Dziewczyny z rocznika '86 starające się o pierwsze dziecko :)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyHej no dzis meza poproszę o zakupienie winka czerwonego , bo w domu tylko różowe załozyłam sie z koleznaka ze jak jej sie uda 1 iui to i ja podejde tylko ze dopiero we wrzesniu ze wzgledu na kwestie finansowe i co udało jej sie mimo ze maja nasienie ponizej normy , a wiec chyba pora poszukac "wykonawcy" iui
W poniedziałek bede sie widziec z moja ginka to zobaczymy co ona poradzi na to endoWiadomość wyedytowana przez autora: 11 lipca 2015, 15:30
rah lubi tę wiadomość
-
Różowe wino! Ale mi smaka narobiłaś, no i co ja teraz zrobię
Z tych czerwonych to najlepiej żeby było wytrawne, chociaż wiem, że nie każdy toleruje. Ja akurat z tych co nie potrafili wypić słodkiego a wytrawne wchodziło samo.Ania1986 lubi tę wiadomość
grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*
-
nick nieaktualnyvincaminor wrote:Różowe wino! Ale mi smaka narobiłaś, no i co ja teraz zrobię
Z tych czerwonych to najlepiej żeby było wytrawne, chociaż wiem, że nie każdy toleruje. Ja akurat z tych co nie potrafili wypić słodkiego a wytrawne wchodziło samo. -
Niby jakieś tam jest wino bezalkoholowe - z tym, że ja jakoś w tą zupełną "bezalkoholowość" piw nie wierzę do końca i tak naprawdę zrezygnowałam ze wszystkiego, co ma jakiekolwiek ułamki promili. Chyba z dwojga złego lepiej w tę stronę przesadzać.
No a w ogóle wino to wino i musi trzepnąć.
Aktualnie najbardziej mi brakuje cydru jabłkowego - dzień przed testem piłam i tak mi smakował jak nigdy.grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*
-
Ja też ostatnio popijam cydr a z wina najbardziej lubię domowej roboty wino ryżowe
-
Rzeczywiście ostatnio umilkłyśmy. Ja się nie odzywam na równi z powodu braku czasu i z powodu przerwy w staraniach. Wspominałam wam, że moja siostra w ciąży. Strasznie narzeka. Fakt faktem bardzo ją męczy. Ale na nerwy działa mi jej narzekanie. Powiedziałam jej, że dałabym wszystko, żeby być na jej miejscu. To się jej włącza gadka o pokorze i namawia nas do adopcji... Na adopcję nie jesteśmy gotowi. Poza tym po wielu badaniach okazało się, że wszystko z nami w porządku. Mąż bierze witaminy, wynik się mu trochę poprawiły, więc spokojnie jesienią wrócimy do starań. Brakuje mi czasu z powodu urwania głowy w pracy. Jedna koleżanka na macierzyński, druga, co w ciąży miesiąc temu przyniosła L4. Okazało się, że brzuch ma twardy i są skurcze macicy. Płakała, bo nie chciała iść na zwolnienie ze względów finansowych, bo na rękę dostajemy więcej niż mamy na umowie. Tłumaczyłam jej, że ona i dziecko są najważniejsze. W związku z tym wróciłam na cały etat i pracuje za 3 osoby, wszystko na mojej głowie, za wszystko jestem odpowiedzialna. Wiadomo, finansowo trochę lepiej, choć zrezygnowałam z większej podwyżki na rzecz pełnego etatu Jeszcze jest jedna koleżanka z która wcześniej dzieliłam etat po połowie. Tydzień temu poszła na urlop i okazało się, że była w ciąży i straciła dziecko. Masakra przykra sytuacja w pracy jest ze mna stażystka, która nie kuma i nie radzi sobie. Jak jej nie powiem żeby coś zrobiła, to sama od siebie nic nie zrobi. Czasem mam ochotę jej powiedzieć żeby się ogarnęła, a jest dwa lata młodsza ode