X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum W ciąży - ogólne Mamusie z Śląska - łączymy się :)
Odpowiedz

Mamusie z Śląska - łączymy się :)

Oceń ten wątek:
  • mychakruszyna Autorytet
    Postów: 1359 1305

    Wysłany: 12 lipca 2016, 19:55

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Klaudia no to widzę że już niebawem maluszka zobaczysz zwłaszcza ze aż 3tyg wyprzedza:)ja następna wizytę mam 22 lipca ;) ogólnie z maluszkiem ok choc w czasie dnia w ogóle nie czuję ruchów chyba ze siedzę spokojnie lub leżę ale podczas chodzenia nic a nic. Nie martwię się tym zbytnio ;)

    jesslin87 lubi tę wiadomość

    74di6iyek3xe528u.png

    20140724580117.png
  • Magda86_0309 Autorytet
    Postów: 307 123

    Wysłany: 13 lipca 2016, 08:49

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    jesslin87 wrote:
    Nie wiem jak to ma być ale coś mówili że mają się zmienić reguły i by wziąć mdm trzeba mieć wkład własny a oni dawaja dopłatę.
    Ale to chyba a od następnego roku mają wprowadzić kiedyś doszły mnie słuchy.

    Nie, my byliśmy już na rozmowie z panią z mdmu i wyjaśniła nam, że mdm jest właśnie dla tych, co nie mają wkładu własnego, czyli dla nas. Kredyt hipoteczny w banku + wkład właśny, który właśnie mdm zapewnia.

    rrb7y10.png
  • klaudia12369 Autorytet
    Postów: 346 293

    Wysłany: 13 lipca 2016, 09:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    paola89 no dokładnie, niech siedzi a nie będzie się wygłupiał :P Muszę z nim poważnie porozmawiać :D

    mychakruszyna oby jeszcze posiedział :D My na następna wizytę jedziemy 26 lipca :) Ja w ciągu dnia też za bardzo nie czuję ruchów bo cały czas coś robię i mały jest tak ukulany że się nawet nie odezwie :P Odzywa się dopiero wieczorem najwięcej albo jak się polożę :) Też już ma coraz mniej miejsca i pewnie nie jest mu łatwo wymachiwać nogami :D

    mychakruszyna, jesslin87, paola89 lubią tę wiadomość

    PCOS, niedoczynność tarczycy, Hashimoto, insulinoopornosc, mutacja Leidena
    o148jw4z8q8kgslq.png
  • paola89 Autorytet
    Postów: 1520 718

    Wysłany: 13 lipca 2016, 10:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    u nas na sierpniówkach to tak teraz lecą z tymi porodami że chyba ja sama zaraz zostanę na sierpień ;p więc pogadaj tam z synciem, niech siedzi będzie mi raźniej ;p

    Ja moją czuję nawet jak chodze , wiadomo że jak siedze/leże to bardziej wtedy cały brzuch się rusza ;p
    Ona tylko siedzi cicho jak obcych słyszy :D :D :D udaje że jej nie ma heheh

    jesslin87, _cherryLady lubią tę wiadomość

    Nasze maleństwo :* Kinga <3 21.08.2016r.
  • FreshMm Autorytet
    Postów: 1367 1388

    Wysłany: 13 lipca 2016, 15:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ach... przed Wami tak cudowne chwile, a mi się macierzyński powoli kończy... jeszcze 1,5 miesiąca ;( będę tęsknić za moim skarbem :)

    Iwr0p2.png

    6JOCp1.png


  • paola89 Autorytet
    Postów: 1520 718

    Wysłany: 13 lipca 2016, 17:03

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    FreshMm , nie martw się nam też czas przeleci i będziemy mówić to samo co Ty ;) , szkoda że tak to musi wyglądać , takie szkraby zostawiać już same no ale nic nie poradzimy .

    Nasze maleństwo :* Kinga <3 21.08.2016r.
  • kamenkaa Autorytet
    Postów: 1300 1432

    Wysłany: 13 lipca 2016, 21:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hejka ja po wizycie u kardiologa zmieniła mi leki na te ciśnienie na zupełnie inne i dzis juz 130/70 ufff oby sie wyregulowało i dodała ze to cisnienie w połogu mi szaleje z eminie do miesiaca całkowicie robiła Ekg echo serca i wszystko wporzo wiec luzik......

