1985 - Klasyczny rocznik :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej kochane Długo nie pisałam, bo oddaję się pracy.
Ja teraz z niecierpliwością czekałam na @ po ostatniej stracie. Miałam dwa dni plamień i dziś (38 dc.) przyszła @. Jakoś lżej mi się zrobiło, że nic z moim nie "nabroiliśmy".
Teraz czekamy na badania genetyczne kariotypów - pobranie krwi mamy dopiero w kwietniu. Więc do starań dużo czasu... Chociaż któż to wie, jak naprawdę będzie.
05.11.2015 Mój mały chłopczyk ❤
15.07.2014 DWA ANIOŁKI [*] [*] - 11 tc.
29.10.2014 biochemiczna
31.12.2014 pusty pęcherzyk
Jeśli masz zamiar w coś wątpić, to zacznij wątpić w swoje ograniczenia -
Hej, hej!
Wracam i ja. Jakoś tak ostatnio nie chce mi się siedzieć dużo na forum, większość tematów po prostu podczytuję, czasem coś gdzieś klepnę. Ogólnie u mnie nic ciekawego się nie dzieje. Nie mierzę nadal temperatury (i nadal mi z tym dobrze), nie badam śluzu, nie zapisuję objawów. Staramy się o dzidzi nadal, ale bez jakiegoś parcia strasznego. Lekarz już miesiąc temu kazał mi przyjśc na monitoring i zbadać nasienie męża. Miesiąc temu straaaaaaasznie mi się nie chciało widywać z nim co 2 dzień, więc olałam. Ale potem sobie tak pomyślałam, że skoro to jedyna wiarygodna metoda potwierdzająca owulację, to się zbiorę w sobie i tak oto jestem po pierwszej wizycie na której usłyszałam magiczne "pęcherzyk dominujący w lewym jajniku, 14mm, błona śluzowa macicy 7mm, jak na 7dc całkiem w porządku, zapraszam w piątek". Tak więc jutro dymam znowu i w poniedziałek znowu i potem zobaczymy. Męża nigdzie nie wysyłam, bo póki co nie widzę potrzeby. Poczekam jeszcze ze 2 cykle i najwyżej wtedy go wyślę. Niby to 8cs, ale w miesiącach dopiero pół roku i do tego kilka cykli było straconych jak to się mówi, więc skoro wyluzowałam trochę, to uzbroję się w cierpliwość.
Ostatnio doszłam do wniosku, że teraz jest idealny czas, żeby ponadganiać sprawy zawodowe i zadbać o ładne ciało na wiosnę/lato, więc skupiam się raczej na tym niż na staraniach. Im więcej teraz schudnę, tym mniej będę miała kiedyś w przyszłości do zgubienia po ciąży jak się w nią uda zajść.
