Jak sobie radzicie z rozczarowaniem
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyFaktycznie moja bratowa też nie była na weselu jak miała tydzień do proodu, bo jeśli potwierdza się na miesiąc przed to nie wiadomo jak będzie, ale pamiętam że nawet ta wymówka była im trochę na ręke...ale na ślub poszli więc chociaż tyle zrobili.
-
Tylko ja powiedziałam żeby kasa się nie przejmowali. Bo zamówie dla nich miejsce A jak nie urodzi to po prostu przyjdą A jak urodzi to trudno. Bardzo mi zależało żeby byli. Traktowalismy ich jak brata I siostrę no Ale niestety. Nasz ślub był mało ważny . wystarczyło żeby powiedzieli że ok postaramy się być I tyle. Inaczej by to wyglądało. A później by nie przyszli bo np źle by się czuła. Ale widziałabym że im zależało żeby być
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 czerwca 2016, 22:19
-
nick nieaktualny
-
A na moj slub nie przyszla kolezanka ktora znam od lat,taka z grona najblizszych bo byla miesiac przed porodem. Czula sie dobrze, byla aktywna a mimo to nas olala. Od tej pory nieco sie relacje ochlodzily;)
Ale dzis byly pilkarskie emocje:D kto ogladal? -
Vriola nie chce nikomu mówić o staraniach bo będzie jeszcze gorzej. Jedna z koleżanek kiedyś powiedziała, że mają z mężem problemy, to większość znajomych przy każdej możliwej okazji ją później zameczala pytaniami czy się udało, czy wciąż się leczą, jak się leczą, czy o in vitro myśleli itd. A jak po kilku latach w ciążę w końcu zaszła to były gratulacje z podkresleniami jak to długo im nie wychodziło. Nie chcę tego samego.
Mecz super,tylko czemu jest tak bestialsko gorąco? Pół nocy się z gorącą budzilam. -
U mnie Ci znajomi, którzy wiedzą o staraniach e ogóle nie dopytują a Ci, którzy nie wiedzą rzucają pytania kiedy dziecko, że już najwyższy czas itd. Właściwie nic złośliwego, luźne pytania. Odkąd my się staramy ja nikogo już o takie kwestie nie pytam
Magda87 lubi tę wiadomość
Nie doczekasz świtu, nie odbywszy drogi przez noc."
Po roku starań nadszedł mój świt...
-
nick nieaktualnyU nas najgorsi byli... rodzice męża...Dopytywali, naciskali, męczyli sugestiami... gdy zrobiłam badania, dopiero wtedy ich poinformowaliśmy, że mamy problemy. Wiedzą o moim hashimoto. Teściowa z tego szoku, to się do mnie miesiąc nie odzywała.
Moi rodzice chcieliby, ale nie mają takiego parcia na "wnuka" jak teściowie. Już jedną wnuczkę odchowali.
U nas wiedzą tylko znajomi, którzy, również jak my, mieli problemy z zajściem. Pozostali znajomi i ich teksty są ignorowane, choć niektórym mam ochotę życzyć, żeby przeszli to samo, bo ich pewność siebie niesamowicie mnie drażni.
Maciejowa lubi tę wiadomość
-
Ja mam ten sam problem co Magda. U mnie rodzice spoko i dodają mi otuchy radzą pomagają nawet raz mama dała mi na badania ze to jest ważne żebym chodziła. A znów tesciowa bo jej córka sobie wpadła to wiadome szybko zaszła a do mnie tekstami : chodzisz co chwilę po tych badaniach i lekarzach co Ci to da. Później jak wróciłam późnym wieczorem to mi mówiła ze jaki lekarz teraz przyjmujd pewnie na facetów chodzę i ogólnie nie ma zrozumienia ale wiecie matka z córką to inaczej a synowa to już obcą kobieta to się nie wierzy smutno mi czasem także dziewczyny świetnie Was rozumiem trudne to jest .
-
nick nieaktualnyTo ja nie mogę tu narzekać, czasem ktoś zapyta, ale bardziej z ciekawości, ale raczej nie złośliwie. Rodzice i teściowa nic nie wspominaja, ani nie pytają. Podejrzewam że wspólnie omówili temat bo czesto się spotykają na kawce więc tylko przy składaniu życzeń mówią o dzieciach. Sama też nieraz pytam znajomych o plany rodzicielskie i jak ktoś chce to powie a jak nie chce to zmieniamy temat.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Magda87 wrote:U nas najgorsi byli... rodzice męża...Dopytywali, naciskali, męczyli sugestiami... gdy zrobiłam badania, dopiero wtedy ich poinformowaliśmy, że mamy problemy. Wiedzą o moim hashimoto. Teściowa z tego szoku, to się do mnie miesiąc nie odzywała.
Moi rodzice chcieliby, ale nie mają takiego parcia na "wnuka" jak teściowie. Już jedną wnuczkę odchowali.
U nas wiedzą tylko znajomi, którzy, również jak my, mieli problemy z zajściem. Pozostali znajomi i ich teksty są ignorowane, choć niektórym mam ochotę życzyć, żeby przeszli to samo, bo ich pewność siebie niesamowicie mnie drażni. -
nick nieaktualnyLittleGirlBlue wrote:Naprawde tesciowa sie miesiac nie odzywala..? Ale obrazila sie czy bylo jej glupio?
Michał to pierworodny syn, a ona z teściem mają niezłe ciśnienie na wnuka/wnuczkę odkąd siostra teścia została babcią. My się staramy od sierpnia, a w grudniu na święta usłyszałam, że pewnie noszę kogoś pod sercem, ale się z tym kryjemy
W lutym zrobiłam badania, a na moją reakcję na wyniki, Michał stwierdził że nie ma sensu ukrywać starań, bo uśmiech to za mało, żeby zamknąć temat. Dzień po badaniach, teściowa się dowiedziała. Na wieść o hashimoto, moja mama i ona uczyniły ze mnie bezpłodną... Miesiąc nie było telefonu od teściowej, a po miesiącu dzwoniła do syna jak coś potrzebowała. Teraz ze mną normalnie rozmawia, ale nie ma tematu o potomku, jakby miał nigdy nie być. A na wnuczkę siostry teścia reaguje zwykłym uśmiechem i zmienia temat...
Moi rodzice tematu nie poruszają.
-
nick nieaktualnyTo ja myślę, że jest im po prostu głupio i nie wiedzą jak Ty odebrałaś ich poprzednie uwagi, dlatego wolą nie zaczynać tematu, myślę, że najzwyczajniej się boją, że powiedzą coś niestosownego. Niestety jak coś jest drażliwym tematem, to staje się tematem tabu, żeby tylko nie powiedzieć coś złego. W mojej rodzinie rozwód kuzynki stał się takim tematem i dosłownie wszyscy w obecności jej, albo jej rodziców każde słowo próbujemy przemyśleć tysiąc razy, a i tak wiele odbieranych jest jako pewnego rodzaju przytyk...