Pierwszy cykl po poronieniu.
-
WIADOMOŚĆ
-
Kasiula09 wrote:Nadulek a co do psychiki to może jak endokrynolog tak uważa to może lepiej odczekaj żebyś później sie bardzo nie stresowała ale to jest moja opinia a ty zobisz jak zechcesz.
-
Fakt na NFZ to strasznie długo sie czeka a z tym żeby zapisac sie w sierpniu i dopiero na czerwiec to jest juz przesada.
Właśnie ja patrzyłam ile kosztują te badania prywatnie to sie za głowe złapałam normalnie jakaś masakra. A lekarze to tez zamiast wysyłać wczesniej na badania to tak czekają i zwlekają z tym bo dla nich to przecież jest normalna rzecz poronienie ale dla nas jako kobiet które bardzo chcą dziecka to jest całkiem inna sprawa i dla każdej jest to wewnętrzne przeżycie.
-
ash oba poronienia były bardzo wczesne 6 i 5 tc więc lekarze, wszystkie badania w normie, każdy lekarz mówi co innego - kieruję się więc intuicją. Mój nowy lekarz uważa że trzeba działać farmakologicznie żeby te pierwsze 12 tc zakończyło się powodzeniem.Teraz jak beta potwierdzi ciążę mam brać sporo leków m.in. utrogestan i zastrzyki przeciwzakrzepowe, acard i Bóg wie co jeszcze, ale nie jestem do końca przekonana że to dobra droga. Wcześniejszy lekarz uznał że nie ma sensu się kłuć i że trzeba cierpliwości po czym skierował mnie na histeroskopie co obecny lekarz uznał za absurd ponieważ nie ma wskazań to tego badania bo zachodzę w ciążę a to badanie osłabi szyjkę macicy itp I jak tu nie oszaleć ??? trzymaj się cieplutko - musi być dobrze
Anoolka, ash lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyhej dziewczyny, ja poroniłam 12 sierpnia, po rownych 6 tyg dostałam @,prawie 2 tyg od zabiegu miałam krwawienia z czasem były bardzo małe ale jednak.Przy odbiorze wyników histopatologicznych lekarz powiedział zebym nie robiła zadnych badan przed kolejną ciążą ( sama nie wiem co mam o tym mysleć)i zaczac starania po 3 miesiacu, własnie czekam na @ i mam nadzieje że jej nie bedzie
-
nick nieaktualnyjovi81 wrote:ash oba poronienia były bardzo wczesne 6 i 5 tc więc lekarze, wszystkie badania w normie, każdy lekarz mówi co innego - kieruję się więc intuicją. Mój nowy lekarz uważa że trzeba działać farmakologicznie żeby te pierwsze 12 tc zakończyło się powodzeniem.Teraz jak beta potwierdzi ciążę mam brać sporo leków m.in. utrogestan i zastrzyki przeciwzakrzepowe, acard i Bóg wie co jeszcze, ale nie jestem do końca przekonana że to dobra droga. Wcześniejszy lekarz uznał że nie ma sensu się kłuć i że trzeba cierpliwości po czym skierował mnie na histeroskopie co obecny lekarz uznał za absurd ponieważ nie ma wskazań to tego badania bo zachodzę w ciążę a to badanie osłabi szyjkę macicy itp I jak tu nie oszaleć ??? trzymaj się cieplutko - musi być dobrze
Do 6 tygodnia przyczyną poronień są z reguły wady genetyczne zarodka, ale nie ma reguły.
Ja bym na Twoim miejscu zrobiła tą histeroskopię a tym bardziej zdecydowałabym się na te wszystkie leki w ciąży o których mówi lekarz.
