PAŹDZIERNIK 2023
-
WIADOMOŚĆ
-
Syrenka, wiem, ale jak przeżywam to stary mi mówi, że to to samo dziecko ciągle. I z jednej strony ma rację, a z drugiej czuję się winna, choć nie mogłam nic zrobić, szła w czworakach zmęczona i się rozjechała na płasko po prostu na kafelkach. Nawet jak durna przeglądałam śmieci z jeżdżącego odkurzacza, ale musiała połknąć.
Faceci chyba nie zrozumieją, ja mam ból, że kilka lat patrzenia na to teraz.
W sumie to w zeszłym roku pisałaś, że kupujesz na zaś testy combo i ja zgapiłam to od Ciebie niedawno szykując się na plagi żłobkowe. 😅
Elektrolity pewnie możesz sama zrobić w sumie. Najważniejsze, że się czuje lepiej, bo pewnie ze szpitala byście coś gorszego przywlekli jak mówisz. Zresztą nie ma to jak w domu. -
O matko Mju teraz to zobaczyłam.. no nie pociesze. Raczej u takich maluchow nic nie zrobią. Ewentualnie jak będzie miała jakies 2/3 latka.. ale to roznie zależy od stomatologów pediatrycznych..
Dziś jestem cały dzień w pracy wiec chyba nie popisze do Was .. -
Mju, strasznie mi przykro. Też by mnie to gniotło jakby coś się nam podobnego wydarzyło. Źle mi nawet jak młody się pazurem zadrapie a co dopiero zęby pokruszone 🥴 Daj znać co dentysta na to.
Syrenka, teraz covid, rsv i inne zarazy latają. Dobrze, że posłuchałaś siebie i nie poszliście jeszcze do szpitala. Lepiej w domu wychorować. Dużo płynów i będzie lepiej. Dla pewności test się przyda, a jakby było coś gorzej to sama będziesz wiedziała, żeby jechać do szpitala już.
My jednak wychowawczy wybierzemy. Kocham tego małego urwisa i bardzo chcę obserwować drugi rok życia. Poradzimy sobie finansowo, a jakby trzeba było skończyć urlop wcześniej to w najgorszym razie skończę. Za to będzie bardziej lajtowo i wszyscy będziemy spokojniejsi niż z moją pracą i żłobem.
Kropka, hmmm widać koleżanka miała inną wizję wychowywania maluszka. Nasz śpi z nami, ale rok temu wyobrażałam sobie że teraz będzie już spał u siebie w pokoju... a tymczasem nie dość że nie śpi to nadal go cyckuję. Tak jak pisałyście, do 18nastki żarł nie będzie 😜 I tak sobie myślę, że różnie ludzie patrzą na wychowanie i grunt żeby każdy robił w zgodzie ze sobą i dzieckiem. Dzieciaki też są różne i potrzeby rodziców również. -
Eskalopka oczywiście. I ja nie neguje tego że ona nie spała ze swoimi dziećmi. Bo Misia nasza też raczej bardziej w swoim łóżeczku śpi. A Marcelinka tylko z nami spała. Wiec są rozne dzieci rozni rodzice. Ale nie narzucać swojego podejścia.
Syrenka bardzo dobrze, bo w szpitalu to inne dziadostwo można złapać. A te zimne stopy hmm nawet nie słyszałam, że to objaw odwodnienia .. -
Oszlifowała nam trochę te zęby, żeby były mniej ostre te ułamania. Na szczęście samo szkliwo poszło. Możemy próbować odbudować za 2-3 lata, ale bez gwarancji sukcesu, bo to trudne miejsce.
Poleciła nam pastę brush baby, bo akurat tooth mousse jużod jakiegoś czasu znamy i używamy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 października, 17:17
-
Mju, nie będzie przeszkadzało, a nikt nawet nie zauważy, że coś tam się zadziało;) Mleczaki są różne. I nie win się. Jeszcze będzie mnóstwo wypadków, a dziecko się uczy, musi się uderzyć, spaść, przewrócić. Przecież nie przykleisz malucha do podłogi. nic nie zrobiłaś złego, tego nie dało się uniknąć.
