Październikowe szczęścia 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Justynuszek to tak jak mój Filip. Mówi jeszcze jakieś słowa poza podstawowymi, czyli np. dzidzia, Bob (tak od Boba budowniczego, ukochanej książeczki ) etc. Ale tego dalej jest bardzo mało. Ostatnio sporadycznie buduje dwuczłonowe zdania, jak np. mam bu (czyli mam bułkę), albo coś innego, ale to baaaardzo rzadko.
Dostaliśmy polecenie podcięcia wędzidełka, co wczoraj zweryfikowała najlepsza dentystka od wędzidełek u nas w mieście i powiedziała, że absolutnie nie ma potrzeby. (To był pierwszy cios, byłam pewna, że to zaniedbałam)
Po drugie robiła takie zadania na sprawdzenie czy dziecko rozumie co się do niego mówi, jak na przykład miała pani jakieś rzeczy w ręku i Filip miał uczesać misia przypuśćmy. To sprawdzało czy on rozumie, że wziąć szczotkę i misia i go uczesać. Wszystkie te zadania mój Filip wypełnił wzorowo. Nie skończyliśmy tych zadań, bo po parunastu on się znudził i już nie chciał.
I tu właśnie się zaczęło. Wizytę mieliśmy o godzinie wieczornej (jakaś 18/19). Wizyta trwała godzinę. Zadania z dzieckiem logopedka robiła na samym końcu. Mój syn miał dość już. Był głodny i zmęczony. I zaczął płakać, przestał wykonywać polecenia, wyrywał się do drzwi. Nie mogłam go uspokoić, żeby nie płakał. Chciał stamtąd wyjść. I tutaj weszła porada psychologa, bo sobie dziecko nie radzi z emocjami. I ono sobie nawet nie da podciąć wędzidełka. Najpierw terapia, potem wędzidełko, potem dopiero logopeda. Miałam wrażenie, że to była pani logopedki pierwsza wizyta z "haj nidem". A jest to osoba bardzo polecana, więc wydawałoby mi się to dziwne.
I po dłuższych przeżyciach, logopedzie, stomatologu chirurgu etc. uznaję że trzeba po prostu dać dziecku czas. -
Bajka, myślałam o logopedzie, ale po twoim opisie zaczęłam wątpić. W końcu taki dwulatek nie ma tyle cierpliwości co pięciolatek. Może się bardziej wstydzić i nie chcieć wykonywać poleceń. Mój mały na przykład w obecności obcych potrafi się zawstydzić i nie zrobić tego, o co go poproszę. A czy to znaczy, że nie rozumie? Tak pewnie stwierdziłby logopeda. I jak każdy dwulatek ma prawo nie radzić sobie z emocjami. Na opanowanie tej umiejętności ma jeszcze całe życie. I czy tutaj potrzebny jest psycholog? Co on zrobi? Zapyta mojego syna o jego emocje, a on mu odpowie? Phi.. A co do wędzidełka - dziwne, że kazała wam podciąć. Tego nie robi się profilaktycznie, tylko wtedy gdy jest nieprawidłowa budowa. A objawia się to już po urodzeniu i jest często diagnozowane jeszcze w szpitalu.
-
Edka, właśnie o to chodzi. I też masz rację z tym, że jak nie wykona polecenia to nie znaczy, że nie rozumie. Widzimy przecież jak reaguje w domu. Dlatego właśnie piszę, że to może każda zaobserwować w domu - najważniejsze, że dziecko rozumie co do niego mówimy. Ta logopeda to jedna z najbardziej wykwalifikowanych osób w mieście. Poszłam do niej z polecenia. Z zalecenia, że dziecko przed drugimi urodzinami nic nie mówi. I mój syn jest podobny jak mówisz - wstydliwy, bardzo często jest typem obserwatora, co też zostało przez nią źle odebrane, że nie zawsze bawi się z dziećmi, czasami po prostu patrzy. Dokładnie się zgadzam z Twoją wypowiedzią. Mimo, że często rozmawiam z dzieckiem swoim, o emocjach bardzo dużo rozmawiamy. Ale nie wymagam od niego panowania nad nimi, bardzo jestem zadowolona jak je rozróżnia, czy jest zły czy smutny. Ja jestem dorosła, a nie panuję nad nimi w 100%, a taki maluch powinien? Z wędzidełkiem bardzo się wystraszyłam, bo raz jedna położna mi kiedyś powiedziała, że może mieć za krótkie. Ale pediatra mówiła, że nie. Dlatego tak strasznie przeżyłam tą wizytę. I dentystka powiedziała podobnie jak mówisz. W tym wieku ze względu na mowę się nie podcina. Jeśli by miał problem z jedzeniem - owszem, ale skoro je to nie ma potrzeby. Ale co się człowiek nadenerwował to jego.
