Dziewczyny z rocznika '86 starające się o pierwsze dziecko :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Gwiazdeczka27 wrote:Przepraszam, że pytam : dlaczego wstrzymujecie się ze staraniami? Oczywiście nie musisz odpowiadać.
Ze staraniami wstrzymujemy się właśnie ze względów finansowych. Ślub miał być w tym roku, bo oboje zakładaliśmy, że przedłużą mi umowę. Stało się inaczej, a Narzeczony ma umowę do września, więc też nie mamy pewności czy chociaż on będzie miał pracę. W dodatku czeka nas przeprowadzka, a dokładnie ja wprowadzam się do mieszkania po jego rodzicach, musimy zrobić remont... I choć to dużo większe miasto, to pracy przecież z dnia na dzień nie znajdę, a jak podliczyłam koszty samego wesela, to wyszło ok. 30 tysięcy Do tego ten zakichany remont, wysoki czynsz... Więc nawet nie ma co myśleć o dziecku, bo to by oczywiście był wielki CUD, ale ten cud musi coś jeść, mieć jakieś ubranka...
Ida, ten lek to Gonal-f, zastrzyki
A co do codziennego seksu... Ja mam czasem takie dni, że łaziłabym za Moim jak kot z pęcherzem, a w inne mam mniejszą ochotę na zbliżenia, ale jeszcze nie doszło do takiej sytuacji żeby musiał mnie prosić o serduszkowanie A Mój K. czasem sam z siebie ma takie napady, że ja myję gary albo ścielę łóżko, a on mnie zachodzi od tyłu i zaczyna się dobierać
Ale codzienny seks? Wątpię żebym go namówiła
Chociaż Gwiazdeczka ma rację, nie ma to jak seksowna bielizna
Ooo, Izik przypomniałaś mi o Magdzie M. Stare dobre czasy, kiedyś to był mój ulubiony serial, a ta piosenka często się tam pojawiała
Za mną od dawna chodzi to => https://www.youtube.com/watch?v=RBumgq5yVrA Może którejś z Was wpadnie w uchoWiadomość wyedytowana przez autora: 27 marca 2014, 19:07
Gwiazdeczka27 lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny nie czekajcie na lepszy czas na zajście w ciążę. Ja chciałam tak wszystko ładnie poukładać - najpierw ślub i wesele, potem podróż poślubna i dopiero zacząć...a mąż (wtedy jeszcze narzeczony) powtarzał mi żebym nie robiła takich planów i żebyśmy wcześniej zaczęli się starać bo tak łatwo to nie będzie. No i mija kolejny cykl i nic. A mi wtedy zależało na wymarzonym ślubie i weselu...
Nie zastanawiajcie się kiedy jest pora na dziecko - na nie jest zawsze!_Ania_, Gwiazdeczka27 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyEklerka wrote:"Ten lek poprawiający płodność został wycofany z rynku
Firma Merck wycofuje z rynku jedną partię leku Gonal-f. To specyfik wykorzystywany w leczeniu niepłodności. Przedstawiciele koncernu zapewniają, że używanie preparatu nie jest szkodliwe dla pacjentek, a decyzja o wycofaniu jest związana z wewnętrznymi procedurami.
Główny Inspektor Farmaceutyczny wycofuje z obrotu lek stosowany w przypadku braku jajeczkowania u kobiet.
Lek stosowany jest w przypadku braku jajeczkowania u kobiet. A chodzi produktu Gonal-f, 900 j.m./1,5 ml (66 mcg/1,5 ml), roztwór do wstrzykiwań, numer serii: BA 016657, data ważności: 31.12.2014. Na rynek trafiło 1800 opakowań tego preparatu.
Jeśli ktoś mimo zapewnień firmy, obawia się, że ma w domu wycofywany z rynku lek, może go zwrócić do apteki lub szpitala, gdzie odbywa leczenie. Oznacza to odzyskanie pieniędzy."
Czytałyście już ten artykulik?