Mju lubi tę wiadomość
-
Syrenka, niby wiem, ale to tak po matkowemu boli. Znaczy wydaje mi się, że po matkowemu skoro stary tak nie przezywa, a przyjaciółka z półroczną córką rozumie 😅
Jeszcze ta baba ze 3x do nas powiedziała, żebyśmy uważali na dziecko. Aż ostatnim razem miałam chęć odpowiedzieć, że no tak, bo normalnie to lubię sobie dla jaj popchnąć a potem wydać 250zł, żeby z lekarzem porozmawiać 🤦🏻♀️ ona już drepcze pomalutku coraz dalej, czworaki są dla niej bardzo pewną i stabilną pozycją, a i tak się stało.
Wiecie jak to jest, cały dzień można uważać, asekurować i nic się nie będzie działo, a na sekundę się uwagę odwróci i właśnie wtedy się coś stanie ale już się pozbierałam, kocham strasznie te moją bobisię. Zbój jest, ale tak urocza we wszystkim, że w sercu się nie mieści. Mamy taką dużą wywrotkę wadera, też spojrzałam dziś w inną stronę jak się zbieraliśmy do dentysty a ta już w tej wywrotce siedzi i kombinuje jak wyjść i kolejna tragedia gotowa
Syrenka, a jak Olafik się czuje?Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 października, 21:35
Eskalopka lubi tę wiadomość
-
Mju, wiem o co chodzi. Najważniejsze,że to samo szkliwo. A dentystka się nie przejmuj, nie ma może dzieci, albo miała farta,że się im nic takiego nie dzialo. Bo można uważać, a czasami wystarczy mrugnąć i nieszczęście gotowe.
Olaf już lepiej. Bandzioruje strasznie. Biegunka się już wycisza, gorączki nie było, jeszcze pokasluje, ale mysle,że to też raczej z górki. Będzie dobrze;)Eskalopka, Mju, Kropka6, Praskovia lubią tę wiadomość
-
Syrenka dobrze słyszeć, że z Olafem juz lepiej jak to mówią oby do wiosny!
A właśnie dziś zmiana czasu, ktore będą spać lepiej dzieciaczki? 😜 Bo ja nie łudzę się poprawa a wrecz czekam na gorszy armagedon 🤣
Mju z tym pilnowaniem to kazdy mądry jak nie dotyczy jego dzieci albo właśnie jak Syrenka pisze jeśli ich nie ma... Ja pamiętam jak moja starsza lupnela o kant sciany tak że myślałam że bede na pogotowie jechać.. bo az miałam wrazenie że wglebienie się zrobiło 😜 placzu 40 minut było. A stałam obok niej.. ale też rozumiem jako matka te rozterki.. i wiem że ty podswiadomie żałujesz i oplakujesz te zęby. A mężczyźni to oni zawsze beda bagatelizować połowę tych naszych "tragedi" bo nie mają ciała migdałowatego rozwinietego 😜 tak sobie zawsze tłumacze, aby nie wygnać męża za ojej ojej nic jej nie będzie 🤣
Eskalopka jeśli wybraliście wychowawczy, to tez spoko. I tak jak mówisz zawsze mozna przerwać wychowawczy i wrócić do pracy i mlodego posłać do żłobka. Teraz to i w państwowych jest możliwość od połowy roku zacząć adaptacje. Bo wiem że są takie placówki że wrzesień i koniec.. w innym terminie nie przyjmują dzieci. A ja powiem Wam że chwalę sobie z innego powodu mój powrót do pracy, bo mąż wiecej czasu spedza z dziewczynami tak 1:1. Bo jak ja byłam to zawsze coś. A to na podwórku ogarnąć. A to on gdzieś pojedzie załatwić. A teraz no jak mam na drugą zmiane, to nie ma musi siedzieć x nami. I tez daje mi to dziką satysfakcje jak przychodze do domu i patrze bajzel że dziada i baby brakuje, i mówi mi no że nie miał jak ogarnąć i wtedy może mam nadzieję, że docenia to że jednak udawalo mi się jakos wzglednie utrzymać dom w jakims porządku. Albo dlaczego coś nie było zrobione. -
Przestawianie czasu jeszcze bardziej durne jest jak ma się dzieci niż wcześniej. My już wstaliśmy oczywiście 🤦♀️ A szkoda bo chętnie przygarnęłabym że 2-3h nieprzerwanego snu. Młody budzi się co godzinę ostatnimi czasy.
