Dziewczyny z rocznika '86 starające się o pierwsze dziecko :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Seli nawet nie wiem co Ci napisać żeby podnieść Cię na duchu... ja mam rożne dni raz jest super i jestem optymistycznie nastawiona a taz jest masakra... powiem Ci ze praca z dziećmi nie ułatwia... chociaż dzis byłam na zastępstwie w młodszej grupie bo koleżanka chora i powiem Wam ze jest tam jeden chłopczyk... jest dość specyficzny ale to dłuższy temat... całe 3 h puszczał takie śmierdzące i głośne baki ze pierwszy raz myślałam ze zwymiotuje No ja jakaś super wrażliwa nie jestem ale to co on dzis odstawiał to masakra do tego biegał i krzyczał: pierdze sobie pierdze - pierdy musza śmierdzieć bo są zdrowe, pierdze sobie pierdze! No i wtedy sobie myśle, miej takiego w domu...
Sasanka5 lubi tę wiadomość
Nasz mały cudzie trwaj...
-
nick nieaktualnyKropeczka1986 wrote:Seli nawet nie wiem co Ci napisać żeby podnieść Cię na duchu... ja mam rożne dni raz jest super i jestem optymistycznie nastawiona a taz jest masakra... powiem Ci ze praca z dziećmi nie ułatwia... chociaż dzis byłam na zastępstwie w młodszej grupie bo koleżanka chora i powiem Wam ze jest tam jeden chłopczyk... jest dość specyficzny ale to dłuższy temat... całe 3 h puszczał takie śmierdzące i głośne baki ze pierwszy raz myślałam ze zwymiotuje No ja jakaś super wrażliwa nie jestem ale to co on dzis odstawiał to masakra do tego biegał i krzyczał: pierdze sobie pierdze - pierdy musza śmierdzieć bo są zdrowe, pierdze sobie pierdze! No i wtedy sobie myśle, miej takiego w domu...
Btw ciekawe co on takiego je, ze sadzi takie bączury -
Kropeczka1986 wrote:Boska, boska - ale tylko historia w rzeczywistością wesoło nie było :DD
Chociaż teraz juz pośmiać sie mogę ...
Sama sie zastanawiam co Ci rodzice mu daja do jedzenia... masakra...
-
Tez tak myśle. Teraz rodzice wpychają taki syf w dzieci - chociaż tez jestem zdania ze od jednego cukierka nikt nie zachoruje... bo znam i przypadki gdzie rodzice zabraniają wszystkiego... a wtedy jest tragedia jak np. Dzieci przyniosą cukierki na urodziny i jedno jeść ich nie może bo mama zabroniła...Nasz mały cudzie trwaj...
-
Kropeczka1986 wrote:Tez tak myśle. Teraz rodzice wpychają taki syf w dzieci - chociaż tez jestem zdania ze od jednego cukierka nikt nie zachoruje... bo znam i przypadki gdzie rodzice zabraniają wszystkiego... a wtedy jest tragedia jak np. Dzieci przyniosą cukierki na urodziny i jedno jeść ich nie może bo mama zabroniła...
I tak to jest, że ta niepłodność do czegos się przydała, mnie osobiście nauczyła zdrowiej jeść, przede wszystkim mniej i bez syfu w postaci glutaminianu sodu i cukru. Mój mąż sam czyta etykiety i wybiera z półek jedzenie świadomie. Ostatnio byłam mega zaskoczona jak wysłałam go do biedry po passate bo tam ma dobry skład i cene i zadzwonił że nie ma, pojdzie do lidla. Wrócił do domu i mówi że nie wziął bo był w składzie cukier. Jestem z niego dumna heheSelina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJestem już po pijawkach Powiem Wam, że spoko sprawa. Nie boli, tylko troche szczypie. Żal mi ich było strasznie pozniej, bo idą do utylizacji no ale wiadomo, bezpieczenstwo. Czuje sie naprawde dobrze, mam giga opatrunek z podpasek na brzuchu Za tydzien kolejna sesja a za chwilę idziemy do kina na 'Miłość jest wszystkim', oby chociaz było smiesznie. A Wy jakie macie plany na weekend?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 grudnia 2018, 18:50
-
Brawo Seli! Podziwiam
My w domu siedzimy niedawno wróciliśmy z miasta - byliśmy na obiedzie w greckiej knajpce i oczywiscie jak co roku na oświetleniu choinki na rynku maz nie odpuszcza i co roku musimy to zaliczyć
W zeszłym tygodniu tez byliśmy w kinie ale na ,,7 uczuć” średnio polecam...
