Termin STYCZEŃ 2025
-
WIADOMOŚĆ
-
LeniweKluski wrote:Yowelin, trzymaj się. Może warto skoczyć do gabinetu, który robi usg trymestru? Są to lekarze wąsko wyspecjalizowani i potrafią więcej zobaczyć i finalnie doradzić
Właśnie moja ginekolog robi te prenatalne także ona już jest wyspecjalizowana. Teraz odsyła mnie do swojej mentorki więc zobaczymy. Udało mi się umówić wizytę już na poniedziałek także liczę na to, że przez weekend się postresuje, a później będzie ok. Bardzo bym tego chciała.
Mam w sobie duże poczucie niesprawiedliwości, bo pierwszy raz szłam na wizytę totalnie na luzie, a teraz już nigdy tak nie będzie. Ciągle będę się obawiała że coś znajdzie.
Nie nadrobię innych tematów, musicie mi wybaczyć. Dziękuję Wam za wsparcie
LeniweKluski, Holibka, Podkoszulka lubią tę wiadomość
-
Tigra wrote:Kinga gwarantuje ci,ona próbuje się tylko głupio tłumaczyć,aż mnie coś w środku się dzieje.To niezaradność lub lenistwo.Znam wiele rodzin i nawet te samotne matki świetnie gospodarują czasem.
Mój synek dzisiaj bardzo aktywny,niebwiem czy cokolwiek spał.Brzuch bardzo boli,więzadła i czasem brzuch się spina.Jesli nie przejdzie do jutra to pójdę do doktora.
Gumcia brzuszek cudowny!
U Ciebie to spinanie macicy objawia się takim chwilowym spięciem brzucha i jest wtedy twardy jak skała?Tigra lubi tę wiadomość
ONA: 96' ON: 94'
🔴 NK z krwi 42% 🔴 KIR AA 🔴 Morfologia plemników 0-1% 🔴 MTHFR_677C>T homo, PAI-1 4G homo 🔴 Choroba genetyczna jednogenowa (50% ryzyka wady u dziecka)
💔 10.05.2023 transfer I 💔 Puste jajo płodowe
🍀 24.04.2024 transfer II 🍀 (encorton, intralipid, accofil, neoparin, estrofem, cyclogest, agolutin)
4dpt ⏸ 6dpt beta 44,5; 12 dpt beta 425; 14 dpt beta 813; 20dpt beta 6556, CRL 0,17cm 🥰 23 dpt migające ❤️
12+0 -> prenatalne ok 🍀 5,3cm dziewczynki 🎀 14+4 8,5 cm i 98 gram malutkiej, zero krwiaków 🥳
22+0 USG połówkowe 🍀 440g ❤️
28+6 III USG prenatalne 🎀 1,32 kg
🎁 Planowane CC 03.01.2025
-
KINGA89 wrote:W grę wchodziła taka sytuacja, że ona była z dzieckiem w domu na macierzyńskim i później też do jakiegoś chyba 3-4 roku życia, a on pracował i wracał popołudniami. U mnie natomiast tatuś pracuje baaaardzo dużo i tak pewnie też będzie nadal, więc nie będzie go nie tyle popołudniami, co dopiero wieczorem. W dzień raczej będę w 80% czasu z dzieckiem sama, ona też tak miała.
Tam bardziej chodziło o to, że dziecko wołało "mamo baw się ze mną" i było niezadowolone z tego, że matka nie poświeca mu czasu, tylko próbuje coś robić. Ciągle przeszkadzało, podchodziło, co przy niektórych pracach mogłoby być (wierzę w to), nawet niebezpieczne, stąd ta koleżanka twierdziła, że przy dziecku samemu nie da się nic zrobić. I niewiele też robiła.
Wtedy tego kompletnie nie rozumiałam, a teraz zaczynają się pojawiać wątpliwości, że może rzeczywiście dziecko może być nieodkładalne/problematyczne i podzielę taki los.
