Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
Kaczorka mój 5-tyg Adaś tez ma katar, podstawa to woda morska do noska i wyciąganie glutow aspiratorem. Gdyby Luśka miała zatkany nosek, problemy ze ssaniem czy spaniem można sięgnąć po Nasivin najnizsza dawkę, ale należy używać max chyba 5 dni, choć tu mogę się mylić, nie pamiętam dokładnie jak długo. Mój starazy syn gdy miał 2 mce byliśmy z katarem u lekarza i ona wówczas zalecala nam Nasivin.
-
Jestem po wizycie, ale niestety nie mam żadnego ładnego zdjęcia bo Fela trzymała nogi na głowie
Wszystko jest w porządku, waży już 1075g i idealnie odpowiada terminowi z OM. Przez miesiąc udało mi się znowu dorobić 2 dodatkowych kilogramów. Więc już mam 9 na plus od początku. Ale lekarz powiedział, że na tym etapie te 2kg to tak akurat.summer86, blue00, Rucola, olik321, JuicyB, Emiilka, Sarna84, Lena21, Anna Stesia, Jeżowa, E_w_c_i_a lubią tę wiadomość
-
Malka, mała akrobatka z Feli a jest już ułożona główką w dół?
Super, że wszystko ok i jaka Fela już duża! -
Summer jeszcze nie, na razie i głowę i nogi ma na wysokości mojego pępka. Także jest tyłkiem w dół ale lekarz powiedział, że spokojnie jeszcze ma czas. Do miesiąca przed porodem. Później mogłaby już mieć problem.
summer86, Rucola lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMój mały update:
- pamiętam o focie z 3d do pokazania, ale nie mam na to sił psychicznie po dzisiejszym ranku... o 11 mail, wylot w środę o 12... nawet nie pytajcie co czuję.
Zostaję w tym momencie z resztą rzeczy do zabrania ze Szczecina... M miał kończyć jeszcze mieszkanie na poród. Czekamy na listwy. Będą jutro... Musi pojechać do Szczecina podpisać umowę, zrobić wyniki...
NIE DA SIĘ... nie przeklinam, ale cisną mi się same wulgaryzmy na usta. Moi rodzice uziemieni (oboje), bo problem z babciami... nikt mi nie pomoże z wyprowadzką a mam termin do połowy kwietnia. Sama się pozabierać... to nawet nie ma mowy w ciąży. Już nie planowałam jechać tylko M miał przywieźć resztę rzeczy.
U nas jak się za przeproszeniem sra, to na całej linii zawsze w najmniej odpowiednim momencie...
Dzisiaj ręce mi opadły. Staram się nie wyć ale patrząc się na wku*****nego M, nie da się nie mieć żalu.
Wczoraj nas coś tchnęło i zrobiliśmy zakupy.
- baby bjorn,
- niania elektroniczna,
- kupiłam ciuszki i zostały mi ostatnie pojedyncze sztuki do dokupienia,
- Gemini zakupiona (butelki, smoczki, podkłady, katarek i masa innych pierdół).
No i M nie ma wyjścia. Właśnie telefon dostał, że jedyna podmiana i mus jechać...
Święta do dupy... przepraszam za żale, ale musiałam...Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 marca 2018, 14:04
-
Ania, współczuję sytuacji z nagłym wyjazdem M Postaraj się nie stresować, bo z tego co piszesz wynika, że nie macie na to żadnego wpływu.
Myślę, że do połowy kwietnia dasz radę zorganizować jakoś opuszczenie dotychczasowego lokum. Mam nadzieję, że albo Twoi rodzice znajdą trochę czasu na pomoc albo będziecie mogli poprosić o przysługę kogoś ze znajomych. W ostateczności zostanie Wam firma przeprowadzkowa.
Cieszę się, że chociaż zakupy mieliście udane Na jaką nianię się zdecydowaliście? braliście z funkcją monitora oddechu? -
nick nieaktualnysummer86 wrote:Ania, współczuję sytuacji z nagłym wyjazdem M Postaraj się nie stresować, bo z tego co piszesz wynika, że nie macie na to żadnego wpływu.
Myślę, że do połowy kwietnia dasz radę zorganizować jakoś opuszczenie dotychczasowego lokum. Mam nadzieję, że albo Twoi rodzice znajdą trochę czasu na pomoc albo będziecie mogli poprosić o przysługę kogoś ze znajomych. W ostateczności zostanie Wam firma przeprowadzkowa.
Cieszę się, że chociaż zakupy mieliście udane Na jaką nianię się zdecydowaliście? braliście z funkcją monitora oddechu?
