Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
Reset - jeśli będziesz miała dziecko, które nie ulewa i nie przesikuje pieluszek lub nie puszcza kupek bokiem (co się w pierwszych tygodniach zdarza) to takie 5 kompletów może wystarczy.
My z Aluśką mieliśmy mniej więcej tyle kompletów i jakoś to było.
Ale teraz planuję mieć trochę więcej z tym, że ja pajaców nie biorę pod uwagę. Jedynie zestaw body + spodenki.sliweczka92, pilik lubią tę wiadomość
-
Reset, moja ulewała na potęgę przez pół roku - aby nie przebierać co pół godziny uzywalismy frottowych sliniakow z TommeeTippee (polecam, mają taki wałeczek z gąbki wokół szyjki) albo podkładaliśmy waciki pod mokre części ubranka. I tak szło kilka sztuk body dziennie przy wiekszym ulaniu.
Przez kilka miesięcy (załóżmy, że 4) co najmniej jedna kupa dziennie wychodziła górą. Tu więc również jedna zmiana spodenek i body lub pajaca.
Pamiętam, że na weekend u rodziców spakowałam 20 zestawów plus 15 tetr i ledwo starczyło.
Więc nie przewidzisz
Ja miałam tego dużo, bo przez te 2 miesiące l4 szalałam w ciucholandach (w Krk jest sporo z wycenionymi, w większości nowymi ubrankami dla maluchów ).
Kupując w sklepach, kupiłabym z 10 body, 5 spodenek i 5 pajaców chyba - w 56 i 62, a potem ewentualnie dokupiła.
Dziewczynka Dwie kreski 23.11.17 (19.08 cb)
MTHFR 1298A-C homo, PAI-1 4G homo -
Reset mi sie wydaje, ze to wynika z tego, ze nie wiesz jakie dziecko sue urodzi. Jak bedzie wieksze to szybko wejdziesz w 62, a jak mniejsze to przy 5 zestawach zdazysz dokupic.
Do mnie doszly dzis swiateczne zestawy ze smyka. Pajac wyglada tak, ze bym tam dwa noworodki zmiescila a niby 56mi88 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWszystko zależy od dziecka ( a to nowość ;p ). Kupa góra u nas też dość często wychodziła. Ja miałam wszystkiego tak po 8-10 sztuk. Body na długi rękaw, polspiochy i pajace. Tylko z tego korzystałam. Starczyło. Ania praktycznie nie ulewala a też przez pierwsze 2 miesiące nigdzie na noc z nią nie jeździliśmy. Terry miałam 15 sztuk i jak dla mnie to za dużo było
Jeżowa lubi tę wiadomość
-
Reset, domyslam sie, że jako control freak chciałabyś mieć wszystko wcześniej gotowe, ale przy wyprawce ubraniowej stawiałabym na minimalizm, zobaczysz na ile dziecko będzie brudzić ubranka plus od jakiego rozmiaru zaczniecie a także, jaki rodzaj ubrań Wam najbardziej podpasuje. My pierwsze miesiace stawialiśmy na pajace, za to Kaczorka tak jak pisze na body+spodenki. W sklepach jest teraz tyle tego, że szybko uzupełnisz według Waszych potrzeb.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lipca 2019, 21:14
Rucola lubi tę wiadomość
-
Reset zrob sobie przed porodem koszyk ubranek w jakimś sklepie i w razie czego zamówisz już bez szukania większego.
Ja też polecam małe ilości, u nas był dramat przy ubieraniu więc wieczorem ubierałam body (kopertowe nas ratowały na początku, polecam), skarpetki i spodenki (chyba że było gorąco to same body) no i następnego dnia w tym była cały dzień. Kupa tyłem poszła może z pięć razy, nigdy nie ulała tak żeby wymagała przebrania. Mimo pełnej szafy ubrań miałam kilka ulubionych (które ubieraliśmy najszybciej po prostu) i w kolko w nich chodziła ... -
A ja uwielbiam pajace a na lato rampersy - wtedy na dupce jest tylko 1 warstwa (a przy body + spodenki 2, co w połączeniu z pieluchą wydaje mi się za dużo). Teraz zakładam młodej tylko koszulkę do wielopielo, bo te pieluszki są wizualnie ładne i nie trzeba ich zasłaniać. Ale ja mam od początku potenteges na punkcie wietrzenia pupska.
