Mamusie październik 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Sunshine, dajesz radę nas czytać? Kilka maluszków przybyło od ostatniego updatu na 1 stronie. Daj znac czy uda ci sie zaktualizowac, bo jak nie to sprobuje wykopac posty z ostatnich dni i wrzucic na 2ga strone jak poprzednio
Edit: hahah, sciagnelam cie myslamiw trakcie pisania tego posta wrzucilas update
glowy nie dam, aly chyba jeszcze kogos brakuje, Paulinka099??
Edit2: znalazłamPaulinka099 pisala tak:"Dziewczyny, ja również melduje ze nas syn pojawił się na świecie 11.10 o 19.24. My tez jeszcze nie mamy imienia"
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2019, 10:54
Karooo93 lubi tę wiadomość
-
Dzięki dziewczyny
Bardzo szybko poszło. Po pierwszej stwierdziłam, że jednak jedziemy do szpitala, bo skurcze coraz bardziej bolesne. O drugiej jak mnie przyjmowali na porodowkw, to było 5 cm, a koło czwartej już parte. I w sumie aż do partych te skurcze były cholernie bolesne, ale krótkie i dosyć długie przerwy między nimi. Więc nie było tak źle, chociaż jeczalam, że nie dam rady. I mam wrażenie, że strasznie się darłam, ale mąż mówi, że nie. Położna miałam ta sama co przy pierwszym porodzie, także udało mi się
Ból okropny, ale życzę pozostałym takich porodów
Tylko macica mi się powoli obkurcza. I boli jak porządny okres. A mała śpi cały czas, nie da się wybudzic na cyca. Trochę mnie to martwi.Karooo93, kkkaaarrr, Goemi, Kookosowa, kasia1518 lubią tę wiadomość
-
silent wrote:Irka, wielkie gratulacje!
Kto następny?
Irka, gratulacje! Ale super ze tam wszystko naturalnie poszło:)
Silent jak to kto, ja następna! Bo jak nie, to chcą mnie położyć do szpitala jutro. Ale ja teraz oglądam Suites to jestem przygotowana żeby wynegocjować chociaż poniedziałekw każdym razie u nas dzisiaj 40+5, mam wizytę u mojej prowadzącej to dam znać później czy są jakieś newsy. A jutro ktg i spotkanie z lekarzem szpitalnym który chce mnie położyć do szpitala jak najszybciej.
Mania, jak tam? Ty się tu wygadaj swobodnie, jak masz zochote na żal post to dawaj!silent lubi tę wiadomość
23.10.2019 urodził się Władek ❤️
starania od 2016: PCO, KIR AA, teratozoospermia, 2017 - 4x IUIICSI 1 - 01.2018
ICSI 2 - 08.2018
IMSI 3 - 01.2019 - 27.01 szczęśliwy transfer! -
Irka gratulacje! 😊
Ja się witam w 38 tygodniu i nadal w dwupaku 😉 byłam dzisiaj na wizycie,
Rozwarcie dalej 1cm i dziecko szykuje się do porodu, ale POWOLI ...
Za tydzień kolejna wizyta.
https://naforum.zapodaj.net/7082fc2a1fbd.jpg.htmlWiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2019, 11:47
Cabrera, KasiaP, wiktoriaa lubią tę wiadomość
-
silent wrote:Spirit, w diagnostyce powodzieli mi, że lepiej dzisiaj zrobić badania, czyli 2 dni przed. I że wydruk online wystarczy. I trzeba było być na czczo
I na piątek wyniki będą czyli według tej matematyki ja w poniedziałek
dzięki
silent lubi tę wiadomość
2017 #1
2019 #2
-
Kkkar dzięki za czujność
Irka mój syn tez przez ponad dobe był strasznie ospały. Nie jadł 10 godzin! Ale położne mówiły ze ma prawo przez dobe taki być. Później to się zmieni. Spróbuj go co godzine- dwie wybudzać ale nic na sile.
U nas jak ulał wodami to nagle zgłodniał, a później ja sama co jakiś czas próbowałam go przystawiać. Bo waga spadła do tej granicznej wartości. Ale dzięki determinacji już następnego dnia odbił. Wiec ten wypoczynek był mu potrzebny. Zaufaj sobie, podpytaj położnej i powodzeniai wykorzystaj ten czas na sen i regenerację
-
nick nieaktualny
-
Drogie dziewczyny... To będzie bardzo długi post, kto chce to przeczyta 😉 chciałbym w końcu podzielić się moją historią porodu, bo zawsze po nowych narodzinach czekałam na takie opowieści. A było tak...
