Jak sobie radzicie z rozczarowaniem
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Buko wrote:http://oswoicmotyla.blogspot.com/2016/03/nie-pytaj-mnie-o-ciaze.html
Dziewczyny, polecam przeczytać ten wpis, chyba jednak takie rozczarowanie przeżywa każda starająca się dłużej niż jeden cykl...
I to zdanie chyba najlepiej obrazuje skąd biorą się negatywne emocje, których nie chcemy, a mimo to są silniejsze od nas:
jakby ktoś wepchnął mi się do "kolejki po dziecko", w której cierpliwie czekam od dawna
Jakbym czytała swoje myśli...Olcia1988 lubi tę wiadomość
Dawid 19.01.2017
2gie szczęście w drodze -
nick nieaktualny
-
Nie wiem skąd się biorą-na pewno z tego ogromnego pragnienia, poczucia porażki, rozczarowania...
Pocieszające, smutne i zarazem przerażające jest to, że jak to czytałam to jakbym o sobie czytała ( poza może tym, że mieszkam w pl) i o tych wszystkich ludziach co paplaja bez zastanowienia.
A czemu tyle bliskich i dalszych osób rani nas nieświadomie? -bo nie wiedzą najczęściej o problemie- przynajmniej w moim przypadku
A czemu nie mówię o tym wszystkim-tu dopiero zaczyna się litania- bo nie chcę tych cudownych rad ludzi, którzy nigdy nie zetknęli się z problemem, bo nie chcę psychoanalizy (w pracy mam takie "cudowne" koleżanki, które lubią sobie poanalizować innych za ich plecami), bo nie chcę wspolczujacych gestów i spojrzeń, nie chcę być traktowana jak trendowata...
Ostatnio koleżanka mi powiedziała, (jak pożaliłam się jej, że któraś z moich "przyjaciolek", która wiedziała, że idę na wizytę do kliniki leczenia niepłodności i jak bardzo to przeżywam nawet nie zapytała mnie jak było-nic się nie odezwała ), żebym zrozumiała ludzi bo nie wiedzą jak się przy nas zachowywać, czy można o czymkolwiek mówić, pytać... Ku...! Chyba jak komuś na tyle zaufałam, tak już mocno się uzewnetrzniłam to chyba znaczy ze po to żeby móc z tą osobą porozmawiać o tym ważnym problemie, nawet gdyby zdarzyło mi się przy tym poplakac...
Sorry dziewczyny za te moje wywody, może mało zrozumiałe-musiałam wreszcie komuś się wygadać
BuziakiDawid 19.01.2017
2gie szczęście w drodze -
... i z nadziei te emocje, z którą co miesiąc się żegnamy. I wycieńczające jest to ze tych emocji jest tak dużo w tak krótkim czasie, że jeszcze nie zdążymy poradzić sobie ze smutkiem a tu już się trzeba zebrać mieć nadzieje i energię na kolejny cykl.
atagata - za nic nie przepraszaj. dobrze, że z nami jesteś. Po to tu siebie mamy, żeby móc się wygadać w atmosferze zrozumienia, bo jedziemy na tym samym wózku. Znaczną część naszych przezyć mamy teraz wspólną, więc pisz śmiało co masz ochotę.Kwalifikacja w OAO
Będę mamą
Jestem mamá -
'bedzie dobrze' to najgorsze, gdy masz świadomość że wcale nie musi być dobrze. Bo gdy w moim przypadku jest to kolejny 19 cykl starań to tak jak przez ostatnie 3dni chyba mam początki depresji..dużo płacze po kątach, probuje to sobie tłumaczyć tak jak zawsze ale nie wychodzi. Mezowo ciężko płakać w rękaw bo w naszym przypadku to problem jest po stronie męża. Bardzo dzielnie wszystko znosi, ale każde moje załamanie wiem ze źle odczuwa..mówi że to przez niego płacze,przez niego jest mi źle. Dlatego staram się być dzielna ale teraz jest ciężko. Tym bardziej że wszystkue moje koleżanki właśnie zaszły w ciążę albo zaraz rodzą. Cieszę się ich szczęściem, wiem też że ludzie się rozmnażają i nie mogę mieć pretensji do nich że im się udaje a nam nie..ale sama myśl o tym że może się nigdy nie udać powoduje że rycze jak bobr..musiałam gdzieś komuś o tym powiedzieć...
-
Narazie kolejny etap lekami..ważne że hormony ok i nie ma żylaków..plemniki są ale najpierw było ich za malo a terax są beznadziejnej jakości..tylko to wszystko długo trwa bo okres produkcji trwa 3 mce..jeżeli po tym nic nie ruszy to w maju myślę że podjedziemy do inseminacji. Poprostu brak mi wiary w to wszystko i stąd te załamania, nie potrafię sobiee wytłumaczyc że jeszcze nie wszystkiego sprobowalismy i że może kiedyś się uda..też wiem ze niektórzy nie mają w ogóle plemników więc my jesteśmy w korzystnej sytuacji..tylko ta wiara w możliwości i powodzenie....