Kropka, wcześniej chodziło mi o to, że koleżanka nie powinna was oceniać. To waszą sprawa czy gdzie dziecko śpi itd. Może ona wolała jak było u siebie, a wam jest lepiej z wami.
Co do zabaw z dzieckiem to mąż regularnie zostaje sam z Tytusem. Kończy pracę i przejmuej młodego, a ja załatwiam zakupy, swoje sprawy itp. Powrót do pracy by nam tu wiele nie zmienił. Każde z nas ma swój czas 1:1 bo czujemy, że to ważne. We 3 też oczywiście robimy różne rzeczy. Gorzej mój czas ze starym 1:1 😅
Syrenka, nieźle was sieknęło, ale dobrze, że już jest lepiej. Robiłaś test? Też myślę że mógł to być covid. I dobrze w chorobie mieć jeszcze dziecko na cycku. Trochę łatwiej przejść. Też wierzę że jakieś tam przeciwciała dostaje. Powtórzę- oby do wiosny.
Do nas dziś znajomi z małym, 4msc starszym kolegą przychodzą. Ciekawe jak chłopaki się dogadają. Byliśmy razem na wyjeździe w lipcu, ale od tego czasu kilka miesięcy minęło i maluchy podrosły. Fajnie będzie porównać jak się zmienili.
Mju, dobrze że trochę podpiłowane ząbki? Jak się udało z piłowaniem u dentysty? Dużo było płaczu i walki czy na spokojnie?
Praskovia, co u was? -
Eskalopka wiem wiem, no ja nie oceniam kto jak śpi. Jego dom i jego zasady i wygoda. U nas mam wrażenie że sprawdziłoby sie powrot u starszej ze spaniem z nami. Ale ona chce u siebie w pokoju i łóżku. Ale żeby do nien przychodzić.. i taki klops że biegamy od łóżka do łóżka.. ale jest plan na wiosnę. Kupic większe łóżko dla niej i od razu do Misi i po woli Misie tam przyzywczajac. Bo przynajmnien jak chodzić to do jednego pokoju. A nie biegać tak.. u nas nocka .. hmm słaba.. Misia się budziła bo kataru w nocy dostała... I o 5 juz się obudziła i na cycu wisiała i nie chciała sie odłożyć. Plus od 3 w nocy (na stare) biegałam do Marceliny. W miedzyczasie do Misi. No ale ogólnie jakby nie patrzeć na stary czas o 7 wstały. Czyli nie było tak źle. Jakby jednak godizne przespały dłużej, bo zawsze o 6 wstawały.
No i vhyba jutro pierwszy dzien wolny w nowej pracy ze względu na Misi katar... Leci z nosa jak nie wiem..
A z mezem 1:1 tez najbardziej kuleje.. u nas on od początku narodzin starszej był tatą pełnoprawnym. Ale wiesz chodzi mi o takie rzeczy, że nie wiem cos w ogrodzie zrobić. To on się wyrywał a ja dziscmi mam sie zająć. I mnie to wkurzało, że dlaczego ja mam nie skosić np trawy tylko ja mam z dziecmi siedzieć. A teraz. Ja mam wolne przedpołudnie jak mam na druga zmiane to ogarne. A on nie ma wyjścia musi z dziewczynami siedzieć. -
Jutro my zamykamy nasze październikowe roczki. Jak ten czas minął... Zaliczyliśmy rozmiary od 56 do 86, Tytus ma 11kg i jest całkiem kumatym gościem, chociaż nie bezproblemowym. Oglądałam sobie zdjęcia sprzed roku 😱 jaki to był mały berbeć. Mam też filmik jak lekarze go masują bo po długich partych wyszedł śnięty. Teraz mnie ten film stresuje, a wtedy nie miałam chyba świadomości, że cokolwiek mogło pójść nie tak. Tyle zmian w ciągu roku 🙈 a za rok będzie jeszcze inaczej...
Praskovia lubi tę wiadomość
-
Eskalopka a za rok bedzie gadać juz 🫣 i pewnie na rowerku biegowym jeździć 😀 niektóre beda już sie odpieluchowywać. A niektóre jeszcze nie beda mieć na to ochoty. Inne spać w swoich pokoikach a inne dalej z nami rodzicami. To będzie ciekawe tutaj obserwować jeśli dotrwamy w gąszczsaczy obowiązków.
