Październikowe szczęścia 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Karo, to trzymam kciuki, żeby poszło po Twojej myśli
a próbowałaś napić się czegoś bardzo zimnego?
Blu, wzięłam dwie nospy forte i ruszyłam do sprzątania. Stwierdziłam, że jak już w razie czego mam rodzić to na moich zasadach i muszę, chociaż część tego co założyłam, zrobić w domu. Jakiś amok porządkowy mnie ogarnąłnawet przebrałam ciuchy Olka i pochowałam te letnie do kartonów. I właśnie wstawiłam ciasto do piekarnika, bo stwierdziłam, że w końcu ulegnę tej ochocie na słodkie. Teraz boli bardzo szyjka i mam taki mocny ból okresowy w dole brzucha. Skurcze narazie sobie poszły.
Miru, cudnie, że mogłyście się przytulić -
Lunitari wrote:Cześć Asiaf. Na czym polegało kiepskie ktg? Staram się dokształcać w tym temacie bo teraz będę miała co trzy dni.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 września 2018, 19:42
Antoś
-
Dzięki. Ja miałam wczoraj z kolei przez ostatnie 10 min płaski zapis bo mały spał i już polozna straszyła że może mnie zatrzymają. Ale lekarz powiedział że jest ok. Ja preferuję pozycję półleżąca do ktg a wczoraj się uparli na ten lewy bok.
Asiaf lubi tę wiadomość
PCOS, Hashimoto, insulinooporność, niedobór białka S
10.2017 Aniołek 9 tc
19.01.2018 II
03.10.2018 Szymek :* -
Ja miałam o 6 rano plaski zapis. Tez mnie straszyli ale lekarz uspokoił ze tak moze byc. Po poludniu juz mała dawała czadu, miedzy 140-160 a w czasie ruchow do 180. Mialam ktg monako trwjace godzine i wyliczyli ze na 60 minut, 10 minuy bylo tachykardii, czyli w porzadku.
Asiaf lubi tę wiadomość
-
Lunitari wrote:Dzięki. Ja miałam wczoraj z kolei przez ostatnie 10 min płaski zapis bo mały spał i już polozna straszyła że może mnie zatrzymają. Ale lekarz powiedział że jest ok. Ja preferuję pozycję półleżąca do ktg a wczoraj się uparli na ten lewy bok.
NiecierpliwaKarolina, ja też na pełnych obrotach. Dużo ruchu i spacerów. No i efekt jest tylko taki, że skurczy brak, a za to wielki ból miednicy i krzyża -
Lunitari wrote:Karo jak tam?
-
Dziewczyny, u mnie nic nie pomagało. Ani zjedzenie słodkiego (bo żrę ostatnio non stop i mała się chyba przyzwyczaiła), ani picie zimnego, gorącego czy słodkiego (ze względu na AFI pochłaniam sporo płynów). Próbowałam też pukać brzuch- zero odpowiedzi. Często dawała mi znać jak leżałam na boku- a teraz cisza. W nocy cisza. Nie miała czkawki od czwartku rano, a do tej pory zdarzały się nawet kilka razy dziennie. Jakbym miała liczyć ruchy, to wyszłoby ich 2-3 dziennie, z tym że nie jako przelewanie się czy kopanie, a np ucisk na wątrobę.
O tym, że pojadę na IP zadecydowało to, że w samochodzie również nic nie czułam, a prowadzę w pozycji półprzygarbionej, której Kinga nie lubi i wtedy mocno mnie ciśnie w wątrobę/ przeponę. Pojechałam do rodziców, tam też zjadłam dużo słodkiego, nic się nie działo. Pojechałam więc do szpitala najbliżej domu moich rodziców. Nie mogłam znaleźć izby przyjęć, poszłam na oddział i czekałam chyba 15 minut, aż się jakaś położna pojawi, bo w dyżurce nikogo nie było. Zostałam pokierowana na izbę przyjęć, ale ogólną, na której kolejka była masakrycznie długa.
