Mamusie Luty 2019.
-
WIADOMOŚĆ
-
Jestem już po usg, Miki waży około 3600, przepływy dobre. Plasterek już naklejony.
Kurde to widzę niektóre szpitale mają w nosie pacjentki... U mnie codziennie rano worek na śmieci nowy, kurze starte wszędzie, podłoga umyta, mydło i ręczniki uzupełniane na bieżąco. Wieczorem salowa (czy jak jej tam) jeszcze przychodzi pytać czy coś trzeba sprzątnąć lub dołożyć. Łazienki też co rano myte i dezynfekowane, bo czuć różne środki. Tak samo z jedzeniem, często jest do wyboru jaki sos, kasza czy warzywa, jakie pieczywo itp. Jedzenie nie jest jakieś nie wiadomo super, ale ja wybredna zjadam większość co dają. -
nick nieaktualnyPepper mówiła że blizna wygląda ok, że jestem miesiąc po porodzie to ta skóra taka będzie nad blizna. Musi się wszystko obkurczyc, wchłonąć, wtedy wróci do normy. No mam nadzieję że tak będzie. Za tydzień mam wizytę u mojej dr więc zobaczę co ona powie
Nadzieja trzymam kciuki!Nadzieja22, Pepper lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyIka... wrote:Dziewczyny u nas nie było nawet jak wykąpać dzieci, żadne nie były kąpane. Nie było czyszczenia pępka w szpitalu, przemywania oczu, nie było miejsca do przewijania. O zmianę prześcieradła można było natomiast poprosić. Sprzątanie co drugi dzień i raczej takie na słowo honoru, podłoga trochę na środku umyta. W łazience grzyb. Pieluchy trzeba było mieć swoje, a podkłady się dostawalo. W szpitalu, w którym poprzednio rodziłam, było miejsce do przewijania, taka jakby większa umywalka do kąpieli, chusteczki nawilżane, gaziki i sól fizjologiczna do przemywania oczu, kosmetyki, octenisept do pępka. Za to podkłady trzeba było mieć swoje.
U nas na sali było miejsce do przewijania, umywalka. Donoszone były bez przerwy chusteczki i pampersy. Każdy noworodek dostał maść witaminowa. Na każde 2 salę przypadala jedna sala zlokalizowana między tymi dwiema i z wejściami z obu Sal, gdzie były polozne i pielęgniarki w razie potrzeby. Można było je pytać o wszystko i prosić o pomoc. Codziennie rano pokazywały "poranna toaletę noworodka". Jak ktoś nie czuł się pewnie mógł się przyglądać i uczyć w ten sposob- było wszystko przemywanie buzi, pielegnacja papka, ważenie. Kąpiel w 2 dobie życia. My wyszlismy w 4 dobie więc nie wiem jaka częstotliwość kąpieli.
Jedzenie było takie o. Zjadliwe:p tak naprawdę to swoje trzeba było mieć tylko majtki, resztę zapewnial szpital.
Edit: nawet femaltiker dawaliWiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2019, 15:22
-
Pau.Em wrote:O kurczę no
U nas na sali było miejsce do przewijania, umywalka. Donoszone były bez przerwy chusteczki i pampersy. Każdy noworodek dostał maść witaminowa. Na każde 2 salę przypadala jedna sala zlokalizowana między tymi dwiema i z wejściami z obu Sal, gdzie były polozne i pielęgniarki w razie potrzeby. Można było je pytać o wszystko i prosić o pomoc. Codziennie rano pokazywały "poranna toaletę noworodka". Jak ktoś nie czuł się pewnie mógł się przyglądać i uczyć w ten sposob- było wszystko przemywanie buzi, pielegnacja papka, ważenie. Kąpiel w 2 dobie życia. My wyszlismy w 4 dobie więc nie wiem jaka częstotliwość kąpieli.
Jedzenie było takie o. Zjadliwe:p tak naprawdę to swoje trzeba było mieć tylko majtki, resztę zapewnial szpital.
Edit: nawet femaltiker dawali
A Ty jesteś pewna, że to nie był prywatny szpital i poród za kilka tysięcy?bo brzmi jak z bajki.
Co to za szpital, tak z ciekawości?Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2019, 15:46
Papapatka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTo opieka czy standardy szpitalu to jak z porodami.kazdy szpital inny i inne zwyczaje.. U mnie sprzątanie codziennie,posciel pytaly sie tez codziennie czy cos zmienić a jak sie poprosilo to nawet 2 razy mi jednego dnia przebieraly. O kapiel sie pytaly codziennie ale wg uznania mamy od 2 doby i kapaly pielegniarki od noworodkow.dawali ubranka,pieluchy tetrowe.pampy i reszte trzeba bylo miec swoje. Ale octanisept i waciki/gaziki swoje?pierwsze slysze.szok. w razie bolu przeciwbolowe tez swoje? ta brudna pościel mnie tez dziwi.przeciez to duzo o szpitalu mowi...
