Rodzicielstwo bliskości - łączmy się ;)
-
WIADOMOŚĆ
-
Nie wiem czy powinnam zakładać ten wątek tu czy bardziej w dziale "po porodzie", ale natchnął mnie jeden post napisany tutaj. Fajnie byłoby się zebrać w jednym miejscu i powymieniać doświadczeniami i powspierać wzajemnie. Bo pewnie każda z Was słyszała wiele krytycznych uwag na temat sposobu wychowania.
Nie noś, bo się przyzwyczai, śpicie z nią w łóżku? Itp, itd...
Dzielenie się "złotymi radami" rodziny i znajomych mile widzianeWiadomość wyedytowana przez autora: 13 sierpnia 2015, 17:01
-
U nas to samo, nosimy w chuście i teraz w nosidle też a przed chustą na rękach, przy piersi na żądanie, przez pierwszy miesiąc praktycznie większość czasu piła albo spała przy cycku. Naprawdę - tfu tfu - prawie wcale nie płacze - nawet jak ząbkowała to była po prostu marudna, ale jak się ją nosiło, to znosiła dzielnie ból.
W nocy nie płakała od urodzenia ani razu.
Zasypia w chuście u mamy, w nosidle u taty albo przy piersi w naszym łóżku.
Jestem umysłem ścisłym i nie umiem tak pięknie jak Dongina o tym pisać, ale dla mnie to jest totalnie intuicyjne i na szczęście dla mojego męża też -
No i napiszę jeszcze, że Janeczka jest ogromnie radosnym dzieckiem, zaczepiają mnie sąsiedzi i obcy ludzie i się dziwią, pani w sklepie stwierdziła, że to najszczęśliwsze dziecko na osiedlu - a osiedle spore i sami młodzi ludzie z dziećmi tu mieszkają.
Chodzimy z nią na basen i wczoraj nowa instruktorka pytała czy ona tak zawsze się zachowuje czy tylko z basenu ma taką frajdę. Powiedzieliśmy, że zawsze Tak samo u lekarza - zawsze zdziwienie, że nie płacze i posyła rozbrajające uśmiechy pielęgniarkom i lekarzom.
Mam koleżankę terapeutkę, która mi dużo mówiła o znaczeniu noszenia i bliskości na całe dorosłe życie - na poczucie bezpieczeństwa i poczucie własnej wartości. Więc myślę, że warto zainwestować czas i energię.
ania.g lubi tę wiadomość
-
Dongina wrote:Piekne imie dla coreczki;))) Bardzo mi sie podoba.
W sumie rzeczy to oredownikiem takiego rodzicielstwa jest moj maz. I musze przyznac mu racje ze sprawdza sie to w dniu codziennym. Nasza Tosia placze tylko jak jest glodna, nie moze sobie purtnac lub ewentualnie gdy ma mokro. Reszta jej zycia kreci sie wokol spania, drzemania, smiania sie (zaczela sie swiadomie usmiechac juz po 1 miesiacu i paru dniach) i gugania. Zakochuje sie wniej z dnia na dzien coraz mocniej. Mysle tez ze ma charakter mojego meza a nie moj choleryka choc czasami jak krzyknie w zlosci to widze siebie:))))
Niemniej radosne i szczesliwe dzieci to chyba najwieksze szczescie dla rodzicow, z ktorym nie moze sie rownac nowa bryka, wypasny dom, praca czy wakacje na Marsie:)
Gosiu kiedy zaczelas chodzic z Janeczka na basen?
