Jak sobie radzicie z rozczarowaniem
-
WIADOMOŚĆ
-
LittleGirlBlue wrote:Zyzia czy ja dobrze rozumiem ze po diagnozie na kilka lat odpusciliscie starania a teraz do nich wracacie..?
Tak, przez te lata zmieniliśmy styl życia, mąż wrócił do kulturystyki ja zaczęłam ćwiczyć razem z nim, zmieniliśmy też dietę, ja sobie schudłam. W międzyczasie wyszło jeszcze moje hashimoto ale jest pod kontrolą. Na początku roku mąż bardziej z przekory zrobił sobie badania nasienia i szok...! Prawie wszystko w porządku (ruch całkowity to tylko 28%). Okazało się, że jego odżywki którymi się suplementował do ćwiczeń tak zadziałały + ćwiczenia i zmiana diety. Od razu wzięliśmy się do roboty.
25.06.2016 - 088 cs Aniołek 10 tc
27.07.2017 - 100 cs Aniołek 11 tc
12.07.2018 - 102 cs Łucja ♡
31.03.2021 - 009 cs Tymon ♡
Fabryka zamknięta
Ja: ’83, Hashimoto, Niedoczynność tarczycy, Insulinooporność, PAI-1 hetero, MTHFR C677T hetero, MTHFR A1298C hetero
On: ’81, wyleczona Nekrozoospermia ✓, morfo 31% ✓ -
13-14 dni zupełnie inaczej wygladają te moje cykle od kiedy biorę leki
Zyzia, ale super. Taka świeza głowa i odpoczynek od tego koszmaru same w sobie przypuszczam ze tez duzo zrobiły. Przy staraniach też jest motywacja do zmiany stylu życia schudniecia, ale samo leczenie nakłada taki rezim, ze jeszcze dawanie sobie dodatkowego to już kosmos. a tak najpierw przygotowałaś ciało i teraz mozecie działać. 3mam kciukiKwalifikacja w OAO
Będę mamą
Jestem mamá -
Dziewczyny, potrzebuje pomocy psychicznej a Wy chyba jako jedyne możecie mi ją dac. W maju będzie rok jak bezskutecznie z mężem staramy się o dzidzię. W międzyczasie zrobiłam badania i okazało się że mam problemy z hormonami. Biorę leki na TSH, estradiol, prolaktyne I progesteron. I dziwo ostatnio zrobiłam monitoring i okazało się że pecherzyk rośnie i pęka - owulacja jest. Poprosiłam męża żeby też się zbadał. Dziś odebrał wyniki które są idealne. Wieczorem przyszedł do nas jego kolega na mecz, popili i jak kolega wyszedł zaczęła się rozmowa. Usłyszałam jaki to on jest zdrowy, idealny, że w jego rodzinie zawsze tak było (ma dwójkę rodzeństwa, brat i siostra mają po 2 dzieci) i że u nas jest jak u znajomych bo zacytuję męża "zawsze to wina kobiet". Poczułam się jakbym spadła na dno. Wiem że to moja wina choć umyślnie niczemu nie zawinilam, ale i tak wyrzucam to sobie za każdym razem gdy lykam tabletki. Potem jak się zamknęłam w łazience i płakałam przepraszał z zaznaczeniem ze przecież nic złego nie powiedział. W dodatku dziś miałam dostać okres który jeszcze nie przyszedł ale wykonany rano test jest negatywny co i tak mnie rano zalamalo. Nie mam z kim o tym rozmawiać, czuję się jak kukła a nie kobieta. I naprawdę zaczęłam wierzyć w to że to moja wina choć nic złego nie zrobiłam. Po tym co dziś usłyszałam nie mam ochoty zaczynać rozmowy z mężem i boję się że zamknęłam się na tyle że już nie będę potrafiła podjąć z nim tego tematu...
-
nick nieaktualny
-
Kimka wspolczuje! Zwlaszcza ze ja nigdy nie uslyszalam zlego slowa na meza na temat moich kwestii zdrowotnych.moze faktycznie piwko tak zadzialalo a moze on po prostu czuje sie w tej sytuacji bezsilny i wyladowal sie na Tobie?
Nie wiem czy on tak bardzo pragnie dziecka czy moze jakas presja rodziny skoro rodzenstwo ma dzieci..?
To nie Twoja wina ze masz problemy zdrowotne a on Ci w zaden sposob nie pomoze mowiac takie rzeczy! Wrecz zaszkodzi.
A zreszta co to ma do rzeczy ze rodzenstwo ma dzieci, moje rodzenstwo i siostra meza tez bez problemu plodzili dzieci ale my nie mozemy-ale to niczyja wina przeciez.
