Tęczowa ciąża i macierzyństwo
-
WIADOMOŚĆ
-
Cześć dziewczyny! Tak dawno tu nie zaglądałam a dziś coś mnie tu zagnalo i patrzę nowe posty, myślałam że wątek upadł już.
U nas wszystko ok czas tak szybko mija że nie mogę nadążyć czasem.
Igle tak się cieszę, myślałam kiedyś o Was dziewczyny. Mikuska gratulacje.
Igle co ja mogę powiedzieć mi tego bólu do końca życia chyba nic nie ukoi, można pogodzić się z sytuacją ale ja mam cały czas żal do losu i jak myślę że mogło być ich dwoje ze córka nie pozna swojego brata to ściska mi się serce. Oczywiście jest radość, życie nabralo sensu jak na nią patrzę czasami nie mogę uwierzyć że jest że się udało, to jest najważniejsze moje szczęście świata największy skarb, największa miłość mojego życia, i chyba po to się żyje na tym świecie, a tamten okres wydaje się być złym snem, to jest tak trudne ze aż czasami zastanawiam sie czy to wszystko dotyczyło mnie.
Co do obaw to normalne, jeżeli masz jakieś tylko wątpliwości jedź do szpitala na ktg, o każdej porze dnia czy nocy, nikt Cię z tamtad nie wygoni,jeśli panikujesz masz prawo w d. To miej. Dbaj o siebie myśl pozytywnie, to jest siła, dziecko musi mieć silną matkę, musi mieć poczucie bezpieczeństwa. Zobaczysz, ja Jak już wzielam córkę na ręce, wszystkie dotychczasowe obawy zniknely i dopiero się zaczęło , zaczęło się nowe życie. To co mnie martwił o w czasie ciąży pryslo jak bańka. Kilka rzeczy zostało jednak jak np. patrzę teraz co chwilę czy mała oddycha jak śpi no tego to już chyba się nie pozbede. Ale ponoć wszystkie matki tak mają.
Ja dużo spacerowalam świeże powietrze dobrze robi, zajęłam się decoupage kleilam całą ciąże.
Co do ubranek bzdura ja kupowałam co to zmieni, czy naprawdę coś to zmieni? Potem nie będzie czasu na latanie po sklepach, ani czasu na sen siku itp i to jest piękne. Ciesz się chwilą, pewnie że nie jest tak jak w pierwszej ciąży, ale czy to dziecko nie zasługuje na to żeby cieszyć się że przyjdzie na świat. I napewno nie jesteś zła matką wybij to sobie z głowy.
Życzę Ci kochana dużo siły mów dużo do swojego maleństwa ono Cię już napewno słyszy szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Ja chodziłam na terapię całą ciąże i bałam się tego żeby właśnie tego małego człowieka nie obarczac tym co się stało. To jego nie powinno dotyczyć a jak przyjechałam ze szpitala zaczęłam ryczec jak bóbr wszystko zeszło ze mnie nie mogłam się ogarnąć. Teraz też miałam chwilowe spadki formy psychicznej, tak mnie naszło jakoś, dziwny styczeń chyba pogoda tak wpłynęła na mnie jakiś dziwny strach mnie ogarnął , jak po śmierci syna nie bałam się śmierci i było mi wszystko jedno tak teraz jak pomyślałam że może mi się coś stać i ona zostanie sama tak słabo mi się zrobiło. Ale co się dziwić. Ale to już tak jest że martwimy się całe życie, ale czy coś to da? I powiem wam ze córka wyczuła od razu ze coś mi się dzieję bo patrzyła na mnie tak uważnie jak nigdy I teraz też jak podlapalam mała infekcje. Dzieci czują wszystko naprawdę to mali mądrzy ludzie i dlatego mamy nie chorują i muszą byc zawsze uśmiechnięte choćby nie wiem co He he.
Ok rozpisalam się mam nadzieję że choć trochę podniosłam Cię na duchu i nikogo nie urazilam. Bo choć jesteśmy wszystkie tęczowe to jednak różne ale u mnie to właśnie tak bylo, post trochę bez składu i ładu pisany na raty ale jak już się tu pojawiłam, to niech będzie.
Dziewczyny zdrówka życzę bo szczęście już przyjdzie nie ma innej opcji. Trzymajcie się ciepło. I czekam na dobre wieści.