Reset, ja bym wolała mieć po co najmniej 10 szt. Niby na mniejszej ilości się da... ale wtedy musisz puścić co chwilę pralkę z na wpół pustym bębnem... a to bez sensu. No chyba że ktoś pierze z dorosłymi rzeczami albo ma małą pralkę.
Mi, u nas to całe rozszerzanie idzie jakoś opornie. Niby wiem, że do roczku jedzenie jest do zabawy i nauki, ale to jest tak że rośnie nowy ząbek = rośnie życzenie żeby jednak dziecko jadło normalne rzeczy. Czasem jak Łusia jest rozbrykana przy kp, to nie mogę się doczekać końca, bo tak sobie ze mną poczyna tymi swoimi kasownikami.
Także szukamy czegoś, co Łusia mogłaby polubić, ale ona zwyczajnie nie jest zainteresowana, na zasadzie "ojej, znowu przyniosłaś coś dziwnego? No dobrze, mamusiu, trochę się tym pobawię. A kiedy będzie NORMALNE jedzonko?"
Do tego jest jeszcze kwestia samodzielności - młoda wyrywa łyżkę i rozsmarowywuje jedzenie po wszystkim i wszystkich w polu rażenia. 2 dni temu kot został rażony pociskiem z paćki marchewkowej, i znowu przestał podchodzić do dziecka. Zwykle jest tak że dziecięce ubranka wchłoną dużo więcej niż samo dziecko
Dziś była premierowa kaszka na moim mleku. Kaszka-porażka. Zrobiłam 100 ml. Dziecko zjadło moooże z 10... rozlało się z 50. Muszę to jakoś dopracować.
Może będzie łatwiej, jak się odważę ją sadzać na krzesełku. Samo siedzenie ma już nieźle opanowane, ale walka o łyżeczkę oraz zabawa w perkusistkę znacząco pogarszają pozycję w foteliku i mam wtedy potrzebę ją ratować.
Przyjmę wszystkie rady jak podsycić zainteresowanie normalnym jedzeniem u cycoholika
Rucola lubi tę wiadomość
-
Nika, mam dla Ciebie dwie wiadomości, jedną złą, a drugą taką sobie (zalezy, jaką przyjmiesz perspektywę, może być nawet dobra). Zła wiadomość jest taka, że rzucanie jedzeniem i paćkanie nie tylko po kocie i ubraniu, ale i po rodzicu oraz nawet suficie nie mija za szybko. Przynajmniej u nas nie mineło, ale syn coraz lepiej trafia do celu (tj. na przykład w moje włosy). Mycie podłogi kilka razy dziennie to u mnie standard. Wiadomość taka sobie jest nastepująca - można do tego przywknąć i nawet to polubić. Od początku rozszerzania diety traktowałam to nie tylko jako posiłek, ale też i zabawę, naukę, rozwój motoryki małej itd. Rozszerzanie diety to dla mnie ciągle frajda, ale oczywiście u nas jest łatwiej, bo synek ma apetyt. Co doskonale sie sprawdziło to podawanie od początku kawałków, mimo że mały nie siedział ani nie miał jeszcze w ogóle ząbków. Ale był zafascynowany fakturą jedzenia, zapachem, kolorem... Nie zawsze jadł, na początku często tylko się bawił i rozrzucał. Do buzi trafiało niewiele albo nic. Mój mąż się stresował, ale ja uspokajałam, że to normalne, że tak ma być itd. Moaj teściowa gdy zobaczyła jak synek je to była w szoku, że mu na takiego rzeczy pozwalamy, a teraz nie może się nadziwic, że dziecko je wszystko z ogromnym apetytem (nie umie jednak połączyć tych dwóch faktów). Na łyżeczce podawaliśmy np. kaszkę, jajko z awokado czy buraczki z jabłkiem, ale 95% jego posiłków to były 2-3 warzywa ugotowane na parze (mówię o samych początkach), które brał do łapki. Staramy się też jeść z małym, obecnie zresztą synek musi jeść to co my, inaczej jest dużo żalu, że ktoś go w ciula robi.
