Sierpniowe Mamusie 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Paulka123 wrote:Moja mama na szczescie zupelnie zappmniala jak to bylo kiedy byla mloda matka, wiec nie ma dla mnie dobrych rad. Rowniez wyznaje zasade ze mlode malzenstwo powinno byc na swoim. Raczej jestem spokojna o jej zachowanie. Tesciowa natomiast wychowala trzech synow i jak sie z nia dlugo przebywa to czlowiek ma wrazenie ze ona byla cale zycie w ciazy, poniewac cokolwiek mowi to zawsze zaczyna slowami: a jak bylam w ciazy z x to..... a jak bylam w ciazy z y to..... a jak bylam w ciazy z z to.... wiec po jakim czasue czlowiek wyobraza sobie ze te ciaze trwaly tyle co u slonia. 2 lata
moja ciaza na szczescie sie nie interesuje. Nie pyta jak sie czuje, czy wszystko w pozadku kiedy mam wizyte, nawet nie pyta jak bylo u lekarza. kiedys bylo mi przykro ze ja to nke interesuje. Ale teraz jestem straszna egoistka- mam gdzies co ona mysli. Czy sie cieszy czy nie. Najwazniejsze ze ja jestem najszczesliwsza na swiecie
Ja też się tym nie przejmuje, pięknie napisałaś, że najważniejsze, że jesteśmy szczęśliweMama 3 Aniołków- 2.06.14 Zuzia 10tc,12.09.14 Dominiś 10tc, 12.05.15 Kropusia
Synek 54cm, 2800- urodz 36/37tydz -
Dere wrote:Jej to mnie by miala juz w ogole za wyrodna matke, bo jak corke urodzilam w maju to miesiac pozniej balkon na szerz otwarty dziecko na macie na podlodze w samym body bez skarpet
ale lepiej jak dziecku jest chlodniej niz przegrzac, bo raz ze potowki ale pozniej chorobska, a nozki i raczki na poczatku to i tak ciezko dogrzac
Martynka30, amanina, malika89 lubią tę wiadomość
-
pigułka wrote:Ja się urodziłam w październiku i cały rok dzienną drzemkę zaliczałam na dworze. Mama mnie pomału hartowała, najpierw otwierała okno w pokoju, potem spałam w nieogrzewanym ganku, a potem na zewnątrz. Dzięki temu miałam rewelacyjną odporność i w zasadzie dalej mam. A też się ludzie pukali w głowę, jeszcze w tamtych czasach...
No i wlasnie to jest takie myslenie. Nie jedna z mlodych matek dostanie opiernicz za opalutanie dziecka, bo pediatrzy gonia o to ze dziecko jak jest chlodniej to jedynie jeden rekaw wiecej niz my mamy itp.
Twoja mama super robila, z tzw werandowaniem, bo stopniowo hartowala Cie, a nie pod kloszemmy mamy ten komfort ze z zalozenia rodzimy w cieplym miesiacu
ja z corka juz w 6 dniu jak wyszlam ze szpitala to bylam na spacerze, tylko ze wtedy maj byl piekny i bardzo cieply.
-
Moja tesciowa tez na poczatku probowala swoje zasady wprowadzac i jak byla u nas albo my u niej to zawsze miala jakies ale, ze dziecko glodne, ze za lekko ubrane ale zawsze mowilam jej, ze wiem co robie i jak kazala zakladac skarpetki pod spiochy to tego nie robilam i po jakims czasie jej przeszlo, najwiecej bylo sluchania na temat czapeczki wiosna i latem ale zawsze maly byl bez niej i tez chyba stwierdzila ze to gadanie nic nie daje i przestala. A jak mi powiedziala, ze ona chce dobrze bo sama dwoch synow po nocach lulala bo mieli zapalenia uszu to jej powiedzialam, ze widocznie te czapeczki takie dobre nie byly bo moj nie mial ani razu i jej sie troche glupio zrobilo. To samo jak cos wspominala o potowkach, ze dobrze wie jak to wyglada to powiedzialam, ze na szczescie ja nie wiem bo dziecka nie przegrzewam
takze polecam serdecznie taka obrone przed wszystkowiedzacymi tesciowymi
Martynka30, alicjaaaa, Dere, Paulka123, Dominique88 lubią tę wiadomość
-
Kuzynka mojego meza urodzila rok temu i wszystkie ciotki awanturowaly sie dlaczego mala nie ma czapeczki w domu bo przeciez jak to?? dziewczyna zawsze bylo cichutka i spokojna, nigdy nie zwracala na siebie uwagi, ale jak zostala matka to potrafi teraz wrzasnac i postawic na swoim. Ma swoje zdanie i nie da sobie wmowic byle glupoty. Takze mam ulatwiona sprawe, ciotki juz zmiekczoneAlicja- nasza księżniczka
ur. 5.08.2016
Leszek- mały zbój ur. 13.12.2017 -