W poniedziałek i w piątek miałam dosyć spore plamienie śluzu z krwią. Czułam już wtedy, że ta krew nie wzięła się z niczego i coś może z tego być...
W piątek o godzinie 21:00 zaczęłam odczuwać skurcze. Ot tak po prostu. Nie zdążyłam nawet wcześniej zastosować żadnej z metod "wywołania" porodu. Skurcze nie były silne, ale zainstalowałam sobie aplikacje do liczenia i już na samym starcie były co 8-6 min. Zdziwiło mnie to, bo przecież ginekolog mówił, żeby jechać na ip jak będą co 10 min a tu od razu taka częstotliwość 🙈 No ale nie pojechaliśmy od razu do szpitala, bo myślałam, że to może te straszaki i przejdzie. Wieczorem siedziałam sobie z moją mamą, normalnie się śmiałam, gadaliśmy sobie, potem wzięłam prysznic itp. Męża wysłałam do spania, żeby w razie czego był wypoczęty.
Z czasem częstotliwość zaczęła wzrastać i mniej więcej o 23:45 postanowiliśmy jechać, bo skurcze były już co 3-4 min. O północy byliśmy na ip. Najpierw przyjęcie, wypełnianie papierów, ktg, enema. Rozwarcie ok 3-4 cm. Wszystko trwało dosyć długo i dopiero ok 2:00 w nocy byliśmy w sali porodowej. Przez ten czas skurcze zaczeły przybierać na sile, tak że musiałam naprawdę się wyłączyć i skupić żeby wytrzymać. Częstotliwość też jeszcze wzrosła, pewnie do ok 2 min, ale już wtedy przestałam mierzyć.
Sala porodowa super wyposażona. Miałam do dyspozycji piłkę, wannę, prysznic, gaz rozweselający, światło było przygaszone. No i zaczął się totalny hardcore. Skurcze zrobiły się mega mocne, zaczełam czuć ogromny nacisk na odbyt i uczucie parcia w szczycie skurczu nad którym nie miałam kontroli. Ból poza skalę wyobrażeń... Wyłam (tzn zawodziłam jak zranione zwierzę) prawie przez cały czas, bo taka zrobiła się ich częstotliwość i siła. Był przy mnie cały czas mąż i położna. Z mężem byłam pod prysznicem, ale po chwili nie dałam rady się nawet za bardzo przemieszczać więc wróciłam na salę. Błagam położną, żeby pozwoliła mi zacząć przeć, ale ona powiedziała, że jest ok 7-8 cm rozwarcia i musimy poczekać aż wody odejdą.
I wtedy miałam taki ogromny kryzys... Myślałam, że nie dam rady, to było ponad ludzkie siły. To był taki ból, że nie wierzyłam jak kobiety są w stanie to znieść. Nie wierzyłam, że to przeżyje 😥
Ale miałam przy sobie moje dwa ANIOŁY dzięki którym mi się udało.
Przede wszystkim mój mąż. Boże jak on mnie wspierał... Teraz nie potrafię sobie wyobrazić jak można być z tym wszystkim samemu. Przecież ja ledwo stałam na nogach. Kontakt z rzeczywistością miałam ograniczony do minimum. A on był wspaniały, jego słowa wsparcia spowodowały, że nie doznałam wtedy jakiejś zapaści psychicznej a mimo wszystko wytrwałam.
A druga osoba to położna. Nie mogłam trafić lepiej. Kobieta, która uspokojała, która nauczyła mnie przeć... I przede wszystkim cały czas mówiła mi, że robię to dla swojego synka co dawało mi motywację. Mówiła, że ona mi we wszystkim pomoże, wystarczy, że będę słuchać co mówi, a mojemu dzidziusiowi nie ma kto pomoc i jeżeli ja tego nie zrobię to nikt inny mu nie pomoże. Więc po prostu jej słuchałam i wykonywałam polecenia.
W trakcie największego kryzysu dałam radę usiąść na piłce i po chwili bujania w szczycie skurczu wody po prostu WYSTRZELIŁY i chlusnęły na podłoge i ścianę - lepiej niż na filmach 😂 Mąż zdążył zrobić unik 😉 Byłam w szoku, aż zaczęłam przepraszać za to, że narobiłam bałaganu.
