Sierpniówki 2019 !!!
-
WIADOMOŚĆ
-
my po wizycie 3600-3700
ktg ok.nast w pt i pon.wizyta w srode kolo 18
sa szelki przez ramie
teraz totolotek czy sobie owinie i wokol czego🤐
rozwarcie na sile 2cmWiadomość wyedytowana przez autora: 21 sierpnia 2019, 14:37
Bobby29 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyHej, piszę na pocieszenie serc;) Miałam termin na 3.09, jednak mała wyszła w sobotę w nocy. Dlaczego na pocieszenie? Miałam zaświadczenie o tokofobii i nie, nie załatwione po znajomości, tylko mój pierwszy poród to była katastrofa (indukcja) i po prostu byłam przerażona , że drugi raz mam rodzić.
ALE! Życzę każdej z Was takiego porodu-wiadomo bolał, ale to raczej normalne;)
Rano byłam na ktg, lekarz postymulował szyjkę, bo chciał uniknąć CC. Miałam rozwarcie na 4cm. Stwierdził, że mam bdb warunki do porodu (pierwsze dziecko 4060g). Od ok.14 dostałam rozwolnienia i pierwsza myśl? Organizm się oczyszcza. Wzięłam się za porządki, zakupy itd i po 19 zaczęły się skurcze co 8min, ale takie średnie. Po 21 odwieźliśmy córkę do babci, bo skurcze nie mijały, ale też nie były silniejsze. Przyjęto mnie na oddział i położna kazała czekać na rozwój wydarzeń. Stwierdziła żebym poszła spać, żeby w razie czego mieć siłę na poród. Jakoś po 22 zaczęły się skurcze porodowe, o 2 zgłosiłam się do położnej bo był już co 4minuty. Zbadała mnie i co? Szyjka 4cm. No myslałam, że coś mnie trafi. Tyle godzin i nic? Znów stymulacja szyjki. I stwierdzenie położnej 'może ma pani mały próg bólu i wydaje się pani, że rodzi'. Zeszłam z fotela i nie mogłam z bólu się ruszyć. Szybkie siku, telefon do męża i na porodówkę. Mąż przyjechał jakoś o 2:45 załapał się na 1-2 skurcze. Położna kazała mu wyjść żeby mnie zbadać. Szyjka 7cm. Palcami przebiła pęcherz płodowy i dosłownie chwile później miałam 10cm i parte. Może ze 3-4, bo o 3:15 było po porodzie. Obyło się bez nacięcia, lekko pękłam, ale mam 2 szwy 'kosmetyczne'. Sama zeszłam z fotela,o 5 zawieziono mnie na sale i po dwugodzinnej drzemce już tak dobrze się czułam, że mogłam iść do domu. I w duchu dziękowałam lekarzowi, który przyszedł do mnie w nocy i namawiał do porodu SN. Powiedział,że jak tylko coś zacznie się dziać, od razu tniemy, on już wszystko przygotuje. Córka urodziła się w 37t i 4d, waga 3770g. I gdyby wyszła o czasie to miałaby grubo ponad 4kg, także dobrze, że zachciało jej się wyjść wcześniej;)Limerikowo, Kalija, DrzewkoPomarańczowe, Pierniczkowa, Matyldaaa, MDW, Misi@, werni, Bobby29, kayama, Niebieska Gwiazda, Niebieska Gwiazda, Karola1988 lubią tę wiadomość
-
Hej dziewczyny,
Ja z innego wątku, ale chciałam poczytać jak wyglądają w tych czasach porody i może coś przeoczyłam, ale z tego wynika , że żadna z Was nie miała ZZO przy sn?