    U Ginka tez byłam z cyckami hehe takze nadal brac bromergon wiec biore i piersi juz zrobily sie miekkie:)

    FreshMm, mychakruszyna lubią tę wiadomość

  • paola89 Autorytet
    Postów: 1520 718

    Wysłany: 13 lipca 2016, 21:58

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kamenkaa, no to super inf :) fajnie że wszystko się wyjaśniło, pewnie jesteś dzięki temu spokojniejsza :)

    kamenkaa lubi tę wiadomość

    Nasze maleństwo :* Kinga <3 21.08.2016r.
  • kamenkaa Autorytet
    Postów: 1300 1432

    Wysłany: 13 lipca 2016, 23:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    paola89 wrote:
    Kamenkaa, no to super inf :) fajnie że wszystko się wyjaśniło, pewnie jesteś dzięki temu spokojniejsza :)


    a no masz racje bo nerwowa juz chodziłąm z dnia na dzien i sie zamartwiałam :( Sama wiesz jak to potem człowiek mysli /...

  • Magda86_0309 Autorytet
    Postów: 307 123

    Wysłany: 14 lipca 2016, 09:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    FreshMm wrote:
    Ach... przed Wami tak cudowne chwile, a mi się macierzyński powoli kończy... jeszcze 1,5 miesiąca ;( będę tęsknić za moim skarbem :)

    Zawsze jeszcze można pokusić się o wychowawczy albo... kolejną fasolkę ;-)

    Nie było mnie, dziewczyny, przez kilka dni, ale na szczęście dość szybko dało się Was nadrobić ;-)

    Oto mój brzusiol 8-tygodniowy ;-) Dawajcie swoje!

    https://naforum.zapodaj.net/thumbs/028fa84134d2.jpg

    bbeczka91 lubi tę wiadomość

    rrb7y10.png
  • mychakruszyna Autorytet
    Postów: 1359 1305

    Wysłany: 14 lipca 2016, 11:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    https://naforum.zapodaj.net/thumbs/0ccb00576ddd.jpg
    Fotka z niedzieli :) 32 Tc :)
    Kamenkaa dobrze ze wszystko się wyrównało ;)
    Ja znowu mam etap ciągłego glodu:/ mam takie fale- raz zmuszam się a raz obżeram - zauwazylam ze na początku każdego trymestru mam taki przypływ potrzeby jedzenia i wtedy grubne kilka kg. Już mam 10na plusie więc oby te 8tc za dużo nie przytyć :P

    Magda86_0309, kamenkaa, Kamila ;), bbeczka91, olka24 lubią tę wiadomość

    74di6iyek3xe528u.png

    20140724580117.png
  • Magda86_0309 Autorytet
    Postów: 307 123

    Wysłany: 14 lipca 2016, 11:58

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    no, Ty to już masz pokaźny brzusio, ale bardzo ładnie wyglądasz;-)
    I ten telefon z króliczymi uszami <3

    mychakruszyna lubi tę wiadomość

    rrb7y10.png
  • Magda86_0309 Autorytet
    Postów: 307 123

    Wysłany: 14 lipca 2016, 12:00

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    10 kg na plusie? To Ty musiałaś być mega chudziutka, bo w ogóle tego nie widać!

    rrb7y10.png
  • Karolina@ Autorytet
    Postów: 1308 2264

    Wysłany: 14 lipca 2016, 13:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Magda86_0309 wrote:
    Oto mój brzusiol 8-tygodniowy ;-) Dawajcie swoje!