Ja czekam az Misia zacznie trochę mówić, to fajny etap też. Bo można trochę się dogadać 😀 ale wydaje mi sie że nie bedzie tak szybko jak Marcelina. Ale za razem fajnie jak jest takim bobasem moja mała Misia. W ogóle Marcelina jej wymyśliła ksywke domową i pewnie się przyjmie. Marcelinka do niej mówi Misiusia ale to jest ciekawe. Jestem fanka w ogóle pełnych imion i zdrabnianie właśnie jak Marcelina Marcelinka (nie koniecznie Marcysia). A do Misi częściej mówię Misia niz Michalinka. -
Eskalopka, najlepsze życzenia dla Tytka! 🥰 Myślę, że jeśli chodzi o Twój wychowawczy, to nie będziesz żałować tej decyzji. Nadchodzący rok będzie naprawdę ekscytujący! 💪🏻♥️
Ja się nie odzywałam, bo znowu byliśmy chorzy. To już czwarty, czy piąty raz od początku września, już straciłam rachubę. Teraz różnica taka, że był już mąż i sam się nie zaraził, więc mógł mnie odciążyć. Ale z drugiej strony mnie akurat wzięło mocniej niż dwa poprzednie razy… Niby już prawie wyzdrowieliśmy, ale wciąż się czuję jak flak. Zaczęłam mieć dziwne myśli, że jak ja w końcu padnę, to naszą rodzinę czeka kompletny chaos. Dlatego w lekkiej panice zarejestrowałam się do wszelakich specjalistów i czekam na wizyty w lutym. Niestety muszę się też wybrać do psychiatry. Ja miałam w przeszłości długą walkę o swoje zdrowie psychiczne i wiem z czym to się je. Dlatego też trzymałam rękę na pulsie. Do tej pory, pomimo wielu ciężkich momentów, czułam, że to jeszcze nie jest czas na szukanie pomocy u specjalisty, ale teraz ten czas nadszedł. Nie potrafię już być oazą spokoju i bezpieczną przystanią dla moich dzieci we wszystkich smutkach i humorkach, więc pora wrócić na właściwe tory.
Mju, ząbki Marcelinki są nadal śliczne! Tyle, że teraz z pazurem! 🦁♥️
Nam się Mitka znowu skiepścił. Dostał takiej mamozy, jak jeszcze nigdy. Moja mama przyjechała na kilka dni w odwiedziny i też mówi, że ma czwórkę wnuków, ale czegoś podobnego nie widziała. 🥴 Wisi na mnie jak rzep. Jak muszę odejść na moment potrafi się uczepić mojej nogi i szlochać jakby dopiero co był świadkiem mojej egzekucji.
Co do czasu 1:1 z mężem to Wam powiem, że nawet mi się nie chce… Jestem non-stop obwieszona dziećmi jak choinka. Myślałam, że jak stary wróci to będzie lepiej, ale jest jeszcze gorzej. Teraz wiszą na mnie trzy osoby. Trzy osoby mnie klepią, ciągną, całuskują, targają, przytulają i włażą mi bez pukania do toalety. Czuję jakby moje ciało przestało już być moje. Zmywam naczynia, mąż przytula mnie od tyłu, u jednej nogi Bolo uwieszony, a z drugiej strony Miet próbuje się wspiąć, ściągając mi przy tym spodnie. Bo starszy się napatrzył na mamozę młodszego i też chce tak samo. I wiszą na mnie obaj, z tym że jeden wydziera się „MAMO, MAMOOOO”, a drugi „ŁEEEEEEEEE”. Czuję, że nie mam prawa do własnego ciała; żeby sobie pójść i siąść na dupie bez jęków zza drzwi. Ono już nie jest moje, tylko wszyscy sobie nim dysponują jak chcą. Miet mnie ciagle gryzie, i tylko mnie. Wyglada, jakby robił to z miłości, ale jestem cała w siniakach. Jestem wyeksploatowana jak kozie wymię… Chciałabym zrobić sobie dłuuuuugą kąpiel i skupić się na ciele, poczuć je, pomyśleć o nim i celebrować, że jest moje. Brakuje mi ćwiczeń, brakuje mi masaży, brakuje mi kąpieli, medytacji i szybkiego samotnego marszu. Poczyniłam więc pierwszy krok, zawzięłam się i jadę z dzieciakami do Krakowa, a stamtąd planuję zrobić kilkudniowy wypad w góry. Sama. To znaczy, he he… Sama 🤦🏼♀️ No nie, jedyne na co mogę liczyć to JEDNA samotna wędrówka od rana do zmroku, a reszta to kulanie się z dzieciakami po jakiś dolinkach, ale dobre i to. Nie mogę się doczekać!