Dodam jeszcze, że mały jest mlekopijem jakich mało, do końca 1 roku życia jedzenie zaczynał od mleka, przepijał mlekiem i jeszcze na koniec dopychał się łyczkami. Obecnie również pije bardzo dużo, ale przynajmniej nie muszę już przerywać obiadu i wyskakiwac z biustonosza (nie licząc upałów). Do konca 1 roku mleko to podstawa żywienia, więc sądzę, że u Was jest całkiem ok - Łusia przeciez przejawia jakieś zainteresowanie (np. rozmarowując i rozrzucając jedzenie, to też bardzo ważny, potrzebny etap).StaraczkaNika, Rucola, summer86 lubią tę wiadomość
-
Nika, u nas dopiero od niedawna Zosia je z apetytem. Przez pierwsze miesiące dostawała malutkie porcje, a i tego nie jadła wiele. Dla zobrazowania - kaszkę na moim mleku robiłam zwykle z ok. 20 mililitrów; miałam taki malutki garnuszek, ogrzewało się to na indukcji w pięć sekund A i tak zjadała połowę z tego, więc nie było potrzeby robić więcej. A, i ja robiłam taką gęstą papkę, nie miało się co rozlewać - może to też sposób dla Was?
Tak więc ja nie mam rad, ale ale - mimo że nie robiłam nic oprócz serwowania trzech malutkich posiłków dziennie, ona sama je teraz dużo więcej. Oczywiście to, co jej smakuje, np. z twarożku nadal wydłubuje same owoce, ale to akurat normalne Łapię się teraz na tym, że jestem przyzwyczajona do podawania jej małych objętości - parę dni temu dwa razy dogrzewałam krupnik, bo chciała więcej
Pilik wspomniała o niechęci do ubierania - ja z tego względu używałam głównie pajacyków. Łatwiej było założyć jej po kolei rączki i nóżki, a potem zapiąć (uwielbiałam pajacyki z suwakami!), niż przeciskać bodziaka przez główkę, a potem jeszcze wbić ją w spodenki. Kopertowe body też miały tyle napek, że zbyt długo to trwało. Podsumowując - Małgonia ma tu rację, chodzi chyba głównie o to, żeby na początku mieć parę rodzajów ubranek do testów, żeby móc potem kupić to, co nam naprawdę pasuje.StaraczkaNika, Rucola lubią tę wiadomość
Dziewczynka Dwie kreski 23.11.17 (19.08 cb)
MTHFR 1298A-C homo, PAI-1 4G homo -
reset wrote:Skoro temat kurtek na tapecie, to ja w temacie ubraniowym - przeczytałam w necie kilka list z wyprawkami i zalecają tam jakieś niewielkie ilości z danego rozmiaru np. 5 x pajac 56, 5 x body 56 i 5 x półśpiochy plus 2 x bluza, kurtka itp. Mnie się te 5 sztuk wydaje bardzo mało!
Wiadomo, z jednej strony kuszą zakupy, bo to pierwszy maluch, wyczekany itp., z drugiej nie chcę popaść w przesadę i nakupować tyle, by nie ubrać zupełnie... Ale też jak myślę to musiałabym to wszystko prać non stop i do tego modlić się, by szybko schło. A może przesadzam?
