Październikowe szczęścia 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyHedgehog wrote:Buko pamiętam nasza rozmowę o samodzielnym zasypianiu sprzed daaaawna. Mój też coś zmienia z snem nocnym teraz. Ostatnie kilka dni mąż kładzie się koło niego , mały się powuerci, kopnie kilka razy, wyciągnie do niego ręce (drapie po twarzy ) i zasypia sam. Bez bujania. Ciekawa jestem. Czy tak zostanie czy to chwilowe. Zwłaszcza że mąż znowu teraz wyjeżdża na 2 tygodnie i może się "popsuć"
Teraz natomiast nawet jak zaczyna płakać, to uspokoję ja na rekach i mogę ją położyć, ale...muszę zniknąć z pola widzenia jak mnie widzi to nie zaśnie, a potrafi wtedy bardziej marudzić. Jak mnie nie widzi to się wyciszy i zaśnie. -
nick nieaktualnykatberry wrote:Buko a jeżeli moge zapytac to jak u was teraz z jedzeniem? dajesz mm czy kp + mm? Myslisz ze zmiana mleka miala wplyw na zachowania corki? Pytam bo u nas usypianie tylko na cycku od początku.. moze sama musze zaczac probowac innych sposobow.
Pamiętacie jak pisałam, że wprowadzam mm żeby poprawić przyrost wagi? Okazuje się, że przez tydzień nic się nie zmieniło. W sobotę cieszyłam się, że przybrała 100g i pewnie jeszcze przybierze do pomiaru w poniedziałek, bo wtedy zapisuje pomiar. I co się okazało? Rano w poniedziałek kupa i na wadze dokładnie to samo co tydzień wcześniej. Nie mam pomysłu co robić. -
Przy pierwszym dziecku jest najciężej, bo doświadczenia brak. Potem działa się bardziej intuicyjnie i ma się większą pewność siebie. Nad trzecim już nie ma czasu się rozczulać, trzeba działać i wykorzystywać każdą wolną chwilę, żeby nadrobić zaległości w domu. Sama jestem jedynaczką i bardzo tego żałuję, bo nie mam rodziny.
-
Moll, szczerze współczuję. U mnie to samo. Mąż się deklarował, ze będzie się dzieckiem zajmował i na początku faktycznie tak było (jak był na tacierzyńskim). A później już było gorzej. Miał nieciekawą sytuację w pracy i wyładowywał się na nas- ciagle się kłóciliśmy, Kingę jak płakała to najpierw przedrzeźniał, a po 2 minutach oddawał, bo już był taki wkurzony, ze za chwile by jej zrobił krzywdę. Teraz awansował i jest lepiej, ale co z tego, jak wychodzi przed 8 (a wstaje 7:30), wraca po 17, ale albo musi pracować albo wrócić na wieczór do pracy. Jego obowiązki przy dziecku to naszykowanie kąpieli, trzymanie dziecka w wanience (ale i tak ją sama muszę myć, bo on „nie umie” i posprzątanie po kąpieli. Z tym, ze jak się obrazi na mnie, a zdarza się to często, to muszę to sama robić.
Teściowa to sobie tak grafik w pracy ułożyła, żeby kończyć codziennie o 13:30 i nam pomagać, a była aż raz jak byłam chora. Z czego musiałam zrobić jej jedzenie i zabawiać rozmowa. Podziękowałam.
Jedyne co, to „pomaga” mi babcia męża zabierając Kingę codziennie na spacery i mam wtedy 2 godziny „wolnego”. Wolnego w cudzysłowiu, bo i tak zapieprzam wtedy ogarniając dom.