Z drugiej strony powinnaś mieć porobione badania w kierunku chorób autoimmunologicznych i zakrzepic. Bo tu chodzi też o Twoje zdrowie a nie tylko o dzidziusia. -
Hej dziewczyny, obecnie jestem cykl po poronieniu 28/11 powinnam dostać @ ale nic jej nie zapowiada oprócz tego ze jajniki wariują jak szalone
jak u Was wygladal cykl po poronieniu?
miesiaczka była normalnie?(20/10/2013)- naturalnie 6 tyg. [*]
(21/02/2014)(09/05/2014)(11/01/2015)- inseminacje
(28/09/2015) - punkcja-brak komórek jajowych
(18/03/2016) - punkcja (2 blastki 2BB)
(23/03/2016)(25/05/2016) - transfery
(13/03/2017) - punkcja (6 zarodków 1 klasy)
(16/03/2017) - transfer 2 zarodkow
-
Dziewczyny podpowedzcie proszę. Poronienie zaczęło mi się 20.11 krwawieniem w nocy, potem ustało (a ja głupia robiłam sobie nadzieje...).
W sobotę zaczęło sie chyba oczyszczanie organizmu, bo zaczęłam dosyć intesywnie krwawić. W niedzielę spokój, leciutkie plamnienie... A dzisiaj poprostu masakra, nie nadążam ze zmianami podpasek Czy to krwawienie uznać za początek pierwszego cyklu po poronieniu czy jako pierwszy mam uznać dopiero po kolejnej @? I właściwie, który dzień zaznaczyć jako pierwszy zgłupiałam już... -
Ja zaczęłam znów mierzyć sobie temperaturę, bo chcę sprawdzić, czy wróci mi owulacja. Za pierwszy dzień nowego cyklu uznałam 20 listopada, czyli dzień w którym miałam zabieg. Moja ciąża obumarła, nie krwawiłam sama z siebie. Na razie nie mierzę o tej samej godzinie, bo jestem na zwolnieniu i nie wstaję do pracy. Ale zaczęłam się zastanawiać, czy dojeżdżanie do pracy po 35 km w jedną stronę mogło przyczynić się do nieprawidłowego rozwoju ciąży? Ale dojeżdżam autem, więc nie jestem narażona na kontakt z wirusami w komunikacji zbiorowej. A może praca przy komputerze po 8 godzin. Podobno kobieta w ciąży powinna przy komputerze pracować najwyżej 4 godziny...
-
Mysz86 też się zastanawiałam nad tymi aspektami. też pracowałam po 8h przy kompie prawie cały dzień siedząc, wyjechaliśmy na urlop i spędziłam 2x po 5h w samochodzie. Podobno pozycja siedząca po jakimś czasie może doprowadzić do niedotlenienia płodu ....no ale nie wiem, gdybać tylko można.
Ja ciągle czekam na 1@pp. -
Ja za pierwszy dzień cyklu uznałam pierwszy dzień krwawienia (wcześniej plamiłam) i nawet jako tako mi się to poskładało - krwawiłam/plamiłam prawie 10 dni, owu była koło 19 dnia, a cały cykl trwał 29 dni... Gdybym nie zrobiła testu to mogłabym uznać, że okres mi się spóźnił, myślę, że niejedna kobieta tak ma i że te kolejne cykle są w miarę normalne. Mi gin mówił, że okres ma być po 4-6 tygodniach, był zupełnie normalnie, tylko się owu przesunęła kosztem FL.
A co do pozycji siedzącej - u mnie standardem jest praca przed kompem nawet 12 godzin i więcej, właśnie taką sesję zaliczyłam dzień przed początkiem plamienia, ale i tak uważam, że winne były geny/hormony. W dzisiejszych czasach chyba połowa kobiet pracuje przed komputerem, grunt to robić sobie przerwy, niezależnie od ciąży -
nick nieaktualnyDokładnie dziewczyny, mam kumpele która w szkole średniej na zajęciach fizycznych ćwiczyła prawie do końca bo do ciąży nie chciała się przyznać, już nie mówiąc że brzuch ściskała żeby nie było widać a dziecko zdrowe jak rydz, także nie ma co sobie wkręcać
-
Cześć.