-
U nas też smoczek jeszcze w użyciu. Byliśmy już blisko odrzucenia go ale niestety teściowa się zlitowała i kupiła nowy! Bardzo się wkurw...am! Ben miał kilka smoczków ale wszystkie już przegryzione, więc nie brał ich do buzi, wystarczyło mu, że ma go w ręce. Pierwsza noc była bardzo płacząca, druga już lepiej ale nadal płakał, że jego dydy jest kaput. Całymi dniami pytał o smoczek. No i teście wzięli go na spacer, później do sklepu i wrócili z nowym do domu. Wczoraj w ogóle nie chciał wyjąć go z buzi, więc mozecie sobie wyobrazić jaka byłam zla. Mam plan po ich wyjeździe, naciąć trochę ten smoczek i zacząć odsmoczkowanie od nowa
-
Bajka u nas wędzidełko było podcinane w drugiej dobie bo mały nie ssał prawidłowo piersi. Mówi dużo zadaniami, ale nie jest to nawet połowa tego co mówiła jego siostra w podobnym wielu. Ale co jakiś czas pojawiają się nowe słowa.
Mój mały też nie śpi ciągiem, w nocy budzi się płacze mruczy i zasypia dalej. zęby idą mu od 6 mieś do teraz, ale odkąd nie ma smoczka czyli od 18 mieś. Wcale nie budzi się więcej razy w nocy.
Dziewczyny ja wszystkie zachowania typu budzenie w nocy, ataki histerii, niechęć do jedzenia traktuje jako normalne u dziecka, myślę,że to tak ma być. A rodzic ma pozwolić się wypłakać, wytłumaczyć i przytulić, pocałować i jest ok. Bajka i myślę,że Twój fifi normalnie zachował się u logopedki, bo było już późno, był zmęczony i głodny. Zabierz go może do innej i w godzinach rannych ale też nie blisko drzemki. Ja sceptycznie podchodzę do specjalistów i uważam, że najlepszym specjalistom od dziecka jest rodzic 🙂 To on najlepiej może wszystko zaobserwować bo jest z dzieckiem non-stop 🙃
I zabiła bym Teściową jak by kupiła nowy smoczek. Pewnie dziecko może mieć smoka nawet do 4rż, znam takie dzieci, czy mieć pampersa do podobnego wieku, tylko po co???Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 września 2020, 13:02
akilegna♥ lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, a te histerie typu „coś mi nie wychodzi i nie dam sobie pomóc” to nie jest przypadkiem bunt dwulatka? Ja właśnie tak rozumiem ten bunt- nieradzenie sobie z własnymi emocjami. A jak dochodzi do tego zmęczenie/głód, to histeria nie zna granic.
Co do smoczka w nocy i pobudek- jak Kinga miała smoczek, to potrafiła się budzić za każdym razem, kiedy wypadł jej z buzi i nie mogła go znaleźć. Po zaaplikowaniu smoczka zaraz zasypiała. Teraz nie budzi się wcale- no chyba, ze przeżywa coś, co się działo w ciągu dnia- wtedy potrafi płakać przez sen.
U nas jest progres, 2 razy już zasnęła bez smoczka w ciągu dnia na drzemkę potrzebuje jeszcze spać w ciągu dnia, ale bez smoczka nie jest w stanie się tak wyciszyć. Niestety, te drzemki wypadają między 14 a 15, wiec pozno- i znowu pozno chodzi spa, ale tez wcześnie wstaje. A ja nie mam czasu na zrobienie czegokolwiek w domu, bo jak ona idzie na drzemkę, to i ja tez.