Kropka, jak tak czytam o Twoim kursowaniu między dziewczynami w nocy i o tym jak je obie dźwigasz jak wielbłąd, to widzę że mamy podobnie. Ale widzę też, że ja chyba jestem słabsza, bo dużo gorzej to znoszę. W sumie nie pamietam ani jednego Twojego postu, żebyś się skarżyła. Czasem piszesz, że jest ciężko, ale na zasadzie relacji, a nie narzekania. Jak ostatnio napisałaś, że „cieszysz się, że możesz się przytulic do tych swoich iskierek” w kontakcie biegania między jednym łóżkiem a drugim, to uświadomiłaś mi coś bardzo ważnego. Ja też tak miałam. Ale już nie mam. Jak po raz kolejny słyszę w nocy „mamusiuuuu”, to trafia mnie szlag. Po prostu. I dlatego zdecydowałam się umówić wizytę zanim się wszystko całkiem posypie.
Jest jakoś tak… płasko. Dobrze, że chociaż lato się skończyło. Zapach liści, chłodne powietrze jakoś koją moje nerwy. I dynie. Nie obchodzimy hallowen, ale lampiony z dyni robię zawsze. W zeszłym roku był traktorek. Liczyłam, że w tym będzie co innego, ale no niestety 😂😂😂
Eskalopka, Gauss lubią tę wiadomość
-
Kropka, nie pomyślałam o tym że odpieluchowanie może być już w tym roku. Jakoś w mojej głowie było w ciepłym sezonie 2026, ale masz rację! To będzie fajny rok 😊
Praskovia, boże jak jak Cie rozumiem z tym, że Twoje ciało już nie jest Twoje. Mam dokładnie tak samo. To prawdopodobnie przemęczenie i wieczne niewyspanie. Mam tylko jednego malucha, ale przy tej intensywności z dwójką nie poradziłabym sobie. Szczytem luksusu i relaksu jest jak mogę wejść do wanny na godzinę i ogarnąć sobie paznokcie słuchając podcastu! a panowie w tym czasie bawią się na dole i mi 🍑 nie zawracają. Nie wyobrażam sobie co masz przy dwójce małych chłopców bo to już jest bardzo zaawansowany poziom hardcoru, a daje mi w kość nawet jedna mała sztuka. Tak więc niezwykle do mnie trafiło to co napisałaś. Aż mi się łzy zakręciły.
Co do zdrowia, to koniecznie zadbaj o siebie. Szczególnie jeśli wiesz jak to może się skończyć i jak trudno jest się wygrzebać.
Jak wasze nocki? My wchodziny na nowy poziom chujni. Jak T. miał z pół roku to budził się 1-3 razy w nocy, szedł dalej spać i tyle. Wspominam to z tęsknotą. Aktualnie Panicz budzi się co 20-40 minut i owszem zasypia do następnego wybudzenia, a że zasypia na cycku to cholery już dostaję. Nie zdążę zasnąć między jedną pobudką a druga więc miewam tak że pośpię godzinę, potem dwie i pół mam wyjęte na karmieniach i usypianiach a potem sen w miniratkach albo i nie. Były takie momenty że w rano byłam tak padnięta że bliska byłam płaczu ze zmęczenia. Nie wiem jak miałabym pracować w tym stanie. Dziś o 2.30 gdy na koncie miałam półtorej godziny snu w sumie, stwierdziłam że wychodzę i idę spać gdzie indziej bo nie dam rady już kolejnej takiej nocy (trzeciej? czwartej?) przerobić. A dzisiejsza była szczególnie słaba bo wczoraj była roczkowa impreza, kupa ludzi, głośno itd. Tak więc zostawiłam panów i poszłam 3h przekimać w spokoju. Dali radę, a ja się odrobinę odbiłam i zdecydowanie muszę tak robić częściej! A co do samego snu młodego, to ewidentnie ma problem z połączeniem faz snu i chyba trzeba poczekać aż to samo minie, bo już różnych modyfikacji rutyny i drzemek próbowałam i nie ma różnicy. Zasypia ok, a potem są pobudki.