Cześć Wam Dziewuszki
Tak sobie Was czytam i powiem Wam jedno. Cieszcie się, że w ogóle macie jakąkolwiek pracę, nawet na zastępstwo... Ja skończyłam studia w 2010r., przez prawie rok byłam bez pracy. Potem cudem dostałam się na staż (pół roku, bez szału), przyjęli mnie na umowę na rok, a w maju zeszłego roku powiedzieli, że to koniec... Pracowałam w zupełnie innej branży, bo w biurze rachunkowym, a i tam nie było wesoło. Firmy zaczęły upadać, skończyła się praca i szef by mi musiał dopłacać do minimalnego wynagrodzenia (pensję miałam ruchomą, 30% z tego co płacili za usługi stanowiło nasze brutto ). Od maja do grudnia byłam bez pracy, a szukałam naprawdę wszędzie... W grudniu udało mi się znaleźć pracę w zakładzie produkcyjnym, miałam stać na taśmie, czterobrygadówka... Schowałam honor do kieszeni i pracowałam, nawet wyrabiałam nadgodziny żeby tylko przedłużyli mi umowę. Niestety z dniem ostatniego grudnia wszystkich nowo przyjętych wyrzucili, bo skończył się sezon. Od stycznia do tej pory szukam pracy, bez skutku... Nie chcą mnie wziąć nawet do fabryki zniczy czy na kasę do jakiegoś marketu, że już o pracy umysłowej nie wspomnę. I jak tu można planować ślub, wesele i ciążę? Siąść i płakać...
Gwiazdeczko, ja na razie pozostaję przy obserwacji cyklu. Starania zaczniemy dopiero w przyszłym roku, pewnie w okolicach lutego
Ida, po Flegaminie przynajmniej śluz powinnaś mieć wyśmienity Trzymaj się ciepło
Współczuję... ja miałam to szczęście, że nigdy nie byłam na bezrobociu, ale powiem Wam szczerze że to jakoś zawsze praca na mnie trafiała, nawet nie szukała. mój mąż szukał pół roku po studiach ale szukał tylko w zawodzie, nie chciał iśc do innej pracy i powiedział, że daje sobie rok na szukanie w zawodzie. a teraz ta myśl o stracie pracy i staraniach mnie chyba przerasta! -
Welina wrote:Dziewczyny nie czekajcie na lepszy czas na zajście w ciążę. Ja chciałam tak wszystko ładnie poukładać - najpierw ślub i wesele, potem podróż poślubna i dopiero zacząć...a mąż (wtedy jeszcze narzeczony) powtarzał mi żebym nie robiła takich planów i żebyśmy wcześniej zaczęli się starać bo tak łatwo to nie będzie. No i mija kolejny cykl i nic. A mi wtedy zależało na wymarzonym ślubie i weselu...
Nie zastanawiajcie się kiedy jest pora na dziecko - na nie jest zawsze!
Welina, a ile się staracie?Eklerka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyIda wrote:Rozsądek mówi, że to nie sytuacja idealna, którą byśmy sobie wymarzyli do tego by począć dziecko. Ale serce i inne okoliczności a (szczególnie uciekający czas) mówi, że to dobra decyzja.
Ja od zawsze sądziłam, że nie zdecyduję się na dzieci, jeśli nie będę miała stałej pracy, ja i mój mąż. Dziwiłam się nawet ludziom, którzy tak robili. Ale jak widać, życie weryfikuje nasze plany. Jak pisałam wyżej - gdybym miała czekać i liczyć na umowę na stałe, to zeszłoby na pewno kilka lat, a i to nie byłoby pewne. Nie chcę tyle czekać. Trudno, nie będzie wymarzonej sytuacji. Ale damy radę, nie umrzemy z głodu a i odmawiać sobie też nie zamierzamy. Nie wiem jak u Was, ale my z mężem zawsze mieliśmy dobrze, w sensie, że zawsze nam się udawało. To pozwala mi myśleć pozytywnie. I na tym będę się starała skupić.
W dzisiejszych czasach żadna praca nie jest stała, dziś jest, jutro może jej nie być. Nigdy nie wiemy co będzie za miesiąc, rok czy dwa. Tak więc stała umowa nie może być gwarancją stabilizacji.