Dziś Kinga jest nieznośna! Od rana jęczy, na spacerze z prababcią spała tylko 40 minut, później znowu jęczała. Wzięłam ją na spacer, to 10 minut płakała i nie pomagało nawet bujanie na rekach. W końcu padła z tego wszystkiego i spi już ponad 2 godziny. A ja jestem głodna tak, ze zjadłabym konia z kopytami, ale nie chce jej budzić, bo znowu będzie marudzic. Wiec stoję na klatce, bo na zewnątrz wiatr taki, ze łeb urywa, a windy brak i nie mam jak się dostać do domuMoll lubi tę wiadomość
-
Karo to się nie dziwię że na razie nie myślisz o drugim dziecku,bo pewnie codziennie padasz na twarz. Po urodzeniu dziecka bardziej się klocicie ? Bo z tego co pamiętam to zawsze pisałaś że masz mega wsparcie od męża
Ja akurat narzekać nie mogę,bo mąż dużo zajmuje się Kacperkiem. Zmienia pieluszki,kapie i bawi się w ciągu dnia. Wiadomo że większość to moja rola ale czuje ogromne wsparcie. Kłócić się kłócimy bardziej ale to przez rady teściowej i chyba też czasem że zmęczenia. Dziś Kacpi jest nawet fajny,bo ostatnie dni to taka maruda,nic nie pasowało -
U nas idą dwa żeby na raz;) .. takie szybkie to nasze dziecko .. ogólnie każdy mnie nastawiał , ze jak przyjdą zeby będzie sajgon
Jest trochę marudek ale do wytrzymania .. z masażem i maścią na ząbkowanie plus czopkiem homeopatycznym na noc .
Natomiast przerwy między drzemkami wzrosły do 3-3,5 h .. wychodzą trzy drzemki dziennie jedna krotkrza i dwie dłuższe .. mały wg aplikacji śpi 12,5-13 h na dobę .. czy któraś tez to kontroluje ? Tak dla porównania ? Bo wydaje mi się ,ze Tobi jest mocno aktywnym dzieckiem. -
Hedgehog no dokładnie biały szum dobry na wszystko, u Nas od początku się nie sprawdził, a mnie doprowadza do szału, tak mnie drażni ten dźwięk.
Karo to nie masz za ciekawie, w takiej sytuacji tez nie myślałabym o drugim dziecku. Jednak wsparcie partnera i rodziny to potęga. Na szczęście mam ogromne wsparcie i nie mogę narzekać na to.
Megsss ja nie kontroluje, ale chyba zacznę bo mam wrażenie, że Julka za mało śpi. W ciagu dnia to są głównie krótkie 30 min drzemki, ale muszę policzyć łącznie ile ona przesypia i się przekonac.Hedgehog lubi tę wiadomość
-
Ewa w nocy 12 godzin. Z jedna przerwa na mleko. A za dnia 3 drzemki - srednio po 45 minut. Jka na dworze to nawet 2h a w domu czasami 30 minut.. Dlatego zdarza sie spacer 2 razy dziennie.
Ale jakies 15h na dobe na pewno spi.
Dzis wieczorem dramat przy zasypianiu. Nie wiem co sie znowu popsulo. Caly dzien spokoj i zapomnialan ze mam dziecko. Bawila sie a ja umylam wszystkie okna. A wieczorne zasypianie zabralo nam godzine! I to godzine placzu i histerii.
Ech te dzieci
-
Monika, o masz, a mnie się wydaje, ze bardzo często tu na niego narzekam Mega mi pomógł po urodzeniu, gdyby nie on, to przysięgam, ze wyskoczyłabym przez okno razem z dzieckiem. No ale im starsze dziecko tym mniej pomocy. A jeszcze teściowa go utwierdza w tym, ze dobrze robi, bo ma mi przy dziecku pomagać a nie WYRĘCZAĆ.
Ogólnie nie jest zle, tylko czasem padam na twarz i zasypiam razem z Kingą. -
Oj ja nigdy nie planowałam ile chciała bym mieć dzieci bo tez ich nie miałam wiec ciężko było mi sobie to wyobrazić, teraz już wiem i jestem w 100 % pewna ze będę chciała mieć więcej wymarzyłam sobie 3 dwie dziewczyny i chłopaka. Mam 30 lat więc myśle ze jeszcze 2 ciaze spokojnie w ciągu 10 lat uda mi się ogarnąć. Lekarz co prawda mówił mi 2 lata przerwy miedzy cięciami ale myśle ze tak we wrześniu czy październiku pójdę niech mnie posprawdza i powie czy można czy jeszcze czekać, już nawet stwierdziłam że dam radę w tej mojej klitce oby tylko mieć drugiego bobasa, teraz mąż dostał awans wiec może jednak szybciej się coś kupi większego choć trochę się obawiam bo moja Jagoda bezproblemowa to następna dzidzia może być problematyczna i wtedy z 3 już nie będę ryzykować ja mam w sobie tyle miłości i to jest tak wspaniałe dla mnie być matka ze chce tej miłości jeszcze więcej. Stwierdziłam ze praca nie mam co się przejmować bo praca to nie jest najważniejsza cześć mojego życia, nie będę zastanawiać się co powiedzą jak po pół roku od poworotu z macierzyńskiego znów oznajmił ze jestem w ciąży.