-
Cześć Wam, jak pewnie niektóre z Was już wiedzą doczekaliśmy się tęczowego synka. Ciąża była stresująca ale nie aż tak bardzo jak myślałam że będzie, najgorzej znosiłam KTG pod koniec ciąży bo bałam się że znów usłyszę ciszę ale naszczęście się to nie zdarzyło 😊
Teraz uczymy się powoli siebie, mąż jest zachwycony synkiem i tak bardzo mi pomaga że nie mogę się napatrzeć na to 😊
Wszystkim mamom oczekującym dzieciątka życzę aby wszystko zakończyło się szczęśliwie innej opcji nie widzę. Może na czas ciąży odpocznijcie od forum o porodzie martwym żeby nie trafiać znowu na smutne historię, myślcie pozytywnie zajmijcie czymś myśli np książka, serialem czy pieczeniem ciast. A i kompletujcie wyprawkę bo ja się tak bałam że wszystko zostało na głowie męża i mojej mamy gdy leżałam w szpitalu i teraz dokupuje ubranka bo jest za mało 😊
Jaś Antoni [*] 30tc 12.2018
Tęczowy Ksawery 02.2020 -
Mikuśka, K.k.92 - dziewczyny serdecznie Wam gratuluję!
igle, pamiętam niestety aż za bardzo te wszystkie obawy i emocje w ciąży. Również bez wizyty u lekarza wytrzymywałam góra dwa tygodnie. Momenty nadziei, że moje nędzne życie odmieni się na lepsze, przeplatały się z momentami paniki, lęku i myśli, że drugi raz tego nie wytrzymam. W naszej sytuacji to raczej normalne i nieuniknione.
Na szczęście ciąża to okres przejściowy. Wiem, że łatwo mi tak mówić, bo ciąża i poród ze szczęśliwym zakończeniem już za mną. Do ostatniej chwili w szpitalu na patologii ciąży nie wierzyłam do końca, bałam się uwierzyć. Dotrwałam do końca ciąży , ale byłam w takim stanie emocjonalnym, że nadawałam się do sanatorium albo spa, żeby jakoś dojść do siebie, a tu trzeba było zająć się dzieckiem Nic nie umiałam, byłam wyczerpana, spanikowana, hormony dały mi popalić, w końcu dopadła mnie depresja, pojawiły się myśli, że dziecku będzie lepiej beze mnie. Może to wynik tego, że wszyscy oczekiwali - łącznie ze mną - że skoro jednak urodziłam żywe dziecko to wszystko powinno już być jak w bajce, nie wypada mi się na nic skarżyć. A opieka nad noworodkiem, nieprzespane noce, skrajne wyczerpanie to nie bułka z masłem. Na szczęście ten okres już za mną.
Uwielbiam swoją Gucię i cieszę się na nadchodzącą wiosnę. Za chwilę przesiadamy się do spacerówki, mała pije już elegancko z bidonu, pożera te długie chrupki kukurydziane (zawsze wydawało mi się, że spore niemowlaki je jedzą). Ma już 8 miesięcy i teraz jest już naprawdę fajnie. Ciągle się coś dzieje.
Igle, po prostu wytrwaj i przetrwaj ten okres przejściowy! Myślę o Tobie często i przesyłam dobrą energię.
Z doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że warto przygotować zapasy jedzenia - słoiki, mrożonki, do podgrzewania, rozmrażania itp. Bo padniecie z głodu w pierwszym okresie
Daj znać jak wizyta.
Dziewczyny, Ewelin - pozdrawiam serdecznie!
Ania 33 lubi tę wiadomość
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Hey
Mamo Maliwnki masz rację że wszyscy uważają że jak urodziłeś zdrowe dziecko to nie Możesz się teraz skarżyć
A jest ciezko ja tam mówię otwrcie ale nie za bardzo się mnie słuchają czasami brak mi siły siadam i rycze potem się karce że jestem taka słaba ze powinnam mieć siły nie powinnam narzekać
A potem mysle o mamie 6 raczkow i mi lepiej Buhahaha
Moja 8 skończy 4 miesiące jest absorbujaca mega ciagle ręce cycek kolysanie nie ma czasu na nic teraz usneła A ja leżę mialam sprzatac ale tak mi sie nie chce 😉😊 -
Mikuśka, Ty chociaż wiedziałaś w czym rzecz, bo przecież masz już córkę. Chociaż z tego co pamiętam to już nastolatka, więc obraz pierwszych miesięcy życia dziecka mógł się już zatrzeć i być wyidealizowany.