Welina - witam Rozgość się u nas
Powiem Ci, że ja mam trudność z wytrzymaniem do terminu @ i testuję wcześniej... ;P Na razie nic z tego.
Eklerko - o jakim leku mówisz? Brzmi groźnie...
Tak mówicie o serduszkowniu codziennie, że to dobre. Zgadzam się. Tyle że u nas z tym codziennym jest ciężko. Bo ani ja ani mąż nie mamy takiego temperamentu. Jak to zmienić?
Ida ja wychodzę z założenia, że czas idealny po prostu nie itnieje zawsze jest jakieś "ale" -
nick nieaktualnyIda wrote:Tak mówicie o serduszkowniu codziennie, że to dobre. Zgadzam się. Tyle że u nas z tym codziennym jest ciężko. Bo ani ja ani mąż nie mamy takiego temperamentu. Jak to zmienić?
Ida u mnie jest podobnie i chyba tak po prostu jest nie ma robić czego na siłe. w dni płodne staramy się tak co drugi dzień, a w przeddzień owulacji i owulację po rząd
-
Miśkaa wrote:Ida ja wychodzę z założenia, że czas idealny po prostu nie itnieje zawsze jest jakieś "ale"
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 marca 2014, 19:38
Eklerka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyIda wrote:Jasne. Ale nie jest też tak, że o dziecko można się starać zawsze. W sensie, gdy np nawet nie mamy ku temu warunków. Np tuż po studiach, gdy szukamy pracy, nie mamy mieszkania itd. Należy rozważnie do tego podejść. Ja np kilka lat temu nie miałąm warunków, teraz wiem, że je mam, ale zawsze będzie jakieś ale. teraz np wolałabym mieć stałą pracę i więcej zarabiać. Choć to wcale nam nie przeszkadza w staraniach.
-
Ida wrote:Masz rację Kochana. Ale wiesz, najtrudniej sobie to wszystko poukładać w głowie. Nie wiem, mi ciężko by było się starać kiedy nie miałabym pracy wcale, i np nie mielibyśmy mieszkania... Dla mnie osobiście ważna jest jakaś stabilizacja, jakieś psychiczne podłoże. Teraz może i nie mamy idealnej sytuacji, ale na pewno jest lepsza niż np kilka lat temu. Tak więc nie zawsze da się działać w myśl zasady - nigdy nie ma dobrego czasu na dziecko, więc róbmy je teraz. Ważne, by czuć się z tą decyzją dobrze.
Welina, a ile się staracie?
U nas już 5 cykli minęło. W przyszłym tygodniu jak nie wyjdzie to będzie 6.
Ja zrobiłam sobie przed wstępne badania i wszystko ok... -
nick nieaktualny
-
Zrobiłam krew - hormony i wirusy i usg w czasie owulacji. Nigdy nie miałam problemów z okresem - zawsze regularny. ale jak teraz się nie uda to zabieram męża na badania. Chociaż boję się że przez to zwątpi w swoją męskość.
Jak Wasi faceci reagowali na badanie nasienia? -
nick nieaktualnyWelina wrote:Zrobiłam krew - hormony i wirusy i usg w czasie owulacji. Nigdy nie miałam problemów z okresem - zawsze regularny. ale jak teraz się nie uda to zabieram męża na badania. Chociaż boję się że przez to zwątpi w swoją męskość.
Jak Wasi faceci reagowali na badanie nasienia?
mój jeszcze nie był, jak się nie uda pójdzie w czerwcu bo brał w marcu antybiotyk i badanie będzie niemiarodajne. ogólnie przyjął to spokojnie, czuje, że musi to zrobić dla naszego dobra. nie wziął tego jakoś do siebie. -
Mój Mąż nie robił problemów z badaniem nasienia. Mam wrażenie, że to ja przeżywałam to za niego, całkiem mocno z resztą. Fakt faktem trochę miał z tym pod górkę, ze względu na okoliczności samego badania.