Stwierdzilam, że nie ma co czekać i pojadę do szpitala, w którym chcę rodzić- niech mają mnie w papierach. Tam na IP czekałam ok 10 minut aż ktoś do mnie wyjdzie. W końcu zjawiła się położna, która po wysłuchaniu co się dzieje oczywiście nakrzyczała na mnie, że powinnam przyjechać już wczoraj. No i od tego momentu nie mogłam się z babką dogadać. Podłączyła mnie do ktg, zmierzyła ciśnienie, dała w rękę przycisk, który miałam wciskać, kiedy Kinga będzie się ruszać. Zostawiła mnie w tym pokoju i poszła do innego, który był jakieś 10 metrów dalej, wypełniać papiery. I do mnie krzyczy o datę urodzenia- powtarzałam ją 3 razy, dalej nie załapała, bo zaczęła pytać, dlaczego się nie zgadza z peselem... Przekręciła nazwisko mojego męża, chociaż mamy takie samoPrawie pokłóciłyśmy się o to, że jestem w 37+1, bo wg niej skoro mam termin na 12 października, to jestem w 36+6. Na koniec zaczęła pytać, dlaczego nie pojechałam do szpitala do Otwocka, skoro tam mieszkam i prowadzę ciążę. Powiedziałam, że rozważam Praski na poród, to oczywiście się zaczęło, że po co tak daleko, że lepiej tam. I od tamtej pory się nie odzywała do mnie, wydzwoniła innego pracownika szpitala, z którym się chichrała ciąle.
Oczywiście jak się tylko położyłam na leżance, to Kinga zaczęła fikać. I to tak, że aż mnie brzuch zaczął boleć od tych szaleństw. Na koniec jeszcze dostała czkawki.
Leżałam podpięta pod KTG godzinę, po czym przyszła ta położna, spojrzała na zapis i nic nie powiedziała. Wyciągnęła tel i zadzwoniła na oddział po lekarza, bo ona już idzie do domu, a tu leży pod ktg jakaś pani i wykres wariuje. I ona nie wie, czy te dzisiejsze pacjentki to przychodzą na badanie głodne czy spragnione. Ciagle rozmawiając przez tel sobie poszła, a ja leżałam pod ktg jeszcze pół godziny... w końcu przyszedł lekarz, spojrzał na zapis i powiedział, że na KTG pisze się trachykardia i bradykardia- że dziecku tętno skacze od 190 do 110. I w związku z tym, że słabo czułam ruchy, to chce mnie zostawić na oddziale, ale czy nie chcę jechać do Otwocka, skoro tam mieszkam. A ja już byłam tak zła, sfrustrowana, przygnębiona i do tego jeszcze głodna, że się zgodziłam. Podpisałam papier, że wbrew zaleceniom lekarza nie chcę być hospitalizowana. Lekarz kazał jechac prędko do szpitala I tak też zrobiłam, zgarniając po drodze męża z torbą.
A w Otwocku tętno w normie (od 160, kiedy Kinga się ruszała do min. 132), ale lekarz stwierdził, że to tylko fragment i muszę zostać na obserwacji. Na USG wszystko w normie. Szyjka długa, zamknięta, do porodu się nie szykuje. Dostałam kartkę do liczenia ruchów dziecka i mam zacząć od jutra. Godzinę temu miałam drugi zapis KTG, ale sprzęt wariował (znowu wychodziły jakieś dziwne cyfry), poszłam na KTG na porodówkę i tam już zapis w normie. Jeszcze około polnocy mam mieć zapis, zobaczymy.
Oczywiście pokłóciłam się z mężem i teraz co chwilę chce mi się wyć. O dziecko się nie martwię, bo wiem, że jest w dobrych rękach. Jestem głodna i zmęczona i mam już dosyć. -
Karo dobrze jednak że pojechałaś, zawsze warto być pod opieką bo nawet jak dziecko jest z charakteru spokojne to taka cisza jest niepokojąca. Trudno, chwilę pobedziesz w szpitalu. A z mężem się o co poklocilas? On twierdzi że niepotrzebnie jechałaś na ip?
PCOS, Hashimoto, insulinooporność, niedobór białka S
10.2017 Aniołek 9 tc
19.01.2018 II
03.10.2018 Szymek :* -
nick nieaktualny
-
No i dobrze, że pojechałaś. Ale jeśli będziesz miała takie skoki tętna zbyt często, to mogą zdecydować o wcześniejszym rozwiązaniu ciąży przez cc.