Impreza roczkowa minęła dobrz. Młody nadspodziewanie dobrze zareagował na kilkunastoosobową grupę w domu i bawił się grzecznie z babciami, ciociami itd. Zero nieśmiałości, speszenia... Gwiazda wieczoru po prostu 😄 I niby nic się nie zmienia po ukończeniu roku, a czuję że to już nie jest mikroszkrab i że ma JUŻ ROK! Taki starszy mi się wydaje.
Praskovia, śliczna dynia 🧡Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 listopada, 09:04
Gauss, Praskovia lubią tę wiadomość
-
Praskovia, zawsze czekam aż napiszesz. Bo doskonale wiem co czujesz. mam dokładnie to samo. Nawet staremu to przeczytałam, a on że jakby mnie słyszał. Ja się codziennie skarze,że nie ma mnie w moim życiu. Owszem, staram się coś robić dla siebie, pilnuje swoich granic, ale i tak to nie ja. Nie wiem jak to opisać, ale nie czuje się jak odrębna samodzielna istota. Jestem przyrządem do wieszania dzieci. Ciągle ktoś na mnie wisi, dotyka, a jak stary coś przebakuje o bzykaniu to mi słabo. Bo ja mam dość,że ktoś znowu chce mnie dotykać. Do tego służę do noszenia dziecka. Olaf ciągle jest na rękach, jak nie jest, to uczepiony nogi albo kładzie się krzyżem na ziemi i wyje. Też robi draki jak się oddalę. 20 cm to już za daleko. Kontakt przerwany, trzeba odpalić syreny. Mam dość. Ciągle Olaf na prawej ręce, ja się czuję jak niepełnosprawna. i to mnie chyba najbardziej doprowadza do szału. Że jestem zdrowa kobieta, a muszę prosić starego,żeby mi podal szklankę, odkręcił cos, coś zrobił. Ja chcę to zrobić, umiem, mam czas i ochotę, ale nie mogę, bo trzymam dziecko. Do tego w kuchni mamy wysokie cokoły, przez to wszystkie szafki są wyżej, a ja jestem krasnal i nigdzie nie sięgam. Jak jestem sama to stanę szybko na krześle czy na palcach i wezme, czego mi trzeba, ale z Olafem na rękach mogę sobie tylko popatrzec. O wszystko muszę prosić. Nie mogę zrobić prania czy poskładać, kiedy mam czas, bo ten się drze. A ja tak nie umiem go odłożyć, kiedy on tak płacze, bo coś muszę. A przez to krew w żyłach mi się gotuje. Już nie wspomnę o tym,że moje starsze dokładają nerwów. Iga ma 5 lat i z nią problemy są sporadyczne. To naprawdę fajny wiek. Ale jej się najbardziej obrywa, a tak naprawdę zupełnie bezpodstawnie. Wymagam od niej więcej, bo więcej rozumie, bo jest starsza, bo rzadziej odwala. A obrywa jej się, bo jestem strzepkiem nerwów. Za to młodsza to bym spakowała w paczkę i do Australii. Ona to jest as. Szkodnik naczelny. Ona się na mnie z łapkami rzuca, albo ciągnie za bluzkę, bo coś chce, a ja się nawet nie mam jak bronić, bo trzymam Olafa. Wtedy dopiero zaczyna się cyrk. Ula odstawia takie numery,że najcierpliwszy by wysiadł, a ja jestem już na skraju załamania i reaguje zbyt gwałtownie. Nie chce byc taka matka i nigdy nie byłam. Do tego uwielbiałam z nimi różne rzeczy plastyczne robić, a wszystko kończy się tym, że Iga się cieszy i robi, a Ula nudzi się po minucie i zaczyna niszczyć, rysować po ścianach, łączyć kolory w plastelinie, dziury w kartkach. Jak