Wszędzie piszą, że można zacząć już z 2 miesięcznym szkrabem:
Może się to wydać nieprawdopodobne, wręcz niewyobrażalne, że ledwo narodzone niemowlę, od 2 miesiąca życia, można, a nawet zaleca się wziąć na basen. Okazuje się, że jest to wskazane z wielu względów. Pływanie pobudza dzieci do rozwoju zarówno fizycznego jak i psychicznego. Dzieje się tak, dlatego, że woda dostarcza małym brzdącom nowych bodźców, których nie mają szans doznać w domowym środowisku. Ma szczególne znaczenie dla maluchów, gdyż jeszcze niedawno były one przecież w brzuchu mamy pełnym wody i dobrze się czuły w takim środowisku. Ważne jest, żeby w miarę możności, jak najszybciej uczyć dzieci pływać.
http://plywanieszkrabow.pl/8-artykuly/18-od-kiedy-zaczac-nauke-plywania -
Dongina wrote:Dzieki Gosiu za info. A te zajecia macie po południu czy z rana? No i w czym bobasy pływaja? Chyba sa twkie majteczki nieprzemakalne na pieluche? Czy tylko same gatki?
Teraz natomiast chodzimy na 17:00 i z jednej strony fajnie, bo można tak ułożyć drzemki, żeby o tej 16:15 (wyjazd z domu) dzieciak był akurat prosto po drzemce. Z drugiej strony to już koniec dnia i często o tej porze już generalnie bywa marudka - szczególnie przy ząbkowaniu.
Niemniej nam się jakoś zawsze udaje, żeby mała nie miała złego nastroju - poza tym ona kocha te zajęcia tak samo jak kąpiele
A pływa w pieluszkach do kąpieli - są np. w rossmanie do kupienia. -
Cześć dziewczyny, w końcu bratnie dusze!
Będę podczytywać
Mam roczną córeczkę, którą wychowuję w duchu RB. Jedynie karmienie piersią trwało 5 miesięcy- stres+ niewiedza (za mało pokarmu itp) nie pozwoliły nam na dłuższe karmienie.
Pozdrawiam Was wszystkie :*Gosiak, Dongina lubią tę wiadomość
Aniołek (*) 12.03.2013
Lilianna ur. 09.08.2014 3700 g, 56 cm
Pola ur. 24.04.2016 3650 g, 55 cm -
Fanie, bardzo się cieszę, dziewczyny, że dołączacie do wątku, bo już myślałam, że będzie to wątek dwuosobowy
Na razie nas mało, dlatego taki bez ładu i składu, ale myślę, że im nas będzie więcej, tym bardziej będziemy się wymieniać doświadczeniami.
Lanusia, jesteś z córeczką w domu? Zamierzasz wrócić do pracy? Jak to wygląda? Bo ja się zastanawiam jak to będzie po powrocie do pracy.
Co prawda plan jest taki, żeby pod koniec roku postarać się o rodzeństwo dla Janeczki, ale wiadomo... z planami różnie bywa -
Gosiak, pracuję w firmie mojego partnera Stacjonarnie, w domu Teraz jestem w 6 tygodniu i przy kolejnym maluszku nie odpuszczę kp.
Co do RB.. Właśnie czytam "Wychowanie bez nagród i kar". Bardzo przemawia do mnie to wszystko i każdemu z całego serca polecam aby nie chwalili swoich dzieci bezmyślnie, ale czasem ciężko mi ująć w słowa "Brawo kochanie!", znaleźć na szybko coś zastępczego. Póki co Wasze dzieci są malutkie, później przyjdzie czas na skonfrontowanie RB z maluchami i otoczeniem
Też chodzimy z Lilą na basen, na żadną naukę pływania tylko na każdy okoliczny basen wskakujemy i pluskamy się. Mała uwielbia wodę, a ludzie nie mogą się nadziwić
Nie oceniam małej, akceptuję każdą jej histerię, zły nastrój (ostatnio to norma ), nosimy się w Mei Tai, kiedy woła mnie w nocy biorę do siebie bez gadania
Komentarze innych? Że rozpuściłam małą, że ma za dużą więź ze mną, że nie dam sobie rady z dwójką, bo Lilusia ciągle na rękach Obcy ludzie też potrafią skomentować noszenie na plecach i pozwalanie dziecku na złość kiedy jest zmęczone (bo trzeba szybko przytulić, dać smoczek i chrupka!).