aniab91 wrote:Moja tesciowa tez na poczatku probowala swoje zasady wprowadzac i jak byla u nas albo my u niej to zawsze miala jakies ale, ze dziecko glodne, ze za lekko ubrane ale zawsze mowilam jej, ze wiem co robie i jak kazala zakladac skarpetki pod spiochy to tego nie robilam i po jakims czasie jej przeszlo, najwiecej bylo sluchania na temat czapeczki wiosna i latem ale zawsze maly byl bez niej i tez chyba stwierdzila ze to gadanie nic nie daje i przestala. A jak mi powiedziala, ze ona chce dobrze bo sama dwoch synow po nocach lulala bo mieli zapalenia uszu to jej powiedzialam, ze widocznie te czapeczki takie dobre nie byly bo moj nie mial ani razu i jej sie troche glupio zrobilo. To samo jak cos wspominala o potowkach, ze dobrze wie jak to wyglada to powiedzialam, ze na szczescie ja nie wiem bo dziecka nie przegrzewam
takze polecam serdecznie taka obrone przed wszystkowiedzacymi tesciowymi
Amendobra postawa
moja mama na szczescie nie robi uwag bo wie ze kokosa z riposty by dostala, zreszta nie ma takiej natury
-
Dere wrote:Amen
dobra postawa
moja mama na szczescie nie robi uwag bo wie ze kokosa z riposty by dostala, zreszta nie ma takiej natury
-
Ja w weekend w końcu powiedziałam tylko moim rodzicom. Mama raczej nic nie radzi, delikatnie podpytuje o zdrowie i chce żebym dała znać po badaniach. Mieszkamy od siebie 70 km ale wiem, że na rodziców mogę liczyć i nie będą się niepotrzebnie wtrącać.
Za to teściowa w ogóle się nie interesuje. Kupujemy teraz mieszkanie to nawet nie bardzo była zainteresowana. Wychodzi z założenia, że syn po ślubie to niech sam sobie radzi. Mi to pasuje, ale widze że mężowi jest przykro, bo moi bardziej się wszystkim interesują. Boje się jednak, że jak dowie się o dziecku to będzie oceniać każdą moją decyzje i komentować jak to ma w zwyczaju... -
Witajcie,
o Mamach / Teściowych chętnie napiszę potem...Bo też mam swoje przemyślenia.
Ale dzień dziś dla mnie zaczął się kiepsko.
Rano się obudziłam, jak zwykle miałam sporo śluzu (Wy też macie takie, za przeproszeniem, potoki?). Poszłam do łazienki się podetrzeć a tu jasno różowy śluz. Bardzo jasno. W sumie tak między kremem a różem, no ale jednak...
Mega się zmartwiłam szczególnie że i uważam (jestem na L4) ,i nie ma zbliżeń z Mężem, i biorę zarówno luteinę jak i duphaston.
Napisałam sms do mojej dr prowadzącej. Niestety dziś nie ma ani dyżuru, ani wizyt bo cały dzień prowadzi jakieś seminaria... Powiedziała że mam wziąć NO-SPĘ (nie wiem czemu?) i jak będzie tak dalej albo się nasili to mam jechać na IP...
Martwię się na maksa. JUż nie wiem co robić. Leżę i myślę ;-(Olinek jest już na świecie - skrajny wcześniaczek z wadą nerek - ale dzielnie walczy!
-
nick nieaktualnymy na szczescie mieszkamy 200 km i od moich i od meza rodzicow...takze jak ktos do nas zajedzie raz na rok to swieto jest
my tam jezdzimy raz na miesiac czasem na dwa...
moja tesciowa w wychowanie tez sie nie wtraca, sama mowi ze ona juz teraz reki do dzieci nie ma bo za stara jest. owszem ponosic moze, ale nic wiecej, matka wie jak dziecko wychowac. moja mama wychowala 6 dzieci i tez nigdy sie nie wtracila, to ja sie pytam jak nie jestem pewna. to moja babcia predzej sie nagada, ze dziecko za slabo ubrane, ze on wczesniak to wszytsko mu wolno, najlepiej niech na glowe wejdzie matce, a nas jak mama pracowala to tak twardo chowala, ze slady po pasie do tej pory pamietam gdzie mialam... -
A co do Mam....
To, że tak powiem "O Mamo!".
Moja Mama i Teściowa są z jednej gliny ulepione. Mój ulubiony tekst to jest "Ja to sie nie chcę wtrącać, ale....". No i zawsze jest to ALE. Co do dziecka to nie wiem jak będzie, bo to moje pierwsze. Ale moja Mama jest mistrzynią tych "wiesz, nie chcę Cię urazić ani się wtrącać bo to Twoja sprawa ALE.....". A niestety jest taką osobą, że jak jej coś wytłumaczysz to przytaknie i następnego dnia od nowa, jakby rozmowy nie było....
A jak jej powiesz żeby przestała to od razu trzęsący głos, że ona chce dobrze, że dlaczego ją się tak traktuje... DŻIZAS...
Chociaż wiem, że chce dobrze i nieba by mi przychyliła... Tylko nie widzi, że po prostu ta jej troska czy dobre rady są bardziej męczące i wkurzające niż przydatne. Mimo że wiem, że robi to z dobrego serca.