gramy w grę to rozsypuje pionki. Przez to się wypaliłam się i nie chce mi się starać. Odbieram z przedszkola i w domu puszczam bajki. Wraca stary i zabawia. nigdy az tak nie miałam. Już nie wspomnę, że dziewczynki 99% rzeczy chciałyby przez zabawę robić, a mi się nie chce. Jak po całym dniu brykają i nie chcą sie myć, to mnie aż trzęsie. A wystarczyłoby sposobem. Tylko do tego trzeba mieć dużo energii i dobry nastrój. Nie jestem zadowolona z tego co jest u nas. nie chce żyć na zasadzie przetrwania. Chce się cieszyć tym czasem, bo tak naprawdę, to dzieci teraz chcą z nami spędzać cały czas, a tak nie będzie nigdy. Zaraz trzasną drzwiami i się zamkną w pokojach, więc teraz trzeba wykorzystać każdą chwilę z nimi. Chce się tym cieszyć zamiast marudzić jak mi ciezko. Tylko,że do tego całego mojego przebodzcowania dochodzą awantury. Dzień w dzień o cokolwiek. Głowa mi pęka i jak idę po dziewczyny do przedszkola, to już zbieram siły, bo histeria 2 m od przedszkola to pewniak.
Idę wkrótce do psychiatry, bo tabletki, które dostałam pierwotnie zadziałały, a teraz nic.
Też nie widziałam,żeby się kiedyś Kropka skarżyła. Cóż.. ja tak nie potrafię, skarze się ciągle, często też się zastanawiam jak to się stalo, że mam dzieci, skoro kiedys ich nie chciałam. że co mi strzeliło tak sobie życie komplikować. Mam koleżankę w ciąży, ona się cieszy, a ja tylko pilnuje, żeby jej nie straszyć jak bardzo będzie miała przesrane;D
Boje się chwalić, ale Olaf śpi dobrze dość. Wstaję w nocy 2 razy, czasem wcale. Żeby nie było zbyt pięknie, wstaje o 5. Eskalopka, ja nie wiem jak ja to przeżyłam, ale po takich nocach jak Twoje, pracowałam, jeszcze dojeżdżałam do biura 40 km. najgorszy czas w moim życiu. Brak snu to jak tortury. Dobra decyzja z tym wychowawczym. Jak możesz sobie na to pozwolic, to spokojnie. I dużo więcej czasu z Młodym spędzisz, choroby Was przez chwilę ominą i pogoń, kiedy nagle tracisz 8 godzin z dnia. Ale to też obciążenie, bo w pracy oczyszcza się głowę.
Współczuję Wam bardzo tych nocy, to naprawdę najgorsze co może być. Odsypiaj w dzień bez wyrzutów sumienia. inaczej się wykonczysz. Wydaje mi się,że to może być przez cyc. Tytus potrzebuje pociumkac, żeby przejść do drugiej fazy snu. Bym spróbowała to rozdzielić. U nas z tak dramatycznych nocy przeszliśmy do przespanych zaraz po odstawieniu. Nie trzeba tak radykalnie, ale myślę,że jakby kilka razy zasnął bez cyca, to się powinien przestawic.Eskalopka, Praskovia lubią tę wiadomość
-
Eskalopka no abstrakcja z tym odpieluchowaniem. Ale tak może sie zdarzyć. Moja Marcelinka miała 2latka i 2 msc i sama sie odpieluchowala. Z dnia na dzien powiedziała że siku chce zapytałam czy spróbujemy na nocnik i zdjąć pieluszkę. I tydzień był taki lekko awaryjny a po tygodniu jakby od zawsze wiedziała kiedy co i jak. Jej koleżanka miała 1.5 roku. Ale znam tez dzieci ktore mając 3 latka ledwo co ogarniały, albo może na zasadzie ogarniały ale coś je blokowało. Wiec to jest indywidualna kwestia.
