Jak sobie radzicie z rozczarowaniem
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyWitam sie z Wami w kolejnym cyklu i stwierdzam ze juz przechodze do kolejnego etapu staran tzn nie odczuwam juz rozczarowania. Coraz czesciej mysle ze cxeka nas in vitro, ale poza pieniedzmi to nic nie zmienia bo nie mam tu zadnych dylematow moralnych. Dzis ustalilam z mezem ze jak do lutego sie nic nie zmieni to postaram die zmienic prace, a jak wtedy zajde w ciaze to "trudno", prace zwwsze jakas znajdę. to tyle o mnie
Ana, a gdxie ty jesteś? Co u Ciebie?Klara Wysocka lubi tę wiadomość
-
Hej. Buko chyba przywołałas mnie myślami? właśnie pomyślałam O tobie I mówię zajrzę do dziewczyny zobaczę co U was? ja to kochana przeżywam teraz stresa bo zaczynam stymulacje do ivf. Od jutra zastrzyki. Niby proste A jednak trzeba przygotować roztwór wiedzieć gdzie I jak kuc. Jest tego dużo na glowie
-
nick nieaktualnyJa się w ivf nie orientuję zbyt dobrze, to skoro teraz stymulacja to co później i kiedy ciąża? a co do zastrzyków, mi ostatnio dr mówiła ze przed iui czeka mnie zastrzyk i albo zrobią mi od razu w szpitalu jak już będzie dobry pecherzyk albo mąż bedzie mi musiał zrobić w domu, a biorąc pod uwagę że on mdleje na widok strzykawek to chyba nawet opcji takiej nie ma iwiec jedyne co mi przyszło do głowy to że pojadę do pracy i poprosze jakas pielęgniarkę żeby mi zrobiła ten zastrzyk.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 października 2016, 22:16
ana1122 lubi tę wiadomość
-
Buko wrote:Ja się w ivf nie orientuję zbyt dobrze, to skoro teraz stymulacja to co później i kiedy ciąża? a co do zastrzyków, mi ostatnio dr mówiła ze przed iui czeka mnie zastrzyk i albo zrobią mi od razu w szpitalu jak już będzie dobry pecherzyk albo mąż bedzie mi musiał zrobić w domu, a biorąc pod uwagę że on mdleje na widok strzykawek to chyba nawet opcji takiej nie ma iwiec jedyne co mi przyszło do głowy to że pojadę do pracy i poprosze jakas pielęgniarkę żeby mi zrobiła ten zastrzyk.
-
nick nieaktualny
-
Buko wrote:Ja zastrzyk na pęknięcie kiedyś miałam robiony, tylko, że to jest w pośladek, więc sama sobie go raczej nie zrobię, a o tym że mąż to zrobi to nawet nie chcę myśleć
to super że tak szybciutko czyli za miesiąc robisz betę -
nick nieaktualnyTrzymam kciuki Ana
Ja miałam wczoraj wizytę, oczywiście znów inny lekarz, który przyszedł na chwilę. Miałam właśnie zaczynać inseminację a podobno nfz już ich nie finansuje i u Nas tylko prywatnie można zrobić. Także stymulację przerywam i cofam się o krok milowy w staraniach......... -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyPampcia szkoda, niestety tak bywa, ja też jestem na początku cyklu. a gdzie się leczylas w Warszawie? W związku z podejrzeniem niedrożności zrobiłaś hsg?