Przeczytałam wszystkie wasze wypowiedzi, wpisy, historie niemniej smutne niż moja. 16 listopada przeżyłam najgorszy dzień mojego życia, dzień wcześniej jeszcze wszystko było cudownie, narzeczony wrócił z pracy w dobrym humorze, rozmawialiśmy o tym jak to będzie we troje, bardzo chcieliśmy dziewczynkę, na usg miałam się zapisać po niedzieli, niestety, w nocy dostałam skurczy i plamień, potem karetka, usg w szpitalu, brak akcji serca i na drugi dzień tabletki, w końcu zabieg i do domu. Znacie to uczucie, tą pustkę i żal. Udało mi się w miare szybko pozbierać fizycznie, krwawienie po zabiegu ustało po 3 dniach, żadnych dolegliwości, plamień, bólu czy dyskomfortu. Psychicznie było gorzej, chociaż miałam cudowne wsparcie partnera, ale wiadomo, choćby nie wiem jak się starał, nie wiedział jak mi pomóc, bo nawet nie potrafił obie wyobrazić jak się czułam. Dziś już potafie o tym rozmawiać, czase mam wyrzuty sumienia, że może za szybko sobie z tym radzę, za mało płakałam, ale taka już jestem, życie nigdy nie rozpieszczało, nauczyłam się szybko wstawać po upadkach i iść dalej. Od paru dni bardzo obszernie przeglądam fora, czytam hitorie innych kobiet, które przeżyły to co ja, myślę o ponownym zajściu w ciążę, możliwie jak najszybciej. Wizytę u lekarza mam 23 grudnia, chcialabym bardzo, żeby mi powiedział, że już jest wszystko zagojone i możemy się starać, a tak na prawdę, gdyby nie strach przed ponowną stratą, zaczelibyśmy już dziś. Poczekam do wizyty, jeśli fizycznie wzystko bedzie ok, nie bede czekać dalej. Zawsze szybko się goiłąm, po urazach, rozcięciach, wypadkach, na to też liczę teraz. Mam świetnego faceta, ale to za mało w tej sytuacji, potrzebuje kobiet, które wiedzą jak to jest, potrzebuje takiego forum jak to, dlatego tu jestem, witam was wszystkie i mam nadzieje, że znajdę tu spokój po tym wszystkim, bo to przecież wraca co dnia, mimo, że już mniej boli, że nie płaczę, to wystarczy reklama z ciężarną kobietą, albo bobas w jakimś filmie, a mnie robi się smitno. Pozdrawiam serdecznie -
voda bardzo mi przykro:( Wiesz co ja też po poronieniu pozbierałam się w miare szybko czasem jeszcze zbiera mnie na płacz jak sobie pomysle o moim aniołku, który to mógłby być już tydzień. Dla mnie najgorsze był to że po wyjsciu ze szpitala dowiedziałam sie ze moja bratowa jest w ciązy i byśmy były w podobnych terminach wtedy tak strasznie mi było przykro, a jak przyjezdza do nas wraca ten smutek ale życze jej jak najlepiej. Ja chce zacząc starania tez jak najszybciej ale póki co czekam na @ potem wizyta kontrolna i badania. Moje pragnienie dziecka jest teraz jeszcze wieksze niz przed poronieniem ale niestety troche trzeba odczekac.
-
dokładnie to rozumiem, też odczuwam teraz chęć zotania mamą o wiele bardziej niż wtedy. Moja przyszła szwagierka urodzila zdrowego chłopca 13 września, cała rodzina partnera pieje z zachwytu, nie dziwne, dzieciaczek jest uroczy, o mojej ciąży nawet nie wiedzą, czekaliśmy z obwiezczeniem do Bożego Narodzenia, dopiero wtedy mielimy się zebrać razem, rodzina mojego partnera mieszka daleko, my mieszkamy blisko mojej, więc wiedziała tylko moja mama i dziadkowie, rezta rodziny, nawet się nie domyśla przez co przeszliśmy, teraz po wzytkich, nawet nie mam ochoty z nimi o tym rozmawiać, bo co to zmieni, tylko będzie mi trudniej. Ale przez moją przyszłą zwagierkę i jej szczęście, nie potrafie pojechać do rodziny partnera na wigilię, patrzeć na ich radość, chociaż cieszę ich szczęściem, nie chcę jechać, siedzieć smutna, nawet nie będą wiedzieli jakie to trudne. Wiem, że się z tym uporam, ale chyba jeszcze nie w tym roku.