Mam natomiast wrażenie, że samo badanie było czymś w rodzaju "ujmy na honorze" dla... mojego Teścia. Nie wiem, może to tylko wrażenie, ale ogólnie on wielokrotnie robił różnego rodzaju komentarze, łącznie z takimi, że jakbym Wam przytoczyła to ręce by wam opadły... nie żeby robił to specjalnie, ale jakoś tak...
Welina wrote:Zrobiłam krew - hormony i wirusy i usg w czasie owulacji. Nigdy nie miałam problemów z okresem - zawsze regularny. ale jak teraz się nie uda to zabieram męża na badania. Chociaż boję się że przez to zwątpi w swoją męskość.
Jak Wasi faceci reagowali na badanie nasienia?grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*
-
Welina wrote:Zrobiłam krew - hormony i wirusy i usg w czasie owulacji. Nigdy nie miałam problemów z okresem - zawsze regularny. ale jak teraz się nie uda to zabieram męża na badania. Chociaż boję się że przez to zwątpi w swoją męskość.
Jak Wasi faceci reagowali na badanie nasienia?
Mój poszedł już po 3 cyklach starań. Martwiłam się, że może nie chcieć, ale podszedł do tego całkiem normalnie - stwierdził, że dla niego to oczywiste, że skoro ja mam zacząć się leczyć, to trzeba też sprawdzić, co u niego. Wszystko wyszło mu bardzo dobrze, więc o "armię" jestem spokojna -
Miśka, ja już z powodu braku pracy tyle nocy przepłakałam, że szkoda gadać... Pracy szukam naprawdę wszędzie... Kilka razy dziennie zaglądam na stronkę UP, przeglądam portale z ogłoszeniami... W torebce zawsze noszę teczkę z kilkoma CV by w razie znalezienia jakiejś oferty na mieście, złożyć CV jak najszybciej. Jestem już po tylu rozmowach kwalifikacyjnych, czasami przechodziłam do drugiego etapu, było już kilka takich sytuacji, że miałam z pracodawcą wszystko ugadane, ale kazał mi przynieść skierowanie z UP, przyniosłam tego samego dnia i co? Oferta nieaktualna Szukam w obrębie 50km od domu, już nie patrzę na to, że dojazdy by pochłaniały ok. 300zł i że do domu bym wracała tylko na kolację i żeby się przespać... Dupa, jedna wielka czarna dupa! Pluję sobie w brodę, że w ogóle poszłam na te studia. Mogłam od razu po LO startować gdziekolwiek, nawet jako sprzątaczka... A tak ani doświadczenia, ani kasy, ani lat do emerytury.
Welina, sporo racji w tym co mówisz, ale każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Ja nie mogę liczyć na to, że rodzice czy teściowie mi sfinansują wesele. Albo opłacę to sobie z własnych pieniędzy, albo nawet o ślubie nie mogę pomarzyć. A skąd wziąć te pieniądze skoro nie mam pracy? Na dzień dzisiejszy potrzebuję ok. 40 tys. zł (remont, ślub i wesele), a tych pieniędzy po prostu nie mam i jeszcze długo mieć nie będę. Narzeczony pracę ma zapewnioną tylko do września, a co dalej? I jak w takiej sytuacji mogę dać się ponieść uczuciu i marzeniom i starać o ciążę? Może uda się w 1 cyklu, co wtedy? Będę się martwiła za co opłacimy czynsz gdy urodzi się dziecko? Pójdę do rodziców z prośbą o pożyczenie pieniędzy na pieluchy? Zrezygnujemy ze ślubu bo nie będzie nas na niego stać? Staram się myśleć logicznie... I mam nadzieję, że nas nie będą dotyczyły problemy z wieloletnim staraniem się o bobasa
Ania, i oby jeszcze długo tak było. Niech żołnierzyki grasują ile sił w witkachWiadomość wyedytowana przez autora: 27 marca 2014, 20:10
_Ania_, Ida lubią tę wiadomość
-