    Mam pokazać mój brzuch po ciąży? Lepiej nie :D

    atdc20mmz2wpi7xu.png

    2fwacsqvbzwg1byy.png
  • mychakruszyna Autorytet
    Postów: 1359 1305

    Wysłany: 14 lipca 2016, 13:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Karolina dawaj przynajmniej będziemy wiedziały co nas czeka;)
    Magda uwierz ze widać te kg i to wszędzie :P jesli juz mi obcy ludzie z mojej miejscowości mówią ze po buzi przybrałam to wiedz ze nie jest dobrze :P ogólnie rozeszlo się od Glowy po łydki choć faktycznie bylam szczupła wcześniej aczkolwiek dziennie meczylam 2godz siłowni... I trochę się obawiam ze po ciąży nie będzie tyle czasu żebym sobie mogła go poświęcić. Maluszka będę meczyla dziennymi spacerami szybkimi:P

    74di6iyek3xe528u.png

    20140724580117.png
  • FreshMm Autorytet
    Postów: 1367 1388

    Wysłany: 14 lipca 2016, 23:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    13686696_1153505718025658_7451886496352964211_n-1468530674.jpg
    10 miesięcy po porodzie ;D Jest jeszcze z czego schudnąć, zwłaszcza pupa i uda ;) Ale rozstępów nie ma :)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 lipca 2016, 23:28

    mychakruszyna, bbeczka91, _cherryLady lubią tę wiadomość

    Iwr0p2.png

    6JOCp1.png


  • FreshMm Autorytet
    Postów: 1367 1388

    Wysłany: 14 lipca 2016, 23:29

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    PS. Wiecie co Babeczki oczekujące maluszka, wkleję Wam opis mojego porodu, bo był bardzo pozytywny oraz lekki i myślę, że jeśli go przeczytacie, to nastawicie się pozytywnie na swój własny :)


    PORÓD

    "Na początku powiem, że opis należy do tych pozytywnych porodów.
    Przeżyłam go i dzięki niemu wcale już nie boję sie rodzić w przyszłości, a
    dodatkowo na pewno wybiorę ten sam szpital. Poród, szpital, personel,
    pomoc mojego mężczyzny - wszystko było takie, jak mogłam sobie
    wymarzyć.


    Ostatnie dni przed porodem starałam się dokończyć wszystkie sprawy, na
    które po porodzie mogę nie znaleźć czasu. Zaczęłam szybko kończyć
    malowany akrylami obraz, zostało mi niewiele do końca... nie zdążyłam, do
    dziś leży i czeka na dokończenie. Za to 17 września kilka godzin przed
    porodem zdążyłam zrealizować punkty w programie MyBenefit i zamówiłam
    Arturkowi pościel i kilka zabawek. Położyłam się spać pewna, że tej nocy nie
    urodzę, a rano dojedziemy do ginekologa na ostatnie usg z ważeniem i
    mierzeniem maluszka.

    O godz. 1.25 obudził mnie silniejszy skurcz, po którym zmieniłam pozycję
    ciała. Poczułam lekką wilgoć i kilka kropelek na pościeli. Skurcz bolał, więc
    pomyślałam, że pewni popuściłam nieco moczu z bólu. Poszłam do łazienki
    zrobić siusiu i tam zaczęły odchodzić wody. Gdy zrozumiałam, co się dzieje,
    pomyślałam, że żal mi teraz budzić P., ale chyba nie mam wyjścia...
    Zastanawiałam się, czy go budzić, czy czekać na rozwój jakiejś akcji, ale
    wody szły już tak, iż upewniłam się, że najlepiej go budzić. Cóż, pospaliśmy
    zaledwie 3,5 h, ale zawsze coś.


    Zanim się wykąpałam, dopakowaliśmy do reszty torbę, to o 2.30 wyjechaliśmy
    z domu i o 3.00 byliśmy w szpitalu. Po drodze liczyłam skurcze, które były co
    7 minut, ale były odczuwalne jedynie jako bóle miesiączkowe, więc nic
    wielkiego.
    Na izbie przyjęć przez długi czas wypełnialiśmy dokumenty, żartowaliśmy z
    położną, było dość spokojnie, a skurcze się nie nasilały. Tylko co jakiś czas
    wymieniałam kawałki ligniny, które mi dali do wkładania do majtek, bo wody
    ciągle leciały. Dziwiłam się, że tych wód jest tak dużo. Miednicomierzem
    sprawdzili mi miednicę i okazało się, że jest niczego sobie, spokojnie mogę
    rodzić naturalnie. Miła pani ginekolog zbadała mnie ginekologicznie i zrobiła
    usg, po którym nie dowierzała, że mam termin na 3 października, bo
    dzieciątko jest wielkością na 34 tydzień. Rzuciła podejrzenie hipotrofii, więc moje obawy z czasu ciąży spełniły się dopiero teraz. Szacowana waga:
    2300g. Gdybym dziś nie rodziła i trafiła rano na wizytę do swojego
    ginekologa, i tak wysłałby mnie do szpitala (co potwierdziłam sobie z nim,
    rozmawiając 10 dni po porodzie). Dobrze, że Artur postanowił już przyjść na
    świat i oszczędził nam więcej stresu. Tymczasem każde badanie
    powodowało, że tryskało ze mnie więcej wód.