Nasz mały cudzie trwaj...
-
nick nieaktualnyKropeczka1986 wrote:Brawo Seli! Podziwiam
My w domu siedzimy niedawno wróciliśmy z miasta - byliśmy na obiedzie w greckiej knajpce i oczywiscie jak co roku na oświetleniu choinki na rynku maz nie odpuszcza i co roku musimy to zaliczyć
W zeszłym tygodniu tez byliśmy w kinie ale na ,,7 uczuć” średnio polecam...
Powiem szczerze, że dzisiejszy film du*py nie urywa, ale można się było zaśmiać jednak ten hollywoodzki klimacik do polskich czasów jest tak komiczny, że echh...szkoda gadać. Takie Listy do M tylko jeszcze bardziej hamerykańskie No, miło się obejrzało tak czy siak. Dobrze, że Unlimited mamy, bo inaczej bym zlowala, że dałam prawie 30zl za bilet.
Oczywiście kuźwa musiała być kwestia szczęśliwej rodzinki, gdzie babka w wigilię dowiaduje się, że jest w ciąży grr wszędzie to samo -
Selina wrote:Jestem już po pijawkach Powiem Wam, że spoko sprawa. Nie boli, tylko troche szczypie. Żal mi ich było strasznie pozniej, bo idą do utylizacji no ale wiadomo, bezpieczenstwo. Czuje sie naprawde dobrze, mam giga opatrunek z podpasek na brzuchu Za tydzien kolejna sesja a za chwilę idziemy do kina na 'Miłość jest wszystkim', oby chociaz było smiesznie. A Wy jakie macie plany na weekend?
My mieliśmy wczoraj ostatki z rodzina, super było.
Zaniepokoil mnie tylko wczorajszy progesteron, 21dc i tylko 7.8 ng/ml czyli mogła być owu ale slabiutka. Śluz przedwczoraj się skończył.Selina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAishha mnie zawsze mówiono, że prog od 10 w górę świadczy o owu. A badałaś estradiol tuz przed owu? Czy nie wiedziałaś kiedy będzie?
Wracając jeszcze do kwestii probiotyków. Byłam ostatnio u rodzinnego, bo gin dał mi 1 opakowanie antybiotyku za mało i pytałam ja o to co zażywać jak mam tę nietolerancje. Stwierdziła, że pewnie dr kazał brać SanProbi, bo jako jeden z niewielu działa w drogach rodnych, poleciła też Enteromax, bo w Enterolu znowuż są drożdże, których też nie mogę... Tak więc zostały mi te dwa -
Selina wrote:Aishha mnie zawsze mówiono, że prog od 10 w górę świadczy o owu. A badałaś estradiol tuz przed owu? Czy nie wiedziałaś kiedy będzie?
Wracając jeszcze do kwestii probiotyków. Byłam ostatnio u rodzinnego, bo gin dał mi 1 opakowanie antybiotyku za mało i pytałam ja o to co zażywać jak mam tę nietolerancje. Stwierdziła, że pewnie dr kazał brać SanProbi, bo jako jeden z niewielu działa w drogach rodnych, poleciła też Enteromax, bo w Enterolu znowuż są drożdże, których też nie mogę... Tak więc zostały mi te dwa
-
nick nieaktualnyAishha wrote:Nie badalam estradiolu, mówiłam że ten cykl miałam rozjechany. Wynik mieści się w widelkach fazy lutealnej więc wszystko jest możliwe, pare cykli temu z takim progiem w 15dc pecherzyk był pęknięty. Ale teraz bez usg nic nie wiem. Trudno, już mam dość tego wszystkiego. Jajnik mnie boli, ciągle coś nie tak..
