Dziewczyny z rocznika '86 starające się o pierwsze dziecko :)
-
WIADOMOŚĆ
-
dziewczyny, chyba mamy odpowiedź dlaczego mamy słabe nasienie...mąz jest już po tych badaniach w Warszawie, żylaków na szczescie nie ma, zadnych stanow zapalnych też nie, wszystko wygląda jak u młodzika (36 lat) ale w jądrach są jakieś widoczne mikrozwapnienia, które są przeważnie nastepstwem nawet dawno przebytego stanu zapalnego, świnki itp itd i to one odpowiadają za słabe nasienie, dokładnie oznaczaja uszkodzenie kanalików plemnikotwórczych...kazała za rok wrócić i powtórzyc badanie bo jak wyczytałam te mikrozwapnienia są często przy nowotworach jądra ale nic nie mówiła o biopsji, widocznie nie ma tego duzo, tym bardziej że wyniki LH, FSH i testosteron są ok - a są powiązane z tym badaniem.
Pani doktor widzi tylko i wyłącznie szansę przez branie supli i prowadzenie zdrowej diety, oczywiscie prosiła o konsultację z andro lub urlogiem.
Z jednej strony cieszę się, że nie ma tam nic takiego a z drugiej jestem podłamana...wiem, że leczyć się tych mikrozwapnien nie daWiadomość wyedytowana przez autora: 16 stycznia 2018, 12:54
-
nick nieaktualnySarrrra jestem też nie miałam zbyt wiele do powiedzenia i tak siedziałam cicho
Kropeczko super! Ale zleciało chwilą moment j będziesz to miała za sobą oczywiście kciuki zaciśnięte
Aishha a to wyszło na usg jąder czy na jakim badaniu? Mąż wcześniej nie miał usg? Będziecie robić to badanie Trus o którym mówiłaś? -
U mnie też cisza i spokój. Poza tym przytyłam już 5 kg od tego jedzeniai j7z ważę 61 kg po tej restrykcyjnej diecie mam wrażenie że pozwalam sobie na rzeczy których wcześniej bym nie zjadła. Muszę to zmienić i jeść tylko zdrowe rzeczy
Selina lubi tę wiadomość
-
Selina wrote:Sarrrra jestem też nie miałam zbyt wiele do powiedzenia i tak siedziałam cicho
Kropeczko super! Ale zleciało chwilą moment j będziesz to miała za sobą oczywiście kciuki zaciśnięte
Aishha a to wyszło na usg jąder czy na jakim badaniu? Mąż wcześniej nie miał usg? Będziecie robić to badanie Trus o którym mówiłaś?
Aisha i co teraz zamierzacie ? -
Selina wrote:Sarrrra jestem też nie miałam zbyt wiele do powiedzenia i tak siedziałam cicho
Kropeczko super! Ale zleciało chwilą moment j będziesz to miała za sobą oczywiście kciuki zaciśnięte
Aishha a to wyszło na usg jąder czy na jakim badaniu? Mąż wcześniej nie miał usg? Będziecie robić to badanie Trus o którym mówiłaś?
Jest już po badaniu trus. W usg wyszły zmiany. Pare lat temu nikt tego nie widział albo taki to był lekarz.
Sarra nie wiem co dalej, nie jestem już dziś w stanie myśleć. Mąż poszedł spać bez słowa, chyba za dużo nas ta cała sytuacja kosztuje...Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 stycznia 2018, 21:41
-
nick nieaktualnyCześć Kochane.
Kropeczka powodzenia, Aishha będziecie to jeszcze konsultować z innym lekarzem? Twój mąż pewnie przeżywa...
U mnie trochę nowości. W ubiegłym tygodniu we wtorek mąż mnie zaciągnął na mszę z modlitwą o uzdtowienie z udziałem Marcina Zielińskiego - taki młody chłopak ze Skierniewic chyba, który ma dar modlitwy uzdrowiennej. W naszym przypadku nie wydarzyło się chyba nic szczególnego, ale była piękna modlitwa wszystkich zgromadzonych nad małżeństwami z problemem niepłodności. Także wierzę, że w swojm czasie będzie dobrze.