I wtedy mogłam wejść na łóżko i w końcu zacząć przeć. Parłam chwilę na plecach, potem na jednym i na drugim boku. To już był inny rodzaj bólu, można powiedzieć, że lepszy. Na początku chciałam krzyczeć, ale położna powiedziała, że nie mogę, bo całe powietrze wtedy marnuje na krzyk zamiast dotleniać dzidziusia. Więc jak skurcz nadchodził miałam brać jak najgłębszy oddech i z całej siły przeć. Podczas każdego skurczu miałam zrobić trzy takie wdechy. Pierwszy zawsze był najlepszy, czułam że coś daje a dwa kolejne już słabsze. Dwa razy poczułam, że główka podeszła już do wyjścia, ale cofnęła się. Bałam się, że coś się stanie mojemu chłopczykowi i wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko.
Po chwili położna zaczęła przygotowywać stół do odebrania porodu. To też bardzo mi pomogło, wiedziałam, że już blisko końca.
Partych było w sumie pół godziny. W pewnym momencie mąż powiedział, że widzi główkę i że nasz dzidziuś ma dużo czarnych włosków 😃 Jeszcze chwila męki i o równej 5:00 poczułam ogromną ulgę i zobaczyłam mojego synka. Miłość od pierwszego wejrzenia ❤️ Zapłakał tylko raz, potem cały czas płakał tylko mój mąż. Ze szczęścia oczywiście 😍
Prosto z brzuszka po odcieniu pępowiny trafił w moje ramiona i tuliliśmy się dwie godziny. Poza tym było jeszcze szycie. Niestety pękłam i miałam też nacięcie (położna powiedziała, że trzeba będzie zrobić, chociaż wolałbym żeby nie mówiła). Pęknięcie w trakcie parcia czułam jak pieczenie a chwili nacięcia w sumie nie czułam. Szycie też było bolesne, ale po porodzie to nie robi zbyt dużego wrażenia. Po 2h poszłam z pomocą męża pod prysznic i na salę. Żałuję, że nie skorzystałam z gazu, bo byłam tak wyłączona bólem. Nie myślałam nawet żeby się napić wody, gdyby mi nie podsuwali to nie pilabym.
Na koniec napiszę, że w sumie inaczej sobie to wyobrażałam, ale i tak jestem bardzo wdzięczna, że poród był w miarę szybki (wszystkiego było 8h, z tego 3h takie naprawdę bolesne) i że nie było komplikacji i synuś urodził się zdrowy a po dwóch dobach mogliśmy iść do domu.
A i mój mąż wiedział dosłownie wszystko ☺️ Na początku myślałam, że może będzie stał przy mojej głowie czy coś, ale nie - patrzył jak wychodzi główka, jak mały wyskoczył, jak rodziło się łożysko, patrzył na szycie, wszystko 🙈 Ale teraz mówi, że to było wspaniałe przeżycie i cieszy się, że tam był (przypomnę, że tak do 7-8 miesiąc ciąży mówił, że nie chce przy tym być) ale zmienił zdanie 😉
A co do laktacji to mogłabym napisać osobny post. Nie miałam pojęcia, że tak to wygląda. Na początku nie ma pokarmu, przy karmieniu są okropne skurcze, sutki mega bolą... Potem znowu nawał pokarmu, straszny ból. Mały mi się parę razy zakrztusił... Ale przetrwać ten początek to chyba najważniejsze i teraz jest już całkiem dobrze ☺️ Połóg to też ciężki temat, chyba już rozumiem dlaczego nikt się za bardzo o tym nie rozpisuje... To trzeba po prostu przetrwać i codziennie mówić sobie "jutro będzie troszkę lepiej".