Masz zaplanowaną jakąś wizytę u lekarza na monit? Spokojnie, Twoje objawy wcale nie są złe Moze to dobrze, ze masz inaczej niz zwykle a prog taki juz był i było po owu pewnie tylko trzeba by go posuplementować po owulacji dla podtrzymania
Ja dziś do nowej gin idę, którą mi ten obecny polecił. Napisze popoludniu jak było i jaki plan dalszy
Aishha lubi tę wiadomość
-
Selina wrote:Skoro jajnik boli , to moze faktycznie po owu jest, ja tak miewam w 2fc.
Masz zaplanowaną jakąś wizytę u lekarza na monit? Spokojnie, Twoje objawy wcale nie są złe Moze to dobrze, ze masz inaczej niz zwykle a prog taki juz był i było po owu pewnie tylko trzeba by go posuplementować po owulacji dla podtrzymania
Ja dziś do nowej gin idę, którą mi ten obecny polecił. Napisze popoludniu jak było i jaki plan dalszy
lekarza mamy dopiero 30 stycznia, nie wiem czy w ogole isc do tych konowałów z okolic czy czekać cierpliwie. progesteron zaczełam brać teraz skoro sluz plodny sie skonczył. W sobote chrzesniak tak sie przytulał, że bioderkiem wcisnął mi się własnie w ten potorbielowy jajnik...myslałam że padnę. Tak jakby cos tam pękło, w głowie jakos słabo było ale przeszło. A wieczorem z tego roztargnienia wziełam 2 tabletki progesteronu zamiast jednej, czyli zapodałam 400 mg...siedze z gośćmi a mi ludzie w oczach sie rozjeżdżają, jakbym była nawalona totalnie a wypiłam pół kieliszka wina. Nic niekomu nie mówiłam czekając co się wydarzy aż przeszło. Dopiero jak sie kładłam to oprzytomniałam co zrobiłam. No mówie, dośc mam już siebie nawet.
-
nick nieaktualnyKurczę to też masz przejścia A termin tak odległy, bo tyle ma pacjentów czy tak poprosu kazał Wam wtedy przyjść? W sumie wydawać kasę na konowałów też nie ma co... echh zawsze jest coś
Ja dziś zbadałam estradiol (13dc) u tej gin nowej co byłam, bo mi kazała i mam już wynik: 301, ona mowila, ze jak bedzie k.300, to dobrze. No kurde jak w pysk strzelił.
Opiszę Wam wizytę poniżej:
Taka trochę zdezorientowana jestem, ale nie dlatego, że coś było nie tak, tylko nie potrzebnie sobie wyobrazam zawsze jak wizyta przebiegnie Myslalam, ze sie nie staramy w tym cyklu, bo antybiotyki braliśmy. A tu na wizycie dr mowi, ze ładny pecherzyk, podgonimy do gonapeptylem i mam w domu zapodac sobie Ovi (co juz zrobiłam) i się starac do czwartku. Szok. Od soboty mam dupka i czekamy. Ekmh nie sadze by sie udalo, ale tak mnie z tym zaskoczyła, od razu pod wyjsciu z gabinetu pielegniarka zrobila mi ten zastrzyk a kolejny juz sama w domu sobie dałam, że nie wiele myślałam wtedy. Ogolnie był mega poslizg z wizyta i troche mialam wrazenie, ze dr sie spieszyła, aczkolwiek moze ma taki tryb pracy.