Ja natomiast byłam dziś znowu w szpitalu i tym razem durzucam do listy podejrzenie nieklasycznego przerostu nadnerczy. I jeśli to się okaże prawda to będę wiedziała skąd obraz jajników na USG jak w pco, bo właśnie doczytalam że tak bywa.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 października 2016, 20:47
-
nick nieaktualnyCześć Dziewczęta, postanowiłam dołączyć do Was, ponieważ potrzebuję wsparcia i rozmowy z osobami, które doskonale znają ból i zmagania związane ze staraniami o upragnionego dzidziusia. W rzeczywistości na polu walki zostałam już sama, bo koleżanki, które jeszcze do niedawna starały się tak jak ja, zaszły szczęśliwie w ciąże, a ja wciąż walczę...i co miesiąc zderzam się z morzem łez, kiedy przychodzi niechciana @. Nie mam już sił walczyć sama, dlatego dołączam do Was, w grupie raźniej. Staram się o dzidziusia od marca tego roku. Każdego miesiąca po krytycznych przeżyciach związanych z nadejściem okresem rodzi się we mnie nowa nadzieja, która co miesiąc umiera na chwilę, by znów odrodzić się w kolejnym cyklu Zastanawiam się ile jeszcze tak dam radę. Wiem, że są tutaj dziewczyny, które starają się dłużej niż ja i nie mam prawa narzekać, ale naprawdę jest mi już bardzo ciężko, zwłaszcza, że te niepowodzenia przenoszą się na moje małżeństwo i z mężem tego tematu staram się już nie poruszać. Byłam znów pełna nadziei, że w tym cyklu się uda, wizualizowałam, modliłam się...jednak dziś, w 22 dniu cyklu znów nadszedł jak co miesiąc PMS, to uczucie "obciążonego" brzucha, lekkie pobolewania. Jestem bliska załamania, co znów zrobiliśmy nie tak:( powiedzcie proszę, jak Wy sobie z tym radzicie. Nie wiem już jak znieść te dni do okresu...W kolejnym miesiącu wybieram się na hsg i tak bardzo liczyłam, że nie będę musiała do tego badania podchodzić. Jednak dzisiejszej pobolewania i wzdęcie brzucha przekreśliły moje płonne nadzieje
-
No właśnie... to jest jakaś ciężka sprawa po poprzednim "nieudanym" cyklu postanowiłam sobie, że nie będę się teraz nakręcać. Ale forum odwiedzam codziennie, a teraz mam 4 dni do spodziewanej @ i już się nakręcam, właśnie poczułam, że oszaleje i mega boję się rozczarowania jeszcze w tym miesiącu przeziębienie, jeden mega stres i czuję, że okres ogólnie mi się opóźni tradycyjnie. Nie znajduje sposobów, żeby o tym nie myśleć. Może książkę poczytam...
-
nick nieaktualnyMrsKiss doskonale Cię rozumiem, przeżywam to samo. Odchodzę już od zmysłów i ilekroć poczuję ból typowo przedokresowy, to zbiera mi się na płacz. Mam wrażenie, że wszyscy wokół albo są w ciąży, albo mają już pociechy, a moje życie stanęło w miejscu. Aż się boję Świąt, znów wszyscy będą pytać kiedy moja kolej i życzyć mi w końcu upragnionego dzidziusia, ech:( Co do chorób, to pogody są aktualnie zdradliwe, trzeba uważać na siebie, zwłaszcza my, staraczki. Przesyłam ogrom ciepłych myśli, musimy być silne i wierzyć, że i nam się uda, bo w końcu naprawdę się uda. Może @ wcale nie przyjdzie w tym cyklu aż na najbliższe 9 miesięcy, tego sobie i Wam wszystkim życzę
-
Buko wrote:Witam sie z Wami w kolejnym cyklu i stwierdzam ze juz przechodze do kolejnego etapu staran tzn nie odczuwam juz rozczarowania. Coraz czesciej mysle ze cxeka nas in vitro, ale poza pieniedzmi to nic nie zmienia bo nie mam tu zadnych dylematow moralnych. Dzis ustalilam z mezem ze jak do lutego sie nic nie zmieni to postaram die zmienic prace, a jak wtedy zajde w ciaze to "trudno", prace zwwsze jakas znajdę. to tyle o mnie
Ana, a gdxie ty jesteś? Co u Ciebie?
Mam to samo. Nie zmieniam pracy, bo nie chcę robić komuś problemu i nie lubię takich sytuacji. A w obecnej mam dużo nerwów, co nie pomaga... Koło zamknięte. Pół roku temu dostałam fajną propozycję, teraz żałuję, że z niej nie skorzystałam, choć powtarzam sobie, że może okazałoby się, że tam jest jeszcze gorzej? Ehh...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 października 2016, 21:10
-
nick nieaktualnyBuko wrote:Ale jak nie finansuje? W ogóle czy tam gdzie miałaś robić?
Ja dziś byłam w szpitalu w którym planujemy iui i nikt nic nie mówił.