Zostałam już sama. M pojechał na pociąg do Szczecina. Jutro rano załatwi dokumenty i o 16 ma powrotny. Będzie w nocy jutro i w środę z samego rana na samolot. Mieszkanie wygląda jak po przejściu huraganu. Mieliśmy rozpakowywać rzeczy które przywieźliśmy i będę musiała ogarnąć wszystkie szafy sama... nie uśmiecha mi się to, bo będzie trzeba latać po drabinie. Pokój musi być opróżniony z tych kartonów, bo po świętach mają przywieźć nam łóżko z materacem. A pokój ma 8m2 i ledwo się tam można obrócić...
Szczecinem będę się przejmować chyba po świętach. Ja po prostu się zaczynam nie nadawać już na jakiekolwiek ćwiczenia. Teraz jeszcze tsh i niski cukier mi uprzyksza życie bo zawroty głowy się pojawiły.
Mam tylko na jedno ochotę. Wyżyć się na czymś i upuścić trochę złości. Ani Bożego Narodzenia razem nie spędzaliśmy, wczoraj rozmawialiśmy o święceniu jajek- bo ani koszyczka ani nic... a dzisiaj to i tak na nic. Nawet ja nie pójdę jajek święcić. Mam żal do całego świata. Zwykle tydzień czasu przed wylotem dawali znać chociaż też była nerwówka. Ale była dłuższa chwila na wszystko. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić co się dzieje jak trzeba rzucić już teraz wszystko i się spakować na 3m... umowy, raty, zobowiązania... nikogo to nie obchodzi. A statek stoi od 2tyg tam gdzie stoi i postoi jeszcze z miesiąc... to się nagle obudzili i 2 dni akcja podmiana. A M nie był o niczym poinformowany wcześniej.
Przeszli dzisiaj samych siebie.
Do tego M się jeszcze rozpłakał bo z mojego wycia skurcze mnie złapały i nie może przeżyć że mnie zostawia w takim stanie. A ja zamiast leżeć, to muszę posprzątać manele z ostatniej podróży ze Szczecina, bo teraz nie ma kto tego zrobić. I się pali, czas mnie goni...
Wyglądam jak zoombie. Zaryczana, Klusek niespokojny, brzuch boli i tak będzie pewnie do środy aż wrócę z lotniska.
Summer- wybraliśmy Vtech BM4200- misia. Wczoraj była promocja za 529zł. Teraz widzę już wrócili do 599zł. A kupowałam na ich stronie (producenta). Obczajałam nianie od 4 miesięcy i miałam już dość. Mamy 34m2 mieszkanie ale wolę monitor a nie sam głos. Jestem sama, a pójść się kąpać jak M nie ma, to wystarczy tylko szmer i będę wyłazić za każdym razem z wanny. Także wolałam monitor. Wybierałam między Vtech a Motorolą, ale Motorola droższa i już nie chciałam przepłacać. I tak aż tyle nie przewidywałam na taki zakup
Jutro powinna być. Wszystko oglądam na yt i powiem, że Vtech ma bardzo fajną rozdzielczość. Te tańsze (bo można kupić też za 300zł) w nocy miały słaby kontrast a w dzień ciężko odróżnić np. czy oko otwarte czy zamknięte. A i z tego co się zorientowałam, lepiej kupić od 'normalnego' sklepu internetowego czy osobiście od kogoś niż polować na okazję z olx czy allegro.
Drobnym druczkiem 'outlet, powystawowe, bez gwarancji, po zwrotach, reklamacjach'- przez to cena zazwyczaj była ciekawa. Nie warto. Dałam spokój i jest nowa.
A monitora oddechu na razie nie kupuję. Chciałam na początku, ale coś mnie blokuje. Zawsze mogę dokupić potem.
Jeszcze została mi kwestia laktatora (wrrr) i pytanie czy Młody nie będzie skazany na mm, bo ja mam nietolerancję laktozy i jest 50% szans, że to odziedziczy. Wtedy nie ma mowy o cycku. Stąd też bardziej martwi mnie karmienie niż monitor a monitor to kolejne 300zł -
nick nieaktualny
-
Ania jesteś i tak mega dzielna, podziwiam Cię naprawdę ! Trudno napisać, żeby się nie denerwować w takiej sytuacji, ale spróbuj chociaż troszkę, może jakaś melisa, nie wiem co Ci doradzić masz na miejscu jakichś znajomych, przyjaciół do których mogłabyś się zwrócić o pomoc ? W takich wyjątkowych sytuacjach czasem warto schować dumę do kieszeni i po prostu poprosić, widm jakie to irytujące, bo sama jestem teraz koszmarnie uwiązana po tych omdleniach mam zakaz jeżdżenia autem i nawet kupno chleba muszę poprosić przyjaciółkę czy mamę, bo mąż w związku z remontem i wieloma sprawami, które jeszcze trzeba załatwić tez jest mon stopni pracy... trzymaj się !