Eklerko, bardzo dobrze Cię rozumiem, bo jak braliśmy ślub, to ja byłam bez pracy, a mój mąż tyle co zahaczył się jako dostawca pizzy za max 800 zł miesięcznie, więc początki były bardzo trudne - zwłaszcza, że nie mogliśmy liczyć na żadną pomoc finansową. Był to czas, kiedy związanie końca z końcem było dla nas ogromnym problemem i nie wyobrażaliśmy sobie, że moglibyśmy mieć dziecko, chociaż oboje bardzo chcieliśmy. Teraz jest już o niebo lepiej - nie powiem, że szałowo, ale na bieżące sprawy wystarcza, no ale starania trwają i trwają.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 marca 2014, 20:13
Ida lubi tę wiadomość
-
I o to mi właśnie chodzi. Ja nie mówię żeby zwlekać aż na koncie w banku uzbiera się swój pierwszy milion, znajdzie się solidną i dobrze płatną pracę, będzie się miało wypasiony samochód i mieszkanie własnościowe Ale jakieś minimum trzeba mieć, choćby to miała być praca na umowie śmieciowej, ale żeby chociaż było z czego te parę groszy odłożyć na czarną godzinę, żeby był dach nad głową, nawet jeśli to tylko kawalerka, wtedy można zacząć myśleć o dziecku. Ale jak nie ma ani pracy, ani pieniędzy, ani mieszkania i nie zapowiada się na to by w przyszłości coś się miało zmienić, moim zdaniem warto poczekać...
Mnie na chwilę obecną by zadowoliło to, że znalazłabym pracę za najniższą krajową z umową przynajmniej na pół roku i coś bym odłożyła na wesele. Wtedy proszę bardzo, gumki pójdą w kąt i będę kursowała między sypialnią a forum
Aniu, na każdą z nas kiedyś przyjdzie pora. I gorąco Wam życzę by do wakacji zazieleniło się na Waszych wykresach
Mam do Was pytanie. Jak reagujecie widząc ciężarną z papierochem w ręku?
Pojechałam dziś po mamę do pracy, jest położną tak jak wspominałam. Czekałam przed szpitalem, a tu nagle wybiega z niego dziewczyna w szlafroku i klapkach z jakimś podpitym fagasem, ciąża zaawansowana... Usiedli sobie na ławce, wypaliła 2 papierosy, po czym patrzę, a ten pijaczek skoczył do monopolowego po dwa piwa! Opróżniła butelkę i jakby nigdy nic wróciła do szpitala... Nie wytrzymałam i po 1 papierosie zwróciłam jej uwagę, że nieodpowiedzialna, że szkodzi dziecku, że powinna docenić to, ze zaszła w ciążę, to doskoczył do mnie ten pijaczek i mnie zwyzywał. Nóż się w kieszeni otwiera jak widzę takich typów... Zapytałam potem mamę o nią, to powiedziała tylko tyle, że jak lekarz ją wyzwał gdy poczuł alkohol, to po dyżurze ten jej towarzysz życia postraszył go, że jak jeszcze raz coś powie, to do domu nie dojedzie... Po tej sytuacji personel przestał reagować, a do porodu zostały jej 2 tygodnie... I niby takie kobiety mają być matkami, a my nimi nie możemy zostać???Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 marca 2014, 20:33
_Ania_ lubi tę wiadomość
-
Murowany sposób na wyprowadzenie mnie z równowagi
Pamiętam jak w zeszłym roku szłam na swoją ostatnią wizytę u poprzedniego gina - zdołowana, bo wiedziałam, że znowu skończy się tak samo. Przed przychodnią stoi wózek, w wózku śpi roczne dziecko, koło wózka drugie, koło 4 lat i "mamusia" - brzuch taaaaaki - wesoło kopci peta. Miałam ochotę podejść i jej zgasić tą cholerną fajkę na nosie. Ja dwa lata o dziecko walczę a ona co - w d... ma i ma trójkę.
Innym razem podobna scenka rodzajowa - zlot żaglowców w Szczecinie - wielka impreza, kupa ludzi. Między innymi babka na oko już jedną nogą na porodówce - w jednej łapie e-papieros, w drugiej piwo. Autentycznie poryczałam się jak to zobaczyłam...
Eklerka wrote:Mam do Was pytanie. Jak reagujecie widząc ciężarną z papierochem w ręku?grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*