Piszecie tak o tych krzykach na porodówce, a ja miałam nadzieję, że takie coś odeszło już w niebytWiadomość wyedytowana przez autora: 21 sierpnia 2019, 15:12
-
AnaKwiat wrote:Myszka, jaki cudny ekspresowy poród! Bardzo bardzo Ci zazdroszczę. Niby mówią, ze nawet najgorszy poród się szybko zapomina ale ja swój jeszcze pamietam 😐
Mi hormony szaleją jak nigdy, dziś w nocy płakałam co chwile. Strasznie mnie zmartwiło jak nie mogłam dobudzić małego na karmienie i już zaczęłam się martwić czy z nim wszystko ok. Oprócz tego, serio nie pamietam kiedy Krzyś płakał, chyba ostatnio w szpitalu i znowu się martwię czy to dobrze 😕werni, Agagusia, Bobby29 lubią tę wiadomość
2019 IUI, CC 40 tc
2022 IVF, CC 36+1 tc -
Róża wrote:Hej dziewczyny,
Ja z innego wątku, ale chciałam poczytać jak wyglądają w tych czasach porody i może coś przeoczyłam, ale z tego wynika , że żadna z Was nie miała ZZO przy sn?
Piszecie tak o tych krzykach na porodówce, a ja miałam nadzieję, że takie coś odeszło już w niebyt
Ja miałam i nie wspominam źle swojego poroduRóża lubi tę wiadomość
-
Róża wrote:Hej dziewczyny,
Ja z innego wątku, ale chciałam poczytać jak wyglądają w tych czasach porody i może coś przeoczyłam, ale z tego wynika , że żadna z Was nie miała ZZO przy sn?
Piszecie tak o tych krzykach na porodówce, a ja miałam nadzieję, że takie coś odeszło już w niebyt
Także nie ma dobrego wyjścia z sytuacji Mnie bolało bardzo od 1,5 cm rozwarcia, od godz. 11.00 do 23.40 gdy osttaecznie dziecko musiało zostać wyjęte przez cc bo przez dwie godziny nie było postępu porodu przy 10 cm rozwarcia.
Życzę Ci jak najszybszego porodu!Róża lubi tę wiadomość
2019 IUI, CC 40 tc
2022 IVF, CC 36+1 tc -
Trzydziecha to u Ciebie w szpitalu ekspresowo działają! Ja właśnie rozmawiałam z położną odnośnie jutra/przyjęcia na odział itd. i powiedziała że jutro tylko badanie i przyjęcie, test oxy w piątek, balonik w sobotę, pełne oxy w sobotę 😞 także trochę posiedzę w szpitalu bo na cud że samo się zacznie nie liczę...
No i tez miałam w nocy doła że nie tak to miało wyglądać... No ale co zrobić... jeszcze trochę! ☺
Mama Aniołka - 02.2018
Iga jest z nami 22.08.2019 ❤❤❤ -
Chimera wrote:Kurde, nienawidzę pisać posty z komórki. Właśnie napisałam dlugasnego posta i kliknelo mi się anuluj zamiast wyślij 😣😣
Nasz Robuś po powrocie ze szpitala dostał jakiegoś pomieszania dnia z nocą. Za dnia fajne drzemki sobie robi, jest spokojny, a w nocy drama. Przewijanie to ryk, próba przystawienia do piersi to najpierw trzeba uspakaja, bo tak placze, jak już złapie (z czym nie miał problemów wcześniej), to popiję chwilę po czym zasypia. Karmienie trwa do godziny, jak go odkładam, to albo się budzi albo śpi max 1.5h. Rano w desperacji umówiłam się na poradę laktacyjna do szpitala, jest darmowa, a pani doradca jest podobno super. Bardzo pomogła znajomym mojej mamy, więc liczę, że jeśli popełniam jakieś błędy, to też uda się je wychwycić.
W ciągu dnia chodzimy nawet na 1,5 godzinne spacery i dziecko nawet się nie zająknie, śpi spokojnie. A w nocy się zaczyna...tak od 23.00. Dzisiaj wstawałam do niego o 4.00, o 5.00, o 6.00, o 7.00 i o 8.00. Potem muszę to odespać i z pomocą męża udaje mi się tak do 12.00 z jedną pobudką na karmienie. A w nocy wszystko: jakieś wzdęcia, napięcia, czkawka!
