Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyJustynaG wrote:Wjechaliśmy na autostradę i okazało się, że mój sernik został w lodówce.
Ehhh...
Zawrócenie do domu to wg nawigacji ponad godzina straty. No cóż... Sernik zjemy po świętach o ile będzie się nadawał.
Jak jest w lodówce to jest szansa że będzie jeszcze ok. Ale godzina straty to faktycznie sporo .. choć rozumiem,bo też bym się pewnie zdenerwowała. Kup sobie po drodze jakąś dobrą kawę/ czekoladę / cokolwiek lubisz na poprawę humoru -
nick nieaktualnyJustyna "zapomniałam" to moje drugie imię, także rozumiem co czujesz. Bezpiecznej drogi! Niech św.Krzysztof nad Wami czuwa
Achia bidulko... Wyłącz telefon, potem powiesz, że się popsuł, a w święta nie było gdzie zreperować i tyle. Co będziesz pichcić? Ja wczoraj zrobiłam dwie babki pomarańczowe-jedna do teściów, druga do moich rodziców, wszyscy ją pochłaniają dosłownie, dlatego robię dwie żeby u każdego była oddzielna,bo tak to mało było zawsze. Zrobiłam też max kinga-to bez pieczenia, bomba kaloryczna ale takie to dobre, że jak przysiadziemy z mężem to sami potrafimy blachę całą wciągnąć.... Z tym, że my oboje czekoladożercy!
Wróciliśmy z kościoła i biorę się zaraz za sernik i sałatki. Choć zawsze staram się w niedzielę nie pracować intensywnie... Ale cóż....
Błogosławionej niedzieli dziewczyny! -
nick nieaktualnyDziewczyny! Proszę
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/2e8dce7a866f.png
frez jeszcze nie wiem :ppilik, Luna1993, frezyjciada, summer86, blue00, Nadzieja22, Yoselyn82, JustynaG, Lunaris, Minnie89, Jeżowa, StaraczkaNika, Emiilka, Anna Stesia lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyHej kochane, przepraszam, że tak wpadam i sie nie odniosę do Waszych postów (czytam ale nie ma czasu nic naskrobać)
U nas przygotowania świąteczne pełna parą, wpadłam w wir sprzątaniapo pół roku życia kanapowego wzięłam się za generalne porządki:) wszystkie okna, kafelki w łazienkach, meble, drzwi no dosłownie wszystko wyszorowałam
A dziś barszcz juz się gotuje, uszka ulepione, jeszcze ciasteczka i ciasta z dziećmi będę robić.
Borys póki co dalej wstaje na jedzenie tylko średnio co 2,5-3 h więc mam czas na całą resztę, choć nie powiem wieczorem zasypiam od razu.
Na usprawiedliwienie zdjęcia wrzucam z piątku na ukończenie 3 tygodni(choc ciężko jakieś cyknąć jak nie śpi)
[
Miłego dnia!!
Ps. Achia i Karma co znajdę chwilkę to zerkam co u Was
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 grudnia 2018, 20:00
pilik, Bajkaaa, blue00, Achia, Kaczorka, Nadzieja22, Yoselyn82, Madzik34, KateHawke, Patrycja20, Lunaris, frezyjciada, Jeżowa, Ania1003, olik321, JustynaG, Anna Stesia lubią tę wiadomość
-
Dojechaliśmy. Normalnie bym wróciła po ten sernik ale ze względu na Anie woleliśmy nie przedłużać podróży, która trwała nieco ponad 2godziny. Ania Obudziła się 5 minut przed dotarciem na miejsce i już grymasila.
-
To zniecierpliwienie bierze sie tez z tego ciaglego od kazdego "i jak?". Raz, ze my nie mozemy sie doczekac, a dwa wszyscy wokol nagle sie potwornie nami interesuja.
Zeby byla jasnosc frustruje ta koncowka z tych powodow, ale jest ogromna radosc, ze jeszcze chwilke i bedziemy z naszym wyczekanym Malenstwem.
Fakt ja sobie zajmuje na full te dni. Od rana pichce w kuchni. Teraz chwilka przerwy. Glowe trzeba jakos zajac.Achia, Lunaris, pilik lubią tę wiadomość
Emilka
Od 09.2013:02.2014-5t6dc07.2015-12tc
MTHFR A1298C+C667T+PAI-1 4G-hetero, immunologia -
nick nieaktualnyFozzie chyba szwagierka lubi się z Twoją mamą co?
Ja np zawsze coś robię, cokolwiek, bo co roku pytam teściowej czy może byśmy mogły się jakoś podzielić między nas wszystkie, a ona co roku mówi, że nie, że sobie poradzi bla bla bla, a potem wiem, że było by gadanie, że wszystko ona robi i nikt jej nie pomaga, a ja siedze na miejscu i pierdze w stołek. Także wbrew jej woli zawsze idę robić z nią pierogi, robie ciasta, sałatki. Swoją drogą na jej 5 córek tylko jedna przyjeżdża z nami te pierogi lepić i robi dla niej ciasto i sałatkę. A reszta przyjeżdża z kawałkiem ciasta czy kilkoma pierogami- gdzie np na wigilii jest nas 16 osób dorosłych i 11 dzieci. Ale wiem, że jakby np tak powiedzieć mojek bratowej, że ma nic nie robić, to nawet i cukierka nie przyniesie... Także ten -
Hmm ja tam w zasadzie też nie ogarniam trochę tego szału świątecznego, w kontekście sprzątania i gotowania
posprzątałam dom tak jak zwykle (czyli niezbyt dokładnie), nie wyprałam firanek i nie kazałam mężowi trzepać dywanów, nie wyjęłam wszystkiego z kuchennych szafek, żeby je przetrzeć (jak to robi moja mama) i cokolwiek innego, co niektórzy ABSOLUTNIE MUSZĄ zrobić przed świętami. Owszem, idę na gotowe do kogoś i niosę ze sobą tylko pierniczki (i to z takiej gotowej mieszanki, bo przynajmniej wiem, że wyjdą), ale gdybyśmy zostawali w domu, to na wigilię zjedlibyśmy barszcz z kartonu (bo jest pyszny) z kupnymi uszkami, a do tego po porcji pierogów (także kupnych). A w pierwszy i drugi świąt jedlibyśmy normalne obiady. I mandarynki
Więc tak, zgadzam się, że każdy ma takie święta jakie chce
czy lubię wracać do rodziców i pomagać im w przygotowaniach? Tak. Czy lubię tradycyjne dania świąteczne? Tak. Czy mam ochotę się nad tym spuszczać, gdy nie mam siły ani czasu? Otóż nie
choć pewnie kiedyś będę musiała...