Oooj mogłabym tak pisać i pisać, ale komu się chcę to czytać..Gosiak, Dongina lubią tę wiadomość
Aniołek (*) 12.03.2013
Lilianna ur. 09.08.2014 3700 g, 56 cm
Pola ur. 24.04.2016 3650 g, 55 cm -
Ooo, wątek idealny dla mnie! Wprawdzie dzidzia dopiero w brzuchu, ale od zawsze wiem, że będę ją (jego?) wychowywać w nurcie RB. Fajnie, że tu będzie można znaleźć zrozumienie, bo ludzie różnie reagują. I ja różnie reaguję, jak czytam, że ktoś uważa, że nim 3- miesięczne dziecko manipuluje albo się "wycwaniło" czy inne słowa w ogóle z innego świata, w odniesieniu do płaczu po odłożeniu do łóżeczka. Ja już teraz szukam łóżka dostawianego do naszego małżeńskiego i zamierzamy spać we trójkę. Karmić zamierzam na żądanie, na warsztaty chustowe już się zapisałam i w ogóle uważam, że szczególnie 1 rok życia dziecka jest po to żeby zaspokajać jego potrzeby a nie uczyć samoregulacji czy samodzielnego zasypiania.
Mam super przykład na potwierdzenie słuszności RB - mój brat ma synka z gatunku high need baby, ma 1,5 roku i naprawdę może ze 2 razy widziałam go płaczącego jak był maleńki. Teraz w ogóle nie płacze, uśmiech na twarzy i zawsze zadowolony. Jak widać nie wyrastają rozwydrzone potworki tylko fajne, radosne dzieciaki
Sorry, że się rozpisałam, ale brakowało mi takiego kącika! Będę was czytać, a od lutego dołączę już ze swoim maluchemGosiak, Kajka, Dongina lubią tę wiadomość
-
To i ja się dołączę Jestem mamą 3 miesięcznej cycoholiczki z cycem na żądanie- reakcja ludzi- " jaka ona grubiutka", "przekarmiasz ją". Ale mam to w nosie bo tu nie chodzi tylko o mlesio a o tą magiczną bliskość, której potrzebujemy wzajemnie. Uwielbiam patrzeć na nią przy cycu, zwłaszcza kiedy uśmiecha się zalotnie. U nas i wózek i nosidełko(miękkie,ergonomiczne) są ok. Młoda ostatnio zasnęła mi w nim na piersi i co usłyszałam od własnego ojca? " Wyjmij to dziecko i nie męcz jej". Ciśnienie chyba skoczyło mi do 200. Dzisiaj była pielęgniarka środowiskowa i wsparła mnie jeżeli chodzi o kp, bo poskarżyłam się że fala krytyki mnie zalewa, ale mam robić swoje i to co czuję, a Wikusia na razie ma prawo tyć, później przyjdzie czas na gubienie, ba uprzedziła mnie nawet że po wprowadzeniu stalych pokarmów też będzie chciała cyca i mam dawać. Sama miała córcie kochającą cycusia więc wie co czuję. Karmić zamierzam ile się da, bo laktację mam super , nawet dzisiaj pielęgniarka mówiła żeby jeżeli chcę nie kombinować z mm po roku bo nasze najlepsze, no ale cóż kiedy szefowa mówi że kp dłuższy czas to patologia nawet nie będę prosić o skrócenie czasu pracy na kp mimo że przysługuje jak psu zupa. Łóżeczko ma obok naszego, ale rano ląduje u mnie przy cysiu i śpimy dalej. Ogólnie jest wesołym dzieckiem do każdego zaciesza, nie ma kolek, ładnie się bawimy. Czasami jest marudna ale kiedy jest zmęczona. Czuję że wychowujemy ją w zgodzie z naturą i sobą, jedynie czego długo nie mogłam przetrawic to cc, której bardzo nie chciałam. Brakowało mi tego pierwszego kontaktu, chciałam dostac ją na brzuszek, przystawić a dostałam dziecko po 14 godz nakarmione mm
Gosiak, Dongina lubią tę wiadomość
-
Beti97, ja nastawiałam się na poród SN, miałam plan porodu, łykałam wiesiołek, piłam herbatkę z liści malin, masaż z olejkiem migdałowym robiłam. W ogóle nie brałam pod uwagę CC i niestety po 14h porodu SN zrobili mi CC i okazało się, że mała była zarażona e-coli, więc leżała na sali adaptacyjnej i mogłam chodzić ją tylko karmić przez pierwsze dwa dni, a potem się okazało, że i ja mam tą bakterię, miałam CRP 245 i zakaz zbliżania się do córki
Leżałyśmy tak jeszcze 8 dni w szpitalu, mogłam tylko odciągać mleko i podawać na patologię noworodków przez położną. Mój mąż jak tylko mógł przyjeżdżał i ją karmił butelką z moim mlekiem.