Natomiast co mogę z doświadczenia własnego: jak miałam noworodka to w domu zrobione było wszystko a ja się nudziłam jak ona spała. Dziecko marzenie. Potem sukcesywnie wzrastał okres aktywności i potrzeba mojego bycia. Ale to było dziecko, które spało. Ja należę do tych matek, którym dziecko nigdy w niczym "nie przeszkadzało", mogłam przy niej bądź z nią dużo zrobić (jak mi się chciało). Wierzę jednak w to, że mogą być dzieci, przy których naprawdę trudno o cokolwiek i nie jest to kwestia braku chęci czy zorganizowania matki. Są dzieci z różnymi potrzebami, są nieodkladalne z różnych powodów. Także scenariusze skrajne są dwa: albo będziesz mieć dziecko, przy którym ledwo ruszysz się na krok, albo sielankowe jak z serialu tv. Aha, jest jeszcze jedna ważna rzecz, często chyba zapominana: dzieci są bardzo wrażliwe na emocje matki. Dlatego trzeba za wczasu ustawić priorytety, zadbać o siebie. Jak w samolocie: maska z tlenem najpierw sobie, potem dziecku. Śniadanie musisz zjeść. Zrobić siku czy wziąć prysznic też. Nawet tę kawę wypić ciepłą bo to ważne dla ciebie. W normalnych warunkach, jeśli dziecko jest zdrowe i zaopiekowane to chwila płaczu naprawdę nie szkodzi. Oczywiście nie chodzi mi o podejście typu "nie bierz na ręce bo wymusza płaczem" czy "jak się wyplacze to zaśnie " - to absolutnie dla mnie niedopuszczalne. Płacz jest potrzebny i o czymś mówi, trzeba na niego reagować. Ale trzeba nauczyć się też kiedy można trochę zwolnić z tym biegiem. Najgorsze, że nauczyć się tego wszystkiego nie da wcześniej, dopiero po porodzie, a tak naprawdę po przyjściu do domu zaczyna się ostra nauka, bez względu na to, ile dzieci się już urodziło. Ja jestem bardzo ciekawa, jaka historia teraz mi się szykuje 🙂LeniweKluski, Rocky, Milvaaa, KINGA89, Faelwen90, Podkoszulka, ultramaryna_, Jakasienka, Limonka26, Aleale lubią tę wiadomość
-
Czy da się coś zrobić przy dziecku, hmmm. Temat rzeka. Wg mnie to nie jest zero-jedynkowe. Są tzw. High need babies, które naprawdę sabotują wszystko. Nie celowo. Po prostu są bardzo wymagające, wysokowrażliwe. Przyczyn jest wiele. Po prostu potrzebują uwagi non stop i trudno jest przy nich cokolwiek zrobić w ciągu kilku pierwszych lat.
Druga sprawa to angażowanie (starszego) dziecka w aktywności rodzica. Można traktować dziecko jako przeszkadzajkę, a można jako towarzysza. Wiadomo, że ciężko będzie z nim np. robić jakieś mega precyzyjne rzeczy wymagające skupienia i czystości, ale lepienie pierogów to dla dzieci bajka podobnie ogród. Dużo zależy od podejścia i otwartości na to w jaki sposób dziecko chłonie świat i to co my robimy.kattalinna, KINGA89, Faelwen90, Podkoszulka lubią tę wiadomość
🙋🏻♀️ 37.
👦🏼 7.11.2017 - zdrowy, kochany syn❣️4380 g, 62 cm, 10/10, CC - brak postępu porodu
👼🏻 26.09.2019 - ur. 37 tc. Przepuklina mózgowa, CC planowa
-
Kinga89, moja mama była sama z dwójką dzieci (różnica 16mcy) do mojego 4 roku życia, obce miasto bez jej rodziny i znajomych do pomocy. I dała radę. Później tata miał pracę delegacyjna. Naprawdę wszystko się da ale nie zawsze wtedy kiedy dorosły sobie to zaplanuje. Np. Dziecko roczne ma drzemkę? No to myje dwa okna. Ojciec bierze na spacer? No to robię obiady na parę dni i mrożę.