Zauważyłam, że zaczęłam się stresować nocą, w sensie samym faktem zachodzenia słońca bo to oznacza znowu walkę i czekanie do wschodu
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 sierpnia 2019, 16:14
2019 IUI, CC 40 tc
2022 IVF, CC 36+1 tc -
MDW wrote:Też poddaję w wątpliwość tezę o zapominaniu porodów...no chyba, że akurat obie jesteśy takie wyjątkowe, że pamiętamy za każdym razem jak ktoś mnie pyta jak było, odpowiadam, że strasznie-zgodnie z prawdą. I że bolało i to długo i na koniec cc i że teraz też mnie boli i że to dyskomfort...a ludzie patrzą na mnie jakbym zapomniała tekstu! To nie to ma mówić matka! Gdzie teksty typu "wszystko wynagrodził mi pierwszy krzyk dziecka" albo "jak tylko chwyciłam go w ramiona zrozumiałam, że cały ten ból miał sens". Moja Mama też przez całe życie wspominała poród w kategoriach horroru i go nie upiększała - może to dlatego. Dla mnie posiadanie dziecka i radość z niego to nie to samo co ukrywanie swoich emocji w temacie porodu.
DrzewkoPomarańczowe, werni lubią tę wiadomość
-
Róża wrote:Hej dziewczyny,
Ja z innego wątku, ale chciałam poczytać jak wyglądają w tych czasach porody i może coś przeoczyłam, ale z tego wynika , że żadna z Was nie miała ZZO przy sn?
Piszecie tak o tych krzykach na porodówce, a ja miałam nadzieję, że takie coś odeszło już w niebyt
niestety rzadko gdzie jest dostep do anestezjologa i epiduralu
ja slyszalam krzyki jak na gestapo w sali przedporodowej ktora byla kolo porodowych w Poz
chyba Domi miala we Wroclawiu zzoWiadomość wyedytowana przez autora: 21 sierpnia 2019, 17:00
Róża lubi tę wiadomość
-
wisieninka_89 wrote:Ja mysle ze to troche o co innego chodzi, z mezem planowalismy trojke. W trakcie porodu powiedzialam mu ze o trzecim moze zapomniec, tak bolalo. Jak komus opowiadam o porodzie to nie twierdze ze bylo super i wogole, mowie jak bylo, bolalo okropnie, ale juz nie skreslam decyzji o trzecim, bol byl i minal, pamietam ze byl, pamietam jak ciezko bylo go zniesc, ale juz go nie czuje wiem ze po nastepnym tez minie
No właśnie coś w tym stylu . Ja teraz jak przyszły pierwsze mocne skurcze to pytałam męża jak to jest możliwe ze zapomniałam, ze to aż tak boli i ze się zdecydowałam świadomie przejść przez to jeszcze raz 😁.
Ale z drugiej strony poród, który trwa tyle godzin może być trauma. Mój pierwszy był dość traumatyczny, ale w sumie samego bólu było krócej niż u MDW chociażby. To jest kwestia indywidualna.
Ja tylko z doświadczenia mogę powiedzieć, ze sam ból fizyczny zapomina się dość łatwo i szybko, ale w porodzie doświadcza się tez często innych stanów/sytuacji, które często dużo trudniej jest zapomnieć.Agagusia, Limerikowo lubią tę wiadomość
[/url] -
U mnie przy pierwszym porodzie zero problemów z dostępem do zzo. Teraz nie korzystałam bo z założenia nie chciałam i tez nie było na to czasu jak zaczęłam weryfikować moje założenia 😁. Ale polozna już na początku zapowiedziała, ze jak chce to nie ma problemu, wystarczy słowo.