Praskovia, Syrenka tule Was wirtualnie. Z jednej strony chce Wam powiedzieć, że Was rozumiem, bo tez nie mam lekko ale z drugiej strony rzeczywiście jak czytam Wasze opisy i moje (bo przeczytałam ostatnie posty swoje). To od moich bije raczej pozytywna energia i tak tez czuje i siebie stawiam. Nie wiem od czego to zależy, bo tez czuje sie trochę wyobcowana ze swojego ciała i życia. Choć mówię sobei, to stan przejściowy. One tego potrzebują, a może problem w tym tkwi taki że ja mam zaopiekowane swoje potrzeby.. w sensie na początku był ten fitness, teraz praca. . Nie wiem sama. No jakoś wewnętrznie pomimo że nie jest łatwo momentami i padam na twarz , to nie czuję jakiegos zagrożenia w swojej głowie.
A może tex problem tkwi taki, ze ja mam ciężkie nocki czasami czyli około makx 5 godizn snu z 6 pobudkami. Ale too właśnie w ciągu dnia jest fajnie i dziewczyny w ciągu dnia spoko funkcjonują. Choć Misia bywa przylepa a Marceliny aferki prawie 4 latki bywaja, że chce sie wystawić za drzwi to jednak ten dzień ładuje akumulator wewnętrzny..
Plus to że juz przyzwyczaiłam się że od 3.5 roku nie śpię 🫣 i wmawiam sobie a jeszcze ze 3 lata i bedzie git. Może chociaż te 6 godzin ciagiem prześpię a nie jak ostatnio mi zegarek powiedział, że spałam 6 godzin, ale od 23. 30 do 10 rano 🤣 -
Kropka, pociągnę więc temat odpieluchowania. Czy miałaś naszykowany nocnik wcześniej żeby zacząć używać jak przyjdzie pora? Czy ma znaczenie model nocnika? Nie wchodziłam w temat jeszcze, ale lubię być przygotowana 😉
Jak tam u waszych maluchów samodzielne jedzenie sztućcami bądź łapką? Ja się boję próbować bo i tak jest w ciul sprzątania po jedzeniu jak Panicz parska i pluje (za dużo w buzi / najadłem się / grudki które mu nie pasują czasem / a tak dla beki). Boję się że jak odkryje że łyżka to katapulta już nigdy chaty nie domyję.... -
Jejku Eskalopka, ja raczej w kontekście przyszłego roku myślę o odpieluchowaniu wiec kupa czasu jeszcze. Ale tak miałam nocnik jak miała juz 1.5 roku i stał sobie grzecznie w kąciku i ona go widziała coodziennie. Jak go kupiłam to była fascynacja i ogladanie do czego to służy (choć ona już wiedziała w żłobku do czego służy, bo widziała jak statsze dzieci korzystają) i od razu nadmienie u nas Ciocie nie wysadzają dzieci puki rodzice nie wydadzą zgody lubi nie zauważą zainteresowania. (Bo słyszałam o prkatykach że niektore na siłę sadzają dzieci, żeby szybciej nauczyć 🤦♀️). No i tak ten nocnik stał sobie grzecznie ponad pół roku w łazience. W międzyczasie jakos tak pamiętam jak miała około rok i dziesięć miesięcy może bliżej jux 2 lat. Pucio chce siusiu i tutaj on robotę wielka odwalił. Jeszcze twz w tym samy czasie dostała książeczkę o myszce ktora sprawdza zawartość pieluszki. I Tupcio Chrupcio. (Ale tam mi się nie podobają teksty o emocjach w stronę młodszej siostry - typu po co komu taka siostra.. ) Wiec omijana była ta książka przeze mnie mocno.
Jeju kurcze u nas Misia jest karmiona w ogóle inaczej niz Marcelinka. Ona to w tym wieku już operowała super sama łyżeczka. A tutaj jak nawet jej dać łyżkę, to właśnie wszystko i wszyscy uwaleni. Ale ogólnie przez te jej problemu jedzeniowe, to jest karmiona, bo tak to w ogóle chyba by nic nie trafiło z tego jej jedzenia. Choć widzę,. że juz jest otwarta żeby sama próbować. Więc musze otwórzc umysł na brud 🫣 z Marcelina mi nie zależało bo byliśmy przed remontem 🤣
A pochwale Misię, mamy juz gorne i dolne dwójki i nauczyłam dmuchać nos. Tylko bez chusteczki. Dmucha tak po prostu i ma ugilone usta i trzeba zebrać wszystko, ale to i tak wydaje mi sie jakies progresEskalopka lubi tę wiadomość