W ciągu dnia, na pewno ta koleżanka ma trudno ale wieczory mogą być jej - no i weekendy. To, że ojciec dziecka jest w pracy w godzinach 8-20 to nie znaczy, że matka jest z dzieckiem na Bahamach. To też etat. Oczywistym jest, że nie będzie nam dane przez jakiś czas wyjść z domu kiedy będziemy chciały, ale też nie jest powiedziane, że kobiety mają być więźniarkami macierzyństwa.
Jak mawia mój mąż: „kolego chciałeś pchać w nocy to pchaj ten wózek w dzień” 💀Tigra, kattalinna, Holibka, Rocky, KINGA89, Faelwen90, Podkoszulka, ultramaryna_, Limonka26 lubią tę wiadomość
-
Milvaaa wrote:Tigra widzę, że jedziemy na podobnym wózku jeśli chodzi o bóle więzadeł 🙄 Wczoraj wieczorem mnie jakoś bardziej złapało i trzyma do dzisiaj. Jak odpoczywam to jest stały lekki ból, a jak się ruszam czy pozycję zmieniam to o matko. Ani wizyta u urofizjo ani te ćwiczenia nie są w stanie pomóc. Konsultowałam to i drążyłam temat z moją dr prowadzącą i usłyszałam, że to na pewno więzadła. Urofizjo też to potwierdziła, nawet pokazała mi rysunek jak te więzadła przebiegają w ciele i zgadza się to z obszarami bólu. Doraźnie nospę mam brać żeby macica się przez to ewentualnie nie spinała i pozostaje wytrwać. Lekko mnie to stresuje, ale we wtorek miałam wizytę i szyjka zamknięta ponad 4cm i z łożyskiem wszystko ok. A tak z ciekawości ile masz wzrostu? Ja mam 159cm i podobno większe dolegliwości związane z rozciąganiem macicy mogą mieć niższe i drobniejsze kobiety.
U Ciebie to spinanie macicy objawia się takim chwilowym spięciem brzucha i jest wtedy twardy jak skała?
Jestem z tych wyższych 170. -
Popieram zdanie @kattalina. I teoria o niedostępności serio bardzo się sprawdza. Wczoraj układałam z synem puzzle, dzień wcześniej nadzorozwal odrabiania lekcji i co? Mamo idź trochę do swoich zajęć wręcz mnie momentami wyganiał jak za bardzo mu się wtrącałam.
A jak siedzimy wieczorem np. on przy bajce, a ja scrolliję tel to co? Wisi na mnie, kotłuje się, zaczepia. Ewidentnie przyciąganie uwagi. Oczywiście wiem, że to nie jest idealne i najlepiej przy dziecku tel nie mieć, jednak ja też mam swoje potrzeby i nieraz pozwalam na takie sytuacje, obserwując przy tym jak się dzieciak zachowuje.
W czasie urlopu macierzyńskiego robiłam wiele zleceń graficzno-rękodzielniczych żeby sobie dorobić. Duża ich część powstała w nocy, gdy miałam „święty spokój”, ale nieraz dlubalam cos gdy mały się bawił i jakoś dało się to pogodzić.
Wiele rzeczy jest kwestią priorytetów. Jednak trzeba też mieć na uwadze, że przy dziecku bywają dni, kiedy sorry, ale po prostu nie da się nic zrobić choćby nie wiem co. I nawet przy obecności obojga rodziców. Choćby skoki rozwojowe, zęby, katarki, szczepionki ale damy radę.
Ja również jestem ciekawa jaki mi się tym razem trafi egzemplarz. Starszak mimo swoich problemów skórnych, ultrakrótkich drzemek i nocy z milionem pobudek był słodkim maluchem i miło wspominam czas z nim w domu.Faelwen90, Rocky, kattalinna, Podkoszulka, Tigra lubią tę wiadomość
🙋🏻♀️ 37.
👦🏼 7.11.2017 - zdrowy, kochany syn❣️4380 g, 62 cm, 10/10, CC - brak postępu porodu
👼🏻 26.09.2019 - ur. 37 tc. Przepuklina mózgowa, CC planowa
-
ultramaryna_ wrote:Hej, laski 🙋♀️ Rośniecie pięknie, bardzo mnie to cieszy ❤️ Brzuszki piękne, i też mam wrażenie, że mój jakiś większy przy Was 😱😅
Było pytanie o pampersy i zapasy - ja nie planuję z prostej przyczyny, że u dziecka dana firma może się nie sprawdzić, uczulić, odparzyć itd., a co później zrobić z resztą? 🤭 Kupię po dwoch paczkach dwóch różnych rodzajów (może bambusowe lub Dada Pure i cos innego), a potem będę już wiedziała, co dalej kupować 😊
Z ubrankami - przeraża mnie tak mała ilość na tych wszystkich listach internetowych 😱 6 sztuk to chyba dla lalki, która tylko leży i nie je, nie robi kupy… Chyba, że ktoś ma zamiar codziennie kilka razy pralkę wstawiać 🤷♀️ Nie wiem, ile dokładnie sztuk będę miała, bo wciąż jestem w przeprowadzce i jeszcze nic nie rozkładałam 🤣 - obecnie zbieram 🤭 - ale myślę, że na rozmiar 50 będę miała kilka sztuk (np. na szpital), a więcej już 56 i 62.
Z tą ilością ubranek to dużo zależy jakie dziecko się trafi. Moja prawie nie ulewała, czasem zdarzał się przeciek w pieluszce, ale nie super często i jakoś nie kojarzę, żebym musiała bez przerwy puszczać pralkę. Raczej kombinowałam z ubieraniem, żeby część tych pierwszych ubranek chociaż raz założyć, bo kupiłam jakąś pakę 50/56 za śmieszne pieniądze, a później jeszcze powpadało trochę od znajomych i z innych zakupów. Ubranka 62 i 68 nosiła już długo, więc aż zaczęły mi się nudzić, że ciągle ma to samoultramaryna_, Holibka lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny dzwoniłam do swojej Przychodni zapytać o tą szczepionkę na ksztusiec.
Oczywiście mało konkretów, bo większość będzie wiadomo jak system ruszy tzn. 15go października. Zapisałam się na teleporade 17stego i na niej ma mi lekarz wypisać receptę 100% refundacji.
Zajdę jeszcze w przyszłym tygodniu do przychodni i pokaże strone gov na której jest wytłuszczone, że to przychodnia może zamówić szczepionkę; muszę jeszcze pokazać im kartę ciąży jako dowód. Zobaczę jak się do tego ustosunkują. Ale tak - akcja jest prawdziwa, już coś o niej wiedzą ale konkretów brak (np jakiej firmy to będzie szczepionka).Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 października, 15:44
kattalinna, Zaqwsx, Aleale lubią tę wiadomość
-
LeniweKluski wrote:Holibka, obudzę się - sama z siebie, nawet nie na toaletę- i czapa. Oczy jak 5zl i czuję, że już pospane. Nie mam żadnej gonitwy myśli etc. Wieczorem zasypiam przed 23 bez żadnego problemu. Mam wrażenie, że mój organizm trenuje przed opieką nad noworodkiem (słodko-gorzki żart) 😅
Mój organizm też "trenował", tyle że nie z powodu bezsenności, czy wstawania na siku, a przez ból nadgarstków i drętwienie rąk, które zaczęły się na przełomie 7/8 miesiąca i nie dawał mi spać nawet jeszcze w szpitalu po porodzie.
Cały czas mam obawy, że i tym razem będzie powtórka. Jak przez całą ciążę nic mnie nie bolało, tak ten ból naprawdę mnie dojeżdzał i nie dawał normalnie funkcjonować.
-
Ja co prawda nie jako mama, ale dodam też od siebie że często jako rodzice sami sabotujemy tą dziecięcą niezależność, umiejętność skupienia, samoregulacji już od samego początku.
Co mam na myśli:
- noworodki śpią bardzo aktywnie, stękają, mogą otwierać oczy, wiercą się itp. Co często w takich sytuacjach robią rodzice? Od razu biegną, wyciągają, lulają. Co warto zrobić? Chwilę poobserwować i zobaczyć czy dziecko serio nie śpi i potrzebuje wsparcia, czy po prostu jest w aktywnym śnie
- dziecko się budzi, leży sobie w łóżeczku, coś gada po swojemu - dajmy dzieciom czas, nie trzeba ich od razu wyciągać. Niech poleży, połapie się za stopy, spędzi czas samo ze sobą. U brata mojego męża dzieci jeszcze dobrze się nie przeciągnęły a już były wyciągane z łóżeczek i wpychano im butle 🙄
- dziecko samo sobie coś robi np. Stawia puzzle jeden na drugim robiąc wieżę (a nie układa układankę) - pozwólmy na to! Dajmy się skupić, nie przerywajmy, nie mówmy od razu „ojejku jak ładnie się bawisz” itp bo przez to potem maluch potrzebuje też więcej i więcej stymulacji, motywacji zewnętrznej
Generalnie często lepiej zrobić mniej niż więcej i dać tym małym ludziom poznawać świat. I oczywiście będą high needy które mogą funkcjonować tylko z mamą/rodzicem, ale warto na starcie dać sobie szansę i nie utrudniać ☺️Faelwen90, kattalinna, Tigra, Holibka, Jakasienka lubią tę wiadomość
-
Ogólnie ja mimo że to moje pierwsze dziecko i rodzina najbliżej 500 km ode mnie wcale nie boję się niczego z tym związanego. Wydaje mi się, że jak się chce to wszystko można zrobić, nawet jeżeli będzie trudniejszy czas to nie zawsze musi być dwudaniowy obiad czy podłoga czysta. Ja niestety mam niegotującego i niesprzatajacego męża, który potrafił mi po mojej dobie w pracy zostawiać rzeczy na zmywarce zamiast do niej wkładać, więc zobaczymy czy nie będziemy się teraz przez to kłócić, ale jestem pewna że w godzinach kiedy nie będzie w pracy przynajmniej dzieckiem się zajmie żebym mogła porobić sobie swoje aktywności. Rozmawiamy też otwarcie o tym, że chciałabym szybko wrócić do sportu czyli już w lutym, marcu wychodzić na godzinkę czy dwie na trening i tez wierzę że nam się to uda jak będziemy zdeterminowani.
Jedynie o powrót do pracy się boję ( tej której lubię bo z dorobieniem pewnie nie byłoby problemu), ale to zobaczę jakie dziecko mi rośnie 😀LeniweKluski, kattalinna, Podkoszulka lubią tę wiadomość
-
Tigra wrote:Dziekuje za odpowiedz.Trochę mnie uspokoiłaś.Do tej pory pobolewało i szybko przechodziło.Pierwszy raz tak długo boli.Wzięłam nospę,minimalnie ustąpiło.Dziwi mnie też aktywność dziecka,do twj pory budził sie co dwie godziny,pokoziołkował i zasypiał.Dziś pogoda nie nastraja pozytywnie a on taki ruchliwy.