mnie i po studiach. W cv wypisana cała lista dodatkowych umiejętności, ale ich jakoś nie zauważyłam. Jakimś cudem jeszcze dołączyła do nas dziewczyna, która pracowała u nas kilka lat przede mną. Ale obsługiwanie klientów to trochę za mała pomoc jak dla mnie. Wszystkie zamówienia na mojej głowie, reklamcje, rozliczenia etc. nawet śmieci muszę wynieść, bo nie ma kto, już się wysypują i walają po zapleczu,ale nikt nie wyniesie no i pełno jest takich sytuacji, że mnie szlag trafia i dużo by o nich pisać. Tak więc dużo obowiązków i stresu mam w pracy. Po 9 godz przychodzę do domu mega wykończona. Dobrze, że mąż sobie odpuścił dodatkową pracę, po to by odpocząć, wreszcie się wysypiać i by się rozstresować, więc się zajmuje domem dzięki temu trochę mniej mam na głowie. jak mam siłę, to wieczorami jeździmy na rowerze. a jak mąż idzie na nocną zmianę, to nadrabiam serialowe zaległości, ale w między czasie prasuje, to kwiatki przesadzam bądź podlewam, to ćwiczę, głównie nogi, bo po tych wszystkich lekach na stymulacje mam prawie 5kg na plusie i w nic się nie mieszczę ;/ Głównie poszło mi w uda i tyłek. Do urlopu jeszcze 3 tygodnie, więc może co nie co schudnę. W szafie porobiłam porządki, w to co się nie mieściłam, dałam koleżance. W poniedziałek spróbuje dostać się do lekarz, by skontrolować czy torbiel się wchłonęła czy nie. Mam nadzieje, że jej już nie ma, bo nie zawsze pamiętałam o lekach z racji zamieszania w pracy ;/ Małpa przyszła w sumie w terminie, a spodziewałam się, że będzie z opóźnieniem i że będzie obfita. a tu była taka skąpa jak nigdy, choć lekarz mówił, że może być obfita. Mało tu zaglądam, nawet wykresu nie prowadzę. Zaznaczam tylko @ i nawet nie wiem, który dzień cyklu mam. Ciesze się, że odpuściliśmy. Trochę mi lżej psychicznie. Już nie tak strasznie emocjonalnie reaguję na kobiety w ciąży, czy małe dzieci. No i tyle, a może aż tyle u mnie. W przyszłym tygodniu szef idzie na urlop i dopiero wtedy będzie się działo. Ale potem ja idę na urlop Już się nie mogę doczekać. Weźmiemy namiot i pojedziemy na Węgry. Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze tak jak w tamtym roku.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 lipca 2015, 19:40
-
Ania1986 wrote:Dziewczyny zalamalam sie pecherzyk jest 22mm ale endo 5,5mm a dzis 11dc przed hsg mialam zawsze piękne endo 10-12 mm, nie wiem co jest grane,w poniedziałek mam monitoring u swojej ginki to moze cos poradzi jesli endo nie podrosnie... A jak u Was jak sie czujecie?
Ja wcinałam suszone morele. Trochę mi pomagały.
Pisałyście o hsg. Rzeczywiście wszystko zależy od progu bólowego. Wiadomo, że do przyjemnych badanie to ne należy, ale da się przeżyć i szybko się zapomina. Co do wymiotowania po laparoskopii, to ja też wymiotowałam, ale doktorka powiedziała mi, że to była reakcja na narkoze. Jak się obudziłam po zabiegu, tak nie spałam w ogóle. A jak trzeba było wstać do wc, to tak mnie ruszyło. Zwymiotowałam i byłam jak nowo narodzona -
Cydru i mi strasznie brakuje. Ale rozwiazalam problem, w ikei jest taki z 0,1%, wiec wlasciwie tyle co powstalo po fermentacji jablek, ale smaczny.matko-polko-rodzicielko.blog.pl - o macierzynstwie i ciazy
Mama w Krakowie - fanpage na facebooku dla krakowskich Mam i nie tylko.