Dodam, ze rodziłam w dwóch różnych szpitalach.[/url] -
MDW wrote:Też poddaję w wątpliwość tezę o zapominaniu porodów...no chyba, że akurat obie jesteśy takie wyjątkowe, że pamiętamy za każdym razem jak ktoś mnie pyta jak było, odpowiadam, że strasznie-zgodnie z prawdą. I że bolało i to długo i na koniec cc i że teraz też mnie boli i że to dyskomfort...a ludzie patrzą na mnie jakbym zapomniała tekstu! To nie to ma mówić matka! Gdzie teksty typu "wszystko wynagrodził mi pierwszy krzyk dziecka" albo "jak tylko chwyciłam go w ramiona zrozumiałam, że cały ten ból miał sens". Moja Mama też przez całe życie wspominała poród w kategoriach horroru i go nie upiększała - może to dlatego. Dla mnie posiadanie dziecka i radość z niego to nie to samo co ukrywanie swoich emocji w temacie porodu.
MDW, ja mówię dokładnie to samo! „Jak poród? Wielogodzinna masakra zakończona cc”.I tez mam wrażenie, ze muszę dodać na końcu „ no ale to nie jest ważne bo malutki jest taki cudowny”. Owszem, jest cudowny, jestem maksymalnie zakochana w nim ale nie chce pudrować tego ciężkiego porodu.
Z pozytywów to była dziś doradczyni laktacyjna. Która to z Was mam po stopach całować za kontakt do pani Sylwii? Cudowna babeczka! Dokladnie nas obejrzała, wysłuchała mnie, doradziła wiele i przede wszystkim uspokoiła. Miała ze sobą wagę i Krzyś przybrał 150g od niedzieli 💪🏻DrzewkoPomarańczowe, MDW, Misi@, Limerikowo lubią tę wiadomość
Krzyś jest z nami od 15.08.2019 -
MDW wrote:Mam to samo!
W ciągu dnia chodzimy nawet na 1,5 godzinne spacery i dziecko nawet się nie zająknie, śpi spokojnie. A w nocy się zaczyna...tak od 23.00. Dzisiaj wstawałam do niego o 4.00, o 5.00, o 6.00, o 7.00 i o 8.00. Potem muszę to odespać i z pomocą męża udaje mi się tak do 12.00 z jedną pobudką na karmienie. A w nocy wszystko: jakieś wzdęcia, napięcia, czkawka!
Zauważyłam, że zaczęłam się stresować nocą, w sensie samym faktem zachodzenia słońca bo to oznacza znowu walkę i czekanie do wschodu
Skąd ja to znam. Karmienie 8 11 14 bajka a od 17 jazda do 2 w nocy. Napięcie , złość, czkawka, usypia tylko w kontakcie z moją skórą. I o 17 bardzo.malo.zjadl np dziś.
Wierci się jest niespokojny. I co tu począć ? Czekac na kolejny ranek? -
AnaKwiat wrote:MDW, ja mówię dokładnie to samo! „Jak poród? Wielogodzinna masakra zakończona cc”.I tez mam wrażenie, ze muszę dodać na końcu „ no ale to nie jest ważne bo malutki jest taki cudowny”. Owszem, jest cudowny, jestem maksymalnie zakochana w nim ale nie chce pudrować tego ciężkiego porodu.
Z pozytywów to była dziś doradczyni laktacyjna. Która to z Was mam po stopach całować za kontakt do pani Sylwii? Cudowna babeczka! Dokladnie nas obejrzała, wysłuchała mnie, doradziła wiele i przede wszystkim uspokoiła. Miała ze sobą wagę i Krzyś przybrał 150g od niedzieli 💪🏻
No tak to jest u nas ze matki boja się przyznać, ze poród to trauma, ze są zmęczone, ze maja czasem dość itp bo zaraz znajdzie się ktoś zyczliwy wg którego uśmiech „bombelka” wszystko wynagradza 🙄.