    Około godz.5.00 trafiliśmy na porodówkę. Dużo czasu minęło? Nie nudziło
    nam się, było co robić, tyle dokumentacji i tak dalej. Skurcze nie nasilały się jakoś za bardzo, więc już zaczęłam pytać położne, kiedy to wreszcie się
    rozbuja. Wykonaliśmy telefon do mamy P., a mojej mamie postanowiłam
    oszczędzić emocji o tak wczesnej porze i odezwać się, jak urodzę. Okazało
    się, że mama P. miała dziwne przeczucia, że coś się stanie tego dnia i
    dlatego do 1.00 w nocy nie spała.

    Kryzys senności mi minął, P. powalała senność, ale dzielnie dawał radę.
    Popiłam trochę wody, unikałam jedzenia, myśląc: a co jeśli zechcą zrobić
    pilną cesarkę. Nie byłam zresztą głodna, miałam sporo sił. Poszłam na
    lewatywę, która w sumie nie boli ani nie jest w żaden sposób nieprzyjemna, a
    dała mi wielką ulgę - do ubikacji pozbyłam się dużo kału, po którym akcja
    ruszyła jak burza - wreszcie konkretniejsze, odczuwalne skurcze. Tu też taka
    moja przygoda, że toaleta się zapchała, bo dali taki sztywny papier toaletowy, który się nie spłukiwał ;)

    Wylądowałam pod ktg, na którym było mi niezbyt przyjemnie leżeć w jednej
    pozycji, spowodowało to wzmożony ból, pomimo że skurcze się nie pisały. Ja
    je czułam jako silne bóle miesiączkowe co 5 minut, ale nic się nie pisało.
    Pewnie były słabe, tylko moje czucie wzmożone poprzez zniewolenie
    pasami. Ucieszyłam się, gdy wreszcie mogłam wstać i pochodzić.
    Następne 30 minut spędziłam stojąc pod prysznicem, P. polewał mi krzyż
    wodą. Miałam już bóle krzyża, ud i brzucha tak, że trzymałam się metalowej
    rączki i zginałam w pół, ale dzięki polewaniu ciepłą wodą, bóle krzyża i ud zostały zniwelowane, a czułam tylko brzuch jak silną miesiączkę chyba już co
    2-3 minuty. Pod tym prysznicem rozwarcie poszło jak szalone, bo w 30 minut
    z 1 cm zrobiło się 4-5 cm.

    Potem znów chodzenie po sali, ktg, nie pamiętam, czy znów prysznic, ale
    chyba tak... no i tak stanęło, skurcze pisały się na ktg, ale zbyt krótkie, aby akcja się rozwijała. Rozwarcie nie chciało iść dalej. Przyszedł lekarz, zbadał mnie, ocenił sytuację, padło pytanie o zgodę na kroplówkę z oksytocyną.
    Skoro akcja znów nie szła do przodu, to się zgodziłam. Nie bałam się
    żadnego bólu, byle Artur przyszedł bezpiecznie na świat i nie męczył się do
    wieczora...

