Mamusie Luty 2019.
-
WIADOMOŚĆ
-
Mój mąż był przy całym porodzie starszego (11 godzin) i teraz też będzie. Bardzo by chciał przeciąć pępowinę. Poprzednio przez to, że był próżnociąg i musieli szybko sprawdzić czy z małym wszystko ok, ni było takiej możliwości.
-
A ja jestem teraz taka rozdrażniona i smutna, bo przez ten wirus mojego męża, nie wiemy, czy uda się razem rodzić... niby nie ma gorączki w ogóle, ale czuje się słabo, ma katar i ogólne osłabienie. Modlę się, żeby to mu minęło, tzn. może już dziś będzie lepiej, a ja nie zacznę rodzić choćby do czwartku... znów nie mam luzu, że mogę rodzić kiedy chcę, tylko trzeba się czymś martwić
Nie wyobrażam sobie być na porodówce bez niego i też żeby on tego z nami nie przeżył. Wiem że bardzo tego chce i że zwariowałby gdzieś na korytarzu albo w domu... Więc ja chętnie oddam każdą godzinę w której nie rodzę. A dziś wizyta i boję się "werdyktu" lekarza...
-
nick nieaktualnyJa na początku ciąży byłam zdania, że facet na sali porodowej mi nie potrzebny, że jestem silna i sama dam sobie radę. Na szczęście już po jakimś czasie zmieniłam zdanie i teraz nie wyobrażam sobie rodzić bez męża. Przydał się bardzo. Poza tym kangurował małego, przeciął pępowinę, więc miało to pozytywne strony też dla niego.
Gapsy, kuruj męża intensywnie!Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 lutego 2019, 08:39
Ciążowa_Gapsy lubi tę wiadomość
-
Malami, ja myślę że nawet po mojej rodzinie widać, jak ważne dla czucia się ojcem jest bycie przy porodzie. Do mnie tato nie zdażył, a do siostry i brata tak i wydaje się, że mają lepszą relację (może to moje dopowiadanie sobie, ale chyba coś w tym jest). W ogóle dla ojca to doświadczenie jest chyba mega kształtujące. Oczywiście jeśli sam chce.
-
Ciążowa_Gapsy wrote:A ja jestem teraz taka rozdrażniona i smutna, bo przez ten wirus mojego męża, nie wiemy, czy uda się razem rodzić... niby nie ma gorączki w ogóle, ale czuje się słabo, ma katar i ogólne osłabienie. Modlę się, żeby to mu minęło, tzn. może już dziś będzie lepiej, a ja nie zacznę rodzić choćby do czwartku... znów nie mam luzu, że mogę rodzić kiedy chcę, tylko trzeba się czymś martwić
Nie wyobrażam sobie być na porodówce bez niego i też żeby on tego z nami nie przeżył. Wiem że bardzo tego chce i że zwariowałby gdzieś na korytarzu albo w domu... Więc ja chętnie oddam każdą godzinę w której nie rodzę. A dziś wizyta i boję się "werdyktu" lekarza...
Gapsy, nie martw się, jeszcze masz chwilę czasu. Oszczędzaj się i nie zamartwiaj, kilka dni i mąż na pewno będzie w lepszej kondycji. -
Ciążowa_Gapsy wrote:No był już u lekarza i dostał zestaw antyprzeziębieniowy, a L4 na 7 dni. U nas w Trójmieście taka pogoda że akurat na wirusy.... nawet zapomniałam o tym, ze sama mogę być chora, tylko już o niego mi chodzi
Wiesz, Ty to chora czy nie chora, na własnym porodzie być musisz, nie unikniesz
Teraz niestety wszyscy chorują, trzeba bardzo uważać.Ciążowa_Gapsy, Karola94c lubią tę wiadomość
-
U mnie miało być tak, że mąż wyjdzie na parte, trafiliśmy jednak na taką położna która powiedziała że albo chce być albo nie przy porodzie i że nikt nie będzie się jej tu kręcił, wchodził i wychodził. Mąż chciał przeciąć pępowinę, więc został i nie żałuję, choć zachowaniem położnej byłam zawiedziona.
-
Dzień dobry! Miałam jakiś spadek formy i brak weny żeby w ogóle coś pisać ale widzę że żaden poród mnie nie ominął bo dziedziaczki postanowiły sobie zrobić przerwę
Dziewczyny zastanawia mnie jak to jest z tym wychodzeniem/wypraszaniem męża na parę.
Czy to jest aż tak straszne, że Panowie lub Wy nie chcecie ich obecności? Ja osobiście nie wyobrażam sobie żeby nie było wtedy przy mnie męża i on też nie bierze innej opcji pod uwagę🩷05.2023 Córeczka 🌈👶❤️CC
💔10.2021 24tc Synuś👼🩵 CC skrajny wcześniak
🩷02.2019 Córeczka🌈👧❤ SN
💔10.2017 10tc Aniołek👼❤️ poronienie zatrzymane
Niedoczynność tarczycy
Endometrioza -
U mnie mąż był cały czas od 9 rano jak mnie przyjęli, 20:35 urodziłam i ok 23 pojechał jak mieli mnie przewieźć na zwykłą salę.