Powiedz mezowi ze gdyby to jego nasienie bylo problemem to nigdy bys mu nie zrobila przykrosci mowiac takie rzeczy!Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 kwietnia 2016, 08:57
-
Kimka nie możesz myśleć że to twoja wina. Niepłodność jest problemem pary A nie jednostki. Musisz zmienić tok myślenia. Jeżeli leczysz się I hormony się unormuja to na pewno będziesz W ciąży. tylko pamiętaj że psychika też czasami blokuje nas. A męża powinnas walnąć W łeb za takie gadanie. tylko że jemu chodziło O to że jest pełnym mężczyzną to bardziej jego duma mówiła niż on.
-
Dzięki za słowa otuchy, moja racjonalna część mówi mi, że wszystko to co piszecie to prawda ale ta druga, emocjonalna część już podchodzi do tego inaczej Wiadomości o kolejnych ciążach czy to w rodzinie czy u znajomych też nie pomagają, a przecież trzeba się cieszyć razem z kuzynkami i koleżankami
Czasami myślę, że jestem złą osobą. Sąsiadka, z którą przez ostatnie lata mieszkania "przez ścianę" się zaprzyjaźniłam niedługo ma rodzić. Ostatnio jak ją spotkałam przed blokiem to mówiła, że zmieniają z mężem mieszkanie na większe a obecne będą wynajmować. To straszne ale się ucieszyłam, że nie będę musiała słyszeć płaczu dziecka i jej z nim widywać a kurczę tak być nie powinno, zawsze ją strasznie lubiłam i powinno mi być smutno, że się wyprowadza a nie cieszyć się z tej wiadomości.
W dodatku rano @ przyszła i choć po negatywnym teście wiedziałam, że przybędzie to i tak przez wczorajszą sytuację mam wielkiego doła. Zastanawiam się nad zbadaniem drożności jajowodów ale tak strasznie się boję, że znowu coś wyjdzie nie tak. Jakiego badania się nie tknę to zawsze "coś" wychodzi. Zadzwoniłam dziś nawet do lekarki, żeby umówić się na wizytę to mnie uświadomiła, że jeżeli wciąż nie ma ciąży to może znaczyć, że moja owulacja, która teoretycznie jest jak pokazał monitoring jest niepełnowartościowa bo progesteron w 7 dpo mam za niski jak na pełnowartościową. Co to w ogóle jest ta niepełnowartościowa owulacja i czy faktycznie może być tak że u mnie istnieje kiedy cykle mam ok. 28-32 dniowe i ovu zaznacza mi ją zawsze pośrodku cyklu?
A z mężem nie rozmawiam. Rano jak wychodził do pracy poinformował mnie tylko że przeprasza jeśli ma mi to pomóc ale jego zdaniem nie powiedział nic niestosownego...
Przepraszam za to uzewnętrznianie się ale naprawdę nie mam z kim o tym rozmawiać. Przecież koleżanki, które bezproblemowo urodziły maluchy mnie nie zrozumieją... -
nick nieaktualny
-
Do męża nie będę się odzywać, może przemyśli swoje słowa i dojdzie do jakiś wniosków.
Negatywne uczucia do matek postaram się zniwelować ale nie wiem jak wyjdzie . Dobrze, że przynajmniej u mnie w pracy żadna z koleżanek nie ma maluchów to omija mnie problem słuchania o sprawach związanych z dziećmi...
Buko, a rozważałaś zrobienie sono hsg zamiast hsg? Naczytałam się, że podobno jest mniej inwazyjne i mniej boli... -
nick nieaktualny
-
Też bym chciała mieć przeświadczenie, że będę w ciąży. Ostatnio jednak z uwagi na moje załamanie tym tematem powoli przestaję w to wierzyć. I cały czas mam z tyłu głowy pytanie "dlaczego ja?". W ogóle boję się jak to będzie jeżeli w tą ciążę nigdy nie uda mi się zajść. Co będzie mówić rodzina (ostatnio babcia się na mnie obraziła, że po ślubie już ponad rok a ja jeszcze w ciąży nie jestem i przestała się do mnie odzywać, a przecież nie będę z nią o tym rozmawiac bo kobieta grubo po 80dziesiątce i takich problemów jak my wszystkie mamy nie rozumie), znajomi, czy małżeństwo mi się nie posypie zwłaszcza że już wczoraj usłyszałam kilka "ciepłych" słów od męża. Takie błędne koło...