-
Tak naprawdę do zajścia w ciążę potrzebny jest jeden zdrowy plemnik, więc może on szykuje się do boju. Dużo razy sobie myślałam, że chyba wolę, że to jest bardziej po mojej stronie, bo jak wiem ze to ja muszę o siebe zadbac, brac leki i tak dalej to mam większą kontrolę sytuacji. a tak przypuszczam ze presja wobec meza byłaby jeszcze wieksza. chyba olcia coś w tym jest ze on twoje emocje moze brac bardzo do siebie w waszej sytuacji. az trudno mi sobie wyobrazic co przezywasz, bo mimo wszystko my tu wszystkie z tego co czytam mozemy przezywac ta sytuacje razem z mezem i otwarcie mowic i okazywac co czujemy. Bardzo ci wspolczuję. mam nadzieje ze terapia meza poskutkuje. jesli moge to tak ci podszepne,to co pisalam wczesniej, ze u mojego gdy dzialalismy razem w domu i dostarczylismy sperme z domu wyniki wyszly duzo lepsze, mimo tego ze moj maz nic w tym czasie przerwy nie robildla swojej plodności. trzy mam za was kciuki.Kwalifikacja w OAO
Będę mamą
Jestem mamá -
nick nieaktualny
-
U nas póki co "wina" po stronie męża-chociaż tak szczerze to ja nigdy tak tego nie postrzegałam-zawsze myślałam o nas jako o całości.
Wiem jednak, że on się przejmuje mocno, robi badania, szuka w internetach jakie brać suplementy, rezygnuje z używek-stara się, a na dodatek mnie wspiera bo nie będę ukrywać mi siadło na głowę... dspresja galopujaca
Ale wiem że muszę się starać-oboje musimy- Wszystkie-Wszyscy!
Także nie ma moja wina, jego wina- koko dżambo i do przodu Dziewczyny!
Damy radę!!!Dawid 19.01.2017
2gie szczęście w drodze -
Ja też myślę o tym jako o nas, niepłodność, po której stronie by nie była to choroba obojga..ale tak jak Buko, muszę trochę udawać że będzie dobrze, że jeszcze mamy inne możliwości, jeszcze nie stoimy przed murem,przed którym nie ma kompletnie wyjścia..jefnak to nie zmienia faktu że mi z tym źle..nawet nie mamz z kim pogadać na tentemat, wpracy nie chce, z siostrą -wie o problemie ale ona ma większą wiarę w to wszystko niż chyba ja..nie miała żadnych problemoe z zajściem w ciążę i wydaje mi się że nie wie co przechodzę..ktoś powie ze się użalam bo jeszcze mamy trochę do zrobienia, taki czas, taka pogoda i ogólne podlamanie.co nie zmienia faktu że za siebie i za wszystkie tutaj trzymam kciuki
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyOlciabos, bardzo współczuję, ciężko jest, jak facet ma kłopot, bo jak my to jakoś łatwiej sie poddajemy badaniom, leczeniu etc. A oni są tu delikatniejsi. Taka jest moja opinia, mój niestety ma kłopot, ale to tkwi w jego głowie. I żebym na glowie stanęła, to muszę wytrwale czekać, aż on jednak będzie chciał coś zrobić. Bo tak się zablokował, że z seksu nici. Unika go, bo on nie jest w stanie zakończyć akcji. Ja teraz wiem, że przyszły cykl, a nawet nastepne to już mam z głowy. Póki co dale jemu suplementy, staram się nie gadać nic i czekam. Bo on nie chce iść do specjalisty i koniec. Powiedział żebym jemu dała czas. Nie ma wyjścia. A ja wierzę, że u Was leki pomogą Tak jak pisałaś zawsze można inseminacje.
-
nick nieaktualnyEltrona wrote:... i z nadziei te emocje, z którą co miesiąc się żegnamy. I wycieńczające jest to ze tych emocji jest tak dużo w tak krótkim czasie, że jeszcze nie zdążymy poradzić sobie ze smutkiem a tu już się trzeba zebrać mieć nadzieje i energię na kolejny cykl.
atagata - za nic nie przepraszaj. dobrze, że z nami jesteś. Po to tu siebie mamy, żeby móc się wygadać w atmosferze zrozumienia, bo jedziemy na tym samym wózku. Znaczną część naszych przezyć mamy teraz wspólną, więc pisz śmiało co masz ochotę. -
Hej dziewczyny wróciłam do was już po owu. Teraz aby trzymać kciuki I czekac. Mój mężus powiedział że on uważa że teraz się uda. ma chłopak mocna wiarę. Lekarz powiedział że 1% mamy Ale I tak się staramy bo może zdąży się jakiś cud
-
jak przeczytalam słowo "wina" to aż mnie ciarki przeszły. tak jak myslimy piszemy mowimy tak to przezywamy. dziewczyny to nie jest niczyja wina. spotkalo nas cos bardzo trudnego ale na pewno nie zawinionego. przecież każda z nas na ile sił starcza leczy sie robi wszystko by począć dziecko. nie poddałyśmy się - jesteśmy wyjątkowe działamy. nie dowalajmy sobie braniem czegos na siebie.
ana1122 trzymam kciuki za twój cud.
u mnie też emocje siadają. dzisiaj trochę łez poszło. a najdziwniejsze w tym jest to ze w sumie nigdy nie byłyśmy w ciąży wiec w sumie nie wiemy co tracimy a jednak cierpimy. Myślałyście kiedyś o tym? bo mi to mocno chodzi po głowieKwalifikacja w OAO
Będę mamą
Jestem mamá