    Przy kroplówce skurcze były coraz częstsze i dłuższe, ale mogę powiedzieć:
    nie taki diabeł straszny, jak go malują. Każdy poród jest inny, lecz ja swój
    wspominam pozytywnie. Przydała się nauka oddychania na szkole rodzenia i
    ćwiczenia oddychania w domu, bo na porodówce robiłam to już instynktownie
    i wiedziałam, co, kiedy, jak robić. Oddychanie bardzo niwelowało ból. Poza
    tym pomiędzy skurczami nie było bólu, wręcz przeciwnie: błogie rozluźnienie.
    No i ból wcale nie taki straszny, kiedy oddychałam, ze spokojem do
    zniesienia. Gdybym następnego dnia znów miała rodzić, powiedziałabym:
    "nie ma problemu". Także pozytywnie to wspominam. Oczywiście jednak nie
    mogłam się doczekać pełnego rozwarcia i skurczy partych, abyśmy mogli z
    Arturkiem odpoczywać i tulić się, bo to jednak ból, zmęczenie. Nie
    przysypiałam jednak. Byłam już trochę głodna, ale przy skurczach co minutę
    nie było czasu jeść.

    Położna wyjaśniła mi bardzo dobrze, jak odczuwa się skurcze parte: jako
    kupę z tyłu i siku z przodu. Dzięki niej mogłam je dobrze rozpoznać. Ogólnie
    świetny personel, położne zmieniły się w trakcie porodu, ale obie były spoko.
    Ta druga konkretnie zaciągała po śląsku ;) P. często pytał, cyz mi nie
    przeszkadza, ale nie przeszkadzał, tylko bardzo mocno pomagał samą
    obecnością chociażby. Na każdym skurczu chwytałam go za rękę i
    ściskałam, co dawało mi niesamowite wsparcie psychiczne, że mam z kim
    podzielić ten ból i to, co czuję. poza tym wołał położną, gdy tylko coś
    chciałam, a sama nie dałabym rady jej wołać, bo skurcz szedł, to musiałam
    tylko oddychać, nie mogłam mówić.

    W końcu nadeszły parte, więc pomogli mi usiąść. Rodziłam w pozycji
    półsiedzącej. Na początku nie było jeszcze pełnego rozwarcia, a moja
    rozmowa z położna wyglądała tak:
    "Nie przyj, jeszcze nie ma rozwarcia."
    "Nie mogę nie przeć!"
    "Nie pomagaj, dziecko samo idzie, ale ty nie pomagaj."
    To było trudne, ale się starałam. Krzyczałam nie z bólu, ale ze złości, że nie mogę przeć, a chcę to robić. P. też się starał mi pomóc, podawał gaz,
    powtarzał polecenia położnej. Wdychanie gazu też jakoś pomagało zapierać
    się woli parcia, chociaż średnio skutecznie... Czy gaz działał? Może czułam
    się bardziej rozluźniona, może to tylko kwestia psychiki? Nie wiem, ale
    dobrze, że był, przynajmniej na psychikę działał :) W ogóle to skurcze parte
    już wcale nie bolały, przechodzenie dziecka przez kanał rodny wcale nie
    bolało, chciałam mu pomóc i byłam bardzo szczęśliwa. Żadnego kryzysu 7-
    ego centymetra też nie pamiętam, więc na prawdę mój poród nalezy do tych
    pozytywnych :) Na pewno dzięki świetnej pomocy personelu i przyszłego taty
    :)

    W pewnym momencie położna powiedziała, ze małemu widać główkę i ma
    niewiele włosków, jej słowa zmotywowały mnie i zaskoczyłam się, że
    wszystko tak szybko idzie. Zabawne było, kiedy położna powiedziała P. że on
    przeć nie musi :D Odpowiedział jej, że się wczuł ;D
    Czułam też uszczypnięcie, gdy mnie nacinali. Urodziłam na 5tym partym.
    Nadal wyraźnie pamiętam, jaki Arturo był cieplutki, mięciutki, aksamitny, jaki
    miał kolor skóry, gdy go na mnie położyli. Jego główka wylądowała między
    moimi piersiami, a kiedy usłyszał mój głos, to przestał płakać. Mam nadzieję,
    że do końca życia nie zapomnę tej wyjątkowej chwili. Pomyślałam, że
    rzeczywiście jak na usg w ciąży, ma duże stopy po mamusi. Oboje mamy
    długie palce u rąk i u stóp. Wtedy nie umiałam jeszcze ocenić, do kogo jest
    podobny, ale teraz wiem i wszyscy mówią: wykapany tatuś. Usłyszałam, że
    jest ładny i dostanie 10/10 apgar. Po jakimś czasie go wzięli, bo wciąż
    krwawiłam.
    Okazało się, że rodziłam go z ręką przy główce, przez co bardzo mnie
    porozrywał, ale ja wcale nie czułam bólu ani tego rozrywania. Urodziłam
    łożysko z zaciekawieniem przyglądając się, jak ono wygląda. Kiedy mnie
    szyli, Arturo był u taty na rękach kilka metrów dalej, widziałam ich. Szycie
    trwało niemal godzinę, szyjący mnie lekarz wciąż zagadywał, żartował i
    uprzedzał mnie, kiedy poczuję jakieś uszczypnięcie. Zastanawiałam się, czy
    to nie dlatego, że w planie porodu zaznaczyłam, że chcę, aby mnie
    uprzedzać przed nadchodzącymi zdarzeniami, że jestem wrażliwa. W ogóle
    to nie dałabym położnym planu porodu, uznając, ze w sumie najważniejsze,
    by Artur przyszedł na świat bezpiecznie - ale same poprosiły.