Stwierdziła, ze jak leczenie miało pomoc, to pomogło i starac sie mozemy. Co do nastepnych działan, to ogolnie daje nam małe szanse na naturalne poczęcie. Z wynikow naszych badan, wieku itd. wpisanych w jakis kalkulator pokazała mi, ze mamy obecnie 16% na naturalne zajscie a wszystko ponizej 30% (jak jest u zdrowej pary do roku czasu w staraniach), to juz jest słabo. Ratuje nas moje dobre amh i moj wiek, u meza bardzo nie podoba jej sie ruchliwosc. Druga sprawa, ze nie sadzi by bakteria u meza (o ile w ogole kiedykolwiek była) miała byc przyczyna tych wynikow. Najprawdopodobniej to jego tryb pracy sie z tym wiaze.
I teraz, albo podchodzimy do IUI w styczniu i mam juz recepte na gonadotropiny, albo robie w styczniu kolejna biopsje endo, zeby sprawdzic czy wszystko ok. Jakos na to nie naciskała, ale ze to jest w gestii innego lekarza który mnie do niej skierował i tamten zabieg robił, to tak jakby chyba nie chciała podwazac tego co juz zlecił. Jak dla mnie potraktowała to tak, jakby nie była to wielka przeszkoda u nas i raczej jej juz nie ma, jednak jesli chce miec 100% pewnosci czarno na białym, to moge to badanie zrobic. Tylko tak... wtedy przepadną mi badania, ktore do stycznia mam wazne (posiewy) i na luty musialabym robic nowe. W sumie troche nie wiem co robic, niektorzy twierdza, ze ciagle ruszanie endo nie jest dobre, bo w koncuprzestanie prawdiłowo rosnac. Ja juz mialam scratching w maju, w pazdzierniku histero z biopsją i teraz w styczniu znow mialaby byc biopsja. Musimy sie chyba zastanowic.
Tak czy inaczej dr sugeruje 1-2max IUI i ivf. Liczy, ze od stycznia moze władze wprowadzą na nowo dofinansowania, ja tam nie sądzę -
Selina wrote:Kurczę to też masz przejścia A termin tak odległy, bo tyle ma pacjentów czy tak poprosu kazał Wam wtedy przyjść? W sumie wydawać kasę na konowałów też nie ma co... echh zawsze jest coś
Ja dziś zbadałam estradiol (13dc) u tej gin nowej co byłam, bo mi kazała i mam już wynik: 301, ona mowila, ze jak bedzie k.300, to dobrze. No kurde jak w pysk strzelił.
Opiszę Wam wizytę poniżej:
Taka trochę zdezorientowana jestem, ale nie dlatego, że coś było nie tak, tylko nie potrzebnie sobie wyobrazam zawsze jak wizyta przebiegnie Myslalam, ze sie nie staramy w tym cyklu, bo antybiotyki braliśmy. A tu na wizycie dr mowi, ze ładny pecherzyk, podgonimy do gonapeptylem i mam w domu zapodac sobie Ovi (co juz zrobiłam) i się starac do czwartku. Szok. Od soboty mam dupka i czekamy. Ekmh nie sadze by sie udalo, ale tak mnie z tym zaskoczyła, od razu pod wyjsciu z gabinetu pielegniarka zrobila mi ten zastrzyk a kolejny juz sama w domu sobie dałam, że nie wiele myślałam wtedy. Ogolnie był mega poslizg z wizyta i troche mialam wrazenie, ze dr sie spieszyła, aczkolwiek moze ma taki tryb pracy.
Stwierdziła, ze jak leczenie miało pomoc, to pomogło i starac sie mozemy. Co do nastepnych działan, to ogolnie daje nam małe szanse na naturalne poczęcie. Z wynikow naszych badan, wieku itd. wpisanych w jakis kalkulator pokazała mi, ze mamy obecnie 16% na naturalne zajscie a wszystko ponizej 30% (jak jest u zdrowej pary do roku czasu w staraniach), to juz jest słabo. Ratuje nas moje dobre amh i moj wiek, u meza bardzo nie podoba jej sie ruchliwosc. Druga sprawa, ze nie sadzi by bakteria u meza (o ile w ogole kiedykolwiek była) miała byc przyczyna tych wynikow. Najprawdopodobniej to jego tryb pracy sie z tym wiaze.