Reset, bo to jest mało!! ja miałam najmniejszy rozmiar (56) głównie od koleżanki własnie po 5-6 sztuk, swoich miałam dosłownie 3 bodziaki, 2 pajace i 2 spodenki, i zaraz dokupowałam. U nas syn był chlustaczem i przebieralismy go po 6-8 razy dziennie, ale nawet przy mało ulewajacym dziecku te zalecenia 5 bodziaków wydają mi się mało przystające do rzeczywistosci. -
nick nieaktualnyDzięki dziewczyny za wpis o diecie. U nas rozrzucanie jedzenia spotyka się z radością psa, który chętnie wszystko wylizuje :p Oskar już prawie kuma dlaczego ten pies tak chętnie podchodzi ledwo zakładam mu śliniak, więc pewnie będzie jeszcze zabawniej lada moment u nas jak to na początku jedzenia niewiele, ale wiem, że tak ma być, więc stresu mam zero :p za to dziś wjechał burak i mam wrażenie, że wypluwał go najmniej z wszystkich warzyw do tej pory. Była papka i były słupki, które dość szybko wylądowały na podłodze- ku uciesze wspomnianego wyżej psa :p
Woda niezmiennie wypijana jest z radością
Ps. Jak dobrze, że do buraka Oskar był rozebrany do pieluchy
Ps. Jutro idziemy na badania krwi... Tzn Oskar będzie miał badaną tarczycę, żelazo, morfo. Trzymajcie kciuki! Na szczęście Tata idzie z nami!Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lipca 2019, 22:33
sliweczka92, Anna Stesia, Kaczorka lubią tę wiadomość
-
Póki co jestem w fazie zachwytów "jak artystycznie się upaprałaś! ", no i najważniejsze że dziecko się dobrze bawi. Niemniej czekam na moment, kiedy córcia połączy przyjemne z pożytecznym - przestanie traktować jedzenie i akcesoria jedynie jako środki wyrazu arystycznego i zacznie się przy okazji najadać
Mam jakieś dziwne podejrzenie że poczekam sobie na to jeszcze kilka miesięcyAnna Stesia, pilik lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny, muszę Wam napisać, że mam wrażenie, że posiadanie w domu roczniaka to najlepsza rzecz pod słoncem. Od rana aż do zmierzchu rozdaje toto usmiechy, wszedzie go pełno, penetruje wszystkie zakamarki, zadziwia go absolutnie wszystko, od drobinki kurzu na podłodze po wirująca pralkę, rozentuzjazmowuje sie równie szybko co wpada w rozpacz, ale ze zrozumiałych wzgledów wolę ten pierwszy scenariusz. Jest takim rozumnym małym ludzikiem, z którym się mozna dogadać, który chłonie całym sobą wszystko, co go otacza. I tak bardzo bardzo bardzo stara się wszystko zrozumieć tym swoim małym rozumkiem. Spiewa (serio!!), tańczy, biega, naśladuje odgłosy zwierzątek, sępi o żarcie, prosi o spacery, czaruje panie w sklepie i na targu, krzyczy na autka, motocykle i tramwaje. Wszystko mu się należy, po wszystko wyciąga łapki, a spróbujcie mu nie dać! Hoho, nie trafił sie jeszcze taki śmiałek. Bezustannie się uczy, ciągle eksperymentuje jak mały fizyk w laboratorium. Jest wrażliwy, nie można przy nim kaszleć, a już nie daj Boże zapłakać lub zaspiewać rzewną piosenkę. Zaraz biegnie i tuli się do nogi, a jak to nie przynosi rezultatu to robi buzię w podkówkę i sam zaczyna chlipać, ale tak współczująco. Ostatnio rozbił sobie wargę, bo jest diabłem tasmańskim, ale kontuzję te zniósł bardzo mężnie, opróżniając na raz dwie, uprzednio zroszone łzami i krwią, piersi. Wyglądał potem 2 dni jak Rocky po walce i dobrze, że wszystko sie zagoiło przed nasza wizytą u lekarza, bo iiioo iiio mops juz jedzie. Spi dalej beznadziejnie, znów chyba ma jakis regres snu, ale kij z tym. I tak jest cudowny. Od prawie 14 miesięcy jestem przez tego smyka jak na serotoninowo-oksytocynowym haju i nie mam ochoty iść na odwyk!
I zamiast pracować piszę peany na cześć tego mojego ósmego cudu świata. Ale wiem, że zrozumiecie, bo same macie tak samo!Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lipca 2019, 22:56
Achia, sliweczka92, Jeżowa, Rucola, JustynaG, veritaserum, StaraczkaNika, Malgonia, Kaczorka, Lusesita, pilik, Aga9090, summer86, staraczka1111 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAnnaStesia Ty tak pięknie opisujesz ten swój ósmy cud świata, że ah! Rozpływam się i choć mam tak samo , to po Twoich wpisach wiem, że czeka mnie jeszcze taaaak wieeeeleee cudowności z Oskarem, że przebieram nogami na samą myśl o tym!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lipca 2019, 22:49
Anna Stesia lubi tę wiadomość
-
Achia, no jest po prostu wspaniałe, nie spodziewałabym się nigdy, że posiadanie dziecka to takie nieziemskie przeżycie. I nieprawdopodobny przywilej - móc patrzeć, jak rozwija się całkiem nowy człowiek. Mam czasami żal o to, że czas tak straszliwie zasuwa i że są etapy, które już nigdy nie wrócą, np. bezzebny uśmiech, odgłos raczkujących łapek po parkiecie itd. Przed Wami teraz miesiące cudów przeobrażania się dzidziusia w ludzika
Ps. Kciuki jutro za Twojego małego mężczyznę!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lipca 2019, 23:00
Rucola, veritaserum, Achia, Aga9090 lubią tę wiadomość
-
Achia kciuki za Oskara jutro!