-
Ania, nie zazdroszczę Ci. Sporo rzeczy masz na głowie. Ale może uda Ci się kogoś poprosić o pomoc i będzie troszkę łatwiej.
Trzymaj się! -
Malko, tak się ciesze, że u Was dobrze! Fela śliczne rośnie!
Co do kataru to podczytuję Was i chciałam dopytać - bo sól morską już mam - co polecacie, jakąś Fridę czy Katarek? A może inny aspirator?
Aniu, tak czytam, co Ci się przydarzyło i aż mi się pięści same zaciskają - czy oni nie rozumieją, że człowiek też ma swoje plany i nie może wszystkiego rzucić w dwa dni? Moim zdaniem to traktowanie drugiego człowieka jak pachołka, który musi być na każde zawołanie. Wiem, że taka praca, ale z drugiej strony dochodzą do tego emocje itp. Mam jedynie nadzieję, że powolutku wszystko się uda Ci urządzić, dopóki jeszcze nie ma wielkiego brzucha to jest odrobinkę łatwiej. A wiesz, kiedy M tym razem wróci?Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 marca 2018, 19:11
malka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPowiem Wam tak, że najgorzej jest zaraz po tej wiadomości nagłego wylotu i kilka dni po. Kładziesz się wieczorem i wiesz że nikt się nie przytuli i nie przyjdzie.
Te wieczory są zwykle najgorsze.
Potem jest ujowo ale stabilnie. Dzień jakoś leci, byłam poprzedni kontrakt u rodziców ze względu na ciażę. Zawsze to było inaczej.
Na rodziców moich zawsze mogliśmy liczyć. Tylko teraz nie mam serca ciągle ich prosić.
Mama mamy jest teraz u rodziców, bo po zawale chcą mieć ją na oku. Nie ma przez to miejsca dla mnie teraz u nich.
Tato wstaje o 5, idzie do pracy, wraca o 15, zje tylko obiad, jedzie do swojej mamy do szpitala na karmienie, potem się wymienia z bratem na wsi bo tamten jedzie do mamy a ojciec pilnuje domu i zwierząt. Wraca do domu o 24 i rano od nowa...
Jak go wczoraj zobaczyłam to wrak człowieka.
U babci znaleźli szpiczaka. Depresja, zalamała się i w środę zwiała na własne życzenie do domu. W czwartek trafiła znowu do szpitala z zapaleniem płuc...
Dlatego chcieliśmy wszystko przygotować teraz z M zanim pojedzie, żeby nikogo nie obciążać naszymi sprawami jeszcze. Dlatego mam prawie całą wyprawkę. Paczka z Gemini waży podobno 12kg... ja tego nie podniosę.
No i tak wszystkie plany trafiło...
I teraz muszę liczyć że zostaję sama do porodu. Nie mam żadnej gwarancji że będzie na czas. I przez to jest żal na wszystko.
O emocjach nie ma co mówić. A o traktowaniu marynarzy można książki pisać. Większość tak ma i to jest smutne...
Teraz niech wróci szczęśliwie pociągiem, potem doleci do Korei. Posmutam kilka dni i byle przeżyć te cholerne święta jakoś. Potem mam wizytę u swojej gin 5.04 na którą mieliśmy iść razem... i będziemy odliczać mam nadzieję do początku lipca na powrót. Byle na poród jakoś zdążył a Klusek żeby zbytnio się nie palił do wyjścia bez ojca. -
Aniu, przykro mi, że tyle na raz się wszystkiego podziało. Przykro mi z powodu babci i podziwiam Twoich rodziców, że jakoś to ogarniają. Rozumiem, że nie chcesz ich dodatkowo obarczac. Może jacyś znajomi albo rodzeństwo Twoje lub eMka mogłoby Ci pomóc? To wyjątkowa sytuacja. A jeśli nie to jeśli dysponujesz jakimś dodatkowym budżetem możesz wynająć kogoś, kto np. poukłada Ci wszystko, a Ty będziesz tylko mówiła co i gdzie? Jeśli paczka z Gemini idzie Ci kurerem to kurier przyniesie Ci do domu - ja otwierałam swoją (a też miała 12 kg) zaraz za progiem i potem wszystko przenosiłam na kanapę, a potem już rozkładałam na półki itp. Szkoda, że jesteś tak daleko, nie mam zupełnie nikogo w Szczecinie, żeby mógł się przydać.