I teraz, albo podchodzimy do IUI w styczniu i mam juz recepte na gonadotropiny, albo robie w styczniu kolejna biopsje endo, zeby sprawdzic czy wszystko ok. Jakos na to nie naciskała, ale ze to jest w gestii innego lekarza który mnie do niej skierował i tamten zabieg robił, to tak jakby chyba nie chciała podwazac tego co juz zlecił. Jak dla mnie potraktowała to tak, jakby nie była to wielka przeszkoda u nas i raczej jej juz nie ma, jednak jesli chce miec 100% pewnosci czarno na białym, to moge to badanie zrobic. Tylko tak... wtedy przepadną mi badania, ktore do stycznia mam wazne (posiewy) i na luty musialabym robic nowe. W sumie troche nie wiem co robic, niektorzy twierdza, ze ciagle ruszanie endo nie jest dobre, bo w koncuprzestanie prawdiłowo rosnac. Ja juz mialam scratching w maju, w pazdzierniku histero z biopsją i teraz w styczniu znow mialaby byc biopsja. Musimy sie chyba zastanowic.
Tak czy inaczej dr sugeruje 1-2max IUI i ivf. Liczy, ze od stycznia moze władze wprowadzą na nowo dofinansowania, ja tam nie sądzę
Nie musisz robic posiewu z endo, wystarczy z szyjki zeby stwierdzic czy jest nadal bakteria. A odnosnie ewentualnej bakterii u meżą to sorry ale glupoty opowiada, nam androlog mówił, że bakteria moze siedziec wiele lat bez jakichkolwiek objawów ale swoje robi no i nie w każdym posiewie wychodzi, dlatego my jedziemy na posiew w konkretne miejsce. U meżczyzn one się bardziej lokalizują w niepotrzebnych miejscach obniżająć parametry nasienia. No ale być może tak nie jest.Selina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAishha wrote:hmmm a od ktorego dnia cyklu brałas antybiotyk i przez ile czasu?
Nie musisz robic posiewu z endo, wystarczy z szyjki zeby stwierdzic czy jest nadal bakteria. A odnosnie ewentualnej bakterii u meżą to sorry ale glupoty opowiada, nam androlog mówił, że bakteria moze siedziec wiele lat bez jakichkolwiek objawów ale swoje robi no i nie w każdym posiewie wychodzi, dlatego my jedziemy na posiew w konkretne miejsce. U meżczyzn one się bardziej lokalizują w niepotrzebnych miejscach obniżająć parametry nasienia. No ale być może tak nie jest.
Antybiotyki brałam od końcówki poprzedniego cyklu czyli jakoś od 30dc aż do dzisiaj czyli 14dc, dziś już ostatnie dawki.
Nie spytałam, jak myślisz, jeśli coś było na rzeczy u męża z ta bakteria to kiedy nasienie się poprawi? Dopiero po 3mies.? Czy to byłby natychmiastowy efekt?
To może zrobię posiew z szyjki macicy taki głębszy? Czytałam gdzieś że można tak i robią tak w wielu laboratoriach. Muszę jednak i tak odczekać do przyszłego cyklu ok.10dc, bo teraz w 2fc lepiej chyba tam nie grzebać, tym bardziej jak kazała nam się starać. Mojemu się oczy zaraz zaświeciły po tym jak mu to powiedziałam i nie musiałam drugi raz powtarzać, bo już prawie gacie przez głowę ściągał z radości ;]
Ja muszę znów suple włączyć, bo nie brałam praktycznie nic. Jakoś tak dobrze było mi bez tego wszystkiego -
Selina wrote:Ona stwierdziła, że juz nie chodzi o objawy, tylko przy tej bakterii mąż miałby leukocytemie (czy coś tam) w nasieniu a nigdy tego nie mial hmm, wezmę to przez pół. A na jaki specjalny posiew jedziecie? Poza tym mówi, że przy IUI (do którego mamy podejść w styczniu) nasienie jest odsiewanie i obrabiane, więc nie ma szans by podali mi jakieś bakterie mod męża.