Natomiast wczoraj byłam u lekarza mojego, opowiedziedziałam o diagnozie wodniaka. Umówiliśmy się, że zadzwonię do mojego lekarza w pierwszym dniu najbliższej @ i wtedy będziemy umawiać termin laparo. Jest duże prawdopodobieństwo, że aby uratować jajnik trzeba będzie mnie jednak rozciąć, czyli czeka mnie operacja. Druga zła wiadomość jest taka, że moj doktorek ma niedługo konsultację okulistyczną i być może będzie miał zabieg na oczy, co oznacza, że mnie nie zoperuje... Chce aby się mną zajął jego kolega, ordynator z oddziału ze szpitala, gdzie mam mieć operację. Trochę mnie to martwi... Poza tym wczoraj okazało się, że na lewym jajniku mam pęcherzyk ok 23mm i wczoraj zapodałam sobie ovitrelle (jaki to prosty zastrzyk jest!). Także proszę o Wasze kciuki za moją ogólną sytuację obym z niej jakoś wyszła.
Jeszcze dziś muszę z moim dyrektorem pogadać o tej planowanej operacji bo jej termin przypadnie w najbardziej gorącym okresie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 stycznia 2018, 08:19
JaKa lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAishha nie dziwię się reakcji męża, faceci i tak to bardziej przeżywają niż my. Musi to przetrawić, jeżeli jest jakieś leczenie czy suplementacja na to, to szanse są zawsze. Z resztą, czasem widzę że im więcej pod górkę i więcej problemów w badaniach wychodzi tym wiekszy cud się później zdarza
Była teraz na weekend aż do wczoraj moja siostra z zagranicy z mężem i z młodym. Byli u immunologa i byłam z nimi w szpitalu na badaniach, będą się tutaj prawdopodobnie szczepić. Wreszcie się dowiedziałam jak to się stało, że po 4latach starań udało im się zajść. Otóż siostra od wielu lat choruje na zatoki co przerodziło się w polipy. Leczenie średnio pomagało i w perspektywie była operacja, ale lekarz dał jej jeszcze jakieś mocne leki na to przy których nie wolno się starać o dziecko (najprawdopodobniej jakieś siłę sterydy to były) i słuchajcie ta go nie posłuchała, starali się i zaszła w tym miesiącu co brała ten lek. No jaja. Młody zdrowy się urodził, ciąża bez komplikacji. No i u nich wyszło że jest ten problem z immunologia, później to badali jak mieszkali w innym kraju (bo tam u nich nie ma takich szczepień i leczenia immuno w takich przypadkach) i faktycznie wyszło, że wytwarza p.ciala p.mezowi i Ana też jej wyszło pozytywne. Lekarz mówi że to może być spowodowane tymi polipami, także będzie chyba musiała najpierw je usunąć i dopiero się leczyć, bo chorym być do szczepień nie można. Ale to już duży krok i mam nadzieję że uda im się 2gi raz choć ona już po 40tce...
BibiKa to prawie zgrywamy się w czasie chyba też razem z Aishha właśnie jadę na wizytę do gin i też mam zastrzyk dostać. Co do zabiegu: czy w razie ciazy jest szansa że wodniak zniknie? Czy zabieg jest konieczny?
JaKa Ty tam cyklu na straty nie spisuj nie takie cuda się tutaj działy
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 stycznia 2018, 09:57
JaKa lubi tę wiadomość
-
My mamy wizyte w napro we wtorek, pokażemy wynik lekarzowi i może pokieruje dalej. Ale wiemy że tego się nie leczy.
Mam wrażenie jakby mąż nie wiedział jak ma ze mną rozmawiać, nie wiem, jakby się może bał, żę będe go obwiniać za nasze niepowodzenia.
Przeciez nie będe. Decydując się na małżeństwo brałam wszystko na klate...
Dzis w nocy zmarł mój kochany wujek, dzień dziś okropny
-
nick nieaktualnyAishha wrote:My mamy wizyte w napro we wtorek, pokażemy wynik lekarzowi i może pokieruje dalej. Ale wiemy że tego się nie leczy.
Mam wrażenie jakby mąż nie wiedział jak ma ze mną rozmawiać, nie wiem, jakby się może bał, żę będe go obwiniać za nasze niepowodzenia.
Przeciez nie będe. Decydując się na małżeństwo brałam wszystko na klate...