A panią Sylwię ja poleciałam i bardzo się cieszę, ze jesteś zadowolona ze spotkania 😍AnaKwiat, MDW, Bobby29 lubią tę wiadomość
[/url] -
DrzewkoPomarańczowe wrote:No tak to jest u nas ze matki boja się przyznać, ze poród to trauma, ze są zmęczone, ze maja czasem dość itp bo zaraz znajdzie się ktoś zyczliwy wg którego uśmiech „bombelka” wszystko wynagradza 🙄.
A panią Sylwię ja poleciałam i bardzo się cieszę, ze jesteś zadowolona ze spotkania 😍
Właśnie tak myślałam, ze to od Ciebie! Bardzo Ci dziekuje!DrzewkoPomarańczowe lubi tę wiadomość
Krzyś jest z nami od 15.08.2019 -
DrzewkoPomarańczowe wrote:No tak to jest u nas ze matki boja się przyznać, ze poród to trauma, ze są zmęczone, ze maja czasem dość itp bo zaraz znajdzie się ktoś zyczliwy wg którego uśmiech „bombelka” wszystko wynagradza 🙄.
A panią Sylwię ja poleciałam i bardzo się cieszę, ze jesteś zadowolona ze spotkania 😍
Właśnie tak myślałam, ze to od Ciebie! Bardzo Ci dziekuje!Krzyś jest z nami od 15.08.2019 -
Najlepszy jest mój mąż! Na pytania o poród pierwszy rwie się do odpowiedzi "A całkiem nieźle, nie wspominamy go źle" 😂, jakby on akurat miał co źle wspominać... Choć akurat naprawdę ja nie mogę powiedzieć, że to traumatyczne przeżycie.
My dzisiaj o 2:30 mieliśmy pobudkę i walczylam do 4:15 z uśpieniem aż w końcu Małego położyłam w kokonie na kanapie i sama położyłam się spać obok.
Zazwyczaj próbuję przetrzymać Małego po południu ze dwie godziny bez spania, wtedy w nocy nie włącza mu się tryb wariowania. Ale wczoraj poszliśmy po 15 na spacer i spał prawie 3 godziny w gondoli więc byłam na przegranej pozycji 🙄 Dziś jest jakiś marudny, zasnął dopiero 30min temu, także przetrzymam go chyba dopiero po kąpieli z nadzieją na 3 szybkie karmienia nocne. -
Domi u nas podobnie od 3:30 do 5:30 była impreza, właśnie dlatego że wieczorem długo spał a było żal go budzić. No, ale nie mogę narzekać bo dziś w nocy obudził się 2 razy a przedwczoraj raz. Dziś za to ma taki dzień, że tylko śpi...w poniedziałek zaś był tylko płacz i cyc i nie wiem o co gagatowi chodziło...
Co do porodu to ja mam świadomość, że mega bolało ale nie potrafię odtworzyć tego bólu... przerażał mnie krzyk za ścianą obok i chciało mi się płakać z przerażenia.
Wiem tylko, że kilka razy pomyślałam "co ja narobilam" i "nigdy więcej". Kilkakrotnie myślałam, że za chwilę zacznę błagać o cesarkę. Jednak patrząc na fakt, że od skurczy i odejścia wód wszystko trwało 2,5 h to i tak mnie oszczędziło i mogę powiedzieć że było nieźle. Dziś z sentymentem wspominam te chwilę a bólu nie potrafię "odtworzyć". Jedyne porównanie jakie miałam i mam w głowie to (z góry przepraszam) wielka napierająca kupa której nie mogę zrobić.3.08.22r. Anielka 🍼👶🥰
5.09.21r. Antosia 11 +3 tc [*] 💔👼
27.08.20r. [*]
27.07.19r. Błażej 🍼👶🥰
7.07.16r. [*]
3.08.15r. [*]