No i rozgadała się bardzo w ciągu ostatnich 2 tygodni, wczoraj tluklysmy muchy u dziadków i non stop wałkowała „Mama, dzidziś? Mufa ciedzi tam! Na siusicie ciedzi dusia mufa! Sio mufa!” I tak w kolko, w różnie kolejności -
Julita na razie to ja sobie daję spokój z logopedami. Daję mu czas. A co do emocji to zgadzam się z Tobą i Karo. Ja to rozumiem, tylko właśnie tak jak mówię musiałam sobie to przemyśleć, bo gdy usłyszałam coś takiego od specjalisty trochę mnie do uderzyło. A zęby też u nas idą od bodajże 4/5 miesiąca (a pierwszy wyszedł ostatecznie w 12 miesiącu...). Były 2 miesiące przerwy, i teraz chyba idą piątki. To też nie jest takie łatwe u nas chodzenie do specjalistów za dnia, bo oboje pracujemy, ale na razie zostawiam temat. Niech się rozwija swoim tempem. Tak tylko napisałam, może pocieszy to też jakąś Mamę, która się martwi mową malucha.
Karo - tylko właśnie u nas jest ta różnica, że Filipa nie budzi wypadnięcie smoczka. Wiele razy mu wypada i nic takiego się nie dzieje. Po prostu jak już się budzi to go szuka. Albo jak płacze przez sen i nie mogę go uspokoić to sama mu daję smoczek, dla wyciszenia.
I jeszcze ciekawostka - nasza dentystka powiedziała, że wiadomo, że smoka nie powinien już mieć. Ale u nas jest problem z pracą językiem (Filip nie podwija go do góry) i to działa na naszą korzyść, bo sposób w jaki Filip ssie smoczek wymusza pracę języka (Filip nigdy nie gryzł smoczka, u nas będę musiała go pociąć sama). Ale wiadomo, smoczek musi iść niedługo w odstawkę tak czy siak.
Dzięki dziewczyny za dyskusję na ten temat. Bardzo ciekawie czyta się doświadczenia innych. -
Myślę Bajka,że doszłaś do dobrych wniosków 🙂 Trzeba mieć swój rozum i tyle. Moja szwagierka chodzi z synem do logopedy on jest po operacji rozszczepu podniebienia ma 4 lata i o 17 u logopedy mam poprostu wyrąbane na to co ona mówi do niego. Zmienili godzinę na 9:30, nie to dziecko...
Hedgehog lubi tę wiadomość
-
Napiszę, jak było u nas.
Syn długo nie mówił, dopiero w 2,5 roku zaczoł mówić proste zdania dwuwyrazowe. Nigdy nie miał problemu z wymową, nie musiał chodzić do logopedy. Choć większość dzieci w przedszkolu zawsze było kierowanych do logopedy, on nigdy.
Starsza córka bardzo długo nie mówiła. Zaczęła mówić zdania w 3,5 roku, ale ona nie rozumiała co się do niej mówi. Poszłam z nią w wieku 2,5 roku do logopedy, to powiedziała, że córka ma czas, ale ja wiedziałam, że jest źle. Lata Wwr zrobiły swoje i jesteśmy w normie.
Natomiast Kinga wszystko rozumie, nawet złożone polecenia, chętnie powtarza i ciągle gada, jednak zdań nie mówi. Widzę, że wszystko jest ok i ma jeszcze czas.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 września 2020, 22:56
-
Hedgehog, a szczerze mówiąc to nie mam pojęcia czy ma dzieci. Hahaha u nas też już szantaż jest bardzo dobrze rozumiany, na szczęście. Bardzo przykro mi czytać o tych atakach histerii u Was. Ale to musi być dla Ciebie wyczerpujące. Niestety trzeba to przetrwać.
No i widzicie, tak u Was czytam, że wszystkie piszecie 2,5-3 lata. A jednak logopedzi mają kompletnie inne ramy czasowe, dlatego też poszłam na tą wizytę.
Julita masz rację, jeśli chodzi o takie rzeczy to zdecydowanie lepiej z rana.
Tylko że też u nas nie ma takiego parcia na mowę, bo Filip doskonale się z nami dogaduje. Większość rzeczy rozumiemy co on chce powiedzieć, więc i chłopakowi się nie spieszy.
-
Dwulatek, który nie radzi sobie z emocjami? A to nowość. No to ja też powinnam wybrać się z moją do psychologa i to już. To była wasza jedyna wizyta u niej? Dla mnie to jasne, że synek był po prostu zmęczony.
Co do smoczka, to nam poszło gładko, ale nie uwierzycie ostatnio naszły mnie głupie myśli, żeby wrócić do smoczka zamiast piersi. Ale rzuca nim z takim impetem, że mogę sobie ten "genialny" plan wsadzić...