-
Anna Stesia wrote:Dzięki, moniśka! A jak u Ciebie? Jak się czujecie?
-
Aniu, jesteś dzielną babką! Teraz akurat wszystko się nałożyło. Masz prawo się wściekać na całą sytuację.
Jakiś czas temu w Trójmieście widziałam samochód oklejony napisem "Mąż na godziny". podejrzewam, że kogoś takiego można zatrudnić również w Szczecinie. Jest to taki Pan złota rączka, który zrobi wszystko co trzeba. Poskręca meble, Naprawi kran. Może spróbuj kogoś takiego poszukać? Zadzwoń, zapytaj a potem przygotuj listę zadań
http://www.favore.pl/275332_maz-na-godziny-zlota-raczka-szczecin-zachodniopomorskie.html
Jeśli chodzi o przeprowadzki - to jeśli masz jeszcze coś do zwiezienia to skorzystaj z firmy transportowej. Widziałam takich Panów w akcji. Znają się na rzeczy. I Ty nie musisz się niczym martwić.
A jak wygląda sprawa urlopu u marynarzy? Załóżmy, że wraca Twoj eMek w lipcu. Rodzi się Klusek i chciałby z Wami pobyć. To co wtedy? Może zrezygnować z kontraktu? Wziąć urlop? -
nick nieaktualnyCoś będziemy kombinować. Mama będzie przychodzić codziennie zrobić mi zastrzyk. M może dzisiaj jak dojedzie do Szczecina to jeszcze przed spaniem powyjmuje wszystkie nasze rzeczy do wyprowadzki. Wtedy ktoś tylko przyjedzie i zapakuje do auta. Podejrzewam że mój tato się uprze i pojedzie po to i oddać klucze.
A tak, to wpierniczam Merci, czekoladki, ciastka teraz i odpoczywamy z Kluskiem.
Chyba się wystraszył jak wyłam bo nawet nie drgnął. Teraz kopie i wmawiam sobie że mówi przez to 'Matka nie łam się. Następnym razem zostanę już z tobą i nie będziesz mogła tak beczeć'
Ja liczę tylko że nie będzie gorzej.JustynaG lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMusimy oddać klucze, rozliczyć się z właścicielami itd. Także ja mogę już do Szczecina nie pojechać bo to szaleństwo w 6mc puszczać się co tydzień po 900km...
Więc i tak muszę na kimś polegać bo klucze mamy przy sobie. Obcego nie puszczę do mieszkania nie swojego tam.
A z urlopem... jest trochę inaczej.
M pływa na kontrakty 3/3. 3 miesiące musi być na statku i potem ma 3 'urlopu' w domu. Kontrakt jest podpisywany przed każdym wyjazdem. I haczyk jest taki, że może być +/- 1 miesiąc. Zwykle jest na niekorzyść czyli 4m na statku i 2 w domu...
Do tego dochodzi zdanie zmiennika. Jak powie że nie przyjedzie to M ze statku nie zejdzie dopóki kogoś nie znajdą. Są koleżeńskie przysługi, bo ktoś na poród, ślub itd musi ale M miał na razie takie szczęście że na takim koleżeństwie wychodzi jak Zabłocki na mydle... sam przez to nie wyrabia np na powrót na studia...
Teraz jak poleci, to liczę początek lipca na powrót. 27go października mamy kościelny i do tego dnia nie ma bata żeby szybciej go zawołali.
Od stycznia informuje wszystkich że potrzebuje być tyle i tyle w domu i ja nie przyjmuję zmiany scenariusza. Pytanie czy doleci na poród tylko czy nie będzie możliwości zejścia ze statku. Jeszcze jak teraz na początku miesiąca wrócił to było zaklepane połowa kwietnia na statek. A to nawet nie był całego miesiąca w domu i taka zagrywka... Dostał awans i się zgodził na taką podmianę ale nie żeby rozegrać to w 2 dni.
Podejrzewam że odbębni ten kontrakt i zmieni firmę. W tej te podmiany ZAWSZE tak wyglądają i nie da się tak żyć. Jeszcze teraz z wizją dziecka i ślubu.
Opadły mi nerwy. Dzisiaj już nic nie pomoże to zdenerwowanie a muszę o Klusku myśleć. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Mogę powiedzieć tylko 'takie życie'.