To była mega trauma, czytałam wcześniej dużo książek, między innymi "w głębi kontinuum" i zapadł mi w pamięć opis jak dziecko jest wyjmowane z brzucha i samotnie leży w plastikowym łóżeczku, jakie cierpienie wtedy przeżywa. Ryczałam jak bóbr... Bałam się też, że po 10 dniach butelki nie zaakceptuje piersi, ale w domu przyssała się od razu i potem potrafiłyśmy tak leżeć i leżeć godzinami.
Dlatego po tym szpitalu jeszcze bardziej stwierdziłam, że mogą sobie ludzie gadać co chcą i ile chcą, Janeczka będzie miała całą moją miłość, uwagę, noszenie na rękach i wszystko czego potrzebuje. Na szczęście mój mąż ma takie samo podejście a i moja mama stwierdziła po przeczytaniu książki, że ona nieświadomie, intuicyjnie tak właśnie się mną zajmowała. A moim starszym bratem nie - wszystko z zegarkiem w ręku, karmienie co 3h, dawała się wypłakać no i widzi różnicę między nami w funkcjonowaniu w życiu. Ja sobie dużo lepiej radzę i jestem "lepszym" człowiekiem. To są słowa mojej mamy, ale nie mogę się z nią nie zgodzić. -
Super wątek do którego chętnie dołączymy;D Od ponad 6 miesięcy zgodnie z ciążowym planem,ale i wewnętrznym przekonaniem każdego dnia(i nocy;)) wychowujemy naszego Synka w duchu RB.
Karmimy się naturalnie na żądanie i mam nadzieję,że uda nam się tak karmić do przynajmniej skończonego roku. Śpimy razem od samego początku, co na szczeście nie przeszkadza mojemu Mężowi a wręcz przeciwnie-uwielbia to;)Od urodzenia staramy się przytulać jak najwięcej,nosiliśmy się na rączkach a teraz w Tuli.
Żałuję bardzo jedynie,że nie wprowadziłam do pomocy chusty od samego początku-kupiłam dopiero jak Wiktor skończył 3 miesiące i już nie udało mi się go przekonać.
Wiktorek jest klasycznym High Need Baby,wymaga baardzo dużo uwagi w ciągu dnia,w nocy budzi się co godzinę-dwie na jedzonko, ciężko przechodzi wszystkie skoki rozwojowe.Dlatego tym bardziej nie wyobrażam sobie wychowywać go w znanym "zimnym" stylu;) Poza tym jednak,że dużo od nas wymaga jest bardzo pogodnym dzieckiem,wiecznie uśmiechniętym z ogromną ciekawością świata.
Reakcje ludzi dookoła? Starsi na ogół powtarzają,że wychowujemy małego terrorystę,że robimy sobie i mu krzywdę tak go "rozpuszczając",że mamy natychmiast przenieść go do swojego łóżeczka (ba!w tym wieku to już swojego pokoju),że spokojnie mogę przestać już karmić,że nie mogę biec na każde zawołanie bo przecież powiniem się czasem wypłakać. Młodsi z kolei często ze zdziwieniem (a czasem mam wrażenie lekkim politowaniem) patrzą na nas gdy słyszą,że jeszcze nie wróciliśmy do "normalnego życia" tzn nie zostawiamy go na weekendy u babć żeby się wyszaleć,że nie myślę w ogóle o powrocie do pracy i moje życie kręci się wokół dziecka.