-
nick nieaktualny
-
Ja tez uwielbiam różowe!!
Ewentualnie białe, czerwone ale nie słodkie!
Aniu to super wieści o koleżance. Jaksie założyłaś to przesadzone ;p. Chyba ze nie zdążysz ;p
-
Aja dobrze ze u Ciebie ok (w sensie ze jak sie któraś nie odzywa to w ogole nie wiadomo co sie dzieje). Roboty faktycznie w pip, nie zazdroszczę ale dobrze ze niebawem masz urlop to sie zdresetujesz:) no i fajnie ze mężu pomaga troche w domku.
A oderwanie sie od mierzenia tempki itp zawsze dobrze robi, teraz masz zajęcia to chyba az tak nie myślisz.
Trzymaj sie dzielnie -
rah wrote:Aja dobrze ze u Ciebie ok (w sensie ze jak sie któraś nie odzywa to w ogole nie wiadomo co sie dzieje). Roboty faktycznie w pip, nie zazdroszczę ale dobrze ze niebawem masz urlop to sie zdresetujesz:) no i fajnie ze mężu pomaga troche w domku.
A oderwanie sie od mierzenia tempki itp zawsze dobrze robi, teraz masz zajęcia to chyba az tak nie myślisz.
Trzymaj sie dzielnie
Zmykam, bo jestem wykończona po dzisiejszej wyciecze, a jutro wcześniej muszę iść do pracy. Dam znać po wizycie u ginekologa co z ta moja torbielą. Pozdrawiam wszystkie Czarnobylki Trzymajcie się dziewczynyrah lubi tę wiadomość
-
U mnie dzialalo to w identyczny sposob. Nagle troche nie ze do konca w wyniku swojej decyzji, ale przygotowan do swiat, remontu musialam odpuscic mierzenie temperatury, sluz i bum! Oby i u Ciebie final byl taki sam!
aja lubi tę wiadomość
matko-polko-rodzicielko.blog.pl - o macierzynstwie i ciazy
Mama w Krakowie - fanpage na facebooku dla krakowskich Mam i nie tylko.
-
Ja grzecznie czekałam na laparoskopię i tez w 100% odpuściłam ! Jednak to działa. A wczesniej to na siłownie nie, bo moze ciaza, na chlanie nie bo moze ciaza, farbować wlosy nie bo moze ciaza, planować wakacje nie bo moze bede w ciazy...i tak traciłam miesiące a wręcz lata na nic nie robieniu Trzymamy kciuki, ze u Ciebie tez
Myszka86, aja lubią tę wiadomość
-
Dokładnie tak jak mówi rah, zawsze sądziłam, że z tą psychiką to takie trochę naciąganie (nie chcę powiedzieć sranie-w-banie ), a tu jednak ona odgrywa kluczową rolę.
rah lubi tę wiadomość
matko-polko-rodzicielko.blog.pl - o macierzynstwie i ciazy
Mama w Krakowie - fanpage na facebooku dla krakowskich Mam i nie tylko.
-
A ja właśnie nie odpuściłam - w żadnym wcześniejszym cyklu nie byłam tak wkurzona i rozżalona jak w tym szczęśliwym. Jedyne co było inaczej to to, że skupiłam się na poszukiwaniu rozwiązań związanych z in vitro. Może to zrobiło swoje.
Trzymajcie kciuki, bo dzisiaj z rana trochę poplamiłam. niby mało, jansobrązowo i jednorazowo ale wystarczyło, żeby na chwilę świat się zatrzymał - boję się, ale mam nadzieję, że jutro na usg prenatalnym wszystko będzie dobrze...
Mój lekarz mówi, że to pewnie od zmniejszenia dawki luteiny - wróciłam do pełnej i na razie przy niej zostaję.Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 lipca 2015, 18:29
grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*