Co do czasu po porodzie to... No właśnie...
I my, i rodzice (z obu stron) mieszkamy w Warszawie. Ale każdy w innym kącie. My w centrum, w bloku. A np. moi Rodzice mają spory dom z ogrodem na obrzeżach miasta.
Ja myślałam, że jak urodzę (nota bene w szpitalu koło domu) to wrócimy do nas i tyle. I że Rodzice czasem przyjadą, albo my do nich.
I kto pierwszy wpadł na pomysł na przeniesienie się na miesiąc - dwa do MOICH rodziców? MÓJ MĄŻ! Ja na niego czasem mówię Teścio-Synek.
Oczywiście ma to swoje plusy - sierpień jest gorący, w bloku w centrum to już w ogóle. Do tego miejsce na spacery liche. U rodziców ogród, pole, las... Można dziecko w cieniu postawić, pod brzozą jakąś a nie krążyć jak meteor dookoła bloku... No ale sama nie wiem...
Olinek jest już na świecie - skrajny wcześniaczek z wadą nerek - ale dzielnie walczy!
-
Ja mam tak że moja mama to lubi się wtrącać ale jak jej się powie dość to nie przegina i wiem ze zawsze po radę mogę do niej dzwonić.
Za to teściowa to juz wyższa szkoła jazdy teraz zaciskam zęby i nic nie mówię ale jak zacznie się wtrącać do mnie w sprawie dziecka to juz tak cicho nie zamierzam siedzieć. Ona wychowała 3 synów a ja mam prawo swoje dzieci chować po mojemu. Mam tylko nadzieję ze mój mąż mi pomoże w razie akcji z teściową. -
No dziewczynki to ja was chyba zaskocze bo moja tesciowa byla przy porodzie potem maz ja zmienil jest aniolem i chociaz urodzila 4 dzieci jak sama nie zapytam ja o rade to nic nie mowi my mieszkalismy sami przez 5lat a za dwa tyg wyprowadzamy sie na wies do nich poniewaz ten dom bedzie nasz wczesniej nie chcielismy ale teraz bedziemy miec 2 dzieci a tam lepsze warunki duze podworko ogrodek 80m naszego M ale jest to osobne mieszkanie z kuchnia lazienka i wejsciem a tesciowie nigdy sie nie nazucaja☺
-
Ja do tej pory od babci meza słyszę że syn 4 lata za lekko ubrany. Bo u niej chłodno i sie dziecko zaziebi. Moja mama na szczescie sie nie wtraca. Do porodu mieszkam jeszcze u niej, bo mąż pracuje wyjazdowo to zawsze trochę oszczędności. Ale nie wyobrazam sobie juz w tyle osob w jednym domu. Z tym że moj syn nie bardzo lubi moją mame. Mimo ze mieszkamy razem to nie spedza z nim czasu a potem ma pretensje ze ja zle dziecko wychowuje, bo nie ma do niej szacunku. U dziecka w tym wieku bardziej sobie chyba na szacunek trzeba zasłużyć niż u doroslego.
To sie wygadalam.
Ps. Trzymam kciuki za wizytujace -
aniab91- ostra zawodniczka z Ciebie
Ja nie mam pojęcia czego się spodziewać po teściowej, bo to będzie pierwszy wnuk (w obu rodzinach). Fakt, że teściowa mieszka w bloku na tej samej ulicy, ale bez zaproszenia nie przychodzi i widzimy się tylko jak my do niech przyjdziemy. Jedyne co mnie wkurza, że prawie codziennie do synka dzwoni, że po ciasto ma przyjść, albo jajka ma albo coś tam innego. Moi rodzice mieszkają 120km ode mnie, więc jesteśy u nich raz na miesiąc.
Jak czytam o waszych teściowych to jak z horroru normalnieNinka0111 lubi tę wiadomość
-
Agsha wrote:Witajcie,
o Mamach / Teściowych chętnie napiszę potem...Bo też mam swoje przemyślenia.
Ale dzień dziś dla mnie zaczął się kiepsko.
Rano się obudziłam, jak zwykle miałam sporo śluzu (Wy też macie takie, za przeproszeniem, potoki?). Poszłam do łazienki się podetrzeć a tu jasno różowy śluz. Bardzo jasno. W sumie tak między kremem a różem, no ale jednak...
Mega się zmartwiłam szczególnie że i uważam (jestem na L4) ,i nie ma zbliżeń z Mężem, i biorę zarówno luteinę jak i duphaston.
Napisałam sms do mojej dr prowadzącej. Niestety dziś nie ma ani dyżuru, ani wizyt bo cały dzień prowadzi jakieś seminaria... Powiedziała że mam wziąć NO-SPĘ (nie wiem czemu?) i jak będzie tak dalej albo się nasili to mam jechać na IP...
Martwię się na maksa. JUż nie wiem co robić. Leżę i myślę ;-(
Kochana nie panikuj, miałam dokładnie to samo, okazało się, że infekcja. Macmirror dostałam i żyję