    Dalszy pobyt w szpitalu wspominam też bardzo pozytywnie, na pewno
    wybrałabym go ponownie."

    mychakruszyna, paola89, bbeczka91 lubią tę wiadomość

    Iwr0p2.png

    6JOCp1.png


  • mychakruszyna Autorytet
    Postów: 1359 1305

    Wysłany: 15 lipca 2016, 00:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ah....az się wzruszyłam :) dzieki :) przepięknie to opisałaś, nawet te bolące momenty jakoś nie straszne u ciebie :) mam nadzieje że mój poród równie gładko pójdzie :)

    FreshMm lubi tę wiadomość

    74di6iyek3xe528u.png

    20140724580117.png
  • FreshMm Autorytet
    Postów: 1367 1388

    Wysłany: 15 lipca 2016, 01:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    mycha, na pewno :) prysznic łagodzi wszystko, a teraz chyba przy wszystkich salach porodowych są dostępne prysznice :)

    Iwr0p2.png

    6JOCp1.png


  • paola89 Autorytet
    Postów: 1520 718

    Wysłany: 15 lipca 2016, 12:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    FreshMm jakie wspomnienia do końca życia :) ładnie opisałaś i nawet mnie trochę uspokoiłaś bo jeśli chodzi o takie tematy szpitalne to ja panikara jestem :) fajnie że tak to dobrze zniosłaś i jeszcze personel pomagał :)

    Wczoraj byliśmy u położnej która będzie ze mną przy porodzie i w sumie się cieszę, bo ustaliła mi wizyty średnio co 4 dni ( czego się nie spodziewałam), każda wizyta to badanie + ktg, a wczoraj okazało się że szyjka się znowu skórciła, jest miękka i przepuszcza palucha więc postęp jest od ostatniej wizyty u gina :)

    kamenkaa, FreshMm lubią tę wiadomość

    Nasze maleństwo :* Kinga <3 21.08.2016r.
‹‹ 59 60 61 62 63 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Choroby endometrium - jakie są najczęstsze?

Czym jest endometrium, a czym endometrioza? Jakie mogą być inne choroby endometrium i jak się objawiają? Jaka grubość endometrium jest optymalna podczas starań o dziecko? 

CZYTAJ WIĘCEJ

PMS a zdrowie psychiczne i jakość życia. Jak sobie radzić z objawami?

PMS często jest kojarzony głównie z objawami fizycznymi, takimi jak ból brzucha czy wzdęcia. Jednak coraz więcej badań wskazuje, że ma on istotny wpływ również na zdrowie psychiczne kobiet. Dlatego ważne są: zrozumienie związku między PMS a nastrojem i kondycją psychiczną w ogóle oraz nauka skutecznych strategii radzenia sobie z emocjonalnymi skutkami choroby.

CZYTAJ WIĘCEJ

Witaminy na męską płodność - które najważniejsze?

Powszechnie wiadomo, że witaminy są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka. Jaką jednak rolę odgrywają witaminy na męską płodność? Po jakie produkty sięgać, by dostarczać witamin, które mogą poprawić jakość nasienia i zwiększyć szanse na zajście w ciążę? 

CZYTAJ WIĘCEJ