Niby każdy sobie zdaje sprawę, że opieka nad maleństwem jest ciężka, że w nocy trzeba wstawać, ale trzeba jednak tego osobiście doświadczyć żeby pojąć w czym rzecz. Tak jak z naszymi tragicznymi doświadczeniami, ciężko pojąć, jak się tego nie przeżyło.
Pamiętam jak mała ryczała, ja patrzyłam za okno, widziałam brykające dzieci i myślałam "moja to chyba już zawsze będzie tak leżała i ryczała"
Pani psychiatra mi powiedziała, że dla kobiet zdrowych, silnych i bez tragicznych przeżyć ten pierwszy okres po porodzie i pierwsze miesiące życia dziecka bywają bardzo trudne, a co dopiero po takim dramacie, a potem 9 miesiącach mega stresu, gdy człowiek jest taki wyczerpany. Ja szczerze mówiąc dopiero teraz odnajduję się i akceptuję w roli matki, trochę mi to zajęło. Wcześniej niestety było to trochę na zasadzie żeby przetrwać kolejny dzień, tydzień. Teraz mała przesypia już noce, więc nie mogę narzekać.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Ale masz rację, że ciężko ponarzekać. Nawet teraz mi głupio, bo przecież wiem jak wiele dziewczyn chciałoby być w tym miejscu, urodzić tęczowe dziecko. A ile chciałoby już zajść w ciążę, ile próbuje. W takich momentach czuję się niewdzięczna i mam poczucie winy.
Jesteśmy już naznaczone na zawsze.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Igle, jak się czujesz? Już po połówkowych?
U nas w weekend wielkie wydarzenie - przesiadka do spacerówki. Ciężko mi się z tym oswoić i przestawić, po prostu radość i niedowierzanie. Nie jestem już mamą maleństwa, ale całkiem podrośniętego bobasa.
Doskonale pamiętam siebie sprzed roku, 6 miesiąc ciąży i wielkie strach i wielkie nadzieje, mieszanka wybuchowa.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Cześć dziewczyny.
Od kilku dni próbuję napisać ale zawsze coś.
Przede wszystkim dziękuję każdej z Was, jak zwykle jesteście niezastąpione!
Dziękuję za wsparcie, a jeszcze bardziej za szczerość- bo co prawda z opowieści wiem jak ciężkie są pierwsze miesiące macierzyństwa, ale myślałam, że nas, matki po stracie to ominie. Wiecie o co mi chodzi?
Ewelin, naprawdę bardzo długo Cię nie było. Cieszę się twoim szczęściem. Właśnie o ten sens życia mi chodziło, tylko zabrakło mi słów. Wiem, że tylko tęczowe dziecko pomoże mi stanąć na nogi.
Moje lęki i strach mieszają się z radością, że jednak w końcu się udało zajsc w ciążę. Coraz mocniej czuję ruchy , a co za tym idzie, z każdym dniem mam coraz większe nadzieje, że będzie dobrze. Myślałam o psychologu, ale szczerze mówiąc jeszcze nie potrzebuję. Przeważnie nie jest tak źle, ale jak wpadnę w panikę, to koniec.
Jestem po połówkowych, wszystko ok, ale przed samą wizytą to mało nie zemdlałam że stresu. Z chłopcami wtedy trafiłam do szpitala i tak bardzo teraz się bałam. Dziecko zdrowe, szyjka długa i zamknięta. No i noszę pod sercem kolejnego synka. A jeszcze przed ciążą tego się bałam- że jak będzie chłopiec to będzie mi tak ciężko, że będę porównywać i takie tam.tak bardzo liczyłam na dziewczynkę, że nawet już imię miałam. Mąż twierdzi że jak lekarz powiedział że chłopak, to nie miałam zadowolonej miny, ale zrozumiałam że to nie istotne, najważniejsze żeby było dobrze. Może łatwiej mi będzie jak zrobi się ciepło, wyjdę na ogród, może czas będzie szybciej leciał... Mamo Malwinki , gratuluję awansu.