Na szczęście nie bierzemy sobie zupełnie do serca złotych rad, wychowujemy Synka obserwując jego potrzeby i na bieżąco je zaspokajając:)
Gosiak, Dongina lubią tę wiadomość
-
Ja mam na szczęście kilka koleżanek, które też śpią z dziećmi i z nimi mogę swobodnie porozmawiać.
Teściowej nie wtajemniczamy, że śpimy z małą w łóżku, ale ostatnio jak u nas była, to byłam w szoku. Bo przygotowana byłam na teksty, że rozpieszczamy małą i nosimy jak tylko zakwęka, itp... a ona mi, wyobraźcie sobie, podziękowała za ogrom miłości i uwagi jaki daję jej wnuczce i że widzi jak to pozytywnie wpływa na dziecko i jaka Janeczka uśmiechnięta i szczęśliwa.
A jeszcze 2-3 miesiące temu mówiła, że rozpieszczamy i że dziecko musi sobie płuca wyćwiczyć
Pia Gizela, Lanusia93 lubią tę wiadomość
-
Lanusia93 wrote:Gosiak, pracuję w firmie mojego partnera Stacjonarnie, w domu Teraz jestem w 6 tygodniu i przy kolejnym maluszku nie odpuszczę kp.
Super, że jesteś z nami, na pewno jako bardziej doświadczona mama będziesz mogła nas wesprzeć radą.
I chętnie poczytam jak sobie radzisz w ciąży z maluszkiem i później po porodzie
Lanusia93, Dongina lubią tę wiadomość
-
Moja Teściowa do dziś nie może strawić naszego stylu wychowania;) Z moją Mamą nie miałam za to zupełnie problemu,jednak zdarza się jej radzić nam żeby starać się usamodzielniać powoli Małego.Tłumaczę jej wtedy,że dziecko samo wie najlepiej kiedy to zrobić a dziecko dopieszczone we wczesnym dzieciństwie staje się bardziej niezależne w późniejszym okresie niż te dzieci którym pozwalano się wypłakać.
Przypomniała mi się jeszcze reakcja położnej środowiskowej na pierwszej wizycie domowej;D Na widok śpiącego dziecka na klatce piersiowej Tatusia kazała mu przestać się wygłupiać i odłożyć je czy szybciej do łóżeczka;p
Gosiak, Sigma, Dongina lubią tę wiadomość
-
Cześć! Chętnie będę Was podczytywać. RB od dawna mnie interesuje, ale na razie głównie w teorii i praktyce ew. zawodowej. Ale mam nadzieję, że wkrótce przyjdzie czas na praktykę osobistą
Pozdrawiam!Gosiak, beti97, Dongina lubią tę wiadomość
[/url]
---
One of the happiest moments in life is when you find courage to let go of what you can't change.
Okruszek (*) 12 tc.
-
Gosiak wrote:Kajka, witaj, a czym się zajmujesz?
Gratulacje z powodu ciąży!
Jestem psychologiem i zajmuję się głównie relacjami rodzice-dzieci w pieczy zastępczej.Gosiak, Lanusia93 lubią tę wiadomość
[/url]
---
One of the happiest moments in life is when you find courage to let go of what you can't change.
Okruszek (*) 12 tc.
-
Lanusia93 wrote:Właśnie czytam "Wychowanie bez nagród i kar". Bardzo przemawia do mnie to wszystko i każdemu z całego serca polecam aby nie chwalili swoich dzieci bezmyślnie, ale czasem ciężko mi ująć w słowa "Brawo kochanie!", znaleźć na szybko coś zastępczego. Póki co Wasze dzieci są malutkie, później przyjdzie czas na skonfrontowanie RB z maluchami i otoczeniem
T
Też czytam Wychowanie bez nagród i kar Polecam również książki Jespera Juula i z naszego rodzimego podwórka dwie części Dziecka z bliska Agnieszki Stein. Lubię też ten blog http://bycblizej.pl/ : )Gosiak, Dongina lubią tę wiadomość
[/url]
---
One of the happiest moments in life is when you find courage to let go of what you can't change.
Okruszek (*) 12 tc.