-
nick nieaktualny
-
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/0ac2a5737274.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/c68c57184786.jpg
Dziewczyny nie wiem co się dzieje ;( Zaczyna mnie boleć lewy cycek tak kłóje strasznie. Nigdy podczas owulacji albo tuż po niej tak nie miałam ;( Co to może być to dopiero 16dc. ;(
-
nick nieaktualny
-
Kimka wrote:Dziewczyny, potrzebuje pomocy psychicznej a Wy chyba jako jedyne możecie mi ją dac. W maju będzie rok jak bezskutecznie z mężem staramy się o dzidzię. W międzyczasie zrobiłam badania i okazało się że mam problemy z hormonami. Biorę leki na TSH, estradiol, prolaktyne I progesteron. I dziwo ostatnio zrobiłam monitoring i okazało się że pecherzyk rośnie i pęka - owulacja jest. Poprosiłam męża żeby też się zbadał. Dziś odebrał wyniki które są idealne. Wieczorem przyszedł do nas jego kolega na mecz, popili i jak kolega wyszedł zaczęła się rozmowa. Usłyszałam jaki to on jest zdrowy, idealny, że w jego rodzinie zawsze tak było (ma dwójkę rodzeństwa, brat i siostra mają po 2 dzieci) i że u nas jest jak u znajomych bo zacytuję męża "zawsze to wina kobiet". Poczułam się jakbym spadła na dno. Wiem że to moja wina choć umyślnie niczemu nie zawinilam, ale i tak wyrzucam to sobie za każdym razem gdy lykam tabletki. Potem jak się zamknęłam w łazience i płakałam przepraszał z zaznaczeniem ze przecież nic złego nie powiedział. W dodatku dziś miałam dostać okres który jeszcze nie przyszedł ale wykonany rano test jest negatywny co i tak mnie rano zalamalo. Nie mam z kim o tym rozmawiać, czuję się jak kukła a nie kobieta. I naprawdę zaczęłam wierzyć w to że to moja wina choć nic złego nie zrobiłam. Po tym co dziś usłyszałam nie mam ochoty zaczynać rozmowy z mężem i boję się że zamknęłam się na tyle że już nie będę potrafiła podjąć z nim tego tematu...Kwalifikacja w OAO
Będę mamą
Jestem mamá -
nick nieaktualny
-
Kimka wrote:Dzięki za słowa otuchy, moja racjonalna część mówi mi, że wszystko to co piszecie to prawda ale ta druga, emocjonalna część już podchodzi do tego inaczej Wiadomości o kolejnych ciążach czy to w rodzinie czy u znajomych też nie pomagają, a przecież trzeba się cieszyć razem z kuzynkami i koleżankami
Czasami myślę, że jestem złą osobą. Sąsiadka, z którą przez ostatnie lata mieszkania "przez ścianę" się zaprzyjaźniłam niedługo ma rodzić. Ostatnio jak ją spotkałam przed blokiem to mówiła, że zmieniają z mężem mieszkanie na większe a obecne będą wynajmować. To straszne ale się ucieszyłam, że nie będę musiała słyszeć płaczu dziecka i jej z nim widywać a kurczę tak być nie powinno, zawsze ją strasznie lubiłam i powinno mi być smutno, że się wyprowadza a nie cieszyć się z tej wiadomości.
W dodatku rano @ przyszła i choć po negatywnym teście wiedziałam, że przybędzie to i tak przez wczorajszą sytuację mam wielkiego doła. Zastanawiam się nad zbadaniem drożności jajowodów ale tak strasznie się boję, że znowu coś wyjdzie nie tak. Jakiego badania się nie tknę to zawsze "coś" wychodzi. Zadzwoniłam dziś nawet do lekarki, żeby umówić się na wizytę to mnie uświadomiła, że jeżeli wciąż nie ma ciąży to może znaczyć, że moja owulacja, która teoretycznie jest jak pokazał monitoring jest niepełnowartościowa bo progesteron w 7 dpo mam za niski jak na pełnowartościową. Co to w ogóle jest ta niepełnowartościowa owulacja i czy faktycznie może być tak że u mnie istnieje kiedy cykle mam ok. 28-32 dniowe i ovu zaznacza mi ją zawsze pośrodku cyklu?
A z mężem nie rozmawiam. Rano jak wychodził do pracy poinformował mnie tylko że przeprasza jeśli ma mi to pomóc ale jego zdaniem nie powiedział nic niestosownego...
Przepraszam za to uzewnętrznianie się ale naprawdę nie mam z kim o tym rozmawiać. Przecież koleżanki, które bezproblemowo urodziły maluchy mnie nie zrozumieją...Kwalifikacja w OAO
Będę mamą
Jestem mamá -
Buko wrote:A to nie wiem jak rozpoznalas obejrzała z każdej strony i dla mnie niczym się nie różnią od testow owu