Matko z córką! Ależ ja się rozpisałam! -
A to, że da to nie jest problem akurat, bo on powiedział, że pójdzie na badania (na szczęście on nie jest z tych, co ich trzeba miesiącami do tego namawiać). Tylko, że to ja na razie nie widzę sensu. Wiem, że na poprawę jakości trzeba czekać 3 miesiące, ale na razie kazałam mu szamać salfazin i nawet mu to wychodzi. Generalnie tak jak wspomniałam, trochę wyluzowałam z parciem na dziecko. Doszłam do wniosku, że co ma byc to będzie. Chcę się znowu cieszyć naszym uczuciem, spontanicznością, kochać się wtedy kiedy chcę i nie myśleć o tym kiedy mam dni płodne. Dlatego też twardo nie mierzę temperatury i nie sprawdzam żadnych objawów płodności. Chcę nad nią stracić kontrolę, nie wiedzieć kiedy są dni plodne a kiedy nie, bo inaczej nigdy nie wrócę do spontaniczności. I naprawdę jest mi z tym dobrze. Znowu wychodzimy, imprezujemy, pijemy kiedy mamy na to ochotę nie patrząc na to że "być może już mogłabym być w ciąży". Zaczęliśmy ćwiczyć i skupiam się na wszystkim innym tylko nie na dziecku. Wiadomo, że gdzies tam te myśli zabłądzą w tym kierunku od czasu do czasu, bo jak człowiek chce zostać rodzicem, to nie da się wykasować całkowicie myślenia, ale to już nie jest moim głównym celem w życiu. I jeśli za dwa cykle (co w moim przypadku oznacza 1,5 miesiąca) nic się nie zmieni to wtedy mąż pójdzie na badanie, więc co najwyżej 3 miesiące urosną do 4,5. Po prostu weszłam w taki etap swojego życia i planowania go, że już nie uważam, że te 3 miesiące, czy nawet 5 miesięcy będą stracone. Raczej patrze na to z perspektywy tego jakie plusy niesie za sobą brak potomstwa i na tym się skupiam (np nadal mogę się schlać i bawić do białego rana, a jedyne mdłości jakie wystąpią to zapewne te od nadmiaru alkoholu )
-
zazdroszczę ci podejścia, też bym tak chciała, jednak u nas - mój mąż ma ogromne parcie na dziecko - każda zmarnowana szansa to jest dół u niego, ciężko jest w takiej sytuacji wyluzować, przyczyną tego zachowania jest też niewątpliwie ciężka sytuacja w jego rodzinie (teściowa ma nieoperacyjnego guza mózgu - bierze chemię), co powoduje, że ciężko mi jest się w tym wszystkim odnaleźć i odpuścić
-
Molcia wrote:zazdroszczę ci podejścia, też bym tak chciała, jednak u nas - mój mąż ma ogromne parcie na dziecko - każda zmarnowana szansa to jest dół u niego, ciężko jest w takiej sytuacji wyluzować, przyczyną tego zachowania jest też niewątpliwie ciężka sytuacja w jego rodzinie (teściowa ma nieoperacyjnego guza mózgu - bierze chemię), co powoduje, że ciężko mi jest się w tym wszystkim odnaleźć i odpuścić
Co do wyluzowania nie od razu się udało. Mój też ma parcie, ja odpuscilam. Ale ze 3 miesiące mi zeszło. Brak obserwacji i znalezienie sobie innych celi pomaga. Z tym, że też trzeba chcieć odpuścić. Ja długo nie chciałam, cieszyło mnie to nakrecanie się, szukanie objawów. Potem zaczęło mnie to męczy. I tak oto dotarłam do punktu zwrotnego.Molcia lubi tę wiadomość
-
Summerka wrote:A gdzie robisz? Bo mnie już w medice znają...cała ciąże sie tam co chwile badałam i teraz znowu...
Ale nie było potrzeby iść na badanie, bo dzisiaj w nocy @ się pojawiła. Teraz zaczynam staranka z Clo i zobaczymy czy się uda.
Iwka gratuluję!! Spokojnej ciąży życzę. Widzę, że to dobry rok dla naszego rocznika Może u każdej z nas po kolei sypną się dwie kreseczki, czego nam życzę.
Mój małż teraz też robił badania, ale nie mamy czasu odebrać wyniku. Trzeba jechać aż do Warszawy osobiście.
Matleena oby ładnie wszystko tam urosło. Daj znać jak postępy. -
nick nieaktualny
-
Matleena wrote:Ooooooo, moja teściowa chętnie by za żłobek robiła. Niestety mieszka 160km od nas.
Matleena jak ja doskonale Ciebie rozumiem z tym, że moja mieszka 10 km od nas.
05.11.2015 Mój mały chłopczyk ❤
15.07.2014 DWA ANIOŁKI [*] [*] - 11 tc.
29.10.2014 biochemiczna
31.12.2014 pusty pęcherzyk
Jeśli masz zamiar w coś wątpić, to zacznij wątpić w swoje ograniczenia