Reset u nas taka ilość naprawdę wystarczyła, ale Agata nigdy nie ulewała i kupy w 99% zostawały w pieluszce.
AnnaStesia jak zawsze cudownie opisane! Mi czas ostatnio bardzo przyspieszył... Jestem przerażona, jak szybko Agata rośnie. I choć cieszę się z jej nowych umiejętności to czasem dopada mnie ogromny smutek, że już nigdy nie będzie z powrotem malutka.Anna Stesia lubi tę wiadomość
👧córeczka 2018
👦synek 2020
9.09⏸️
11.09 beta 88 ➡️ 13.09 beta 238 ➡️ 16.09 beta 914
27.09 dwa pęcherzyki ciążowe, jeden zarodek
2.10 mamy dwa serduszka ❤️❤️ -
Jeżowa, Ty - potentatka ubraniowa, piszesz, że 5szt wystarczy? A to nie Ty masz milion ubrań dla Agatki?
Mi, śniłaś mi się... a dokładniej, że pytałam Cię jakie masz plany związane z powrotem do pracy a Ty napisałaś, że nie wracasz bo właśnie wysikałaś dwie kreski...
AnnaStesia, pięknie piszesz o macierzyństwie i o swoim dziecku! Nawet w gorszy dzień pojawia się u człowieka uśmiech na twarzy.sliweczka92, mi88, Anna Stesia lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAnna Stesia ten post był mi potrzebny właśnie dziś ! Mojemu dziecku coś sie dzisiaj ewidentnie poprzestawiało i wstała o 4.20. Myślałam że skonam. Teraz dopiero udało sie piernika uśpić na drzemkę....
Ja jeszcze chwilę w temacie roczku. Kurde nie wiemy co robić . Wiem że sporo z nas miała takie dylematy ale ja serio nie wiem jak to ugryźć. Najchętniej nic byśmy nie robili ale to sie nie uda bo i tak niezapowiedzianie przyjadą moi rodzice i kilka innych osób więc i tak musiałabym coś zrobić w domu. Generalnie impreza w domu odpada , nie mam miejsca na 50 metrach żeby ugościć ok 15 osób ( najbliższych). Nie chce też sztywnego siedzienia w restauracji na obiedzie w zamkniętym lokalu.
Dziewczyny z Wrocławia może znacie jakieś miejsce we Wro które ma jakieś fajny ogród dla dzieci , i można po prostu posiedzieć bez spiny z rodziną na obiedzie plus deserze ?
Fozzie może Ty coś takiego kojarzysz w okolicach ?
Nie chcę robić żadnych urodzin z pompą ale totalna " ignorancja" w tym temacie też jakoś mi nie pasuje.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 lipca 2019, 07:45
Anna Stesia lubi tę wiadomość
-
O, o, o, coś od Ciebie chciałam, JustynaG... tylko co...?
Po 20 minutach!
The question iiiiiis:
Jak długo może stać mleko po rozmrożeniu?
Moje mrożonki nijak nie przystają do możliwości Łusi w zakresie pożerania kaszki
AnnaStesia całkowicie się zgadzam. Ja codziennie patrzę na mohe dziecko z niedowierzaniem - że jest, że moje, że takie wspaniałe, że coraz piękniejsze (a to jest wielki wyczyn, bo przecież skoro wczoraj było najpiękniejsze, a dziś jest JESZCZE piękniejsze, to brakuje mi skali). A z drugiej strony tęsknię do tej maleńkiej, rozdartej kulki nieszczęścia z pierwszych miesięcy razem.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 lipca 2019, 08:23
Anna Stesia lubi tę wiadomość
-
Anna Stesia jak to czytam to jeszcze nie urodzilam, a juz nad wychowawczym sie zastanawiam.
Achia kciuki za obu panow w takim razie.Anna Stesia lubi tę wiadomość