W oczekiwaniu na starania - lato/jesień 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Agnieszka0812 wrote:Teraz jestem po 3@ , dziś testy ovu wyszły pozytywne! Chyba nie bez powodu lekarze proponują 3 miechy, bo pierwsze 3 @ nieregularne, ovu około 18-19 dc, a dziś jest 15dc i testy pozytywne, myślę, że dopiero u mnie teraz się normuje, bo tak miałam przed zajściem. Dziś rano było więc teraz chyba się wstrzymamy, bo chcielibyśmy córeczkę , jeżeli się nie uda zalać to w następnym cyklu, po urlopie
Ty masz dwóch synów tak? Mi to obojętne. Ale żeby życie miało smaczek...Agnieszka0812 lubi tę wiadomość
Wojtuś ur. 12.11.2016 r. Cc
Kornelia ur. 21.07.2019 r. Sn
Moje największe szczęścia
4 Aniołki -
Wiaterek wrote:Ty masz dwóch synów tak? Mi to obojętne. Ale żeby życie miało smaczek...
Wiaterek lubi tę wiadomość
Franio 2008
Wojtuś 2010
Ania 2016
Aniołek 11tc 10.04.15 -
Morwa wrote:Hey trzymam kciuki za zielone światło . Myślę ,że powinnaś je dostać wcześniej jak tylko będziesz czuła się na to gotowa . Trochę was podczytuje i straciłam fasolcie w podobnym terminie jak ty (15.06.2015r). U mnie było trochę inaczej bo miałam dwie fasolki , jedna ulokowana prawidłowo a druga w jajowodzie. Tej z macicy przestało bić serduszko najprawdopodobniej w podobnym czasie gdy druga fasolka rozerwala mi jajowód na strzępy:( poronienie miałam samoistne, no i miałam również operacje (nacięcie brzucha w uśmiech podobnie jak do cesarki.) Wycieli mi jajowód wraz z fasolka. Bardzo szybko doszłam do siebie fizycznie i psychicznie. Może ,dlatego że bałam się strasznie narkozy i tego ,że nie zobaczę już męża gdyż się nie wybudze. To było całkiem egoistyczne z mojej strony wiem, ale przez to poczułam, że to mąż jest dla mnie na chwilę obecną całym światem . A kolejnej fasolki kiedyś się doczekamy , bardzo się kochamy a dzieci to owoc miłości , na którego trzeba czasem długo czekać , ale zawsze jest warto mimo trudu jakie spotyka nas po drodze i mimo tych wszystkich cierpień.
Lekarz na samym początku mówił nam o trzech miesiącach przerwy. Po operacji miałam robione dwa usg w pierwszym stwierdzono mała torbiel krwotoczną na jajniku , płyn w zatoce Dauglasa co mogło świadczyć o owulacji . Po jakimś czasie od usg dostałam @ (dosyć bolesna i obfitą, ale najkrótszą jaka mi się w życiu przytrafiła) po skończonej @ miałam robione kolejne usg ,na którym lekarz powiedział ,że nie widzi przeciwskazan do tego aby zacząć szybciej starania. Wszystko się ładnie zgoiło a organizm dopomina się tego aby wrócić i do stanu ciązowego także liczę ,że I ty i wszystkie ,które czekają , doczekają się szybkiego zielonego światła i szybko nasze fasolcie do nas powrócą
Morwa, tez w tym samym czasie straciłam maleństwo. 14.06 dowiedziałam się że serduszko przestało bić. Po @ zaczynamy się starać bo tak jak mówisz - organizm i dusza domaga się dziecka. Wszystkie tak strasznie na to czekamy.annkys, Agnieszka0812, Morwa lubią tę wiadomość
Wojtuś ur. 12.11.2016 r. Cc
Kornelia ur. 21.07.2019 r. Sn
Moje największe szczęścia
4 Aniołki -
Morwa
ja w 2008 roku też miałam przygody z ciążą pozamaciczną. U mnie lekarze się nie zorientowali i mało brakowało a straciłabym życie. Podobnie jak Ty jestem z jednym jajowodem. Po operacji kazali nam odczekać pół roku i dokładnie pierwszym cyklu z zielonym światłem udało się i nasza córcia ma dziś 6 i pół roku. Wiara czyni cuda. Teraz po poronieniu zaczęłam właśnie 4 cykl. Ale czuję, że organizm wciąż jeszcze wariuje. No i chyba po raz kolejny wspomogę się akupunkturą. A i czytałam o wit. D3, że jest bardzo ważna, również dla naszych panów.Agnieszka0812, missbum lubią tę wiadomość
Aniołek [*] 01.2008 r. - 6 tc
Xymenka 07.02.2009 r. -moje szczęście
Aniołek [*] 29.04.2015 r. -10 tc -
annkys wrote:Morwa
ja w 2008 roku też miałam przygody z ciążą pozamaciczną. U mnie lekarze się nie zorientowali i mało brakowało a straciłabym życie. Podobnie jak Ty jestem z jednym jajowodem. Po operacji kazali nam odczekać pół roku i dokładnie pierwszym cyklu z zielonym światłem udało się i nasza córcia ma dziś 6 i pół roku. Wiara czyni cuda. Teraz po poronieniu zaczęłam właśnie 4 cykl. Ale czuję, że organizm wciąż jeszcze wariuje. No i chyba po raz kolejny wspomogę się akupunkturą. A i czytałam o wit. D3, że jest bardzo ważna, również dla naszych panów.annkys, Wiaterek lubią tę wiadomość
Franio 2008
Wojtuś 2010
Ania 2016
Aniołek 11tc 10.04.15 -
Witajcie dziewczyny,
W poniedziałek miałam zabieg.W niedzielę mial rozpocząć się 11 tydzień, jednak mój Leon zmarł już w 7tc..a ja przez 3 tygodnie żyłam w nieświadomości każdego dnia czytajac jakie zmiany nastepuja u dziecka w danym tygodniu.
Czuję się z tym wszystkim calkiem sama,choć staram się funkcjonowac normalnie..nie moge zniesc gdy najblizsze mi osoby mówią, że inni mają gorzej..
-
lunadelrospo, przykro mi że cię to spotkało... pamiętaj że masz prawo do smutku a nawet rozpaczy, ja tydzień po zabiegu byłam na samym dnie depresji i wybuchałam płaczem w środku rozmowy, nie chciałam wychodzić z domu. Owszem, niektórzy mają w życiu gorzej, ale to żadne pocieszenie i żaden argument. Masz prawo płakać, być smutna, czuć pustkę w środku...
Jedynym pocieszycielem jest czas, mówię to z perspektywy ponad pół roku.
Annkys, takie historie jak twoja dają nadzieję, dzięki Też słyszałam że ponoć akupunktura pomaga, ale nigdy tego nie próbowałam i powiem szczerze że trochę bym się bała tych igieł.
U mnie 8 dpo, od wczoraj wieczorem bolą mnie piersi co uznaję za dobry znak, ale staram się nie nastawiać.marzusiax lubi tę wiadomość
-
Missbum, dziękuje za dobre słowo, szczególnie że to nie do końca wątek dla mnie..chociaz wierzę, że już końcem lata/początkiem jesieni będę gotowa na starania.
Sttasznie Wam zazdroszcze dziewczyny tych pozytywnych przygotowań i starań, bo z mojej perspektywy już samo planowanie jest szczęściem. -
nick nieaktualnyJa miałam zabieg w poniedziałek...
Od stycznie leczę się w klinice, a w połowie czerwca beta wyszła pozytywnie... jaka to była radość po 2 latach bezowocnych starań i ciężkim leczeniu... Po tygodniu miałam przyjechac na 1 usg... niestety prawie nic nie było widać poza mini punkcikiem 3mm ale beta rosła super wzorcowo, więc za tydzień kolejny termin... teraz już więcej było widać ale niestety nadal pusty pecherzyk pobrali krew i znów czekanie tydzień na usg... ale popołudniu zadzwonili jeszcze, że beta przyrosła za mało, ale mam dalej brac leki i widzimy się za tydzień... niestety po tygodniu już koniec nadzieji... to był 6.07 kiedy lekarz powiedział, że pęcherzyk dalej pusty a już ewidentnie powinno coś być, to był 7t2d... dostałam zastrzyk bo jestem Rh ujemna i kazali odstawić leki i czekać na poronienie, które powinno nastąpić samo, bo pusty pecherzyk i za tydzień wrócić na bete... oczekiwałam długi tydzień i nic nawet kropli krwi... pojechałam tydzień temu w poniedziałek na bete, a popołudniu dzwonią, że muszę w środę przyjechać na usg bo beta wciąż rośnie... nie tak jak przy zdrowej ciąży ale wzrosła o 3000 w ciągu tygodnia... pojechałam na usg, pęcherzyk pusty, ale według lekarza taki przyrost bety absolutnie nie ma miejsca w ciąży bezzarodkowej, co do której początkowo była pewność i powiedział, ze opcje są dwie... albo zarodek na początku wyleciał z pęcherzyka i jest gdzieś w macicy, albo ciąża pozamaciczna i siedzi w jajowodzie... nie mogli tego stwierdzic poprzez usg jednoznacznie... Pobrali krew na bete i dostałam skierowanie do Kliniki Ginekologii Operacyjnej i tam w czwartek miałam umówioną wizytę na badania przed zabiegiem... Tam po badaniu niestety pani doktor stwierdziła to samo i powiedziała o tych samych opcjach i co sie okazało, przefaxowali jej moje wyniki badań z KLN i od poniedziałku do środy beta urosła znów o 2000... Zrobilismy termin na zabieg na poniedziałek, rozmowa z anastezjologiem itp... Teraz jestem już dwa dni po zabiegu, jutro mam pierwszą wizytę u gina skontrolować czy nic się nie dzieje i pobrać krew na bete, bo teraz jeśli spada już i wogóle to jest ok i oznacza to, że zarodek wypadł z pęcherzyka i był w macicy (wszystko wzięli na badania) a jeśli rośnie to niestety wraca temat CP i laparoskopia...
Bardzo się tym stresuję, ale mam nadzieje że będzie dobrze i wszystko już jest wyczyszczone... Zastanawiam się też kiedy dostanę zielone światło w klinice i rozpoczną znów stymulację... Bardzo bym chciała po drugiej @ już ruszyć do dzieła, bo nie ma na co czekać póki organizm pamieta wszystko... Mam nadzieję też że im szybciej zaczniemy tym krócej nam zejdzie bo do pierwszej ciąży zeszło nam 24 miesiące starań (26 cykli z tym, że miałam długie cykle bo nawet po 50-60 dni się zdarzały, a normalne też po ok 30-35 dni) -
Hej dziewczyny!
Bardzo Wam wszystkim współczuję straty, wiem jak to boli...
Ja czekam na pierwszą @ po łyżeczkowaniu (29.06.20015r). Mam nadzieję, że przyjdzie sobie normalnie i trochę odetchnę, bo przez cały czas się stresuję, że coś poszło nie tak. Pewnie jak każda z nas chciałabym już, teraz, zaraz, natychmiast wrócić do starań, ale... trzeba poczekać.
Trzyma kciuki za powodzenie wszystkich działań, które przybliżają Nas do Naszego szczęścia:)s1985 lubi tę wiadomość
Adaś 14.07.17r.
Aniołek 9tc [*] 03.11.15r.
Aniołek 12tc [*] 29.06.15r
Zosia 31.01.14r
-
Masakra co się dzieje w tych szpitalach. Na szczęście u mnie jest teraz nowa ordynator i wszystko jestokej. Nawet polozna mnie provowala pocieszać jak podczas badania przed zaiegiem wyciągnięto ze mnie resztki plodu... Z jakich okolic jesteście ze u was to tak wygląda dziewczyny?
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
nick nieaktualnyHej ja tak na szybko daję znać co u lekarza...
U lekarza ok... tzn. za wiele jeszcze nie wiemy, prócz tego, że zajrzał delikatnie do środka i wszystko zaczyna się ładnie goić i wyglada dobrze... Oddałam krew na HCG, w poniedziałek kolejna dawka krwi a w środę mam kolejną kontrolę i będę już dokładnie wiedziała jak HCG spada i czy spada... No i wtedy wypytam lekarkę co ze staraniami itp, bo idę do innej bo mój jest przyszły tydzień na urlopie... Wogóle bardzo miło się poczułam dziś, bo miałam termin u innej lekarki, bo u mojego gina nie było miejsc (jak zwykle) i już mnie zawołali z poczekalni i wysłali na górę tam poszłam na tył usiąść koło gabinetu tej lekarki i mój lekarz mnie widział wychodząc ze swojego gabinetu, który jest z przodu i pokręcił się chwilę i zaraz pielęgniarka przyszła, żebym przeszła do przodu, że mój lekarz zamienił z tamtą lekarką pacjentów i to on mnie przyjmie... Naprawdę poczułam, że się mną interesuje...
Dostałam zwolnienie do środy i powiedział, że w środę mi ta lekarka wystawi jak będę potrzebowała jeszcze... -
Missbum - akupunktura, moim zdaniem, działa cuda. Igieł nie ma co się bać - nie boli nic. Natomiast mnie osobiście bardzo wycisza. Jak już pisałam moja "igłowa panienka" właśnie zasypia w drugi pokoju. Mam nadzieję, że i tym razem igły mi pomogą.
Morwa - współczuję. Ignorancja lekarzy nie zna granic. Ja po dwóch tygodniach od testowania zaczęłam krwawić, od razu szpital i tam mądry dr stwierdził, że sobie ciążę uroiłam, bo macica pusta. Ale zrobili betę i była bardzo wysoka. Więc zdecydowali o zabiegu. Wyczyścili mnie, wysłali do domu, a ja dwa tygodnie później dostałam bardzo silnych bóli i straciłam przytomność. Znowu szpital, miałam bardzo niskie ciśnienie, znowu trafiłam na tego samego dr i jak mój maż chodził do niego, żeby coś robili to on ściągnął mi na konsultacje kardiologa, bo takie niskie ciśnienie. A co się okazało, że miałam krwotok wewnętrzny, bo rozerwało jajowód. Na moje szczęście nie leżałam na sali sama i jak w nocy wstałam i od razu straciłam przytomność dziewczyny wszczęły alarm (tego nie pamiętam), obudziłam się już po operacji. Bardzo długo nie mogłam dojść do siebie. Psychicznie oczywiście i najbardziej mnie denerwowało jak mi mówili już czas iść dalej i przestać płakać. Na szczęście rok później urodziłam zdrową dziewczynkę (mimo, że wcześniak).
A teraz trochę ciążą z zaskoczenia. Nie liczyłam, że zajdę i taka byłam szczęśliwa. Niestety w 10 tc dowiedzieliśmy się, że serduszko przestało bić. To było coś okropnego. Dwa tygodnie wcześniej widziałam na usg zdrowego bajbusa z pięknie bijącym sercem, a potem bezruch. Płakać mi się chce jak sobie to wszystko przypominam. Ale mocno wierzę, że jeszcze się uda.Aniołek [*] 01.2008 r. - 6 tc
Xymenka 07.02.2009 r. -moje szczęście
Aniołek [*] 29.04.2015 r. -10 tc -
Ją doczekała dwie @ i w tym cyklu już się staramy. Ją miałam samoistne poronienie w 10 tyg. i trwało to kilka dni. Najgorszy był jeden dzień gdy się zaczęło oczyszczać. To co się naoglądałam w toalecie to masakra. No ale nie chciałam zabiegu i się udało. Po prawie tygodniu miałam jeszcze 7 mm ciąży. Strasznie się wykrwawiłam. Cały czas biorę żelazo mimo że krew w normach się mieści ale lekarka mówiła, że kilka miesięcy jeszcze brać.
Trzymam za Was kciuki abyście mogły szybko się starać o następną dzidzie i żeby było wszystko w porządku.