Dzis w nocy zmarł mój kochany wujek, dzień dziś okropny
Przykro mi bardzo z powodu wujkaAishha lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa już jestem po wizycie u gin. 12dc i 2 pęcherzyki 20mm i 16mm, więc ten jeden pęknie pewnie, dzisiaj zastrzyk zapodaje. Endo 8,6mm więc super, bo ten Dong chyba zadziałał i nie muszę brać estrofemu.
Jak się nie uda to IUI w lutym, mam wykaz badań sporo tego ja mam 14 do zrobienia (cytologię dziś zrobiłam, to jedno odhaczone) a mąż 8.
Nie pozostaje nam więc nic innego jak miło spędzać najbliższe dni na staraniach i czekanie, czekanie...JaKa lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWitam wszystkie koleżanki z rocznika 86:)
Dołączam do waszego grona kobiet marzących o dziecku
Po krótce moja historia: W wieku 18 lat nie miałam miesiączki kilka miesięcy i lekarka powiedziała mi, że nigdy nie będę miała dzieci. Przez lata ulegało to wielokrotnej weryfikacji, niby wszystko było ok, ale to podejrzenie policystycznych a to ich nie ma itp.
W czerwcu zaszłam w ciążę w 1cyklu starań- niestety pozamaciczna.
W grudniu ponowne starania, 1 cykl starań i znowu ciąża!. Ale strach jest olbrzymi, bardzo boję się poronienia......... -
nick nieaktualnySelina wrote:BibiKa to prawie zgrywamy się w czasie chyba też razem z Aishha właśnie jadę na wizytę do gin i też mam zastrzyk dostać. Co do zabiegu: czy w razie ciazy jest szansa że wodniak zniknie? Czy zabieg jest konieczny?
Seli,czytając historię Twojej siostry, to kurcze ciekawe, że bierzesz steryd na jedno, a działa na drugie.
Jeśli chodzi o wodniaka, to raczej uniemożliwia on zajście lub powoduje poronienie. Co prawda mój lekarz twierdzi, że aż takim zagrożeniem nie jest, ale szczerze mówiąc nie wierzę w tę teorię. Także nie sądzę, aby zastrzyk nam pomógł. Będzie co m być. Podczas ciąży wodniak na pewno nie zniknie i po ciąży nadal będzie do usunięcia. Więc wolałabym teraz się z tym uporać teraz.
Aishha wrote:My mamy wizyte w napro we wtorek, pokażemy wynik lekarzowi i może pokieruje dalej. Ale wiemy że tego się nie leczy.
Mam wrażenie jakby mąż nie wiedział jak ma ze mną rozmawiać, nie wiem, jakby się może bał, żę będe go obwiniać za nasze niepowodzenia.
Przeciez nie będe. Decydując się na małżeństwo brałam wszystko na klate...
Dzis w nocy zmarł mój kochany wujek, dzień dziś okropny
Współczuję utraty Wujka, wiem jaki to smutek
Mam nadzieję, że lekarz napro coś mądrego doradzi. Mężowi daj chwilę czasu, a potem może usiądźcie i pogadajcie. Gdy coś wisi w powietrzu, nie służy to relacji. Może jestem ostatnią osobą, która ma prawo się wypowiadać na ten temat.
Selina wrote:Ja już jestem po wizycie u gin. 12dc i 2 pęcherzyki 20mm i 16mm, więc ten jeden pęknie pewnie, dzisiaj zastrzyk zapodaje. Endo 8,6mm więc super, bo ten Dong chyba zadziałał i nie muszę brać estrofemu.
Jak się nie uda to IUI w lutym, mam wykaz badań sporo tego ja mam 14 do zrobienia (cytologię dziś zrobiłam, to jedno odhaczone) a mąż 8.
Nie pozostaje nam więc nic innego jak miło spędzać najbliższe dni na staraniach i czekanie, czekanie...
To ładnie Ci urósł, powodzenia. Ale jak już wszystko zdiagnozujecie, to pozostanie ustawienie organizmu do pionu i prędzej czy później na pewno Wam się uda.Selina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyBibiKa konsultowałam się jeszcze dziś z immuno i wszystko powiedział że jest ok u nas, nie zlecał dalszych badań. Myślę że diagnostyka chyba zakończona i gin i on stwierdzili, że jesteśmy przebadani na wskroś. No, gin powiedziała że wiadomo, znalazłoby się coś jeszcze, ale nie ma teraz potrzeby tego robić. Nie zrobiłam np.badania na wrogość śluzu (jedni się źle o tym wypowiadają a inni dobrze), ale skoro mamy robić ta IUI, to i tak bariera śluzu jest pomijana.