Jestem z tych wyższych 170.Tigra lubi tę wiadomość
ONA: 96' ON: 94'
🔴 NK z krwi 42% 🔴 KIR AA 🔴 Morfologia plemników 0-1% 🔴 MTHFR_677C>T homo, PAI-1 4G homo 🔴 Choroba genetyczna jednogenowa (50% ryzyka wady u dziecka)
💔 10.05.2023 transfer I 💔 Puste jajo płodowe
🍀 24.04.2024 transfer II 🍀 (encorton, intralipid, accofil, neoparin, estrofem, cyclogest, agolutin)
4dpt ⏸ 6dpt beta 44,5; 12 dpt beta 425; 14 dpt beta 813; 20dpt beta 6556, CRL 0,17cm 🥰 23 dpt migające ❤️
12+0 -> prenatalne ok 🍀 5,3cm dziewczynki 🎀 14+4 8,5 cm i 98 gram malutkiej, zero krwiaków 🥳
22+0 USG połówkowe 🍀 440g ❤️
28+6 III USG prenatalne 🎀 1,32 kg
🎁 Planowane CC 03.01.2025
-
kattalinna wrote:Kiedyś trafiłam na rolkę z jakiegoś dłuższego wykładu jednej babeczki, akurat w temacie tego uczepienia się dziecka do matki. Bardzo do mnie trafiło to, co ta kobieta powiedziała. Mianowicie, że tak się dzieje, gdy rodzic jest niedostępny dla dziecka. Niedostępny emocjonalnie bądź psychicznie, kiedy np. niby siedzi , dzieckiem na tej podłodze ale z telefonem w ręku, albo myślami ciągle gdzieś. Dziecko wtedy walczy o uwagę i nie odstępuje na krok. Dała rozwiązanie: czas aktywnego bycia z dzieckiem, tak całą sobą, potem tyle czasu dla swoich spraw. Trafiło mnie to bardzo, bo różne etapy przechodziłam z córką. I z telefonem...
Dziękuję za Twoją opinię, jest bardzo cenna - i pozostałych dziewczyn też.
Dodajecie trochę otuchy, bo żadna nie wyraziła się w stylu tej umęczonej matki polki, że teraz to już "koniec życia i zimna kapuczina", co totalnie mnie deprymuje (i przeraża?). Może rzeczywiście nie będzie tak źle. Może nie sielankowo, ale przynajmniej znośnie. Mam już trochę tej literatury o wychowaniu dzieci i zamierzam przeznaczyć jesień/zimę na zgłębianie tematu od takiej rozwojowo-psychologicznej strony, żeby wychować a nie "uchować" to dziecko, jak to niektórzy robią.Belo, kattalinna, Podkoszulka, Aleale lubią tę wiadomość
-
KINGA89 wrote:Naszło mnie dzisiaj na kolejne rozkminy, jak to będzie z dzieckiem, jak zmieni się moje/nasze życie.
Doświadczone mamy, powiedzcie, jak to rzeczywiście jest - czy z małym dzieckiem (a nawet takim do 4-5 roku życia) rzeczywiście nic nie można zrobić? Koleżanka przez kilka pierwszych lat po urodzeniu dziecka opowiadała, jak to:
- obiadu nie mogła zrobić, no bo mała;
- nie mogła posprzątać, bo dziecko;
- okien nie miał jak umyć, bo z dzieckiem się nie da.
Prowadzę dość aktywne życie, uwielbiam swój ogród, dużo gotuję, często gdzieś bywam. Tak się przed chwilą zastanawiałam, co bym chciała zrobić w ogrodzie w przyszłym sezonie i nagle naszła mnie refleksja: czy ja w ogóle będę mogła coś zrobić?
Czy jak przyjdzie wiosna i maluch będzie miał te 3-4 miesiące, to będę w stanie wyjść z nim w wózku do ogrodu i coś zrobić przez te powiedzmy 30-60 minut, czy to jest rzeczywiście nierealne i bez pomocy drugiej osoby będę siedzieć głodna, brudna, ze stertą prania i garów? Jak to tak naprawdę jest, przyjmując zarówno optymistyczne, jak i mniej optymistyczne scenariusze?
Odpowiem krótko: To zależy
Zależy jakie trafi się dziecko, czy Ty będziesz chciała mieć zrobione wszystko na tip top (wtedy to może być ciężko )
U nas bywały lepsze i gorsze dni, ale generalnie była w stanie wiele rzeczy jakoś zrobić, chodziłam z małą na długie specery, czasem wybrałam się na miasto komunikacją (autem rzdziej, bo bałam się jeździć przez pierwszy rok, ze względy na wieczny ryk i nie chciałam się stresować jeżdżąc z płaczącym dzieckiem po Wawie).
Młoda, jeśli nic jej nie doskwierało to umiała się trochę sama sobą zająć. Nie wiem na ile to kwestia charakteru a na ile to wypracowane, bo jednak jeśli się dało ją zostawić chwilę samą z zabawkami, to to robiłam. Inna sprawa, że często gdy ja coś robiłam, to Młoda owszem bawiła się - robiąc przy okazji taki bałagan, że później miałam w prezencie dodatkową robotę
Jako roczniak poszła do żłobka, ale wiadomo - sporo było katarków itp. więc często zostawała w domu. Pracujemy zdalnie i nie powiem, sporo czasu pracowaliśmy z nią. Jakoś dało to ogarnąć, choć lekko nie było.
Tak więc ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że jak się trafi dobre dziecko, to na pewno da się sporo zrobić.
Znam natomiast skrajne przypadki i w jedną i drugą stronę.
KINGA89, kattalinna lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny a jak u Was PLT czyli plytki krwi? Dziś u mnie 27+3 we wt wyszlam ze szpitala po moich przygodach. W pon mialam płytki 177 (cala ciaze ok 200) a dzis na morfologi juz jest 136...
Lekarze i tak juz maja mnie za wariatke z moimi przygodami stad najpierw podpytam Was tutaj 😊 -
Ja jestem tym przykładem gdzie ciężko było cokolwiek zrobić na początku 🤡 mój syn ciągle płakał i wył i takie tam 😛 i dodatkowo nie tolerowal nikogo innego (włącznie z ojcem), mimo że się wszyscy od początku bardzo starali więc ciężko mi było się nawet umyć 🙈 każde wyjście to był jeden wielki ryk więc nie wychodziłam z nim nigdzie oprócz szybko na spacer albo lekarz 🙈 ale nie traktuje tego jako problemu, było minęło,
natomiast jak przeszły mu wszystkie kolki, bóle i większe problemy i zacząl chociaż trochę wsolpracowac z innymi i mniej płakać to już było bez problemu. Pierwsze wakacje za granicą były na 10m i było super. Od tego czasu jeździmy wszędzie, syn pomaga we wszystkim, w gotowaniu, sprzątaniu itp. Więc też nie widzę żeby przeszkadzał. odkad zaczął chodzić to też praca w ogródku jest możliwa, i im starszy tym jest lepiej 😉 ale no ciężko było do ok 8-9m, potem niby wisial na nodze ale nie było tragedii bo już nie trzeba go było nosić więc gotowałam np. z jedną nogą uwiązaną w miejscu 🤣 i zaczął coś tam sam robić czasem to też łatwiej. Także ja akurat nie doświadczyłam nudy i wolnego czasu przy noworodku i małym niemowlaku 🤣 a w dodatku syn albo spał na mnie albo płakał i wył z bólu(nic pomiędzy) do ok 4miesiaca, więc nie było tego "wynagrodzenia", że się uśmiechnął do mnie albo leżał i gadał więc to było bardzo trudne. Pamiętam jak wpisywałam w google że się nie uśmiecha jeszcze i już najgorsze scenariusze 🙊 a on po prostu cierpiał i nie miał powodu 🙈
Zobaczymy co będzie tym razem 😛
Potem jedynym ograniczeniem były ciągle choroby 🤡 ale to już inna sprawa
Najlepszy okres mamy odkąd skończył 2.5roku, jest ekstra teraz 😃Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 października, 17:07
-
Jakby ktoś się dowiedział coś o dostępności szczepionek w przychodniach to dajcie znać. Za kilka dni przyjdzie moja na krztuśca pelnopłatna i nie wiem czy ją wykupywać czy czekać a okaże się że będą mieli bałagan w tym 😔