Wymęczyłam się nieziemsko więc dobrze że był i to widział. No i mógł przeciąć pępowinęmalami91, KaroKaro lubią tę wiadomość
-
KaroKaro wrote:Dzień dobry! Miałam jakiś spadek formy i brak weny żeby w ogóle coś pisać ale widzę że żaden poród mnie nie ominął bo dziedziaczki postanowiły sobie zrobić przerwę
Dziewczyny zastanawia mnie jak to jest z tym wychodzeniem/wypraszaniem męża na parę.
Czy to jest aż tak straszne, że Panowie lub Wy nie chcecie ich obecności? Ja osobiście nie wyobrażam sobie żeby nie było wtedy przy mnie męża i on też nie bierze innej opcji pod uwagę
Wszystkie czekają na Walentynki z porodem
Co do obecności męża przy partych, to chyba indywidualna sprawa każdej kobiety. Mój mąż nie jest typem faceta, którego coś takiego mogłoby obrzydzić czy w jakiś sposób do mnie zrazić. Dopiero po tym zdał sobie sprawę, jak ciężki dla kobiety jest poród. Mało tego, po tym jak mnie lekarka zszyła a małego na chwilę zabrali to poprosiłam, żeby zobaczył czy te szwy po próżnociągu bardzo źle wyglądają. Zajrzał i powiedział, że krajobraz jak po bitwie
Ale wiem, ze mężczyźni są różni, podobnie jak nie każda kobieta chce, żeby partner ją oglądał w takim stanie.malami91, KaroKaro, Nadzieja22, MonisiaK lubią tę wiadomość
-
Widzę, że na pierwszej stronie nic się nie zmieniło, ale może jest coś jeszcze nie dopisanie? Ominęło mnie może coś?
Nie wyobrażam sobie żeby mojego męża nie było przy mnie do końca. Dawał mi dużo wsparcia i motywował. Mimo wszystko jak sobie pomyślę o kolejnym porodzie to mi się słabo robi. Na tą chwilę dla mnie jest to nie do przejścia. Na porodówce mówiłam mężowi, że na szczęście jest jeszcze adopcja...
Rana się pięknie goi. Wogóle jestem tak. Zeszyta, że chyba nic niw będzie widać.
Zuzia dość ładnie przesypia noce. Muszę ją budzić na jedzonko. Tylko mam problem, bo nie chce jeść z prawej piersi muszę odciągnąć. Dziś udało się ściągnąć 50 ml i Mała to wszystko zjadła i jeszcze domagała się piersi i ciumkała jeszcze z 5 min. Wydaje mi się, że to bardzo dużo jak na takie maleństwo.
KaroKaro, Pepper lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
malami91 wrote:Baranosia, a masz jakiś inny w miarę blisko?
Kropeczko, jak żółtaczka u Przemusia? Jesteście w domu?
-
malami91 wrote:Baranosia, a masz jakiś inny w miarę blisko?
Kropeczko, jak żółtaczka u Przemusia? Jesteście w domu?
Ja go zabrałam z tego szpitala na drugi dzień na własne żądanie i dobrze zrobiłam bo czekało go prześwietlenie płuc i pobieranie moczu na posiew poprzez kłucie a po co??? Pojechałam prosto stamtąd do swojego zaufanego neonatologa. Zbadał go i powiedział, że on nie widzi potrzeby hospitalizacji (gdyby widział mieliśmy jechać do szpitala gdzie moglibyśmy być razem). W domu mieliśmy mocny reżim. Kontrola płynów podanych, ważenie pieluch itd. Dwa razy dziennie lekarz dzwonił i pytał jak sytuacja, wysyłałam mu wszystkie notatki do kontroli. I udało się! Żółtaczka zeszła, Przemol ślicznie przybiera, a ja nadal karmię! Gdybym nie podjęła takich kroków to dziecko nie dość , że by się strasznie nacierpialo przez niepotrzebne badania to jeszcze kiepsko widziałabym swoje kp. Był strach wiadomo, ale nie żałuję!
Położna jak była na kontroli to nie umiała przeżyć jak tak można robić rodzicom, nie wszyscy są tacy silni jak ja i zaryzykują, a potem cierpią i rodzice i dzieci.
Najciekawsze jest to, że lekarka przy której zabieraliśmy dziecko też między słowami nam powiedziała że potrzeby bezwzględnej hospitalizacji nie było!
Jak najdalej od szpitali i służby zdrowia. Tak niewielu jest lekarzy z powołania. Aż strach na kogo akurat się trafi.Nadzieja22 lubi tę wiadomość
Księżniczka 2014
Królewicz 2009
21.03.2006 [*] 13tc