Niby w ogóle. Ale ta babka była 1 dzień po urlopie macierzyńskim i sama chyba nic nie wiedziała. Może pod koniec roku lub na początku nowego powstanie u mnie klinika wspomagania rozrodu i będą finansowane inseminacje. Ale jak na razie nic nie wiadomo i nie podają żadnych informacji. I tak nie mam wyjścia i muszę czekać ;( -
Magoffi wrote:MrsKiss doskonale Cię rozumiem, przeżywam to samo. Odchodzę już od zmysłów i ilekroć poczuję ból typowo przedokresowy, to zbiera mi się na płacz. Mam wrażenie, że wszyscy wokół albo są w ciąży, albo mają już pociechy, a moje życie stanęło w miejscu. Aż się boję Świąt, znów wszyscy będą pytać kiedy moja kolej i życzyć mi w końcu upragnionego dzidziusia, ech:( Co do chorób, to pogody są aktualnie zdradliwe, trzeba uważać na siebie, zwłaszcza my, staraczki. Przesyłam ogrom ciepłych myśli, musimy być silne i wierzyć, że i nam się uda, bo w końcu naprawdę się uda. Może @ wcale nie przyjdzie w tym cyklu aż na najbliższe 9 miesięcy, tego sobie i Wam wszystkim życzę
Magofii, twój wpis przeczytany z rana zaraz po przebudzeniu pozwala się podnieść z głową wysoko do góry Będzie dobrze, na pewno! Żadna z nas się nie poddaje, więc muszą przyjść w końcu tego efekty. A głowę może się jakoś uda mieć czystą, trzeba się skupić na tym co tu i teraz i myśleć tylko pozytywnie -
nick nieaktualnyMrsKiss wrote:Magofii, twój wpis przeczytany z rana zaraz po przebudzeniu pozwala się podnieść z głową wysoko do góry Będzie dobrze, na pewno! Żadna z nas się nie poddaje, więc muszą przyjść w końcu tego efekty. A głowę może się jakoś uda mieć czystą, trzeba się skupić na tym co tu i teraz i myśleć tylko pozytywnie
Dokładnie tak:) musimy myśleć pozytywnie, choć jest to potwornie trudne. Razem będzie nam łatwiej, w końcu kto nas bardziej zrozumie niż inne staraczki. Ja im bliżej terminu @, tym bardziej uświadamiam sobie, że nic z tego w tym cyklu - w końcu przecież mam bóle jak na @, piersi ani nie bolą, ani nie "rosną", wszystko po staremu jak co cykl...rutyna. Najgorszy jest dla mnie zawsze ostatni tydzień przed terminem. Roznosi mnie, nie mogę się na niczym skupić, myślę o tej swojej zaciętej walce nawet prowadząc samochód, czasem aż nie wiem, kiedy i jak przejechałam planowaną trasę...głowa pełna myśli. Trzeba sobie jakieś pochłaniające czas zajęcie znaleźć, choć na pozór tego czasu w życiu na wszystko brak. Niemniej nie tracę nadziei, nie traćcie jej i Wy. Trzymam kciuki za ten cykl! -
Czesc, i ja dołączę do Was. Chociaz to moj dopiero 4dpo a do @ daleko to do tego cyklu podchodze z pesymistycznym nastawieniem. Moze przez to ze to moj 16/17 cs z OF a chyba 3 rok staran. Fakt, ze dopiero w tym cyklu zmaksymalizowalismy z moim szanse ale jakos ciezko mi uwierzyc w to aby sie udalo. Tym bardziej bez wspomagaczy typu CLO. Lekarka do ktorej chodze i chwale sobie ja, stwierdzila ze owulacja u mnie nie wystepuje. W tym cyklu w ruch poszedl Inofolic i od dzisiaj lutka. Za duzo razy sie nakrecalam aby w tym cyklu bylo inaczej...
-
nick nieaktualnyWitaj Anga 1989:) Ja również piję inofolic (dwie saszetki dziennie) i przyjmuję luteinę między 16 a 25 dniem cyklu. Owu mam, ale wyłącznie z lewego jajnika, prawy nie pracuje:( jeżeli w tym cyklu się nie uda (a 05.11. zamierzam testować chociaż wszystkie objawy nadchodzącej @ już niestety mam), to idę na hsg, którego tak bardzo chciałam uniknąć. Jeżeli wyjdzie mi niedrożny lewy jajowód, to przy owu wyłącznie z lewego jajnika szansę na dzidziusia bez zaawansowanej pomocy medycznej będę miała niemal przekreślone:( wiem, że nie wolno się załamywać i źle prorokować, trzeba myśleć pozytywnie, ale w tym wszystkim czasem dopadają mnie takie chwile, że odkładam optymizm na bok i już sama nie wiem co ze sobą zrobić
-
Magoffi, spotykamy się na różnych wątkach
Co do tematu - ja już sobie w ogóle nie radzę.
Chyba muszę uderzyć do kogoś po pomoc, niech mi to wszystko w głowie poukłada.Magoffi lubi tę wiadomość
IVF - I transfer 19.11.2018 - > 20.12. jest
mam Córeczkę