O przepraszam, może bym sałatkę jarzynową zrobiła sama, ale to też nie jest takie pewne, odkąd w Lidlu można kupić gotową w wiaderku
Natomiast wiem, że większość z Was takiego podejścia nie podziela i ja to bardzo szanuję, nawet podziwiam za chęci i samozaparcie. Ale trochę racji w tym jest, że przygotowując święta w taki, a nie inny sposób męczymy się na własne życzenie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 grudnia 2018, 13:59
Luna1993, Madzik34, JustynaG, Rucola, Emiilka, Nadzieja22 lubią tę wiadomość
-
My po spacerku i małych zakupach- wpadłam genialnie z rana na myśl że mleko się kończy i na 3 dni to na pewno nie starczy. Dobrze że zorientowałam się przed Bożym Narodzeniem! Gdzie ja mam głowę...
Achia brawo Tyciastka to świetna rozrywka na zajecie głowy. Też doświadczyłam tego drętwienia- palce miałam jak serdelki, woda w organizmie się zatrzymuje, dziecko uciska naczynia -wszystko drętwieje.
Karma przekieruj połączenia do Emka, niech dosadnie powie znajomym co by się odbombkowali na tydzień
ACHIA jeszcze do obrazka You made my Xmasswiem co będę jutro odpowiadać na wszystkie durne tekasty o karmieniu i jedzeniu.
Lecę robić obiad, pompować mleko (zrobiłam sobie super aseksualny stanik do laktatora) i może wreszcie ozdobię sernik.Achia lubi tę wiadomość
-
Jeżowa, ja wszystko rozumiem i powiem Ci, że sama miałam podobne podejście, dopki nie zaczęłam organizować świat u siebie - mimo wszystko wszyscy wtedy "staramy się bardziej", ale żeby uchwycić kwintesencje tego jak bardzo nietrafiony jest ten post musiałabyś ją poznać
A swoją drogą też propsuje barszcz z kartonu! I ciasteczka z Delecty! -
Jeżowa - siostro! Jakbym o sobie czytała
w tym roku na bezczela wbiliśmy do teściów na święta. Nie mamy mandarynek.. ale trochę wódki, trochę nalewki i likier kokosowy :p
Luna1993, emi2016, Lusesita, Rucola, Emiilka lubią tę wiadomość
-
Kaczorka wrote:Jeżowa - siostro! Jakbym o sobie czytała
w tym roku na bezczela wbiliśmy do teściów na święta. Nie mamy mandarynek.. ale trochę wódki, trochę nalewki i likier kokosowy :p
Kaczorka, summer86, emi2016, Lusesita, Rucola, Emiilka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ja za to w ramach podniosłego świątecznego nastroju już dwa razy pokłóciłam się dzisiaj z mężem...
Najpierw się na niego wściekłam, że się nie przejmuje złym przyrostem Agatki i faktem, że miałam wrażenie, że przy drugim karmieniu pociągnęła może z 2-3 minutki, potem owszem ssała pierś, ale w mojej opinii raczej nieefektywnie. Bo jak się domyślacie, to moja wiara w cycki runęła wczoraj niczym fortepian Chopina u Norwida
A druga kłótnia... No cóż, o teściów poszło. Mój mąż podsumował, że on nie lubi moich rodziców, a ja jego, no ale jakoś musimy z tym żyć. Tylko mnie wkurzyło coś bardzo konkretnego, a mianowicie - rodzice męża nie posiadają auta, co przy każdej okazji podkreślają, jacy to nie są wyzwoleni (czytaj: nie stać ich) i jacy to są dumni, że nie muszą opłacać auta, napraw, nowych opon, dosłownie używają określenia, że nam współczują tego auta, bo to tyle zachodu. Ale oczywiście do pożyczania są bardzo chętni. Dziś pożyczyli, bo mieli pojechać po prababcię przywieźć ją na święta. Jak się okazało, jednak jej nie przywożą, co było wiadomo od kilku dni, tylko mój mąż mi nie powiedział. Zgodziłam się na pożyczenie auta (bo od września nakazałam, aby auto zawsze stało u nas pod domem), bo rozumiałam, że jest najwygodniejsze, duży bagażnik na wózek inwalidzki, etc. Ale jak sobie do jasnej cholery chcieli jechać w odwiedziny, to trzeba było jechać autobusem, skoro tak bardzo nam tego auta współczują!!!
I pewnie podobnie jak w przypadku Fozzie - ona się wkurza na kuzynkę, a ja trochę nie rozumiem, teraz ja na teściów i wy nie zrozumiecie, ale generalnie to tak, trzeba poznać kogoś, żeby rozumieć czemu tak bardzo jego zachowanie doprowadza nas do szału...