A ja chciałabym wrócić do Was, postaram się być częściej. To zależy od dnia, czasami jest dobrze, a czasami przebieram się z piżamy i myje zęby dopiero ok 16:00 🙈
Pozdrawiam Was i gratuluję wszystkich nowych dzieciaczków ❤️❤️❤️Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2019, 13:14
wiktoriaa, moni05, Cabrera, meerici, Jupik, Goemi, silent, sandrina22, Klaudia2016, adella1, Foto_Anna, KasiaP, Kookosowa, kasia1518 lubią tę wiadomość
-
My tez już przekroczyliśmy wagę urodzeniową, jest 4kg
na samej piersi, cudownie 😊
Irka, mój nie jadł 13h i spał i spał i tez mówiły, ze to normalnew nocy zaczął wojowac 😬
Cabrera, przedszkolanka:) lubią tę wiadomość
Grudzień 2018: zmiany nowotworowe szyjki macicy
2017-2018: 3CB
Prawie trzy lata starań 2016-2019
❌ Hashimoto, PCOS, niedoczynność tarczycy, tachykardia zatokowa
Alicja - 22.02.2012
Remigiusz - 05.10.2019 -
przedszkolanka:) wrote:Mamy o 120g przekroczona wagę ogrodzeniowa;) obecna 3380 g;)
A mam pytanie,jaką wybieracie szczepionke na pneumokoki?
Prevenar 13.
U nas chyba kolki... Masakra co sie dziej od 4dni wieczorami. Jakby ja ze skóry obdzierali. I nadal z kupa problem. -
Nuśka ❤️ Dobrze Cię czytać. Mega dzielna jesteś 😘 tak jak sama mówisz, najgorsze minęło 😊 lub dopiero przed Tobą, wiesz, „małe dzieci...” 😋
nuśka91 lubi tę wiadomość
Grudzień 2018: zmiany nowotworowe szyjki macicy
2017-2018: 3CB
Prawie trzy lata starań 2016-2019
❌ Hashimoto, PCOS, niedoczynność tarczycy, tachykardia zatokowa
Alicja - 22.02.2012
Remigiusz - 05.10.2019 -
przedszkolanka:) wrote:A mam pytanie,jaką wybieracie szczepionke na pneumokoki?
przedszkolanka:) lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNuska, bardzo ładny opis porodu
byłaś bardzo dzielna. A rzeczywiście pamietam, ze mąż nie chciał pierwotnie za bardzo być z Tobą przy porodzie.
Czytając takie opisy zastanawiam się serio, czy dałabym radę ?? Pewnie już się nie dowiem, bo jeśli uda nam się zmajstrować jeszcze jednego malucha, to musielibyśmy działać w miarę szybko i odstęp po cc byłby zbyt mały
Dziewczyny, wiem, ze truje, ale czy wy wszystkie (oprócz Moni, która właśnie napisała, ze tylko kp) dokarmiacie mm?
Wasze maluszki tak ładnie przybierają na wadze.
My mamy dopiero + 50 gram od wagi urodzeniowej, ale mleko jest (już kapie po brodzie czasem), mały je chętnie i często. Ale aż tak ładnie nie przybiera...
Lekarka na patronażowej mowila, żeby dać sobie jeszcze chwilkę...ale mimo, ze nie widzę nic niepokojącego, to martwi mnie ten słaby przyrost wagi. W końcu mamy już ponad 3 tygodnie... -
Nuśka bardzo Ci dziękuje za ten opis! Z przyjemnością przeczytałam. Trochę mnie to przeraża bo wiem ze mnie to czeka pewnie za kilka dni ale też uważam ze to jednocześnie piękne!
A powiedz, nie dostałaś znieczulenia bo nie chciałaś czy z innego powodu? I tez ciekawi mnie to nacięcie i szycie. Jak duże jest to nacięcie zazwyczaj, ile szwów? Czy to różnie bywa? I jak to teraz odczuwasz? Czy to pęknięcie boli bardziej czy mniej niż nacięcie?
Trzymaj się dzielnie w czasie połogu, mega byłaś dzielna przez caly ten poród.nuśka91 lubi tę wiadomość
23.10.2019 urodził się Władek ❤️
starania od 2016: PCO, KIR AA, teratozoospermia, 2017 - 4x IUIICSI 1 - 01.2018
ICSI 2 - 08.2018
IMSI 3 - 01.2019 - 27.01 szczęśliwy transfer! -
Cabrera, moja Nina jest tylko kp i ja podtrzymuje moj wczesniejszy post, ze produkuje chyba smietane a nie mleko. Wazymy sie 1 w tygodniu i przyrosry za kazdym razem srednio dziennie 35-40g, a norma mowi o 25-30g... ja juz czuje ze jest ciezsza i zaczela miec drugi podbrodek. Jutro mamy ortopede to pewnie tez zwazymy sie, obstawiam, ze juz przebila 3500, a w szpiyalu spadla najnozej do 2670
Cabrera lubi tę wiadomość