Za to dzisiaj w nocy odmówiłam jej dwa razy karmienia, był bunt i płacz, ale nie trwał długo, położyła się zrezygnowana i mówi "Drap drap" dla mnie to znak, że się pomału zaczyna godzić z tym. Rano dotknęła pierś i mówi "Chora".
Czy to będzie odstawienie od piersi czy smoczka, musimy się przemęczyć.
U nas z mową bardzo ruszyło. Nawet nie wiem kiedy, do pewnego momentu pojedyncze słowa, a teraz z dnia na dzień mnie zaskakuje. Wczoraj zaśpiewała "sto lat sto lat niech zyje..nam", sto lat znała a reszte nie wiem kiedy załapała.
-
Sto lat to u nas hit.
Bunt jest na porzadku dziennym...
Do tego stopnia ze strach cos zrobic. Normalnie sie kłóci ze mna caly czas!
Mowie jej zeby pamietala ze kupe robi sie do nocnika, bo czasani tu zdarza sie wpadka, a ona: "nie mamusiu, kupa do majteczek i nie mow Ewie ze kupa do nocnika bo do nocnika tylko siku. I nie patrz na mnie mama." To ostatnio ulubione zdanie: nie patrz na mnie.
Czysci nos ale sama musi umyc odsysacz. Nocnik sama musi wylac. Jak zdejmie matki, nie chce ubrac to za chiny jej nie ubiore i chodzi gola. Jak ja dotkne to zaraz na mnie krzyczy. Czasami nie mam sily juz. Ciesze sie ze jest taka rozgarnieta i samodzielna ale te jej humory mnie dobijają.
Ale umie liczyc do 10:)
A, i jak jedziemy autem to mi mowi: ooooj, mamusiu nie tak szybko jedz autem. Poomaaaluuutku mamusiu z ewa sie jezdzi.
Rozbrajja mnie te jej zdania:)
-
U nas króluje słowo "Nie chce". Jedziemy rano do mojej mamy to całą drogę słyszę "nie chcę do babi" (a z babcią ma najlepiej na świecie!), dzisiaj w nocy "Nie chcę spać", "Nie chcę jechać", nie chce tego, tamtego...I teraz muszę uważać co powiem po tym 'nie chcę', bo jak nie trafię -to ryk.
-
Bunty, tupanie nogami, płacz...Doskonale to znam
A właśnie co do smoczka...Generalnie przy synu nie używałam, bo nie chciał. Nie ukrywam, że wiele razy było nam przez to ciężko, ale dziś sobie to chwalę, bo nie musiałam go odzwyczajać. Jednak przy córce używam, gdyż znacznie mi to ułatwia funkcjonowanie. I zastanawiam się, kiedy powinnam powiedzieć "stop" i zabrać smoczek, żeby najmniej "bolało" (i ją, i mnie). Czy za 3 miesiące, czy za rok...Ktoś ma jakieś doświadczenia?
-
edka85 wrote:Bunty, tupanie nogami, płacz...Doskonale to znam
A właśnie co do smoczka...Generalnie przy synu nie używałam, bo nie chciał. Nie ukrywam, że wiele razy było nam przez to ciężko, ale dziś sobie to chwalę, bo nie musiałam go odzwyczajać. Jednak przy córce używam, gdyż znacznie mi to ułatwia funkcjonowanie. I zastanawiam się, kiedy powinnam powiedzieć "stop" i zabrać smoczek, żeby najmniej "bolało" (i ją, i mnie). Czy za 3 miesiące, czy za rok...Ktoś ma jakieś doświadczenia? -
Czytam wasze wpisy i jakbym czytała o Tobim .. zlaszcza Ciebie chic ..
Mały łapie takie amby czasami .. wszystko sam , wszystko nie .. pomocy nie chce ..
Jest bardzo samodzielny i konkretnie zbuntowany .. jest to dla mnie szkoła cierpliwości ..
Właśnie worcilismy do domu po tygodniowym pobycie w szpitalu .. młody złapała jakąś wredna wirusowke i gorączkował bardzo wysoko .. pobyt w szpitalu ze zbuntowanym 2latkiem - czuje ze powinnam wybrać się na jakas terapie do psychologa
Smoczek to było w szpitalu moje jedyne wybawienie .. nie oddałabym go w tej chorobie za nic na świecie