Antybiotyki brałam od końcówki poprzedniego cyklu czyli jakoś od 30dc aż do dzisiaj czyli 14dc, dziś już ostatnie dawki.
Nie spytałam, jak myślisz, jeśli coś było na rzeczy u męża z ta bakteria to kiedy nasienie się poprawi? Dopiero po 3mies.? Czy to byłby natychmiastowy efekt?
To może zrobię posiew z szyjki macicy taki głębszy? Czytałam gdzieś że można tak i robią tak w wielu laboratoriach. Muszę jednak i tak odczekać do przyszłego cyklu ok.10dc, bo teraz w 2fc lepiej chyba tam nie grzebać, tym bardziej jak kazała nam się starać. Mojemu się oczy zaraz zaświeciły po tym jak mu to powiedziałam i nie musiałam drugi raz powtarzać, bo już prawie gacie przez głowę ściągał z radości ;]
Ja muszę znów suple włączyć, bo nie brałam praktycznie nic. Jakoś tak dobrze było mi bez tego wszystkiego
Nasz lekarz mówił, że w czasie brania antybiotyku starac sie nie wolno i juz dwa razy brałam od 3dc jeden przez 10 dni - i tu moglismy po zakończeniu działać a przy Metronidazolu jakos dlugo bralismy dlatego był zakaz. Jeśli u męża była bakteria i ją wybiliście to mozna działać i z nasieniem jest wszystko ok, nie wiem jak wpływa tylko na jego parametry...ale u nich chyba gorsza jest gorączka niż antybiotyk na bakterie. Zapytam mojego lekarza przy okazji. Twoj posiew mozna zrobic własnie z szyjki, wkładają taki cienki patyczek - ja miałam raz taki posiew jak trafilismy do Napro. Ten ostatni tylko z szyjki z zewnątrz.
Nie wiem jak się nazwyła taki posiew u mężczyzn ale jak androlog spojrzał na ten, który robiliśmy w poprzedniej "klinice" to powiedział że lepiej jakbysmy go wcale nie zrobili...nie wiem po czym to stwierdził, byc moze tam na dole było napisane jaką metodą był robiony. Cos mówił gdzie mozna w warszawie zrobic ale możemy tez u niego oddać i mamy z głowy. Powiedział, że jeśli ma bakterie to juz taką wieloletnią bo już z 10 lat temu jak maż robiła badanie to miał słabe te nasienie.
Wracając do poprzedniego postu to tak sie umawialismy z lekarzem, że widzimy sie w styczniu, nie ma sensu jezdzic tak daleko częściej bo i tak nowych leków mi nie da. Do tej pory chcemy zrobić ten posiew i badanie nasienia żeby miec z głowy i pojechac z konkretami.
-
nick nieaktualnyPodczas antybiotykoterapii się nie staraliśmy tzn.maz nawet specjalnie po gumki poleciał i raz tak właśnie było. Dopiero wczoraj spróbowaliśmy bez jak gin dała zielone światło no i te zastrzyki były. Mam nadzieję, że nie narobiliśmy sobie gorzej. Dziś ostatni dzień leków z więc było już na tej końcówce.
Śmiać mi się chciało wczoraj, bo chwilę później mąż grzebał w kalendarzu, bo w ulotce było napisane, że alko można 48h po zakończeniu leczenia i stwierdził, że w czwartek się umawia na piwo z kumplem bo już dawno planował a ciągle nie mógł. Biedny on w sumie też, tyle leków wziął od października... Gin w sumie aż się za głowę złapała i kazała narazie dać mu spokój z badaniami a wzięła się za mnie. Mam powtórzyć tarczycę całą, Ana2 i antykoagulant tocznia mam zrobić, nigdy nie robiłam. Narazie się jednak wstrzymuję, czekam na styczeń, teraz będzie sporo świątecznych wydatków.
No fakt, nie ma co jeździć szmat drogi za często, to jak nie masz pod ręką zaufanego dr, to poczekaj
Aishha lubi tę wiadomość