś śladowy, który znika z dnia na dzień
Jak to ujął mój Krzysiek "Już wiemy w czyją dupę poszły słodycze, które jadłaś w ciąży"
Następnego dnia wszyscy lekarze i położne przychodzili do mnie po kolei nie mogąc uwierzyć, że pierworódka sama urodziła 4200g i tak dobrze to zniosła
Hehe, pewnie Was zanudziłam (jeśli w ogóle ktoś dobrnął do końca), ale cieszę się, że mogłam się tym podzielić. Niektóre dziewczyny pisały o traumie poporodowej, ja pomimo ciężkiego porodu, wspominam go bardzo dobrze. To niesamowite doświadczenie i pomimo bólu warto je przeżyćMuszę też pochwalić mojego Krzyśka. Był tak ogromnym wsparciem, że dzięki niemu niczego się nie bałam. Sama pewnie byłabym przerażona.
I na koniec jeszcze raz zarzucę Was zdjęciami mojej Kluseczki
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/c59d12c3cb5a.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/3d38e8b23a9b.jpgevas, weronikabp, Karola:), Tusia84, excella, Mucha, madamama, Nelus, alexast, Duchess, Camilia, monaaa, Agusia2312, Nalka, Magda2013, Limerikowo, nutka, Marcysia86, ivv lubią tę wiadomość
-
alexast wrote:Agusia - nikt nie panikuje, ja za pierwszym razem nie miałam gorączki ani bóli brzucha, a mimo tego się okazało, że mało krwawię, bo szyjka się zwężyła i zrobił się czop i płyny gromadziły się w środku. Ja tylko mówię, że takie rzeczy się zdarzają, a z doświadczenia wiem, że lekarze lubią lekceważyć to że kobieta po cc mało krwawi. Mnie też przez 3 dni olewali. Po pierwszym łyżeczkowaniu przez tydzień wszystko było ok. Normalnie krwawiłam, a w środku zbierały się skrzepy i zrobiło się zapalenie. Lepiej iść raz za dużo do lekarza niż raz za mało.
Tak więc potwierdzam, że takie sytuacje się zdarzają, dla świętego spokoju lepiej to sprawdzić.alexast, Duchess lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMadama - kliknęła lubie to, bo spodobał mi się Twój opis "płacz-płacz-płacz-histeria-istny horror".
Czasami też to obserwuję u swojej córki. Także czytałam Tracy Hogg i nie mam tyle zapracia w sobie,
żeby przeczekac płacz małej w łóżeczku. Muszę jednak się przełamac, bo inaczej zawsze będzie mi zasypiać
na piersi.madamama lubi tę wiadomość
-
Galanea ja z niecierpliwością czekałam na twój opis porodu
byłam bardzo ciekawa jak jako pierworodka poradziłaś sobie rodząc tak duże dziecko i jak to sie stało ze pozwolili Ci rodzić naturalnie przy takiej wadze małej.
Świetnie sobie poradziłaś brawa dla Ciebiecóreczkę macie cudowną
i Twój mąż ma bardzo dzielną kobietę
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 lipca 2014, 02:06
Galanea, Limerikowo lubią tę wiadomość
-
Madamama, a ile czasu najdłużej przetrzymałaś ten "horror"? 5 minut,15,20? Pytam, bo mnie dopiero mąż uświadomił, jak krótko wytrzymuję, a mnie się wydawało, że to były całe wieki ryku, zanim się łamałam i pochodziłam.Razem z nim udało mi się wytrwać do końca cyklu płaczu, choć sama już pięć razy bym podeszła.Rozpłakałam się, gdy po tym pełnym cyklu Artur uspokoił się i zasnął (cały czerwony i spocony, ale też cały i zdrowy, o czym trzeba pamiętać, krzywda mu się nie stała).Potem juz naprawdę było łatwiej.Oczywiście to sposób na sytuacje, gdy dziecku nic się nie dzieje i naprawdę..nie ma innego sposobu na przyzwyczajenie dziecka do łóżeczka, jak odkładanie go do tego łóżeczka...
Galanea lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Galanea fajny opis, przeczytałam jednym tchem
cały czas mam nadzieję, że mimo wszystko rozkręci się u mnie tak po prostu, jak u Ciebie.
wczoraj mały tak się kręcił, że nie mogłam leżeć w łóżku. bardzo napiera tam na dole, ale po żebrach też mnie dziś kopał. jestem bardzo ciekawa ile teraz może ważyć..
rano znów rozwolnienie, i uwaga JEDEN mocniejszy skurcz, pobolewanie miesiączkowe.
Jutro jedziemy już do szpitala, wolała bym tam nie zostawać, a tym bardziej żeby nie chcieli od razu wywoływać. tylko żeby mnie zbadali i zrobili ktg, bo od 25 czerwca kompletnie nie wiem jak się ma moja szyjka...Galanea, Duchess lubią tę wiadomość
-
Dzięki dziewczyny za miłe słowa
Dałam radę i te pozostałe nierozpakowane - też dacie świetnie radę!
Trzymam za Was kciuki, żeby już Maluszki wychodziły.
Weronika - Pola rozkoszna w tej spódniczce
Za mną dziś ciężka noc. Zosia jakaś niespokojna, budziła się co 1,5-2h, jadła nie za dużo, później znów dojadała i tak w kółko. W dzień też marudna, dopiero uśpiliśmy ją włączając odkurzacz
Zważyłam się dzisiaj, już 12kg na minusie, pozostało mi 3 kg do wagi sprzed ciążyBrzuch też prawie zniknął.
weronikabp, czekajajaca, monaaa lubią tę wiadomość
-
monaaa wrote:Galanea fajny opis, przeczytałam jednym tchem
cały czas mam nadzieję, że mimo wszystko rozkręci się u mnie tak po prostu, jak u Ciebie.
wczoraj mały tak się kręcił, że nie mogłam leżeć w łóżku. bardzo napiera tam na dole, ale po żebrach też mnie dziś kopał. jestem bardzo ciekawa ile teraz może ważyć..
rano znów rozwolnienie, i uwaga JEDEN mocniejszy skurcz, pobolewanie miesiączkowe.
Jutro jedziemy już do szpitala, wolała bym tam nie zostawać, a tym bardziej żeby nie chcieli od razu wywoływać. tylko żeby mnie zbadali i zrobili ktg, bo od 25 czerwca kompletnie nie wiem jak się ma moja szyjka...
Monaaa, ja tez jutro do szpitala ale ja juz z nastawieniem na wywolywanie bo u mnie ciagle nic nie rusza a jutro juz bedzie z 9 dni po terminiedzisiaj bardzo sie stresuje, wszystko mnie denerwuje lub chce mi sie plakac...tak to jest jak porod nie chce sie zadziac z zaskoczenia
Karola:) lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDuchess wrote:Monaaa, ja tez jutro do szpitala ale ja juz z nastawieniem na wywolywanie bo u mnie ciagle nic nie rusza a jutro juz bedzie z 9 dni po terminie
dzisiaj bardzo sie stresuje, wszystko mnie denerwuje lub chce mi sie plakac...tak to jest jak porod nie chce sie zadziac z zaskoczenia
Duchess lubi tę wiadomość