Mikuśka, a powiedz mi , czy miałaś częściej wymazy robione? Bo mój gin nie chce mi zrobić, skoro nie ma żadnych dolegliwości, a szyjka jest zamknięta to nie widzi potrzeby, bo nawet jakby coś wyszło to i tak nie da mi antybiotyku.
-
Igle, dzięki za dobre wiadomości, na które, myślę, że wiele z nas czekało. Myślę, że nie tylko ja często myślę o Tobie. Zresztą myślę również o Was dziewczyny - lorinko, Aniu 33 i inne dziewczyny - czekam kiedy tu do nas na dobre dołączycie.
igle, ja również początkowo wolałam żeby moje drugie dziecko było innej płci, myślałam, że będzie mi łatwiej. Nawet byłam trochę spanikowana. Po chwili nie miałam jednak z tym tak naprawdę problemu. Nie miałam też problemu żeby Jagoda korzystała z rzeczy Malwinki.
Jest właśnie tak jak piszesz, również myślałam, że narzekanie na trudy macierzyństwa i same trudy nas nie dotyczą. Przecież o tym marzyłyśmy i wkurzone , zazdrosne patrzyłyśmy na narzekające matki zdrowych, żywych maluchów. Wydawało mi się, że po porodzie to już tylko bajka dla kogoś takiego jak ja. Jednak tortury - brak snu, niekończący się płacz i wrzaski - potrafią złamać każdego.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Igle super wieści
Ja pisałam ci priv
Ale napiszę tu też mialam robione wymazu i wyszło e coli i dostalam antybiotyk i przez to właśnie mialam Stany lękowe i paniki A w sumie nie potrzebie bo tez mi lekarz mówił że szyjka dluga zamknięta i nie chciał robić już później kontrolnego powiedzial ze mogę być np nosicielem I to nic nie zmieni kazal mi lykac żurawinę i trivagin -
igle, jak się czujesz i jak żyjesz w obliczu zagrożenia koronawirusem? Jak dziewczyny w ciąży sobie radzicie?
Ja z młodą na spacery póki co wychodzę, ludzi znacznie mniej, jak kogoś widzę to przechodzę na drugą stronę ulicy, generalnie pogoda ładna więc spędzamy czas głównie w parku. Stres jednak jest.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Hey ja też wychodzę koło bloku spaceruje po osiedlu u nas pustki w dzień żywej duszy wiec jest ok bynajmniej narazie w mieście nie ma potwierdzonego przypadku boje sie ze jak to się wszystko rozkręci to nie wyjdziemy długo
Martwię się tym.ale staram się myśleć pozytywnie
Starszej organizuje czas wolny ...wykorzystuje Ja do sprzątania 😋😉 -
Cześć dziewczyny! Chyba wątek zaczyna na nowo żyć.
Mamo Malwinki dziękuję i również pozdrawiam. Cieszę się że u Was wporzadku my też już w kabriolecie
Igle cieszę się że wszystko ok. Chciałam jeszcze się podzielić jedną rzeczą bo doradzać nie lubię i nie umiem ale to co mi jeszcze bardzo pomogło to słowa jednej położnej jak wychodziłam ze szpitala "niech Pani robi wszystko instynktownie" i tak robiłam. Na wiele się dałam w życiu namówić ale jeżeli chodzi o moje dziecko powiedziałam sobie o NIE. I to chyba jest prawda że mamy swój własny instynkt i tego nikt ani nic nie przebije żadne "dobre rady" zaufalam sobie i swojemu dziecku. Teraz z perspektywy 8 miesięcy mogę powiedzieć że u mnie te pierwsze pół roku było taka adaptacją do nowej drogi już na stałe. Zmianą nawyków, przystosowanie się do nowej roli a przede wszystkim akceptacją siebie jako nowego człowieka bo chyba z tamtej mnie zostało tylko imię bo nawet rozmiar buta mi się zmienił he he... Nie wiem może nie wszystko robię dobrze, albo inaczej niż się robi, ale staram się cieszyć każdym dniem:)
My wychodzimy też na spacer ale nie daleko mam to szczęście że mamy ogród i spokojnie osiedle i las o rzut beretem. Dziś rano nie spotkałam nikogo, Ale u nas ludzie wzięli sobie do serca i siedzą w swoich domach i ogrodach nikogo nie widać a jak już ktoś idzie to dystans trzyma. Z sąsiadka gadam przez płot na 4 m. Mojej mama też siedzi w domu tylko zakupy jej podrzucilam, teścią też mąż powiedział żeby nie przychodzili narazie. Trzeba narazie jakoś to przetrzymać i nie narażać się bez sensu.