-
Lunitari, mąż ma do mnie żal, że go nie zabrałam ze sobą (ale guzdrał się i ociągał, a mnie się spieszyło do rodziców). Również o to, że go nie zabrałam ze sobą do szpitala, a jak już tam pojechałam, to nie powiedziałam po co. I że nie chciałam zostać w tym szpitalu w Warszawie. A on się denerwował w tym czasie i jest na mnie zły.
Nie powiedziałam mu, że jadę do szpitala zrobić to KTG jednak, bo on wcześniej mówił, że mała tak widocznie ma, a ja histeryzuję i wymyślam sobie choroby. -
Karo_Wi dobrze, że jednak pojechałaś i zostałaś w szpitalu, nieważne którym. Zdrowie Twoje i Kingi najważniejsze. Oby to tylko chwilowe i zaraz wrócicie do domu. A mąż mógł poczuć się urażony, aczkolwiek nie wiem jak Wy, ja teraz czuje się bardziej poddenerwowana, niecierpliwa i ogólnie czasem nieprzyjemna, dlatego licze, ze moj M będzie to dzielnie znosił aniżeli próbował się ze mną sprzeczać, nawet jak ma racje. To nam nie jest potrzebne.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 września 2018, 06:44
Asiaf lubi tę wiadomość
-
Malinka, u mnie to samo. Nie dość, że jestem drażliwa, to jeszcze płaczliwa.
Wczoraj ok północy przyszła pielęgniarka tylko posłuchać tętna, było w normie. A później padłam, taka byłam wykończona tym dniem. Oczywiście całą noc śniły mi się takie głupoty, że głowa mała. Nie czułam też ruchów małej, nawet nad ranem, jak już nie mogłam spać. Około 6 rano przyszła pielęgniarka zrobić KTG, ale zapis znów wariował- bo w tym czasie Kinga postanowiła się uaktywnić. I znowu boleśnie dla mnieprzeszłam na porodówkę i tam już zapis KTG w normie.
Czekam do obchodu, mają zadecydować, co ze mną dalej. Okazało się, że znowu wód płodowych jest mało, o czym mnie wczoraj lekarz nie poinformował. Gadałam z zaprzyjaźnioną położną, to powiedziała, że najprawdopodobniej przeprowadzą test oksytocynowy i prawdopodobnie bez dziecka już nie wyjdę. -
Lekarze wiedzą co robią, widocznie coś tam małej przeszkadza w środku. Skoro cały czas mało wód to może łożysko już nie jest wydolne. Przepływy miałaś sprawdzane? Najważniejsze że jesteś pod opieką, wszystko będzie dobrze.
PCOS, Hashimoto, insulinooporność, niedobór białka S
10.2017 Aniołek 9 tc
19.01.2018 II
03.10.2018 Szymek :* -
Ja juz rano mialam ktg w normie. Zastrzykow w brzuch i sterydow nie biore, tylko 2, bo ciaza juz zaawansowana i nie trzeba.. Oby wiedzieli co robia.
Ogolnie nie jest zle w szpitalu. Duzo jem bo obawiam sie ze moze za malo jadlam, ze dziecko przestalo tyc. Sprawdze w ten tydzien i zobaczymy.
Trzymajcie kciuki, zeby do 3 kg dobila dzidzia
Karo Wi tez sie trzymaj, lekarze na pewno sie znaja.
-
Karo Wi trzymam mocno kciuki. U nas cisza, kilka skurczy mocnych mnie zlapalo, ale nie sa regularne, no i jak sie okazalo mylilam je ostatnio z tymi przygotowujacymi dopiero. Ja na patologii tez od piatku. Rozwazam dzis wypis na zadanie, bo jutro wizyta u prowadzacego a w środę mam umowione kolejne ktg. Co prawda tu mam ktg 3x dziennie, ale rozwarcia brak, zn tylko na opuszek palca byl wczoraj. W nocy kobieta obok zaczela rodzic. Co sie napatrzylam to moje, rano pielegniarka uspokajala, ze kazdy inaczej znosi porod, tu najwidoczniej byl niski prog bolu. Ale wole czekac w domub:D do szpitala i tak dojedziemy w 15 min. Musze sie tylko upewnc, ze lekarz nie ma zadnych uwag do porannego zapisu, bo dzidzius znowu mocno szalal.Antoś