-
nick nieaktualnyFacet nie ma przy dziecku pomagac, bo to takie głupie określenie, tylko się dzieckiem po prostu zajmować, w końcu jest takim samym pełnoprawnym rodzicem. ja czasem jak się wkurzę to mówię, że urlop macierzyński to ja mam w pracy, a chodziłam do niej od 7.30 do 15, a nie 24h/dobę. logiczne jest, że w czasie jak mąż jest w pracy to ja się wyłącznie zajmuje dzieckiem, ale jak wraca to ma takie same obowiązki, przecież ja przez cały dzień nie leżałam na kanapie.
Pisałam to już kiedyś, że mój mąż też spędzał dużo czasu w pracy, po powrocie do domu miał tysiąc innych rzeczy do zrobienia i przez to dla małej brakowało mu czasu. Obudził się dopiero jak się okazalo, że nie potrafi małej uspokoić, bo jest dla niej praktycznie obca osoba. Dzięki temu teraz wraca do domu i spędza z nią czas zanim pójdzie spac oraz zajmuje się nie w weekendy. Wszystko dlatego żeby go ponownie "nie odrzuciła". I po ostatnim takim Weekendzie stwierdził, że jest wykończonyMoll, Hedgehog lubią tę wiadomość
-
Kurczę to ja na mojego „ dziada ” nie mogę narzekać ... on mnie często wyrzuca z sypialni do salonu żebym się wyspala , sam
dokarmia małego nad ranem . Robi z nim wszystko i idzie mu to znakomicie .
Ale u nas tak było od początku, został wrzucony na głęboka wodę bo ja z zespołem popunkcyjnym leżałam plackiem przez tydzień po wyjściu ze szpitala no a potem wróciłam do pracy - wiec rozumiemy się wzajemnie bo oboje mamy podwójne obowiązki ..
Faceci często podważają ciężar wychowania dziecka - cos w stylu „ jesteś zmęczona ? Przecież byłaś cały dzień w domu "
U nas przez to , ze to ja czasem idę na większa cześć dnia do pracy a mąż zostaje z małym ... nigdy nie usłyszałam czegoś takiego
Bo ten CAŁY DZIEŃ w domu to jest ciężka praca ... obiektywnie patrząc czasem cięższa niż wysiedzenie 8 h za biurkiem .
Wczoraj wieczorem mąż wrócił z delegacji z Krakowa , po trzech dniach szkoleń ,spotkań i przejechaniu całej Polski pierwsze co zrobił przeniósł moja kołdrę i poduszkę do salonu i kazał spać .. a sam zamknął drzwi do sypialni i został z małym .
Ja nawet nie muszę mu mówić , ze to nie były łatwe dni dla mnie - on to wie .Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lutego 2019, 07:04
-
Oj to ja tez nie narzekam mimo ze mąż wraca o 17 do domu. Bierze jogurt i zaraz siada z małą i sie bawi. A jak ja ją noszę i usypiam to on uspokaja mnie i glaszcze hehe.
Ciesze sie ze wszystko umie przy niej zrobic. Kiedys zostawilam go na 2h a ona byla dosc spokojna. Jak wrocilam to od razu powiedzial ze to mega ciezka praca nawet jak ewa jest grzeczna. Po prostu odmozdzajaca
-
U nas ja mam zawsze 2 h dla siebie w 100% wtedy mąż zajmuje się Jagoda, chyba ze trzeba dać jej jeść w tym czasie, jak wychodzę to tez nie ma najmniejszego problemu choć uspokajanie jej zajmuje mu więcej czasu niż mi ale nie ingeruje wtedy w to niech sobie radzą. Widok wtulonej córeczki w tatusia jest najpiękniejszy.