Czuję się paskudnie teraz, albo zaszkodziły mi paszteciki z barszczem (tzn na pewno nie barszcz, bo był od mamy ale paszteciki kupne), albo to Ovi tak na mnie działa mega mi niedobrze i głowa boli trochę, no i jak tu się staraća co do historii mojej siostry: sterydy też są przepisywane na problemy immunologiczne z zajściem i utrzymaniem ciąży, oxzywi na pewno nie tak silne jak re które dostała na polipy... Lekarze tego nie łączą, mówiła że kręcili nosem że to raczej nie od tego, no ale dziwnym trafem akurat w miesiącu ich stosowania zaszła a próbowali 4 lata. Wtedy jeszcze o problemach immunologicznych nie wiedziała, dopiero parę lat później się zbadała jak się starali o 2 dziecko i tym bardziej dało im to do myślenia, że ten lek im pomógł. Brała go jeszcze raz jakiś czas temu, że może znów się uda, ale niestety nie... Czekają teraz na wyniki z Prokocimia i może już na wiosnę będę się tu szczepić -
nick nieaktualnyMdłości i gorsze samopoczucie to skutek ovi. Miałam wczoraj to samo.No to teraz musicie uzbroić się w cierpliwość. U mnie po roku czasu dopiero widzę, że leki i dieta coś tam uregulowały i gdyby nie ten wodniak to może by już coś się udało. Ale wszystko jak widać ma swój czas i miejsce.
Selina lubi tę wiadomość
-
Dzięki dziewczyny za wyrazy współczucia.
Wczoraj wieczorem usiedliśmy z mężem pogadać, pytam czemu się tak wczesnie w przeddzień położył, zmeczenie, stres czy co? a ten mówi że go nie wspieram...na co się oburzyłam i ze śmiechem powiedział, że go tyłek bolał hehe samo badanie bolesne nie jest bo to cieniutka sonda ale wiadomo, po badaniu jakiś dyskomfort jest. Ale jakby tego było mało to po badaniu w ramach pocieszenia poszedł do KFC na swoje ulubione skrzydełka na ostro - których mu zabraniam, wiec nie wiadomo od czego ten tyłek bolał haha z tymi facetami...
My serduchujemy, ale codziennie biore aspiryne lub paracetamol wiec nie wiem czy nie robie sobie krzywdy. Śluz jakiś wyjątkowo inny.
-
nick nieaktualnyAishha no dyskomfort miał na pewno, psychiczny też a skrzydełka raz może nie zaszkodzą codziennie? Czy co 2 dzień? Nam gin kazała wczoraj, jutro i w niedzielę. A co do aspirynyi paracetamolu, to czemu codziennie bierzesz? Tak czy inaczej nie powinno zaszkodzić, bo te leki ani na owu nie wpływają ani raczej na inne czynniki również, choć wiadomo, lepiej nie przesadzić
-
Selina wrote:Aishha no dyskomfort miał na pewno, psychiczny też a skrzydełka raz może nie zaszkodzą codziennie? Czy co 2 dzień? Nam gin kazała wczoraj, jutro i w niedzielę. A co do aspirynyi paracetamolu, to czemu codziennie bierzesz? Tak czy inaczej nie powinno zaszkodzić, bo te leki ani na owu nie wpływają ani raczej na inne czynniki również, choć wiadomo, lepiej nie przesadzić
póki 3 dni wyszło między serduchowaniami. W niedziele to ja już będe raczej po owulce, temperatura codziennie sobie rosnie i nie wiem co tam sie dzieje. Leki biorę bo moja mama ma grype i coś mnie tez pobierało. Chodzę koło niej non stop, to nacieram to leki itd wiec trudno sie nie zarazic ale trzymam sie, dzis mam nadzieje ze obedzie sie bez niczego. Jeszcze wczoraj po informacji o śmierci wujka nie było szans nie wziąc czegos przeciwbólowego. W nastepnym tyg mamy wizyte u doktorka i wyjazd do Zakopca, musze byc zdrowa.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 stycznia 2018, 11:25
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny