Wrześniowe mamusie 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyAga_1105 wrote:Witajcie Kochane!
Życzę Wam spokojnej niedzieli Wrześniowe Mamusie
Miałam wcześniej dać znać jak po mojej wizycie, jednak nawet nie było kiedy niestety...
Wizytę miałam 20 stycznia.
Lekarz bardzo miły, taki "opiekuńczy tatuś". Założył książeczkę ciąży bez marudzenia. Sumiennie odpowiadał na pytania doradzał. Wytłumaczył wszystko dokładnie także jestem zadowolona
Co do dzidziusia widziałam bijące serduszko. Na tym etapie wszystko ok
według usg 6t 2d, mój maluszek mierzy 5,57 mm
Następna za 4 tygodnie.
Niesamowite uczucie...Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2016, 11:11
-
Gumcia, lepiej parzoną (słabszą) niż rozpuszczalną, bo w rozpuszczalnej dużo chemii (choć przed ciążą sama piłam rozpuszczalną litrami ). W ciąży możesz sobie pozwolić na 2 filiżanki dziennie.
Gumcia lubi tę wiadomość
-
A jak mowa była o porodach to powiem Wam, że ja się modlę, żeby nie mieć CC. Przed narodzinami Huberta było mi wszystko jedno jak się urodzi, tzn chciałam naturalnie, ale jakby trzeba było cc to nie miałam z tym problemu (wiem, że czasem są mamy które bronią się przed cc rękoma i nogami bo twierdzą, że jak nie urodzą sn to będą gorszymi matkami). Los tak chciał, że wody odeszły mi o 4 nad ranem, skurcze były mocne a do 21 nie było żadnego rozwarcia mimo oksytocyny i innych "wspomagaczy". Wzięli mnie więc na CC. Te dwa tygodnie po cc to był koszmar jakiś. Nie pomagała morfina, ketonal forte, nic. Ból nie do opisania, choć pionowałam się od razu jak kazali. Gdybym sama się zdecydowała na CC to wiem, że nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Ja jestem bardzo odporna na ból (miałam 3 razy przekłuwany język, 2 razy sutek - wierzcie mi, wiem co to ból), ale to co było po CC to jest nie do opisania. Jedyny plus taki, że zaraz po cc, jak tylko mnie zabrali z sali operacyjnej i przywieźli na poporodową to Hubercio od razu był ze mną, spał ze mną w jednym łóżku przez cały pobyt w szpitalu. A jeśli chodzi o bliznę to jest bardzo mała i niziutko umiejscowiona, nie wystaje spod majtek czy kostiumu choć noszę dość niskie. Także, oby tym razem Sn (tzn nie do końca bo ze znieczuleniem )
-
nick nieaktualnyRany.... Aż się boję... Może zdecyduje się rodzic naturalnie bliźniaki? Jak inni dali radę? też się boję bólu po cc i że do końca mnie nie znieczula... Moja mama była uśpienia ale za słabo i wszystko czuła... Aż boję się o tym myśleć jak dla mnie horror
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Blair, ale to było lata temu teraz znieczulenie ZO jest naprawdę bardzo skuteczne i bezpieczne, a anestezjolodzy na porodówkach mają w tej dziedzinie ogromne doświadczenie bo liczba CC z każdym rokiem rośnie, no i coraz więcej pacjentek wybiera znieczulenie do porodu naturalnego.
Z tym że przy bliźniakach to chyba nie Ty decydujesz... Tzn nie wiem czy lekarze zgodzą się na SN. Poza tym każdy przechodzi to inaczej. Ze mną na poporodowej leżała dziewczyna w moim w moim wieku, też po cc tego samego dnia co ja tylko ona rano a ja w nocy. I ona nastepnego dnia śmigała jak gazela. Nic jej nie ciągnęło ani nie bolało. Pytałam moją gin o to, wyjaśniła, że ja mam mocne mięśnie brzucha (fakt, przed ciążą spor ćwiczyłam) i dlatego one bardziej ciągnęły niż u tej dziewczyny( była rzeczywiście raczej krępa niż wysportowana.. ) bo jej mięśnie były bardziej wiotkie i się tak nie napinały przy szwie.. -
Angela89 wrote:ja zanim wiedziałam że będę miała cc to się modliłam aby nie było tak jak u mojej mamy. Rodziła mnie 15 godzin a na końcu zaczęło mi zniknać tętno i musiała mieć cc czyli można powiedzieć że miała 2 porody
-
Ja mialam CC 2tyg po terminie,mimo oxy max 5cm rozwarcia, o 20.30 była córka a o 4 nad ranem juz byłam na nogach. Ketonal dawali, bolalo pierwsze 3-4dni, 5dnia wyszlysmy ze szpitala to juz było ok, a po 2dn zdjęli szwy i mogłam gory przenosić, trzeba potem pielęgnować bliznę. Ja po 8dn na kolanach podłogę lecialam i godzinny spacer zaliczyła. Przy wstawaniu tylko pobolewalo a raczej piekło bo to lipiec był, brzuszek przykrywał bliznę.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Zazdroszcze dziewczynom co rodzily 3h. Mi odeszly wody w 36 tyg ale nie bylo skurczow. Zatrzymali mnie w szpitalu. Rano wlozyli mi jakas wkladke z hormonami. Mialam skurcze z 10h i ze zmeczenia usnelam. W nocy nie ialam nawet 1 skurczu. Na nastepny dzien podczas badania okazalo sie, ze mialam 1 cm rozwarcia. myslalam, ze oszaleje. Tyle czasu sie meczylam. O 12 dostalam oksytocyne i dopiero sie zaczelo. Bol nie do zniesienia. Pomiedzy skorczami usypialam i widzialam mojego sp ojca. Gaz, ktory mial za zadanie zmniejszyc bol spowodowal, ze czulam sie pijana. Dopiero jak zaczelam blagac o cesarke dostalam znieczulenie w noge. Syn urodzil sie po 5h. Wazyl tylko 2.350 a mialam rozerwanie III stopnia. Potem sie okazalo, ze nie urodzilam calego lozyska i baba wkladala mi reke zeby wygrzebac. Jak mnie szyla to wszystko czulam. Ja nie wspominam milo porodu. Co moge dodac: w Anglii nie robia lewatywy, przynajmniej ja nie mialam.
Mam nadzieje, ze tym razem latwiej mi pojdzie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2016, 13:23
-
nick nieaktualny
-
Dzień dobry Dziewczynki:)
ktoś pytał o kawkę, ja dostałam pozwolenie na dwie słabsze kawy dziennie. Co ciekawe moge pic czarną herbatę, czerwoną, ale zieloną nie! i tak nie lubię jej, ale się zdziwiłam, że moja gin zabrania. Nie mam pić na pewno coli, fanty, sprite. Mogę miętę, rumianek. Zioła na razie sobie daruję, bo tydzień temu po wypiciu dość mocnej herbaty z malin bolał mnie jajnik z torbielą i plamiłam trochę. Nie wiem, czy malina miała coś wspólnego, ale ja podziękuję na razie.
Przed ciążą to piłam kawę litrami, ale teraz ograniczam się raczej do jednej rozpuszczalnej, Herbat nie piję i tak.
Mam w domu także kawę bezkofeinową ( nie wiem co to za cudo, ale kupiłam ) i tą z rossmanna " dla mam " i pije jeszcze to sobie dla smaku plus tą jedną z kofeiną.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2016, 13:44