Po wczorajszych czuwaniach mala dala mi w nocy pospac i dzis tez jak aniolek. Moze nie spi tyle co wczesniej ale dluzej niz wczoraj.uf ulga bo drugiego takiego dnia jak wczoraj bym nie wytrzymała... -
Nadzieja trzymam kciuki za szybkie i szczęśliwe rozwiązanie jakkolwiek miałoby się odbyć
W Wodzisławiu Śląskim codziennie po 6-tej rano (!!) pielęgniarki kąpały dzieci... To był taki szybki prysznic a dzieciaki przy tym wyły jakby je ktoś ze skòry obdzierałna 4 doby ktòre tam spędziłam tylko raz dałam małego wykąpać i wyłam razem z nim (miałam baby blues w szpitalu..). Przez resztę dni myłam go tylko wacikami w kąciku przewijakowo-umywalkowym. Dzieci codziennie były wtedy przebierane, miały przebierane rożki, opatrywany pępęk, podawaną D3 a my miałyśmy codziennie zmienianą pościel jeśli ktòraś potrzebowała. Do szpitala tylko potrzebowałam chusteczek nawilżanych, kremu do pupy (dostałyśmy mnóstwo pròbek) i pampersów. Ogòlnie bardzo czysto, schludnie. A łòżka były wypasione, elektrycznie sterowane w ułożeniu z mega wygodnymi materacami - tylko na położnictwie takie widziałam..
Nadzieja22 lubi tę wiadomość
-
No Lutyska, u mnie praktycznie wszystko musiałam miec swoje... wszystko, ubranka, pampersy, podklady, masci, tetry, rozek, chusteczki waciki... WSZYSTKO.
a jak miałam problem z karmieniem, to powiedziały zeby Maz kupił femaltiker. Pytały czy mam laktator i poduszkę do karmienia- mowie Maz przywiezie, to polozna była zniesmaczona ze laktator reczny a nie elektryczny i powiedziała, ze lepszy byłby elektryczny...
Poscieli ani razu nie miałam wymienionej, ba nikt o to nie zapytał.
Musiałam sama isc po papier toaletowy, bo sie skonczył.
Jak dostawałam obiad, to talerze zabierali brudne, natomiast kubek i sztucce kazda z nas miała jedne na swoj pobyt w szpitalu, czyli samej zapierdzielac i myc.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyIka... wrote:A Ty jesteś pewna, że to nie był prywatny szpital i poród za kilka tysięcy?
bo brzmi jak z bajki.
Co to za szpital, tak z ciekawości?
A sztućce i kubki też albo swoje albo dawały na cały pobyt-wiec też mycie tylko woda. Laktatory też swoje trzeba, bo chyba nie mieli szpitalnych-nie wiem w sumie, bo widziałam, że dziewczyny sciagaly swoimi:)
Ogólnie byłam mega zadowolonaIka... lubi tę wiadomość
-
Pappatka u nas kubek i sztućce trzeba było mieć swoje. A posiłki przynoszono na talerzach plastikowych. Kolacja była przynoszona koło 16.30, talerze zabierane koło 17, więc jeśli chciałam zjeść później, to tez musiałam mieć swój.
Po poprzednim porodzie wyszedł mi ogromny hemoroid, zapytałam położną, co mogę zrobić, to powiedziała, żeby mąż mi jakąś maść kupił
Z femaltikerem w szpitalu się nie spotkałam nigdzie. Laktator w jednym był, ale trzeba było dokupić swoje końcówki za ok. 20 czy 30 zł. -
U mnie dla dziecka niby trzeba tylko pampersy i chusteczki, bo ubrania i rożek jest, ale większość jednak bierze swoje.
Dla siebie wszystko trzeba mieć, ale podpaski i podkłady mają w razie w. Aa femaltiker słyszałam, że jest, ale mam ze sobą 4 saszetkiKubek i sztućce też swoje, a talerze są ich i odnosi się na wózek do mycia.
Ika, akurat swoje końcówki to dobre rozwiązanie, higieniczne. Wiem, że tu też są laktatory Medela te Symphony czy jakie są do szpitali.
Baranosia my będziemy robićWiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2019, 17:23
-
Papapatka wrote:A gdzie rodzilas bo widzę ze tez jesteś z Warszawy?
Ja miałam łóżko przy oknie pod oknem grzejnik. A na grzejniki normalnie ślady krwi (nie moje...). Ja na inflackiej.
podkłady podpaski były ogolno dostępne ale ta ceratka jedna na osobę 😁 Jak poszłam po drugą to z bólem serca bo gadaniu dostałam druga 😂 -
nick nieaktualnyU mnie w szpitalu było w miarę ok, do jakichś tam niuansów mogłabym się przyczepić, ale dla mnie najważniejsze było to, że miałam SUPER personel na sali porodowej. Najbardziej bałam się tego, że będę zostawiona sama sobie albo że ktoś będzie mnie źle traktował, ale zaskoczyłam się bardzo pozytywnie. Drugi raz zapewne też pojadę tam rodzić
.
-
Papapataka mamy podobne wspomnienia ze szpitala 😕 jak po pierwszej dobie mały nie mógł złapać piersi i zadzwoniłam oo położna to z pretensjami że czemu do niej, skoro jesteśmy pod opieką patologii noworodka, ścisnęła mi pierś i stwierdziła że licho z pokarmem. Po czym przyszła z patologii, przystawiła małego i stwierdziła że pokarmu bardzo dużo jak na 2 dobę.
No i zero zainreresowania mną i dzieckiem, gdyby nie to że musiałam brać leki na nadciśnienie to nikt do nas nie zaglądał. Dlatego mówiłam że pobyt gorzej wspominam niż poród...Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2019, 18:30