Mikuska masz rację trzeba myśleć pozytywnie mam nadzieję że to pójdzie równie szybko jak przyszło.
Chyb a trzeba iść spać bo o 5 pobudka:)
-
Mikuśka, zazdroszczę dodatkowych rąk do pracy U mnie już od dawna wszystko bardzo powierzchownie jest sprzątane, a jak mam wolną chwilę to nie mam siły i szczerze mówiąc wolę usiąść sobie wygodnie i spokojnie napić się kawy, poczytać.
Ewelin, ja również potrzebowałam ok. pół roku żeby się przestawić, ułożyć wszystko w głowie, pożegnać dawną siebie, dysponującą sobą i swoim czasem. W pełni i świadomie pokochać swoje dziecko, uznać je za stały i niezbędny element naszej rodziny. Na początku miałam w głowie straszny bałagan A ciągły brak snu i płacz dziecka nie ułatwiały sprawy. Teraz jest już naprawdę fajnie, właśnie wspólnie upiekłyśmy ciasto.
Niby zrobiłam zapas pieluch i słoiczków (ja z tych "gorszych" matek ), ale już się martwię na ile nam to wystarczy i że jak nam się wszystko pokończy to akurat będzie szczyt zachorowań.
igle, napisz proszę jak u Ciebie.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Melduję się
Dziękuję wam za wszystkie wpisy, porady, słowa wsparcia. Z zapartym tchem czytam o tych wszystkich trudach i radościach.
Jesteście niezastąpione!
U mnie wszystko dobrze, wczoraj miałam wizytę i z synkiem oraz z szyjka wszystko ok.
Jestem zła na los za tego przekletego wirusa- tyle lat starań, a jak w końcu jestem na dobrej drodze to przyplątało się to świństwo.
Wiecie jak bardzo się boję bakterii, ale naprawdę staram się nie panikowac. Praktycznie nigdzie nie chodzimy, rano mąż po bułki do sklepiku obok domu, nie przyjmujemy gości. Mąż lekko przeziębiony, więc wziął tydzień l4, ale co najgorsze wyniósł się na dół, a ja na górze praktycznie sama. Na podwórko wychodzę, ale mieszkam w domku więc mam swoją działkę, ale z uwagi na ciążę nic nie robię więc czuje się jak na spacerniaku. Dzisiaj pojechaliśmy do pobliskiego lasu, to trochę głowę przewietrzyłam z tych głupich myśli.
Mam nadzieję że jakoś to przetrwamy. Trzymajcie się zdrowo! -
igle, dzięki za dobre wiadomości, cieszę się ogromnie, że z synkiem i Tobą wszystko w porządku. Współczuję strasznie tej izolacji, nawet sobie nie wyobrażam jak to jest izolować się od własnego męża, być takim pozbawionym wsparcia na co dzień.
Sytuacja strasznie się skomplikowała, jak u Ciebie wygląda organizacja w szpitalu? Czy ginekologia to osobny budynek? Porody z pewnością odbywają się normalnie, ciekawe jak zabezpieczają rodzące i dzieci. Na pewno takie kwestie zaprzątają głowę wielu ciężarnym. Mamom po przejściach na pewno bardzo
Nieustająco trzymam kciuki!03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Wyobrażam sobie stres jaki przechodzą teraz rodzące i te kobiety w ciąży które z różnych powodów są obecnie w szpitalu. Mam nadzieję że mnie jak najdłużej szpital ominie, a do porodu chociaż trochę się uspokoi to wszystko. Bardzo źle zniosłam cc z chłopcami i nie wiem jak nie daj Boże dalej będzie jak jest, jak poradzę sobie bez męża z opieką nad dzieckiem, bo wtedy to nawet z łóżka ciężko było mi się podnieść. Nie pozostaje mi nic innego jak mieć nadzieję...
Wczoraj mąż "wrócił" do mnie i chociaż trochę mi lepiej pod tym względem.
Liczę też na to że w końcu los mnie trochę oszczędzi i nie będzie tak źle, chociaż realne szanse są małe...